Rozdział 3.
Była godzina 23.30, siedziałam na moim laptopie i zgrywałam zdjęcia które zrobiłam tego samego dnia, postanowiłam wrzucić je na mojego fotobloga a potem w jakiś sposób skontaktować się z Tomem i wysłać mu je przez maila. Szukałam jakiegokolwiek kontaktu z chłopakiem, niestety bezskutecznie, postanowiłam odnaleźć innego skoczka z norek i poprosić go o E-mail. Wpadłam na pomysł i w wyszukiwarkę na facebooku wpisałam imię Johanna, weszłam na jego fanpage, gdy zobaczyłam opcje wysłania wiadomości aż podskoczyłam na moim łóżku i zabrałam się za wysyłanie prośby. Chwile poźniej zamknęłam laptopa i postanowiłam wyjść na taras i odetchnąć świeżym powietrzem, w końcu przez ostatnie dwie godziny wgapiałam się w zdjęcia obrabiając je i walcząc z aparatem który dość często odmawiał posłuszeństwa. Wzięłam kurtkę z wieszaka i wyszłam z pokoju zamykając go, kierowałam się do końca korytarza gdzie stał stolik i były wielkie przeszklone drzwi. Otwarłam je i wyszłam na zimne powietrze, wzięłam kilka oddechów i wpatrywałam się w światła Zakopanego, mimo poźniej pory Krupówki nadal tętniły życiem jak i okolice skoczni, co jest nietypowe jak na tą porę roku. Oparłam się o ścianę i spojrzałam na telefon, bateria powoli rozładowywała się więc postanowiłam wrócić do pokoju. Szłam korytarzem i mijając windę usłyszałam kroki idące za mną, automatycznie przyspieszyłam, na co ktoś z tyłu zareagował tym samym, postanowiłam stawić czoła i stanęłam jak wryta, oglądnęłam się do tyłu i ujrzałam blond włosy, wysoka postać stała nade mną i wpatrywała się we mnie.
– Anders, nawet nie wiesz jak mnie wystraszyłeś – powiedziałam czując że moje mięśnie przestają się napinać ze zdenerwowania.
– Przepraszam, chciałem zobaczyć czy to Ty, nie wiedziałem że tu mieszkasz – mruknął Fannis odrzucając dłonią włosy opadające mu na twarz. – czemu nie śpisz?
– Obrabiałam zdjęcia z dzisiaj i trochę mi to zajęło – mówiłam – a Ty?
– Umówiłem się z Kamilem na piwo, mamy do pogadania – powiedział uśmiechając się nieśmiało – o wilku mowa. Odwróciłam się na pięcie i moja twarz prawie wylądowała na torsie Stocha, spoglądnęłam do góry przepraszającym wzrokiem a ten zareagował uśmiechem na twarzy. Wyglądał inaczej niż na skokach, ubrany w czarną koszulkę która tylko podkreślało jego wysportowane ciało prezentował się świetnie, tak prawdziwie i naturalnie.
– Fannis, za dwie minuty na dole? – spytał oczekując na odpowiedź, blondyn przytaknął głową i rzucił mi ciche 'cześć' ruszając do windy. – co tu robisz?
– Kolejny który mnie o to pyta – zaśmiałam się i rozpięłam bluzę czując gorąco. – Mieszkam, byłam się przewietrzyć aż Fannemel natknął się na mnie i mocno przestraszył.
– Wszystko w porządku? – spytał spoglądając na mnie – On ma to w genach, co za koleś.
– Tak, oprócz tego że dostałam palpitacji serca, jestem całkiem zdrowa – zaśmiałam się nerwowo – nie powinieneś już lecieć?
– No teraz mogę, pewność że wszystko okej mi na to pozwala – odparł uśmiechając się i przyciskając przycisk windy. – jedziesz?
– Nie, to moje piętro – rzuciłam opierając się o ścianę – tylko nie przesadzajcie z alkoholem, jutro drużynówka. Ewa by Cię zabiła.
– W tym momencie mało mnie to obchodzi – prychnął przewracając oczami po chwili zmieniając wyraz twarzy na zmieszany – przepraszam, nie powinienem tego mówić, po prostu... nie ważne...
