Rozdział 7.
Stałam na tarasie wyczekując chłopaka, przede mną rozlegał się widok nocnego Engelbergu, tętniącego życiem tak samo jak Zakopane gdy byłam w nim parę tygodni wcześniej. Wdychałam głęboko zimne górskie powietrze, zastanawiając się co mnie teraz czeka. Czy powinnam rzucić się mu na szyje i wybaczyć to wszystko co się działo? Czy może zachować dystans, no bo w końcu w jakiś sposób mnie zranił tym co robił i mówił. Przytuliłam się do mojego ulubionego futrzastego swetra a przez moje ciało przeszedł dreszcz zimna. Teraz żałowałam że nie ubrałam kurtki z Wagraf Teamu którą podarował mi Maciek parę dni wcześniej, uprzedzając że noce tu są naprawdę zimne. Uśmiechnęłam się sama do siebie, ciekawi mnie co by było gdyby teraz się obudził i zobaczył że nie ma mnie koło niego. Ana, wypluj to. Przecież wolisz nie wiedzieć co by się działo, a szczególnie gdyby dowiedział się dlaczego właśnie czekam na Stocha a nie śpię w jego objęciach.
- Pięknie, prawda? Uwielbiam tu przychodzić w nocy, czuje się jakbym był w Zakopanem - usłyszałam cichy głos, odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam Kamila. Patrzył spokojnym wzrokiem, wypuszczając co jakiś czas parę z ust i przymykając widocznie zmęczone oczy. Spokojny i opanowany Kamil Wiktor Stoch. To tak bardzo nie pasowało do jego ostatniego zachowania, a teraz stał parę kroków ode mnie, nie krzycząc, nie denerwując się, nie rzucając mi się do gardła i nie wchodząc na ambicje swoimi słowami. Kurde, uroczysta chwila. Może ja to zapisze w kalendarzu? Przez moje usta przebiegł cień uśmiechu co od razu zwróciło jego uwagę. Posłał mi spojrzenie mówiące ''no i co się tak szczerzysz?'' na co chciałam parsknąć śmiechem, ale nie. Jestem mocną kobietą, przyszłam tu wytłumaczyć to co powinnam już dawno.
- To jak, opowiesz mi co się dzieje? - spytałam wbijając wzrok w jego twarz. Zakręcił oczami ale po chwili zaczął.
- Nie chciałem by to się tak potoczyło, myślałem że dam sobie sam rade. Niezłomny Stoch, przecież tak mnie nazywają. Wierzyłem że to zadziała, że wszystkie uczucia znikną jeśli skupie się na tym co robię. Ale tak się nie stało... Walczę z sobą od paru tygodni, odizolowałem się od ludzi, traktuje ich tak jak traktuje a tak naprawdę nie chcę. Wszyscy mnie znienawidzą za to, a ja to wiem. I nic z tym nie robię. Czuje się jak jakiś bezlitosny sukinsyn który rani wszystkich wokół bo sam jest zbyt zraniony aby móc przestać. Wiesz, najtrudniej jest wybaczyć samemu sobie to co się robi. Ale to tak boli gdy ranią nas osoby po których nigdy byś się tego nie spodziewał, a teraz znasz ich prawdziwe ja. I co? Ja płace słoną cenę za to co teraz jest tylko wspomnieniem. Zwłaszcza że uważałem ją za cały swój świat, a Ona mnie tylko za opcje. Ana ja..
- Kamil, nawet nie waż się mnie teraz przepraszać - rzuciłam pod nosem - Gdybyś powiedział mi wcześniej, to wszystko byłoby inaczej...
- A najgorsze jest to ciągle wierze w szczerość, chociaż nie raz mnie zdradzili. Tak bardzo chciałbym to w sobie zabić i nie dać się już ranić. - dokończył łamiącym się od emocji głosem, w jego oczach błyszczały łzy które widać było tylko gdy spojrzał na panoramę miasta a w jego niebieskich tęczówkach odbijały się światła latarni. Oparł się o barierkę i knykciem wytarł lżę spływającą bo jego lewym policzku. - To co w twoich oczach teraz jestem kimś kto nie radzi sobie z emocjami, ta?
