Rozdział 32
Nocą piszę się lepiej :)x
Obudziłam się o 7 a od dobrej godziny gapie się w sufit. Fajnie to brzmi, nie? Kamil leżał koło mnie, cicho pochrapując pod nosem, obrócony plecami w moją stronę. Cóż, to chyba wystarczająco tłumaczy aktualny stan naszego związku. Wczoraj spędziłam fatalny wieczór z nim i jego ''koleżanką'', aż w końcu nie wytrzymałam i zrywając się z łóżka, uciekłam na górę. Nadal zastanawia mnie, jaki był tego powód. A osobą, która pobiegła za mną, nie był Kamil, tylko Maciek. Przytulił mnie i kazał się trzymać. Nie trzymałam się wcale, bo czułam, że ta kobieta nas poróżni i nadal mam takie samo wrażenie. Gdy drzwi do sypialni uchyliły się, usłyszałam jeszcze jej cichy chichot, który zadał mi taki ból, jakby ktoś wbił mi nóż w serce. Po chwili zapaliło się światło, a ja uznałam, że będę udawać sen, aby nie musieć wdawać się w dyskusję. Potem łóżko ugięło się pod jego ciężarem, a lampka nocna zgasła. Sama udałam się w krainę Morfeusza, która mogła pomóc mi zapomnieć.
Wracając do rzeczywistości. Wstałam, kierując się do drzwi, a potem schodami schodząc do salonu. Włączyłam telewizor na jednym z porannych kanałów i sama udałam się do kuchni.
- Dzień dobry - obdarzyła mnie uśmiechem. Skrzywiłam się i skinęłam do niej głową. - Jak ci się spało? Powiem Ci, że mi wyśmienicie. Ledwo się położyłam i zapadłam w sen jak dziecko.
Zachichotała a mi żółć podeszła do gardła.
- Znośnie - mruknęłam, ustawiając ekspres.
- Widzę, że nie jesteś dzisiaj zbyt gadatliwa - zauważyła. Woho, czyli może nie jest aż taka głupia, za jaką ją brałam. - Coś się stało?
- Nic szczególnego - odparłam beznamiętnie. Jedyne, na co miałam ochotę to opuścić to pomieszczenie, zanim zwrócę kolację. - Jeśli będziesz czegoś potrzebować to mów.
Ta, dzięki Mamo i Tato za to dobre wychowanie. Naprawdę. Pomogło mi w chuj.
- Właściwie mam jedno pytanie - kąciki jej ust uniosły się ku górze. - Wiesz, o której Kamil wstaję? Liczyłam, że ze mną pobiega, jak za starych lat.
Jak za starych lat.
Uduszę ją.
- Pewnie zaraz - obdarzyłam ją najbardziej nieszczerym uśmiechem, jakim potrafiłam. - Ale nie wiem, czy coś wyjdzie z waszego biegania, jak może wiesz...
Lub też nie.
- Pewnie zaraz pojedzie na trening. - zakończyłam triumfalnie.
Nagle drzwi do pomieszczenia uchyliły się, a ja zobaczyłam rozczapierzonego Stocha. Ziewnął cicho i nalał sobie kawy. Uznałam, że pokaże tej małpie gdzie jej miejsce. Wspięłam się na palce i pocałowałam Kamila, dłonią gładząc jego włosy.
- Dzień dobry, kochanie - powiedziałam gdy tylko przestałam wpijać się w jego usta.
- Dzień dobry - odpowiedział, unosząc brew w akcie zdziwienia.
- Ale z was gołąbeczki - zaśmiała się dziewczyna. - A, no i cześć Kamil.
- Cześć - wyszczerzył się. - Zrobię śniadanie. Kruczek pozwolił nam przyjść trochę później.
- Ja... - zaczęłam, zanim ktoś mnie ubiegł.
- Wspaniale! Chętnie ci pomogę - odparła melodyjnym głosem. - W końcu dawno nie jedliśmy razem śniadania.
A gdyby tak rzucić w nią tym wazonem?
Calm down, Anastasia.
Ulotniłam się szybko pod zimny prysznic, aby przemyśleć, czemu nie wyrzuciłam tej zdziry jeszcze z domu.
A gdy wróciłam, zastał mnie jeszcze ciekawszy widok niż wcześniej.
Holy shit, on ją obejmuje.
Holy shit, ja zaraz stracę panowanie.