– Na pewno? – spytałam łagodnie spoglądając na niego, jego ciemne oczy z roześmianych zmieniły się na smutne i przygaszone, po chwili odwrócił swoją twarz w moją stronę i pokiwał głową na tak, uśmiechnęłam się i ruszyłam do swojego pokoju, zamykając drzwi usłyszałam donośny głos dochodzący z korytarza. Wyglądnęłam jednym okiem i zobaczyłam Kamila krążącego koło wyjścia na taras, głośno mówił do telefonu, co jakiś czas śmiejąc się ironicznie, w końcu w przypływie emocji rzucił telefonem w ścianę a mnie przebiegł dreszcz przerażenia, spojrzał w stronę mojego pokoju zauważając moją głowę wystającą zza framugi, cofnęłam się do pokoju i zamknęłam drzwi. Co się właśnie stało? Z kim rozmawiał? Postanowiłam wymazać tą sytuacje z pamięci, chociaż do jutra, bo jedyną rzeczą na którą teraz miałam ochotę to gorący prysznic, łóżko i dobry film Woody Allena.
Obudziłam się wcześnie rano, moje powieki sprawiały mi dziś szczególnie okropny ból i jedynie co mnie przerażało to to że muszę je zaraz podnieść, niestety zostałam zmuszona słysząc wibrujący telefon, sięgnęłam po niego i spojrzałam na godzinę. 7.48, jak na mnie wczesna, normalnie jeszcze nocna godzina a od ponad 20 minut zmuszałam się do zaśnięcia co nie dało zamierzonych efektów, weszłam na Facebooka i sprawdziłam wiadomość, Johann odpisał mi życząc miłego dnia i podając e-mail Toma, postanowiłam po śniadaniu wysłać wszystkie zdjęcia, odrzucając kołdrę postawiłam bose stopy na dywanie i czując zimno na całym ciele pobiegłam do łazienki, spoglądałam na siebie w lustrze i ułożyłam włosy, uznałam że przed skokami nie będę nic z nimi robić oprócz rozczesania, w końcu wyszłam z pomieszczenia i parę minut poźniej ubrana schodziłam schodami do restauracji mieszczącej się na parterze budynku, przechodząc obok recepcji spostrzegłam Stjernena i pomachałam mu na powitanie krocząc w stronę drzwi restauracji. Usiadłam przy stoliku który odnalazłam wczoraj i zamówiłam naleśniki z czekoladą i owocami, czekając na posiłek wpatrywałam się w widoki myśląc o tym że jeszcze dziś spotkam dużo skoczków, z moich myśli wyrwał mnie znajomy głos. Spojrzałam na chłopaka stojącego nad moim stolikiem i zaniemówiłam, patrzyłam osłupiona na bruneta uśmiechającego się do mnie nie potrafiąc wydusić z siebie nawet słowa. Oto stał nade mną mój były chłopak, Kacper, bo tak ma na imię patrzył na mnie z roześmianą twarzą, po chwili spoglądając na wysoką długonogą blondynkę kierującą się w naszą stronę, na pytanie czy mogą się dosiąść skinęłam głową.
– Więc co tu robisz? – spytał rezolutnie.
– Przyjechałam z rodzicami na weekend, a Wy?
– Mój misiek zaprosił mnie, mamy pokój w tym hotelu – powiedziała przytulając się do chłopaka, najwidoczniej licząc na cień zazdrości z mojej strony. Spoglądałam na drzwi licząc że ktokolwiek kogo znam pojawi się w nich i wyswobodzi mnie z opresji, i w ten oto sposób pojawił się... Maciek? Szedł w moją stronę po chwili zauważając moje błagalne spojrzenie i przystąpił do akcji.
– Ana, możesz na chwilę? – spytał spoglądając nagle na moich gości – a my się chyba nie znamy, Maciej Kot, bliski kolega Nastki. – odparł podając rękę chłopakowi i dziewczynie. Spojrzałam na twarz blondynki i omal nie wybuchłam śmiechem gdy zobaczyłam jej oczy wychodzące z orbit, nagle puściła chłopaka i odsunęła się od Kacpra, ten wyraźnie zdziwiony spoglądał na mnie i Maćka.