- Raczej zagubionym w sobie chłopakiem który potrzebuje pomocy i wsparcia najbliższych - odparłam bawiąc się palcami u dłoni, odwróciłam wzrok i spojrzałam na niego - razem możemy więcej, wiesz?
- Po tym co dzisiaj odwaliłem Łukaszowi to raczej nie mam co liczyć na pomoc - mruknął śmiejąc się nerwowo.
- Co zrobiłeś?
- Poszedłem skakać mimo zakazu, wymusiłem na Maciusiaku aby mnie puścił bo Łukasz nie chciał...
- Powtórz, bo nie wierze - spojrzałam na niego zdziwiona i z drugiej strony z delikatnym podziwem w oczach. Jest naprawdę uparty. Naprawdę dąży do swojego celu, nawet po trupach. - Dobra, nie powtarzaj, zrozumiałam. Masz prze..nawet nie dokończę.
- Wiem.
- I co teraz?
- Nie mam pojęcia.
- Kamil?
- Tak?
- Dziękuje.
- Za co?
- Za tą rozmowę.
Podeszłam i coś w środku (czyżby serce?) kazało mi złapać go za dłoń, uścisnęłam ją, w przeciwieństwie do mojej była gorąca co było ukojeniem dla moich zmarzniętych palców. Spojrzał na nasze splecione dłonie a potem lekko speszonym wzrokiem na mnie, rzuciłam mu jeden z tych swoich spokojnych i opanowanych uśmiechów mówiących że wszystko będzie dobrze. Puściłam ją i ruszyłam do drzwi.
- Czyli do jutra?
- Do jutra.
- Już bez kłótni i tego wszystkiego?
- Jeśli tylko chcesz, Kamil.
Parę minut później otwierałam cicho drzwi do pokoju, lampka rozjaśniała okolice łóżka na którym spałam z Maćkiem. Leżał wtulony w poduszkę oddychając cicho. Ściągnęłam sweterek i rzuciłam go na fotel tak samo jak czarne rurki i koszulkę z napisem ''kinda hot girl''. Otwarłam cicho szafkę i wygramoliłam z niej szarą ''nike'' Maćka, dwa rozmiary za dużą ale jedyną dostępną do snu na tą chwile. Bosymi stopami stąpałam po panelach w pokoju, odrzuciłam kołdrę i wślizgnęłam się pod nią przytulając się do chłopaka. Zamruczał coś cicho przez sen i wtulił swoją twarz w moje ciemne włosy. Zgasiłam lampkę, mimo to tej nocy nie dane było mi zasnąć. Ciągle w mojej głowie krążyły mi obraz Kamila tak bezsilnego i zdanego tylko na siebie. Pomogę mu. Na tyle ile potrafię, na tyle ile mam w sobie sił. W końcu po północy zmorzył mnie sen, a ostatnią rzeczą o której myślałam były wydarzenia dnia dzisiejszego - już Soboty.
************
- Ana, jak się wiążę krawat? - spytał, a raczej wykrzyczał Maciek krzątający się po salonie. - No przecież na tym prędzej się pójdzie powiesić niż... Dobra, już mam.
