7. "Tu nie ma za co przepraszać."
*Lisa*
- Mamo, nie chce mi się... - wymamrotałam, gdy moja rodzicielka zrzuciła ze mnie kołdrę.
- Nie ma żadnego „nie chce mi się", moja droga — powiedziała, opuszczając pokój. - Za minutę widzę cię na dole.
Było mi zimno w nogi. Tak to się kończy, gdy się śpi w koszuli nocnej, a nie zwykłej dwuczęściowej piżamie. Ciocia Rozalia pewnie by na to odpowiedziała „Kobiety nie śpią w piżamach, tylko w koszulach nocnych". W końcu udało mi się zwlec zmęczone ciało z łóżka. Zeszłam na dół na śniadanie. Mama zrobiła naleśniki z czekoladą i bitą śmietaną.
- Będę gruba — powiedziałam, mimo że w duszy cieszyłam się z takiego posiłku. - Pójdzie w dupę.
- Albo w cycki — odpowiedziała mama, smażąc kolejnego naleśnika. Usłyszałyśmy skrzypienie schodów. - Aha, nasi chłopcy schodzą na dół.
I rzeczywiście. Parę chwil później do kuchni weszli mój tata i brat, obaj jedynie w bokserkach. Najwidoczniej byli tak samo zaspani, jak ja. Jednakże, gdy zobaczyli śniadanie, które przygotowała mama, natychmiast się ożywili. Zajęli miejsca przy stole i niemal jak zwierzęta rzucili się na naleśniki, które kobieta położyła centralnie przed nimi. Całe śniadanie przegadaliśmy, rozmawiając o dyskotece, która miała odbyć się w połowie października. Zdecydowaliśmy, że tańczyć będziemy my, wujek Kastiel z ciocią Arai oraz wujek Lysander z ciocią Aiko. Byliśmy pewni, że się zgodzą.
I bingo.
Mama zadzwoniła do nich. Od razu powiedzieli, że na pewno nam pomogą. Z racji tego, że było za piętnaście siódma, poszłam do sypialni po kartkę i długopis i zaczęliśmy wybierać piosenki, do których na pewno zatańczymy.
1. Pink - „Try"
2. Brigada Bum - „Chu Chu Ua"
3. Fuse ODG - „Azonto"
4. Katy Perry - „Bon Appetit"
5. Imagine Dragons - „Believer"
6. Nickelback - „Burn It To The Ground"
Zdecydowaliśmy także, że do ostatniej piosenki wujek Kastiel, tata i Lucas będą grać, wujek Lysander będzie śpiewał, a ja, mama i ciocie będziemy tańczyć. Wchodząc do sypialni i wybierając ubrania do szkoły już sobie wyobrażałam, jak ta dyskoteka będzie wyglądała.
Wszyscy będą się dobrze bawić. W pewnym momencie dyrektorka powie, że na dyskotekę przybył zespół Love And Roll, wraz z dwoma kobietami, niebędącymi jego członkiniami. Na sali gimnastycznej pojawią się instrumenty do ostatniej piosenki, reszta będzie puszczana z radia. Razem z wszystkimi kobietami, będącymi gośćmi na naszej zabawie, wskoczymy na swoich partnerów tak, aby nasze dłonie były splecione. Innymi słowy, będziemy do góry nogami. Ktoś włączy muzykę, a my, śpiewając, będziemy wykonywać nasz układ taneczny. Brawa. Potem reszta piosenek. Wielkie oklaski. Dyrektorka podziękuję za przybycie i tym właśnie akcentem skończymy całą dyskotekę.
Już nie mogę się doczekać.
W końcu wygrzebałam z szafy ubrania dla siebie. Wybrałam jasnoczerwoną sukienkę oraz czarne sandały na obcasie. Dobrałam do tego jeszcze srebrne kolczyki, naszyjnik i cienką bransoletkę. Włosy rozczesałam i splotłam w warkocz. Tata miał właśnie jechać do szpitala, do pracy, więc zaproponował, że zawiezie mnie do szkoły i Lucasa na komendę. Zgodziliśmy się.