– Jasne, przepraszam Was ale mamy sprawę do załatwienia – odpowiedziałam wstając i kiwając głową na pożegnanie. – Mam nadzieje że jeszcze się spotkamy!
– Na pewno – wyjąkała cicho dziewczyna. Oddaliliśmy się parę stolików dalej i rozpoczęłam rozmowę.
– Uratowałeś mnie wiesz? – powiedziałam spoglądając na jego twarz. – inaczej dalej siedziałabym z moim byłym i jego nową modelką.
– Nie ma za co, masz u mnie dług – odparł puszczając mi oko – już po śniadaniu?
– Najgorsze w życiu, patrząc na ich szczęście jedyne co miałam to odruch wymiotny – mruknęłam poprawiając włosy – jeszcze lepiej że mieszkają w tym hotelu, już widzę jak codziennie spotykam ich w holu.
– Miejmy nadzieje że tak nie będzie, w razie czego jestem do usług – odparł wesołym głosem i oddalił się w stronę recepcji a ja powędrowałam do windy, drzwi otwarły się a ja wsiadłam zauważając Kamila który już z niej wyszedł ale nagle się cofnął i wskoczył ponownie.
https://youtu.be/_0hU3uRTq0Y
– Cześć – rzuciłam cicho błądząc spojrzeniem po podłodze.
– Przepraszam że byłaś świadkiem tego, wczoraj... – zaczął mówić – powinienem znaleźć bardziej ustronne miejsce.
– Ale to ja podsłuchiwałam czego nie powinnam robić – odparłam cicho, spoglądając na jego dłonie wsadzone w kieszenie spodni.
– Popatrzysz na mnie?
– Głupio mi przez to, naprawdę...
– Nie powinno Ci być – spoglądał na mnie jakby czekając aż podniosę spuszczoną głowę, postanowiłam to zrobić i nie bać się już jego wzroku, w końcu to nie była tylko moja wina.
– Wyglądasz jakoś inaczej – mruknął patrząc na moje włosy.
– Naturalnie i nieurodziwie – zaśmiałam się obracając się do lustra – muszę wrócić do pokoju i ogarnąć swoje życie, bo dzisiejszy dzień już mam zepsuty.
– Czemu? – spytał.
– Spotkałam swojego byłego chłopaka z jego blondi panną z długimi nogami i wyglądem modelki – odpowiedziałam patrząc w jego profil.
– Jestem pewien ze nie wygląda lepiej od Ciebie – odpowiedział wpatrując się w zmieniające się piętra na ekranie – wysiadka Ana.
– Ale... – mówiłam gdy natychmiast mi przerwał.
– Musze z Tobą tak serio porozmawiać o tym co było wczoraj a Dawid wyszedł więc mamy spokój. – powiedział przepuszczając mnie w drzwiach i wskazując kierunek w którym mam iść, spuściłam głowę postanawiając się nie sprzeciwiać, może to faktycznie dobry pomysł? Przystanęłam przy pokoju 238, brunet otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka, usiadłam na łóżku i spoglądałam na niego krzątającego się po pokoju, jeszcze parę tygodni temu gdyby ktoś powiedział mi że będę siedzieć w pokoju tego Kamila Stocha, nie uwierzyłabym nigdy. Podniósł słuchawkę od telefonu i zamówił dwie kawy. Przeprosił mnie na chwile i wyszedł z pokoju, stanęłam na równe nogi i zaczęłam przyglądać się postawionej na stoliku ramce ze zdjęciem, Kamil z Ewą. Oboje uśmiechnięci, wpatrzeni i zakochani w sobie, to niesamowite jak dwoje ludzi potrafi dażyć siebie tak wielkim uczuciem, mimo często dzielących kilometrów, ufają sobie. Położyłam je na tym samym miejscu i odwróciłam się, Kamil stał i wpatrywał się w każdy mój ruch. Usiadłam, podał mi kawę, upiłam jej łyk i odłożyłam. Usiadł naprzeciwko mnie, odłożył napój i poprawił ramke ze zdjęciem, patrzył w nią pare sekund po czym uśmiechnął się smutno wzdychając.