Stałam przed wielkim lustrem w łazience, w prawej dłoni miałam prostownice, w lewej pędzel do makijażu, na głowie turban z ręcznika, na ciele szlafrok. Właśnie uświadomiłam sobie że za godzinę mam być gotowa a jestem w totalnej rozsypce gdy Kocur już jest w garniturze i wiąże krawat. A ja? Ja wyglądam jakbym wyszła przed chwilą spod prysznica. A tak na serio, to wyszłam 15 minut temu. Wielkimi krokami zbliżała się Gala sportowców którą tym razem organizowano poza Polską aby móc nagrodzić także sportowców Europy, więc szykowało się wielkie widowisko, eleganckie pary, wykwintne jedzenie, drogie samochody, ważne nagrody, celebryci i sportowcy. Uznałam że dziś muszę wyglądać perfekcyjnie u boku mojego chłopaka, nie przewidziałam tylko że to dojście do perfekcji zajmie mi tyle czasu. Odłożyłam prostownice na umywalkę i zaczęłam robić makijaż, starannie dobrałam kolory. Na ustach klasyczna czerwień, ciemne smoky eye, mocniej podkreślone kontury twarzy i brwi niż zwykle. Jak szaleć to szaleć! Rozpuściłam włosy uwięzione pod suchym już ręcznikiem, ciemne kręcone pukle opadły mi na ramiona. Przeglądałam się z ciekawością w lustrze. Ciekawe co by było gdybym tak teraz wyszła. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Czas zabrać się za siebie, sięgnęłam po nagrzaną prostownice i zaczęłam po kolei prostować każde pasma włosów spryskując je co jakiś czas lakierem. Gdy byłam gotowa zostało mi jeszcze wpakować swoje ciało w sukienkę która wisiała na wieszaku. Piękna klasyczna mała czarna, wycięta w trójkąt na żebrach, nie odsłaniająca zbyt wiele ale też nie zakrywająca całego ciała tego mi trzeba było. Do tego srebrna kolia, i bransoletka. Beżowe szpilki i mała czarno-beżowa kopertówka z kokardą z przodu. Czy czułam się jak księżniczka z bajki? Nie byłam księżniczką z bajki, nie ten wygląd, nie ta figura i nie ten charakter na księżniczkę. Ale nie narzekałam, na szczęście po okresie dojrzewania jakoś wyzbyłam się swoich kompleksów przez które miałam nie lada problemy gdy byłam nastolatką. Nie akceptowałam swojego wyglądu i samej siebie do tego stopnia że doszło to zbyt daleko i sama myślałam że nie ma dla mnie ratunku. A teraz jedyne co mi zostało to brzydkie szramy na udach które dzięki Bogu z roku na rok coraz bardziej bledły, a mimo to nadal wstydziłam się ich pokazywać, ucinałam rozmowy. Chyba dalej nie byłam gotowa opowiedzenie komuś swojej historii. Zawołałam Maćka który zapiął złoty zamek z tyłu mojej sukienki, spojrzał na mnie i łobuzersko puścił do mnie oko, prezentował się wspaniale. Ciemna koszula, ciemny krawat i czarne spodnie. Włosy ułożone delikatnie na żelu, i jego uśmiech który tylko dodawał mu uroku. Zapięłam szpilki, założyłam kolię i byłam gotowa do wyjścia. Prezentowałam się dość dobrze, przynajmniej ja tak myślałam. Nie miałam figury modelki, ale nie byłam grubsza ani anorektycznie szczupła jak kiedyś, a sukienka tylko podkreślała moje kształty z których na szczęście już byłam zadowolona w 100%. Wyszłam z łazienki i odpięłam mojego iPhone od ładowania, wrzuciłam go do torebki, jak i tusz, puder i parę innych typowo damskich drobiazgów. Byłam gotowa aby podbić dywany, co z tego że to moja pierwsza gala a ja sama gdzieś w środku denerwowałam się że zrobię coś nie tak. No chociażby, potknę się na schodach, wywrócę i wszyscy będą mieć ubaw. Albo będę z kimś rozmawiać i zrobię z siebie idiotkę, miałam tysiące czarnych scenariuszów w głowie co tylko pogarszało sytuację i sprawiało że ciśnienie pewnie podniosło mi się o wiele więcej niż zwykle w chwilach stresu.
- To jak, lecimy? - spytał Maciek poprawiając mankiety. - Nie stresuj się, dasz rade słońce.
- Ja się stresuje? No gdzieżby, ja? Jestem całkiem wyluzowana, najwyżej zrobię z siebie pośmiewisko przez fotografami, celebrytami, sportowcami, partnerami sportowców... - wymieniałam dopóki mi nie przerwał.
- Przede mną, trenerami. No stress girl, no stress - dodał z udawanym amerykańskim akcentem na co parsknęłam poddenerwowanym śmiechem. - To tylko kilka godzin, parę zdjęć, jakiś wywiad. Nie zostawię Cię tam samej bo jeszcze ktoś dobrałby się do takiej seksownej kobiety. - rzuciłam mu spojrzenie pełne ironii, złapał mnie w talii a drugą ręką zamknął za nami drzwi do pokoju. Wyprostowałam się i pewnym krokiem ruszyłam przed siebie trzymając za dłoń bruneta. Minęliśmy pokoje chłopaków a ja zaczęłam zastanawiać się czy pojawią się na dzisiejszej gali, czy wolą jak kiedyś siedzieć do północy i grać na ps3. Po paru minutach szliśmy już głównym holem po którym biegali fotografowie, szkoleniowcy w garniturach, prezenterzy i wszyscy którzy uczestniczyli jakkolwiek w organizacji całego tego ''zamieszania''. Z dala zauważyłam Piotrka z Justyną i ich córeczką oraz Dawida i Andrzeja. Kierowaliśmy się w ich stronę a gdy młodsi z kadry nas zauważyli zareagowali wielkimi oczami, zarumieniłam się. Patrzyli na mnie, nie, oni pożerali mnie wzrokiem. Chyba to trochę wyolbrzymiam. No dobrze, prześwietlali mnie od czubka głowy do stóp kiwając do Siebie głowami.