Chrząknęłam cicho, zwracając ich uwagę na siebie, usiadłam przy stole, nabierając trochę sałatki i jedną grzankę. Kamil spojrzał na mnie. Dobra to nie było spojrzenie, świdrował mnie na wylot, a jego oczy pytały czemu tak mało. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam skubać swoją sałatkę, wpatrując się w talerz i ignorując ich śmiechy i chichy.
- A ty Ana, czym się zajmujesz?
Co?
- Jestem stażystką w Polskim Związku Narciarskim oraz fotografem 4F - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Wyglądasz na fotografkę - zachichotała jak zwykle. - Jesteś bardzo ładna, myślę, że gdybyś zrzuciła parę kilo stąd i stamtąd to mogłabyś zostać modelką.
Nagle zapadła grobowa cisza. Ich wzroki wpatrzone były we mnie. Trzasnęłam sztućcami i wybiegłam z pokoju, udając się jak najszybciej na taras. Poczułam łzę spływającą po moim policzku i już wtedy czułam, że ten dzień nie będzie należał do tych dobrych.
- Ana - usłyszałam westchnięcie Kamila. Po chwili poczułam jego dłonie na mojej talii i wyobraziłam sobie, z jakim obrzydzeniem musi podchodzić do mojego ciała w tym momencie. - Ona nie chciała... Ana, spójrz na mnie.
Odwróciłam się do niego, spoglądając głęboko w jego niebieskie oczy. Są równie piękne, jak zwykle, ale posmutniały i pociemniały, gdy zobaczyły, że moje płaczą.
- Nie płacz, przepraszam -przyciągnął mnie, a ja delikatnie go odepchnęłam od siebie.
- Myślisz, że będę tak siedzieć i słuchać jak mi coś wytyka?! - wrzasnęłam, sama zdziwiona swoich wybuchem. - O nie, żaden babsztyl nie będzie panoszyć mi się po domu i dobierać do chłopaka!
- Nie przesadzaj, my się tylko przyjaźnimy – mruknął pod nosem.
- A ja jestem dziewicą.
*********
Ostatecznie wyszło tak, że Stoch w ciszy dokończył śniadanie, a ja zajęłam się sprzątaniem domu, podczas gdy Ona czytała sobie gazetkę i siedziała w różowym szlafroczku do południa. Około 14 dostałam telefon, że wybieramy się dzisiaj na imprezę z okazji przyjazdu () i że będzie kadra z żonami. Cóż, westchnęłam, bo przynajmniej nie będę musiała na siłę z nią gadać, a tak to mam Marcelinę i Justynę, z którymi dość mocno się zaprzyjaźniłam. Nagle mój telefon zadzwonił.
- Hej młoda – usłyszałam wysoki głos mojej siostry. - Jak życie w wielkim świecie?
- Fascynująco – mruknęłam znużona, słysząc jej śmiech. - Padniesz, jak ci coś powiem.
- Dawaj, zaciekawiłaś mnie.
- Jestem pod jednym dachem z byłą prawie narzeczoną Kamila – burknęłam do słuchawki. - Jesteś?
- Mocne – roześmiała się. - Niezły żart.
- Gdyby to był żart.
- Serio?
- Najpoważniej w świecie – przytaknęłam.
- A co Ona tam robi? - spytała zaciekawiona.
- Zostaje na kilka dni w Krakowie, a potem wraca do Warszawy i chciała się z nim spotkać jak za starych – chrząknęłam. - Czasów.
- Ty to jednak z nim masz ciągłe wrażenia – zadumała się Maja. - Jak nie jego żona, to dziewczyna a teraz prawie narzeczona. A dzisiaj jeszcze mamy imprezę, na którą nie mam ochoty iść...
- Oczywiście, że pójdziesz – dodała. - I oczywiście, że będziesz wyglądać lepiej niż Ona. Będę za godzinę z dodatkowymi posiłkami, szykuj się.
Usłyszałam pikanie telefonu.
Ta, to po mnie.
Właściwie nie było aż tak źle, jak sądziłam, dziewczyny przyszły i rozsiadłyśmy się w jadalni, popijając kawę i wymieniając najnowsze ploteczki, kto z naszych znajomych z kim się spotyka. Dopóki nie weszła ona.
- O, widzę, że masz gości – uśmiechnęła się tymi hollywoodzkimi ząbkami, które w snach jej prawie wybiłam. - Jestem Karolina.