– Więc trudno mi zacząć tą rozmowę ale nie chce żebyś myślała że jestem jakimś tyranem, czy wściekam się o byle co – mówił powoli – po prostu chce żebyś przez tą wczorajszą sytuacje nie myślała o mnie źle.
– Kamil, rozumiem, mogłeś się wkurzyć o coś, uczucia się nagromadziły i tak wyszło – odparłam – sama mam czasami ochotę rzucić to wszystko i wyjechać gdzieś daleko...
– Pokłóciłem się z Ewą.
Zaniemówiłam. Co?
– Nie powinienem Ci tego mówić bo to nasze sprawy, ale ufam że nie powiesz tego nikomu więcej, więc tak właśnie się stało, nie wiem co ostatnio się dzieje między nami i to mnie okropnie męczy – wyszeptał spuszczając głowę – to jedna z przyczyn tego co się ostatnio dzieje.
– A reszta?
– Nie mam ochoty o tym gadać.
– Rozumiem Cię. Ktoś jeszcze wie o Ewie i Tobie?
- Nie, nawet rodzina. Myślą że wszystko jest dobrze, gdy nie jest nic dobrze. Można powiedzieć że obdarzyłem Cię właśnie moim zaufaniem.
- Dziękuje.
– Mam nadzieje że chociaż teraz nie bierzesz mnie za nieogarniętego faceta – rzucił a przez jego twarz przebiegł cień uśmiechu.
– Nie myślałam tak nigdy – wyrzuciłam z siebie cztery słowa, upiłam łyk kawy i spoglądnęłam na scrabble leżące na szafce. Pomyślałam że warto zrobić coś co poprawi mu humor. Wstałam więc i sięgnęłam po nie rozkładając na łóżku Kamila, spoglądał na mnie z dziecinnymi iskierkami w oczach i miną '' No to nie dzieje się na prawdę". Posłałam mu szczery uśmiech i zaproponowałam grę a stawką było podejście do Dawida i wyznanie mu miłości. Zacięta walka toczyła się między nami, a końcówkę gry przerwał nam wchodzący do pokoju blondyn, wyraźnie zdziwiony moją obecności spojrzał znacząco na Kamila a ten zignorował jego spojrzenie. Chwile potem z moich płuc wyleciał okrzyk zwycięstwa i mina wygranej pojawiła się na mojej twarzy, Kamil schował twarz w dłoniach licząc że odpuszczę mu i nie będzie musiał tego robić. Spoglądając przez palce błagalnym wzrokiem świdrował mnie na wylot ale postanowiłam nie odpuścić. Zszedł ze swojego łóżka i usiadł koło Dawida.
– Dawid, od dawna chciałem Ci to powiedzieć – powiedział łapiąc za dłonie przerażonego blondyna – poprosiłem o pokój z Tobą bo mi się podobasz i chyba... chyba się w Tobie zakochałem. – odparł patrząc w jego twarz która z zmieszanej przybrała wyraz przerażenia.
– Kamil ale...
– Cii, nic nie mów... możemy to zachować w tajemnicy – odparł a ja parsknęłam nieposkromionym śmiechem, Stoch dołączając chwile potem sam śmiał się wniebogłosy.
– Kamil, chce Ci powiedzieć tylko ze Ty też mi się podobasz, nigdy nie potrafiłem zebrać w sobie tyle odwagi aby Ci o tym powiedzieć – odparł patrząc w oczy chłopaka po czym dotknął jego ramienia. Mina Stocha automatycznie zmieniła się w przerażoną, tak samo jak moja w zdziwioną. Co tu się dzieje?