- Kim jesteś, i co zrobiłaś z Anastazją - powiedział Andrzej spoglądając na mnie zdziwiony.
- No popatrz, czyli jednak nie chodzi tylko w dresach i rurkach - dodał Kubacki szturchając kolegę.
- Maciek, ktoś zjadł twoją dziewczynę, bo wiesz głos taki sam - wyszeptał nachylając się do Kocura.
- Bardzo śmieszne Endrju, bardzo - powiedział wywracając oczami i przyciągając mnie do Siebie - po prostu przyznajcie że mi zazdrościcie.
- Może odrobinę, tyci, tyci zazdrościmy - mruknął Stękała kiwając głową - Może tyci, tyci trochę bardzo. Ale faktycznie, Ana wyglądasz oszałamiająco.
- Olśniewająco - dokończył Dawid uśmiechając się do mnie.
- Dziękuje, trochę się stresuje - rzuciłam cicho spuszczając głowę. - A gdzie Kamil?
- Niedługo powinien być, musiał coś załatwić na mieście i pewnie dopiero się szykuje - mruknął Stękała wypatrując kolegę - O wilku mowa.
Odwróciłam głowę i zobaczyłam Bruneta podążającego w naszą stronę, z uśmiechem na twarzy przemierzał kolejne metry. Wyglądał świetnie, jak na ostatnie dni. Nie wiem co mu się stało, może to po wczoraj. Był wypoczęty, roześmiany, w ciemnym garniturze wyglądał jak model rodem z reklamy Diora. Zaczesał włosy dłonią do tyłu, zauważył mnie. Otworzył trochę szerzej swoje oczy jakbym zaskoczyła go tak samo jak chłopaków swoim outfiem. Jego usta rozszerzyły się w jeszcze większym uśmiechu. Przywitał się z chłopakami, a mnie obdarował szybkim buziakiem w policzek. Nie powiem, poczułam się dziwnie. Ale to był ten fajny typ dziwnego uczucia, tego ciepła które rozchodzi się po całym twoim ciele i rozpromienia Cię od środka. Patrzyłam na niego rozmarzonym wzrokiem i.. Ana ogarnij się kobieto. Spojrzałam na Maćka, był tak zainteresowany rozmową z Kubackim że nie zauważał niczego poza skoczkiem.
- Pięknie wyglądasz - szepnął stojąc obok mnie i szukając znajomych twarzy. - No nie musisz się tak dla mnie stroić.
- Śmieszne, bardzo śmieszne - wyszeptałam posyłając mu nieszczery uśmiech - Chciałbyś żebym to zrobiła dla Ciebie.
- Nie zaprzeczę - mruknął gdy podszedł do nas Lewandowski. Tak, ten Robert Lewandowski właśnie stał metr ode mnie. Nie interesowałam się piłką ale na sam jego widok zrobiło mi się dziwnie gorąco, był o wiele bardziej przystojny i miły niż w telewizji. Rozmawiał z boku o czymś z Kamilem co jakiś czas spoglądając na mnie, a ja udając że interesuje się gadką Kubackiego przytakiwałam co jakiś czas.
- Ana, możesz do nas? - usłyszałam nagle z ust Kamila, mój żołądek właśnie zrobił fikołka, gula w gardle urosła do maksimum a kręgosłup zdrętwiał. Co ten gnojek knuł? Uśmiechał się do mnie zachęcająco a ja z przerażeniem w głosie przeprosiłam chłopaków i podeszłam do Stocha który objął mnie ''przyjaźnie'' w pasie.