Podała dłoń mojej siostrze. Nagle poczułam szturchnięcie.
- Ej, wygląda jak rasowa blondyna – zachichotała moja przyjaciółka. Zgromiłam ją wzrokiem, myśląc, co by było, gdyby to usłyszała. Wyleciała z dłonią do Marity która tylko skinęła głową i dalej w spokoju sączyłam swój napój. - Więc masz już jakiś pomysł na sukienkę?
- Nie, chociaż ostatnio zamawiałam coś z Lou na urodziny Kamila, ale w końcu wyszło tak, że wybrałam inną – odpowiedziałam na jej pytanie. - Mogłabym ją założyć.
- Not bad, ale poszukamy i tak czegoś innego jeszcze – mruknęła do mnie. - Mam przy sobie cały kufer kosmetyków, damy radę.
- Wychodzicie coś? - spytała Karolina, biorąc filiżankę i nalewając sobie zielonej herbaty.
- Kamil do Ciebie nie dzwonił? - spytała moja siostra, unosząc lewą brew. - Dziwne.
- Nie ważne Majka – odparłam. - Wieczorem wychodzimy na imprezę.
- Pewnie nie zdążył do mnie zadzwonić – roześmiała się. - Nadal jest takim pracusiem.
- Albo po prostu nie chciał – wymamrotała Marita. Próbowałam ją kopnąć, ale uderzyłam w nogę od stołu i zacisnęłam usta, próbując nie zawyć z bólu. Ale blondynę najwyraźniej to zabolało, bo przez jej twarz przeszedł dziwny grymas, który po chwili znów zastąpił ten idiotyczny według mnie uśmieszek.
- Kto będzie? - spytała, mieszając cukier w herbacie, choć byłam pewna, że takie modelki jak ona tego nie robią.
- Piotrek, Stefan, Dawid – wyliczałam po kolei. - Janek odpuścił, bo dziecko mu się pochorowało, Maciek i Klemens. Wszyscy z żonami, dziewczynami.
- Miło będzie ich ponownie spotkać – powiedziała na cały głos. - Będę musiała iść się wystroić.
- Uwierz mi, nie masz dla kogo – wysyczała z uśmiechem na ustach Marita. - To znaczy, pewnie w klubie będą jacyś fajni mężczyźni, w co oczywiście nie wątpię. Po co się stroić dla starych znajomych? Albo znajomego....
- Mam nadzieje, że poznam kogoś nowego – wymruczała do nas, po czym skierowała się do Marity. - A wy, będziecie?
- Marita i Ma...
- Ja będę – zadeklarowała się moja przyjaciółka, wtrącając mi się w zdanie. - Nie mogłabym odpuścić takiej imprezy, prawda?
Odwróciła twarz do mnie, zakręciłam oczami. Chyba się nie polubiły.
- Ja nie, za dużo spraw z organizacją ślubu – podsumowała Maja. - Mimo to miło było Cię poznać.
- Wychodzisz za mąż? - spytała zdziwiona blondynka. - Gratulacje, też miałam okazję, ale nie wyszło.
Niedaleko leży nóż.
Nagle moja powieka zaczęła dziwnie drgać, a ja swoimi mimicznymi ruchami twarzy przyciągnęłam uwagę wszystkich.
- Coś mi wpadło do oka – zakończyłam.
*******
W końcu nadszedł czas tej wielkiej imprezy. Stałam wystrojona w marynarkę i spódnicę. Wzięłam torebkę ze stolika i schowałam do niej iPhona, szminkę i gumy do żucia, bez których nigdzie się nie ruszam.
- Nie, żeby coś, ale możesz już zejść? - krzyknęłam na cały dom, oczekując tej damy dobre 15 minut. - Jesteśmy spóźnieni.
Kamil skarcił mnie spojrzeniem, ale to aktualnie miałam bardziej gdzieś niż kiedykolwiek, wywróciłam jedynie oczami i zignorowałam go.
- Kamil, mógłbyś pomóc mi zapiąć sukienkę? - usłyszałam jej melodyjny głos dochodzący z piętra. No coś mnie strzeli.
- Jasne – odparł Stoch, włażąc już na schody.
- Nie poradzi sobie sama? - spytałam ironicznie. - Służysz jej czy jak?
- Przesadzasz.
