nine

ㅡ Sczerstwiały chleb tutaj smakuje inaczej ㅡ stwierdził Changkyun próbując nie poranić sobie dziąseł twardą skórką.

ㅡ Co nie?

ㅡ W ogóle jak na to wpadłaś? ㅡ zapytał na co ona wzruszyła ramionami.

ㅡ Ostatnio sobie szłam i jechałam dłonią po ścianie mrucząc pod nosem moje hasło do poczty.

ㅡ Może moje hasło też podziała? Założę się, że zamiast tego chleba wylosuje mi jabłka ㅡ zaśmiał się.

Śmiech Changkyun'a odbił się od ścian rozległym echem. Zdał sobie sprawę z powagi sytuacji.

ㅡ Jesteśmy tu sami?

ㅡ Cóż, ㅡ odparła ㅡ nigdy nie spotkałam tu nikogo, ale kto wie...

ㅡ Dlaczego w mojej piwnicy... ㅡ zamyślił się.

ㅡ W mojej zresztą też ㅡ dodała. ㅡ Chodźmy, musimy sprawdzić czy twoje hasło gdzieś pasuje...

ㅡ Serio myślisz, że to zadziała?

ㅡ Moje zadziałało.

Wstała od stołu i stanęła obok chłopaka czekając na niego.

ㅡ Nie zastanawia cię to, że przypadkiem do ciebie napisałem i przypadkiem tu trafiłem?

Szli ciemnym tunelem patrząc na swoje buty.

ㅡ Może to jest zaplanowane ㅡ mruknęła pod nosem. ㅡ Okej, dotknij ściany i powiedz swoje hasło ㅡ przystanęła.

ㅡ Pies jeden dwa trzy.

Dziewczyna zaczęła się panicznie śmiać. Złapała się za brzuch i pochyliła do przodu nie mogąc przestać.

ㅡ Słodkie ㅡ jęknęła pomiędzy wybuchami śmiechu.

ㅡ Co jest niby słodkie? ㅡ oburzył się.

ㅡ Twoje zachowanie. Takie niby dziwne, ale jednak urocze, nie wiem...

ㅡ Okej ㅡ odparł niepewnie. ㅡ Nic się nie dzieje...

Rozejrzał się dookoła, zobaczył tylko pustkę na prawo i lewo. Czarne dziury karzące wybrać, w której zniknąć na zawsze.

ㅡ Może podałeś złe hasło? ㅡ zaśmiała się. ㅡ Włącz odzyskiwanie.

ㅡ Ha ha ha... PIES JEDEN DWA TRZY ㅡ powiedział głośniej.

ㅡ O nie, wciąż nie mogę, że to twoje hasło... ㅡ mruknęła.

ㅡ To lepiej uwierz i...

Zawiało najpierw z jednej, a potem z drugiej strony. Nie było to najświeższe powietrze... Changkyun zmarszczył nos i spojrzał na towarzyszkę.

ㅡ Nie wiem co to było ㅡ odpowiedziała na nieme pytanie czarnowłosego.

ㅡ Musimy się tego dowiedzieć, nie mam zamiaru jeść przez kolejny rok suchego chleba.

ㅡ Taa... ja też. Ruszajmy.

I tak zrobili, ruszyli w nieznaną ciemność. Co jakiś czas uderzali głowami w ładowarki zwisające z sufitu, Changkyun'owi nie bardzo się to podobało, więc robił wszystko, żeby je wyminąć. Wyglądał jakby unikał pocisków... Nagle w oddali jakby coś uderzyło o metalową rzecz. Spojrzeli na siebie, nieświadomi co się dzieje.

ㅡ Witamy w trzecim etapie noszącym nazwę "co cię nie zabije to cię wzmocni"! ㅡ znowu z głośników ukrytych w niewiadomych miejscach dobiegł ich szalony głos organizatora. Jeśli tak można w ogóle go nazwać... ㅡ Taa... nazwa jest dość oklepana, ale nie mieliśmy pomysłów, mamy nadzieję, że wam to nie przeszkadza.

Dziewczyna przysunęła usta do ucha czarnowłosego i dmuchnęła w nie, aby zwrócić jego uwagę. Chłopak drgnął i gwałtownie odwrócił się w stronę jej twarzy.

ㅡ To pierwszy raz od trzech miesięcy, kiedy się odezwał ㅡ szepnęła. ㅡ Może faktycznie jesteś tu planowo...

ㅡ Mówisz, że jest tu planowo? ㅡ zapytał Pan Głośnikowy Głos i zaśmiał się. ㅡ Może... Nie ważne, przynajmniej dla mnie... Wyciągnijcie swoje noże.

ㅡ Zostawiłem swój na tamtym stole... ㅡ szepnął Changkyun.

ㅡ Jak to? Przecież to oczywiste, że... a zresztą...

ㅡ Stańcie naprzeciwko siebie ㅡ rzekł rozbawiony Głos. ㅡ Raz dwa trzy i... do boju!

Patrzyli na siebie ze strachem, bojąc się zaatakować.

ㅡ Dajesz, I.M ㅡ powiedziała z uśmiechem.

~*~

Uwielbiam ten gif na górze, serio help ;;

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top