- To Anastazja, nasza nowa pani fotograf - powiedział przestawiając mnie, podałam Robertowi dłoń siląc się na jak najbardziej szczery uśmiech - Jest świetna, nie mieliśmy kogoś tak uzdolnionego od czasów Ewy i nie chciałbym żeby jej talent się zmarnował.
Robert kiwnął głową z uznaniem a ja mordując Stocha w myślach patrzyłam na niego bezwzględnym wzrokiem.
- Mam nadzieje że jest tak jak mówi Kamil, przydałby nam się ktoś profesjonalny i młody w PZPN, miło było Cię poznać Ano - powiedział rezolutnie obdarowując mnie uśmiechem swoich śnieżnobiałych ząbków, podałam mu dłoń na pożegnanie a drugą uszczypnęłam bruneta w żebra. Wyprostował się nagle i spojrzał na mnie a ja ignorując jego wzrok konwersowałam z Anią, dziewczyną Roberta. Przemiła kobieta. Odwróciłam się do Kamila, wiedział że najchętniej wbiłabym mu teraz swoje pazury w szyje. Nagle koło mnie pojawił się Maciek podając mi dłoń i prowadząc na ściankę, do ucha wyszeptał mi krótkie ''nasza kolej, kochanie'' i pociągnął za sobą. Niebieski dywan rozłożony był przez większą część holu, ściana ozdobiona była logami firm takich jak Adidas czy Red bull. Tłum fotografów krzyczał imiona osób które stały przed nami, w końcu ktoś podszedł do nas i powiedział ''Maciek, Anastazja wasza pora'' zdziwiona tym że ktoś poza chłopakami znał tu moje imię weszłam na dywan i obserwując zachowanie Maćka próbowałam się uspokoić. Ktoś z prawej strony krzyczał moje imię, ktoś z lewej wołał Maćka a ja tkwiłam w jednej pozycji uśmiechając się i trzymając mojego chłopaka mocno za dłoń. W końcu ktoś poprosił mnie abym ustawiła się sama, z błagalnym wzrokiem spoglądałam na Kota który odwrócił się i przeszedł dalej. Lampy rozbłysnęły się oślepiając mnie na chwile, szłam powolnym krokiem pozując jak te modelki z okładek, a przynajmniej próbując zachowywać się normalnie i naturalnie. W końcu dołączyłam do Kota który wyprowadził mnie z tamtego pomieszczenia, tak, a więc teraz wywiady. Wysoka blondynka o nienagannym makijażu z mikrofonem w ręku kierowała się w naszą stronę, przedstawiła się jako ta słynna Natalia Szczęsna, prezenterka, siostra (nie)Szczęsnego, komentatora sportowego.
- Macieju, ten sezon możemy zaliczyć do jednego z bardziej udanych w twoim sezonie, oprócz tego doszła nas również wiadomość że w końcu ktoś zajął twoje serce, kim jest twoja wybranka?
- Moja wybranka? Najlepszą dziewczyną pod słońcem - powiedział spoglądając na mnie z czułością, najwidoczniej Natalia nie tego się spodziewała.
- Anastazjo.. mogę tak do Ciebie mówić prawda? - spytała siląc się na spokojny ton.
- Jasne - uśmiechnęłam się.
- Więc jesteście z Maćkiem parą dość krótko, jak się poznaliście?
- Poznaliśmy się w Zakopanem podczas weekendu skoków, byłam w wiosce skoczków gdy natknęłam się na Kota, dobrze nam się rozmawiało chociaż na początku myślałam że to będzie tylko mój przyjaciel.
- Ja tam od razu miałem co do Ciebie plany, odkąd wpadłaś w moje ramiona - rzucił tłumiąc śmiech a ja ścisnęłam mocniej jego dłoń. - Dobra, już nic nie mówię.
- Z tego co wiemy, przyjaźnisz się również z Kamilem Stochem. To była tylko przyjaźń czy może zapowiadało się coś więcej?
Że co.
- Natalka, a Ty nie przesadzasz z pytaniami? - spytał poddenerwowany Maciek.
- Taka praca dziennikarza, więc jak się do tego ustosunkujesz? - odparła i zwróciła się do mnie, a ja poczułam że mój głos już do mnie wrócił - Pozwól że nie odpowiem na to pytanie, to nasza prywatna sprawa.