Skinęłam głową i poszłam do kuchni nalać sobie kieliszek wina na uspokojenie i wyluzowanie przed najbardziej wkurzającym wieczorem i nocą życia.
- Gotowi? - spytałam obojętnie, gdy pojawili się w pokoju.
I do cholery, ona wyglądała lepiej niż ja.
Przynajmniej w moim odczuciu. W moim odczuciu miała również figurę bogini.
- Wyglądasz ślicznie – uśmiechnęła się do mnie, dotykając mojej spódnicy.
- Dziękuje – wydukałam niepewna jej intencji.
Paręnaście minut później siedziałam w gronie teraz najbliższych mi ludzi. Alkohol powoli zaczynał się lać a żarty Piotrka stawać coraz śmieszniejsze i nie na miejscu. Jedyne co przyprawiało mnie o mdłości to to, jak bardzo Karolinka przystawiała się do Stocha, ile razy wyciągała go na parkiet, a on spoglądał tylko, na moją reakcję licząc, no nie wiem, wybuch? Złość albo smutek? Wstałam od stolika, kierując się do baru, mijając MOJEGO chłopaka tańczącego z inną. Wywróciłam oczami i zamówiłam dwa szoty, które wypiłam za jednym razem. Może to pomoże mi przestać o nich myśleć. Po dawce alkoholu, która już płynęła w moich żyłach, wyszłam na zewnątrz, aby zapalić, chociaż już spory czas tego nie robiłam. Walczyłam chwilę z zapalniczką, która po chyba nastym razie odpaliła, zaciągnęłam się dymem, a po jakimś czasie go wypuściłam. Nagle poczułam, jak ktoś łapie mnie za ramie, z zamiarem wywalenia z liścia odwróciłam się i...
- Co ty tu robisz? - spytałam wkurzona jego obecnością.
- Imprezuję?
Zastanowiłam się chwilę nad jego słowami.
- Co Ty tu robisz?
- Patrze jak mój chłopak mizia się z inną – warknęłam, wyszarpując dłoń z jego uścisku. - Właściwie, wiesz co?
- Co?
- Zabawmy się razem – przybliżyłam się do chłopaka i wyszeptałam to do jego ucha. Dotknęłam paznokciem jego torsu i zagryzłam wargę.
- No, Roztocka ma dobry pomysł – oddał mi uśmiech, ujmując po chwili moją dłoń.
- Raz w życiu, Prevc.
Peter Prevc POV
Złapałem jej dłoń, ciągnąc w stronę klubu. Zanim wszedłem do klubu, jedyną rzeczą jaką słyszałem był jej słodki śmiech. I wtedy zdecydowałem, że nie odpuszczę mimo, że mnie prosiła.
Tym bardziej, że Stoch zamiast się nią zająć spędza czas z jakąś blondyną na którą właśnie patrzę.
- To Ona? - szturchnąłem Anastasie. Skinęła głową, ściskając mnie mocniej.
- Nie mówmy o nich, sporo czasu przed nami - zamówiła kolejne kolorowe szoty. - Prevc, pierwszy raz jesteś tam gdzie Cię potrzeba.
- Dla Ciebie zawszę - dotknąłem jej uda a Ona się roześmiała.
- Zapamiętam - odrzekła, podając mi alkohol a potem swoją delikatną dłonią przejeżdżając po mojej brodzie.
Duszno tu, nieprawda?
OGŁOSZENIA PARAFIALNE!!
Ostatnio zanotowałam wieeeeeeeelkie zainteresowanie moim ff i do 6k brakuje mi tylko 30 wyświetleń. Dziękuje wam bardzo i zapraszam do czytania oczywiście!
Kolejna sprawa, bardzo chciałam wam wrzucić dzisiaj rozdział a nie miałam czasu an opisywanie dokładnie w tym rozdziale na imprezie wygląda Ana i ogólnie nowa bohaterka Karolina (oraz jej wygląd na imprezę) więc wstawię zdjęcia, wybaczcie kochani:
Anastasia:
Nowa bohaterka, Karolina: (jeśli chcecie dowiedzieć się kim jest nowa bohaterka polecam zajrzeć w cast/bohaterów)
Oraaaaaz bardzo zachęcam was do gwiazkowania i komentowania moich wypocin co bardzo motywuje mnie do dalszego dawania z siebie 100%! Jeśli macie jakieś pytania, sugestie odnoście tego co piszę.
All love,
Demurie
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top