– Możemy żyć razem w tej tajemnicy, zrobię to dla Ciebie – mówił blondyn czułym wzrokiem patrząc jak kolor skóry i twarzy Kamyka przybiera barwę ścian – białą. Blado spoglądał na mnie i Kubackiego siedzącego naprzeciwko niego. Przełknął głośno ślinę i gdy chciał wydać z siebie jakiś odgłos, uprzedził go odgłos nagłego rechotu Dawida, który dosłownie sprawił że blondyn zamachnął się do tyłu i uderzył głową w ścianę. Dołączyłam się do niego parskając cicho i spoglądając nadal na skoczka. Brunet siedział wpatrując się w nas oboje po czym rzucił nadąsaną minę i trzaskając drzwiami wyszedł z pokoju. Spoglądnęłam na Kubackiego.
– Uczcijmy minutą ciszy naszego kolegę który był pewien że przyjaźni się z gejem, niech śpi w tym pokoju ze mną w spokoju.
Minute ciszy przerwało nam wejście Piotrka i Maćka, który zdziwieni moją obecnością zaczęli spoglądać na Dawida dziwnym wzrokiem.
– Panowie, to Stoch ją zaprosił nie ja, nawet nie wiedziałem że tu pomieszkuje – powiedział w geście obronnym – zresztą kto wie po co.
– A Dawid, czyli jakbyś wiedział to byś zaprosił? – pytał dociekliwie Piotrek tłumiąc śmiech.
– Rozmawialiśmy tylko – powiedziałam piorunując go wzrokiem.
– To dlaczego królewicz wyszedł stąd z obrażoną miną? Spotkaliśmy go po drodze i wyglądał jakby miał nas zaraz pożreć żywcem – mruknął Piter, patrząc a to na mnie a to na Dawida. Maciek rozglądał się po pokoju nic nie dodając a jego wzrok zatrzymał się na przewróconej ramce ze zdjęciem Kamila i Ewy, a potem na mnie. Już chciałam podejść i wytłumaczyć mu cale zajście bo ogarnęło mnie dziwne i niespotykane poczucie winy? Tylko jakiej znowu winy?
– Założyłam się z nim że jak wygram w Scrabble to będzie udawać geja i wyzna Dawidowi miłość – odparłam wskazując na blondyna masującego tył głowy. – Wygrałam no i...
– No i? – spytał Maciek.
– No i wyznał mu tą miłość, ale...
– Ale co? Nastka wysłów się – rzucił Piter.
– Ale Dawid zrobił mu żart i udawał że jest w nim zakochany, ten się przeraził a gdy odkrył że to tylko niewinne kawały obraził się – odpowiedziałam uśmiechając się promiennie.
– A kto powiedział że to były żarty?! – wrzasnął Kubacki, napotykając wzrok Piotrka i Maćka którzy automatycznie się odsunęli metr od niego. – No dobra, to były żarty, już nie bójcie się.
Zaśmiałam się cicho, i patrzyłam na ich trójkę, postanowiłam wstać i poszukać Kamila, poprosić go aby już się nie wkurzał ale mnie ubiegł, wszedł do pokoju i wskazując na mnie palcem powiedział:
– Nie wybaczę Ci tego – rzucił oschle, siadając obok mnie. – A Wy co? Ministranci po kolędzie? – mruknął spoglądając na Maćka i Pitera.
– Ksiądz się znalazł – prychnął Maciek zagryzając wargę.
– No taki święty to ja raczej nie jestem – rzucił uśmiechając się bezczelnie.
– Chcieliśmy tylko spytać czy lecisz z nami na siłownie.
– Pójdę potem sam, mam gościa jak widzicie – mruknął wskazując na mnie dłonią.
– Dobra tylko pamiętaj że za 3 godziny mamy trening – rzucił Żyła zatrzaskując za sobą drzwi. W ten oto sposób zostałam sama z Stochem i Kubackim, obaj wpatrywali się w siebie przez parę dobrych minut ale postanowiłam nie trwać w tej ciszy.
– W skali od 1–10, jak jesteś zły?
– 11.
– Kamil, gdzie Twoje poczucie humoru? – spytał Dawid kręcąc oczami.
– Znikło wraz z Twoim życiem – warknął siląc się na zły ton.
– Okej, to może ja pójdę – powiedział wymijająco i zaczął powoli do przybliżać się do drzwi.