- Ale to prawda że się przyjaźnicie? Z wiarygodnych źródeł wiemy że ostatnio jest między wami nieciekawie.
- Tak, Kamil oraz Ja pozostajemy w przyjaźni, nie ma między nami żadnych złych emocji a jak dobrze mi wiadomo to teraz potrzebuje On wsparcia i jako jego koleżanka mam prawo mu je okazywać. Czy coś jeszcze?
- Nie, to wszystko - dodała rezolutnie spoglądając w kamerę - Wyglądacie razem świetnie, Maciek, Anastazja. Dziękuje za wywiad, oddaje głos do studia. - Zwróciła się do kamery.
- Przepraszam Was za te pytania, ale mój szef kazał mi pytać o to co jest w scenariuszu i nie mogłam mu odmówić.
- Wiem Natalia, taka praca, dzięki za wywiad - powiedział uprzejmie Maciek.
- Miło było mi Ciebie poznać Ana, może w końcu ustatkujesz go na dłużej - rzuciła na pożegnanie.
- Ciebie też, trzymaj kciuki.
- Maciek, możemy? - zapytał młody chłopak podchodząc do Kota. - Wywiad dla Przeglądu Sportowego.
Brunet skinął głową przepraszając mnie za to że mimo jego obietnicy zostanę sama. Zdezorientowana szukałam wzrokiem któregoś z chłopaków, blond czupryna rzuciła mi się w oczy i chwile potem wylądowałam obok Kubackiego który rozmawiał z Piotrem i Justyną. Przywitałam się z nimi, poznając przy tym Justynę i ich córkę. Dziewczynka rozczulająco przytulała się do mamy, szarpiąc za rękawek swojego tatę. Szybko doszłyśmy do porozumienia, mimo iż żona Piotrka była starsza ode mnie to znalazłyśmy wspólny język. Kątem oka szukałam Maćka, nie czułam się tu zbyt pewnie, nikogo nie znałam oprócz chłopaków. Wzięłam kieliszek szampana ze stolika i szybko go wypiłam z nadzieją że doda mi chociaż trochę odwagi i jakoś sobie poradzę w tej sytuacji. Sięgnęłam po telefon i sprawdziłam godzinę. 19:30.
- Czyżbyś się aż tak nudziła w towarzystwie Kocura że nawet telefon robi się ciekawy? - spytał znajomy głos, odwróciłam się i napotkałam błękitne roześmiane oczy patrzące na mnie ironicznie.
- Czyżbyś się ze Mną droczył Stoch? - odparłam poprawiając włosy i krzyżując nogi. - Bawie się świetnie, oprócz tego że nikogo tu nie znam a Maciek gdzieś znikł, to wydaje się być ok.
- A no tak, bo Ty nie przyzwyczajona do dywanów, fotografów i reporterów - powiedział zamyślając się na chwile - dasz rade?
- Tak.. Nie.. Nie wiem, zaraz wracam - spanikowana szłam w stronę wyjścia z hotelu, na dworze zastałam śnieżnobiały puch opatulający ogród przez budynkiem. Oparłam się o białą kolumnę i wzięłam głęboki oddech, zimne powietrze agresywnie wdzierało się do moich płuc. Obróciłam głowę i wzdrygnęłam się, na stołku siedziała dziewczyna w ciemnej kurtce z nadzianym kapturem,długie blond włosy opadały na jej ramiona a Ona patrzyła się w dal. Było za ciemno, nie dałam rady jej poznać. Odpaliła zapalniczkę i z kieszeni wyciągnęła papierosa. Zaciągnęła się a po chwili wypuściła dym z ust, ruchem dłoni zaproponowała mi bucha, odmówiłam. Skończyłam z paleniem 2 lata temu i nie chciałam kiedykolwiek jeszcze mieć to gówno w ustach. Spoglądałam na nią z zaciekawieniem, co tu robiła?
- Pierwszy raz? - spytała opierając się na krześle.
- Tak, trochę za duży rozmach jak dla mnie - powiedziałam cicho opuszczając głowę.
- Też tak się czułam, idzie się przyzwyczaić - odparła wypuszczając dym papierosowy - Sama jesteś?