Wsiedliśmy do samochodu, oczywiście ja z przodu, obok ojca. Tata rozmawiał głównie z Lucasem. Gdy pytał o coś mnie, odpowiadałam jedynie „Mhm", „Ta", „Nie" albo „Może". Nie odzywałam się praktycznie w ogóle. Nawet gdy w radiu usłyszałam „Trying Not To Love You" od Nickelback, nie zaczęłam śpiewać, mimo że moja rodzina to robiła. Wprawdzie tata szturchnął mnie i uśmiechnął się, zachęcając do włączenia się, ale ja jedynie pokręciłam głową i znowu gapiłam się w szybę.
W samochodzie już na początku trasy przypomniało mi się, że wprawdzie spędzę dzisiaj wieczór w domu Shane'a, ale przecież w szkole czeka mnie trudna rozmowa z Nicodemem. Nie mogłam tak zostawić tego, że postanowił mnie olać, gdy zobaczył mnie i przewodniczącego, całujących się.
Może i to on powinien się tym zainteresować, w końcu to nie ja się obraziłam, ale mimo że znałam go ledwo tydzień, to już wiedziałam, że nie należy do ludzi, którzy chcą sami z siebie zaczynać rozmowę.
W końcu dojechaliśmy do mojego liceum. Rzuciłam tacie i bratu jedynie zwykłe „Na razie", po czym weszłam na teren szkoły. Rozejrzałam się po dziedzińcu i od razu go zobaczyłam.
Stał oparty plecami o ścianę. Jego ciemnoniebieskie włosy znowu były w nieładzie. Miał na sobie czerwoną koszulkę, czarne spodnie ze srebrnym łańcuchem, czarne adidasy i czarną skórzaną kurtkę. Palił papierosa.
Spojrzał w moją stronę, ale nie uśmiechnął się. Wręcz przeciwnie. Zmarszczył brwi, po czym odwrócił wzrok w drugą stronę. Miałam ochotę zacząć płakać, ale powstrzymałam się. Weszłam do budynku i od razu udałam się do pokoju gospodarzy. Zrzuciłam torbę z ramienia i usiadłam na kanapie. Dopiero wtedy zauważyłam, że, oprócz mnie, w pokoju jest także Shane.
- Kotek, co się dzieje? - spytał, odrywając się od papierów, siadając obok mnie i obejmując mnie ramieniem. - Pokłóciłaś się z kimś?
- Nie - odpowiedziałam, patrząc w jego piękne niebieskie oczy. - Widziałam Nicodema na dziedzińcu. On też mnie widział, ale jedynie posłał mi wrogie spojrzenie, a potem odwrócił wzrok. Kurwa, mam wrażenie, że będzie obrażony do końca szkoły - westchnęłam, czując zbierające się pod powiekami łzy.
- Nie płacz, skarbie - przytulił mnie mocno. - Pójdź do niego po lekcjach. Wtedy nie będzie miał się jak wykręcić. A jeśli będzie chciał ci coś zrobić, to osobiście walnę go w ten krzywy ryj.
Zaśmiałam się. Mimo wszystko Shane poprawił mi humor.
- Wiesz, że w połowie października będzie organizowana dyskoteka? - spytałam, zmieniając temat.
- Wiem. Wiem także, że ty i twoja rodzina macie znowu wystąpić.
- Zgadza się. Nawet mamy już gotowe piosenki. Układy wymyślimy.
- To wspaniale - przybliżył swoją twarz do mojej szyi. - Pamiętasz, że dzisiaj do mnie przychodzisz? - spytał, składając na niej delikatny pocałunek.
- Oczywiście, że pamiętam - wplotłam palce w jego blond czuprynę i zamruczałam cicho, gdy poczułam kolejne pocałunki, tym razem na prawym obojczyku.
- Gdyby nie to, że jesteśmy w szkole i ktoś mógłby nas zobaczyć, wziąłbym cię tu, na tej kanapie - wyszeptał mi do ucha.
W jednej chwili się spięłam. Odsunęłam się od ukochanego i zarumieniona patrzyłam w podłogę. A co, jeśli dzisiaj wieczorem, gdy do niego przyjdę, postanowi wykorzystać sytuację, zabierze mnie do pokoju i... zrobimy to? Jestem dziewicą, jeszcze nigdy z nikim się nie kochałam. Ba, przed Shanem nawet się nie całowałam. No dobrze, odliczając ten jeden pocałunek z Lucasem.
