five

Po raz kolejny tego dnia przebył fascynującą drogę do owocniaka. Wszedł do sklepu i  zaciągnął się zapachem owoców. Od razu wiedział, który należy do jego ulubionych jabłek papierówek. Był zdziwiony, gdy dowiedział się, że nikt ich nie lubi i, że uważają, że są suche i zabierają im wodę z organizmu. 

Pod wpływem chwili wyciągnął telefon i napisał wiadomość. 

im_I.M:
Lubisz jabłka papierówki?  

Kto wie, może to ta jedyna? 

Odpowiedź dostał niemal od razu. 

no_name:
Nie... ? 

Tego się domyślał.

ㅡ Pani lubi papierówki, prawda? ㅡ spytał wiekowej sprzedawczyni, podając jej jabłka do  zważenia. 

ㅡ Ależ oczywiście, to najlepszy rodzaj. Uwielbiam to uczucie, gdy ich suchość wysysa ze mnie wodę...

ㅡ Zostanie pani tu do końca świata? 

ㅡ Nawet dłużej, przeżyłam dinozaury, przeżyję też Ragnarök.    

ㅡ Bardzo się cieszę, jest pani jedyną kobietą na świecie, która mądrze mówi.

ㅡ A przestań ㅡ machnęła ręką i przyłożyła dłoń do policzka. ㅡ Zawstydzasz mnie młodzieńcze.  

ㅡ Do zobaczenia ㅡ  pożegnał się z uśmiechem.  

"Gdyby tylko była o milion lat młodsza..." ㅡ pomyślał. 

W kieszeni spodni poczuł jak wibruje mu telefon. Przełożył siatkę z owocami z jednej ręki do drugiej i wyciągnął urządzenie. 

no_name: 
Chociaż te jabłka nie są najgorsze...

  ㅡ Na sto królików... ㅡ szepnął wpatrując się w wiadomość.

im_I.M:
Poważnie?!??!!??!!!111! 

Pobiegł do domu, wszedł do piwnicy i delikatnie położył siatkę w beczce. Usiał w rogu i podkulił nogi. 

no_name:
Chodzi o to, że mają bardzo słodki sok, ale musisz poświęcić swoją wodę z organizmu i tego nie lubię ;;

Changkyun patrzył na wyświetlacz maślanymi oczami. 

  ㅡ To ta jedyna. 

no_name:
Ale bardziej ich nie lubię niż lubię.

  ㅡ Nie, nie jest tą jedyną... 

no_name:
Chociaż nie no tak w połowie...

 Zmarszczył brwi.

im_I.M:
Zdecyduj się D:

no_name:
Po co?

im_I.M:
Żebym wiedział, jestem ciekawy.

no_name:
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła

im_I.M:
Nieprawda... Niby czemu?

no_name:
A ja wiem... Pewnie chodzi o te jabłko co Ewa je zjadła.

im_I.M:
To lubisz w końcu te jabłka czy nie?

no_name:
no...

no_name:
Nie

no_name:
Tak

ㅡ Nie dogadam się z nią... ㅡ wstał z podłogi i wyszedł na oświetlony teren.
Ubrał na siebie jakąś kurtkę i wyszedł z domu.

ㅡ Changkyun?!

Chłopak odwrócił się za siebie.
ㅡ Shownu! ㅡ podbiegł do kolegi.

ㅡ Jak leci?

ㅡ Całkiem okej...

ㅡ Co u reszty? ㅡ spytał z entuzjazmem.

ㅡ Wciąż są nieznośni.

Wysoki chłopak zaśmiał się głośno.
ㅡ Niestety muszę iść, spotkajmy się jeszcze.

ㅡ Spoko, cześć.

Warto było ruszyć się z piwnicy dla spotkania się z dawnym kolegom.

no_name:
Gdzie mieszkasz?

im_I.M:
....................... ?

no_name:
Albo wyślij mi swoje jpg.

im_I.M:
Czemu miałbym to robić?

no_name:
Bo nie dają mi spokoju... ;;

im_I.M:
To się wrobiłaś... Zaraz ci wyślę, jeśli tak bardzo chcesz...

Wrócił do domu i usiadł w przedpokoju.

no_name:
Szybko, pls ;;;;;

im_I.M:
mojejpg.jpg

no_name:
Ratujesz mi tyłek ._.

im_I.M:
I can be your hero!!!1!1!!!

no_name:
No spoko... ;;

Changkyun podskoczył, gdy drzwi piwnicy otworzyły się.

ㅡ Jesteś tu?

ㅡ Obok beczki. Siemka Wonho.

ㅡ Cześć ㅡ wcisnął się pomiędzy ścianę, a chłopaka. ㅡ Jak leci?

ㅡ Po tym jak mnie porwaliście?

ㅡ Ups ㅡ zaśmiał się.

ㅡ Spotkałem Shownu, wrócił chyba do miasta. 

ㅡ Poważnie? Nie widziałem go strasznie długo...  

ㅡ Powiedział, żebyśmy się spotkali ㅡ uśmiechnął się delikatnie. ㅡ Wysłałem jej swoje zdjęcie ㅡ powiedział nagle.

ㅡ CO ZROBIŁEŚ?! 

ㅡ Wysłałem zdjęcie ㅡ powtórzył. 

ㅡ O nieee... Dlaczego jesteś taki łatwy? ㅡ załamał się. 

ㅡ Wcale nie ㅡ zaprzeczył chłopak. 

ㅡ Jak nie, to po co wysyłałeś jej zdjęcie? 

ㅡ Napisała, że jej tym pomogę. 

ㅡ Nie pomyślałeś, że to jakiś zbok czający się na młodych chłopców?

ㅡ Pomyślałem, że skoro w jakimś stopniu lubi jabłka papierówki to...

ㅡ LUBI JE?!  

ㅡ Tak napisała.

ㅡ Lub napisał... 

no_name:
Dzięki.

ㅡ Podziękowała mi ㅡ zdziwił się czarnowłosy.

im_I.M:
Nie ma za co (?) 

~*~ 

Nie myślcie sobie, że to zawsze będzie takie rakowe ._.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top