- Z chłopakiem - odparłam - a Ty?
- Ja? - spytała zdziwiona po czym roześmiała się nerwowo - tym razem sama.
Zapadła pomiędzy nami niezręczna cisza, nagle drzwi hotelu uchyliły się a zza nich wyłonił się Kamil, obrzucił mnie wkurzonym spojrzeniem i podał swoją marynarkę, wiedząc że nie ma mowy żebym odmówiła ubrałam ją na siebie. Blondynka która jeszcze przed chwilą siedziała naprzeciwko mnie wstała i szybkim krokiem skierowała się w stronę parkingu, odpaliła samochód i odjechała. Patrzyłam zdziwiona na tą scenę dopóki Stoch nie obdarował mnie lodowatym wzrokiem ponaglającym do wejścia do Hotelu. Ruszyłam za nim, od razu odnalazłam Maćka który najwidoczniej szukał mnie od dłuższego czasu. Razem odnaleźliśmy nasze miejsca przy stoliku i oczekując na rozpoczęcie gali rozmawialiśmy chwile o nominacjach.
*********************
- Za nagrodę roku Kamila i srebrną statuetkę dla drużyny! - kieliszki z wódką wzniosły się do góry. Jednym ruchem wypiłam zawartość mojego, poczułam palącą gorycz w ustach, sięgnęłam po szklankę z Colą i upiłam jej parę łyków. Dochodziła 23 a my imprezę przenieśliśmy do pobliskiego klubu, właściwie nie tylko my, parę stolików dalej bawiły się Norki, Austriacy, Czesi wraz ze Słoweńcami i Niemcy. W naszej loży siedzieli chłopaki oprócz Piotrka który miał do nas dołączyć już nie długo. Zapowiadała się mocno popijana noc mimo iż to było nieodpowiedzialne zachowanie ze strony kadry, jutro o 19 miał rozpocząć się konkurs a oni nie powinni balować. Ale z drugiej strony mamy co oblewać, Kamil wygrał, jako drużyna też wygraliśmy. Wtuliłam się w ciało Maćka który pił kolejną kolejkę z Dawidem, ignorując dudniącą muzykę i oślepiające mnie światła reflektorów błądziłam dłonią po jego ciele. Przycisnął mnie do siebie a ja przymknęłam oczy i pocałowałam go, w tym samym momencie od Maćka odciągnął mnie Stefan który pijany opowiadał mi jak to poimprezowali po Zakopanem gdy ja wróciłam do domu. Roześmiałam się zbywając temat, wstałam i skierowałam się do baru zamawiając sobie blue lagoone, przysiadłam na wysokim stołku podpierając się na łokciu. Barman podał mi niebieski napój z limonką w środku, upiłam jego łyk po czym uznałam że zabawa słomką była chyba jedyną rzeczą na którą miałam ochotę po opowieści Stefana. Na dodatek przysiadł się do mnie jej główny bohater.
- Coś się stało że tak znikłaś? - spytał po czym ruchem dłoni poprosił barmana o kieliszek czystej.
- Wszystko okej, gratuluje wygranej - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego nieśmiało.
- Zatańczysz?
- To jakbyś zapytał mnie czy chce zrobić z siebie idiotkę - odparłam kręcąc oczami.
- Nie marudź, przekładam taniec z tobą ponad ten kieliszek wódki, powinnaś być wdzięczna - rzucił uśmiechając się łobuzersko. Ukradkiem spojrzałam na Maćka, zniknął mi z pola widzenia.