- Powiedziałem coś nie tak? - spytał chłopak, chwytając mnie za rękę. Miałam ochotę powiedzieć mu "Nie, kurwa, wszystko okej, po prostu się wystraszyłam, że chcesz mnie pieprzyć, wiesz?", ale się powstrzymałam.
- Po prostu jestem dziewicą, okej? - spojrzałam na niego z pogardą w oczach.
- Rozumiem - wyszeptał z zarumienionymi policzkami po chwili milczenia.
Usłyszeliśmy dzwonek na lekcje. Wstałam i chciałam podejść po torbę, ale Shane mnie zatrzymał, chwytając za nadgarstek.
- Lisa, ja naprawdę przepraszam, nie wiedziałem... - tłumaczył.
- Tu nie ma za co przepraszać - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.
Puścił mnie, a ja poszłam na lekcje. Chwilę później do mnie dołączył.
***
- Panno Moore? - z zamyślenia wyrwał mnie głos pani Delanay.
- Tak? - odpowiedziałam, przestając opierać głowę o dłoń i patrząc na nauczycielkę.
- Czym jesteś tak zaabsorbowana? Bo na pewno nie moją lekcją - patrzyła na mnie, jakbym nie wiadomo co zrobiła.
- Niestety, ale nie mogę powiedzieć. To prywatna sprawa.
- Prywatna, co? Skoro myślisz o prywatnych sprawach na mojej lekcji, to znaczy, że wiesz wszystko na temat dobierania właściwych współczynników. A więc zapraszam do tablicy i rozwiąż zapisany na niej przykład.
Spojrzałam na tablicę.
Na2O + HBr -> ... + ...
Zaśmiałam się. Doskonale wiedziałam, jak należy uzupełnić ten przykład. Natychmiast się podniosłam i podeszłam do tablicy. Wzięłam do ręki kredę i szybko uzupełniłam równanie, najpierw zapisując nad poszczególnymi pierwiastkami ich wartościowości, a następnie wpisując właściwe produkty reakcji oraz współczynniki.
Na2O + 2HBr -> 2NaBr + H2O
(aut. Patrz obrazek niżej)
[aut. Pozdrawiam gimnazjalistów (w tym też siebie) XD ]
Spojrzałam na nauczycielkę, która patrzyła na mnie z uznaniem. Pamiętałam, jak należy rozwiązać to zadanie, ponieważ chemiczka w gimnazjum ciągle to z nami wałkowała, nieważne, jaki temat przerabialiśmy.
- Bardzo dobrze. A teraz, proszę, przeczytaj, jak powinno brzmieć to równanie.
- Bardzo chętnie. A więc: z jednej cząsteczki tlenku sodu i dwóch cząsteczek kwasu bromowodorowego powstają dwie cząsteczki bromku sodu i jedna cząsteczka wody.
- Doskonale. Tylko na następny raz proszę, abyś uważała na lekcji, bo może się okazać, że będziemy omawiać temat, którego nie będziesz umieć.
- Dobrze. Rozumiem i przepraszam - usiadłam w ławce.
Idąc na miejsce zauważyłam, że cała klasa przygląda mi się uważnie, jakby próbując zrozumieć, skąd wiedziałam, jak należy rozwiązać to równanie. Wszyscy poza jednym...
***
Po matematyce, będącej ostatnią lekcją, od razu spakowałam rzeczy do torby i wybiegłam z sali. Widziałam, że Nicodem wyszedł wcześniej niż ja. Pobiegłam na dziedziniec, rozglądając się za przyjacielem i wiedząc, że przede mną jest, jak na razie, najtrudniejsza rozmowa w życiu.
W końcu go zobaczyłam. Stał oparty o bramę szkoły. Znowu palił. Bałam się, że ta rozmowa może się nie udać. Ale już nie było odwrotu. Powiedziałam sobie tylko po cichu "Dasz radę, Lisa", po czym powoli do niego podeszłam...
**********
Hejka kochani!
Oto kolejny rozdział napisany dzięki podpisaniu umowy z Polsatem! :D
Też Was kocham XD
Pozdrawiam, wera9737.
Enjoy! =^.^=
PS: W mediach: Imagine Dragons - Believer (tekst)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top