– I tak mi za to zapłacisz – krzyknął gdy drzwi do jego pokoju zatrzasnęły się. Odwrócił się w moją stronę, a ja zamiast tkwić w kamiennej twarzy, rozproszyłam się i chwile potem śmiałam bezgłośnie zakrywając dłoniami twarz. Złowrogi wyraz twarzy Stocha, powoli ustępował zdziwieniu zmieszanemu z uśmiechem, nie powiem że nie wygląda tak naprawdę przystojnie, dobra faktycznie wygląda naprawdę świetnie w tak naturalnym wydaniu, jego wzrok z mojej osoby powędrował na wibrujący telefon, odebrał go i wdał się w krótką rozmowę.
– W hotelu, tak, tak... – mówił – z Dawidem, no a z kim innym mógłbym być? Okej, też Cię kocham, cześć – mówił beznamiętnie.
– Ewa?
– Tak, chciała wiedzieć gdzie jestem – odparł.
– I z kim jesteś... – dodałam, a ten rzucił telefon na łóżko kolegi.
– Ostatnio jest przewrażliwiona... Mocno przewrażliwiona, nie mogę nigdzie iść bez jej informowania – rzucił poprawiając opadającą na jego oczy grzywkę.
– Nie musiałeś jej okłamywać – powiedziałam ale mi przerwał.
– Musiałem bo gdybym tego nie zrobił to pewnie zrezygnowałaby z Twojej asysty, a to dla Ciebie duża szansa – odpowiedział skruszony bawiąc się rogiem kołdry. Mimowolnie się uśmiechnęłam, nie chciałam aby miał kłopoty przez to że tylko rozmawiamy, tym bardziej że jest naprawdę wyjątkowym mężczyzną i zasługuje na duże zaufanie którym najwidoczniej Ewa go nie darzyła, ale nie miałam zamiaru jej osądzać po jednej rozmowie, przecież wczoraj wydawali się tacy szczęśliwi, zresztą zawsze tak wyglądają. Spojrzałam na niego, trzymał w dłoniach swoją kawę a na jego środkowym palcu błyszczała obrączka z wygrawerowanym napisem Ewa, poczułam dziwne ukłucie w sercu, sama nie wiem czemu ogarnęła mnie dziwne uczucie smutku. Co to było do cholery? Zignorowałam moją podświadomość i wróciłam do żywych.
– Dziękuje że mnie wysłuchałaś – mówił – w końcu mogłaś zignorować i uznać za popieprzonego frajera który nawet z żoną się nie umie dogadać.
– W sumie spędziłam fajne... – odparłam po czym spojrzałam na zegarek, nie kryjąc zdziwienia kontynuowałam – 2,5 pół godziny, wow. Ale w sumie wyznawanie miłości Dawidowi było tego wartę. – Zaśmiałam się zauważając jego karcący wzrok.
– Nigdy więcej nie każ mi tego robić, proszę – powiedział uśmiechając się – plus chce dodać że jesteś pierwszą fanką z którą złapałem taki kontakt, inne zazwyczaj były dość...
-...szalone – dokończyłam – wiem, w sumie też nie mogłam usiedzieć na miejscu gdy dowiedziałam się że jadę.
– Będziesz w Wiśle?
– Jeszcze nie wiem, mam nadzieje że będę mieć jak przyjechać – odparłam. – będę się już zbierać, w końcu za niedługo masz trening a ja przeszkadzam.
– Nie przeszkadzasz – powiedział z chłopięcym uśmiechem na twarzy.
– Kruczek by Cię zabił gdybyś się spóźnił – zaśmiałam się poprawiając koszulkę, wyciągnęłam telefon i zobaczyłam nieodebrane połączenia od numeru którego nawet nie kojarzyłam, postanowiłam oddzwonić gdy nagle Kamil zabrał mi telefon i zaczął.
– Tu telefon Anastazji Roztockiej, z tej strony Kamil Stoch i proszę o nie wydzwanianie do Anastazji ponieważ jest chwilowo zajęta – powiedział męskim głosem.
– Ewa?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top