https://youtu.be/RBumgq5yVrA
Może to całkiem dobry pomysł? Zeskoczyłam z krzesła i pociągnęłam go za sobą na parkiet. Złapał mnie w talii przyciągając bliżej siebie, na tyle blisko że czułam jego oddech na swojej szyi. Zarzuciłam ręce na jego szyje, błądząc po niej dłońmi. W specyficzny rytm tańczyliśmy zamykając się w swoim własnym małym świecie. Ludzie którzy przed chwilą tańczyli obok nas zniknęli. Zostałam sama na parkiecie ze Stochem. Przytulona do jego ciała wdychałam jego zapach jakby były to najpiękniejsze perfumy jakie kiedykolwiek czułam, taki fascynujący, tajemniczy. Odciągnęłam jego głowę od siebie i spojrzałam w te błękitne jak morska toń oczy, patrzył na mnie pewnym siebie spojrzeniem, czułam piekące mnie z zachwytu policzki. A może to było podniecenie? Spuściłam głowę i ponownie się w niego wtuliłam, nie potrafiłam patrzeć zbyt długo w jego oczy, zatonęłabym w ich głębi i zakochała w chłopięcych iskierkach które miały. Wypita już wódka szumiała w mojej głowie a ja coraz częściej traciłam równowagę i świadomość tego co robię. Pociągnęłam go za rękę prowadząc przed Siebie, nie miałam pojęcia gdzie idę, krętymi korytarzami, po schodach doszłam do ciemnego pomieszczenia które rozświetlały tylko pojedyncze czerwone lampki. Dotknęłam jego twarzy dłonią, nasze oddechy zsynchronizowały się. Zbliżyłam się do niego jeszcze bardziej niż wcześniej, oparłam swoją głowę o jego i roześmiałam się sama do siebie. Kurwa, Ana co ty robisz. Doszłam do Siebie, cofnęłam się kilka kroków zakrywając twarz dłoniami. Przez palce ujrzałam wzrok Kamila, najwyraźniej niewzruszony czekał co zrobię dalej. Odgarnęłam włosy z twarzy, niepotrzebnie. Nagle z rozędem wpadłam na ściane, mocno do niej przypierana wpadłam w panike, nie do końca wiedziałam co się dzieje. Otworzyłam szeroko oczy i ujrzałam Kamila, przyciskał moje ciało do swojego, do ucha wyszeptał mi krótkie ''nie wytrzymam'' a jego wargi zaczęły natarczywie całować moją szyje dochodząc powoli do ust. Przesiąknięty zapachem papierosów, alkoholu i wszystkiego czego można było się spodziewać w tym klubie trzymał moje dłonie przyparte do ściany. Westchnęłam głęboko przygryzając wargę z przyjemności. W końcu wpił się w moje usta, jakby były ostatnią deską ratunku. Ostatnim tchnieniem, oddechem. Zapał mnie za pupę i podniósł wyżej a ja zgodnie opasałam jego ciało udami. Wbiłam swoje paznokcie w jego szyje, i oddałam jego pocałunek tak samo gorąco i natarczywie jak zrobił to On. Poczułam jego dłoń błądzącą pod moją sukienką, już wtedy doszło do mnie że muszę to teraz zakończyć. Stanęłam na równe nogi zeskakując z jego ciała, i odpychając go z całej siły. Wytrącony z równowagi cofnął się o parę kroków. Nie zauważyłam nawet że zdążył rozpiąć jej zamek, odrzuciłam włosy do przodu zapinając go ponownie. Napotkałam jego wkurzone spojrzenie, chciał więcej niż mogłam mu dać. Odwrócił się i złapał oddech. Przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam go, nie namiętnie, nie natarczywie, tak jak całuje się kogoś kto jest dla Ciebie całym światem. Ale wtedy jeszcze tego nie wiedziałam. Łapiąc swoją torebkę wybiegłam z pomieszczenia i skręciłam do damskiej toalety. Wyciągnęłam szczotkę i przeczesałam włosy, poprawiłam makijaż i wróciłam do stolika. On już tam był. Usiadłam koło Maćka który chyba nawet nie zauważył że zniknęłam, oparłam się o niego i przymknęłam powieki. Objął mnie i pocałował, Kamil spojrzał na mnie z wyrzutem a ja spuściłam głowę. Sięgnęłam po kieliszek i wypiłam go do dna, dzisiaj tylko alkohol mógł sprawić że zapomnę o tym co się stało, ale sama nie wiedziałam czy chce o tym zapominać.
Wybiło mi 1k wyświetleń! Dziękuje wam bardzo za wszystkie te wyświetlenia, głosy i komentarze. to mega motywuje, więc tym bardziej mam nadzieje że nie będziecie o tym zapominać gdy rozdział wam się spodoba. Zabieram się do pisania 8, a tymczasem zapraszam do komentowania, glosowania i czytania bo świadomość ze ktoś czyta i docenia to co się pisze bardzo motywuje do kontynuowania tego!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top