6."Czemu się rumienisz?"

*Lisa*

- Cześć - powiedziałam do Shane'a, wchodząc do pokoju gospodarzy.

- O, hej - uśmiechnął się, podnosząc głowę znad stosu papierów piętrzących się na biurku.

Usiadłam obok wybranka, biorąc kilka kartek i składając na nich kolejne podpisy, chcąc pomóc blondynowi. Spędziliśmy tak kilka minut, w ciszy. Postanowiłam ją przerwać. Zebrałam się na odwagę i zaczęłam temat... Ten, który był dla mnie nieco krępujący.

- Shane... - zagryzłam wargę. - Słuchaj... Bo ja mam do ciebie takie pytanie... - poczułam, jak moja twarz przybierała kolor dojrzałego pomidora.

- Co się dzieje? Czemu się rumienisz? - spojrzał na mnie z troską.

- Czy tobie... podoba się... jakaś dziewczyna? - udało mi się spojrzeć mu w oczy.

- No, nie powiem, jest taka jedna - odpowiedział z delikatnym uśmiechem.

- Kto to?

- Dam ci kilka podpowiedzi. Jest dosyć niska, ale mimo wszystko słodka. Jest bardzo miła, pomocna, uprzejma i ma piękny uśmiech. Jej włosy lśnią, a oczy błyszczą jak lampiony. Dwa jasne lampiony.

- Raven? - spytałam, mając na myśli piękną szatynkę z niebieskimi oczami. Ona idealnie pasowała do tego opisu.

- Co? - powiedział kpiąco Shane. - Nie! Zgaduj dalej. Masz jeszcze dwie szanse.

- No to może w takim razie Angie? - przypomniałam sobie śliczną blondwłosą dziewczynę z fiołkowymi oczami.

- Też nie. Jeszcze jedna szansa.

- Poddaję się. Naprawdę nie mam pomysłu.

- W takim razie, może to ci nieco podpowie - wstał i złapał mnie za rękę, zmuszając mnie do podniesienia się. 

Położył dłonie na bokach mojej szyi i nachylił się nade mną. Wstrzymałam oddech. Połączył nasze usta w delikatnym pocałunku.

Stałam jak sparaliżowana, oddając ruchy niebieskookiego. Gdy nasze wargi się odsunęły, natychmiast zostałam przyparta do ściany.

- Kocham cię, Lisa - wyszeptał cicho do mojego ucha. Przeszedł mnie dreszcz. - I wierzę, że ty czujesz to samo. Dlatego mam do ciebie pytanie. Zostaniesz moją dziewczyną.

- Tak - wyszeptałam, uśmiechając się.

Pocałował mnie parę razy w szyję i wsunął dłonie pod moją koszulę. Złapałam go za nadgarstki i chciałam go odepchnąć. Niestety, nie było mi to dane, ponieważ za mocno przyciskał mnie do ściany, no i dawał mi tyle przyjemności, zostawiając na mojej szyi mokry ślad. W tym momencie, ktoś wszedł do pokoju gospodarzy. Natychmiast się od siebie oderwaliśmy. Niestety, odrobinę za późno...

- Lisa!? - usłyszałam głos Nicodema. Od razu na niego spojrzałam. Widziałam na jego twarz wielki szok i zaskoczenie.

- Nicodem? Co ty tu robisz? - spytałam, patrząc na przyjaciela.

Nie odezwał się, jedynie wyszedł z pokoju. Posłałam mojemu chłopakowi przepraszające spojrzenie, po czym również opuściłam pomieszczenie i ruszyłam na poszukiwania chłopaka. Chciałam znaleźć go jeszcze przed lekcjami. Przeszukałam całą szkołę i wypytałam wszystkich znajomych, czy go nie widzieli, jednakże odpowiedź zawsze brzmiała "nie". Westchnęłam, gdy usłyszałam dzwonek na lekcję. Weszliśmy z klasą do sali historycznej. Przez całe zajęcia zastanawiałam się, gdzie mógł się podziać Nico.

Na każdej kolejnej przerwie biegałam po całej szkole, wciąż szukając przyjaciela. Niestety, nie udało mi się go znaleźć. Po lekcjach, poszłam do pokoju gospodarzy i opadłam na błękitną kanapę, przyciskając do piersi białą poduszkę.

- Co jest, kotek? - spytał Shane, podpisujący kolejny stos papierów.

- Nie mogę nigdzie znaleźć Nicodema. Boję się, że coś mu się stało.

- Może rano, gdy nas zobaczył, zrobił się zazdrosny. Nie oszukujmy się, jesteś piękna - usiadł obok mnie i nawinął sobie jeden z kosmyków moich włosów na palec wskazujący lewej ręki. - Założę się, że mu się podobasz.

- Ale nawet jeśli! Nawet jeśli, to... Co ja mam zrobić?

- Idź z nim porozmawiaj. Szczera rozmowa jest najlepszym sposobem na zażegnanie sporów i pozbycie się wątpliwości.

- To prawda - uśmiechnęłam się. - Wracam do domu, przy okazji może wpadnę na Nico. Do jutra - pocałowałam chłopaka w policzek.

- Skarbie, a czy miałabyś czas jutro koło osiemnastej? Chciałbym zaprosić cię do mojego mieszkania. Moi rodzice na pewno będą chcieli cię poznać.

- Myślę, że miałabym czas, ale musiałabym się upewnić, że moi rodzice nie mają na jutro żadnych planów.

- Spoko. Wyślij mi SMS-a, gdy się dowiesz.

- Oke. No to do jutra - opuściłam pokój.

***

Niestety, Nicodema nigdzie nie było. Po drodze go nie spotkałam, a nie chciałam tak z dupy wbijać mu na chatę. Zrezygnowana, wróciłam do domu. Torbę rzuciłam na łóżko, po czym zeszłam na dół, do salonu, gdzie siedziała moja rodzina.

- Mamusiu? Tatusiu? Braciszku? - zaczęłam, używając swojego uroczego głosu i siadając na kanapie.

- Tak, córeczko? - powiedziała mama. - Co się dzieje?

- No cóż, od czego zacząć. Może od tego, że wasza mała Lisa znalazła sobie chłopaka.

- Wiedziałem! - krzyknął mój tata, ściągając na siebie karcący wzrok mamy.

- Wiedziałeś i nic nie powiedziałeś? - spytała. Słyszałam w jej głosie rozczarowanie.

- E, nie martw się, Rinka - objął ją ramieniem. - Wiedziałem, że jest zakochana, nie wiedziałem, że ma chłopaka.

Chrząknęłam.

- Dacie mi dojść do słowa?

- Najwidoczniej tylko ja w tej rodzinie cię słucham - wymamrotał Lucas, czym zyskał sobie kuksańca od taty. - No co? Prawdę mówię.

- Przez tę policję zrobiłeś się strasznie pyskaty - skarcił go mój ojciec. - Chyba zmienimy ci pracę.

Słuchając, jak moja rodzinka się przekomarza, siedziałam na kanapie z nogą na nodze i nucąc znaną tylko sobie melodię.

- Ale może w końcu damy Lisie dojść do słowa? - ave Lucas!

- Nareszcie ktoś raczył zwrócić na mnie uwagę - poprawiłam się na kanapie i udałam urażoną.

- Nie udawaj, Lisku - brat mocno mnie uściskał.

- Dobra, dobra - usiadł na miejscu. - A więc, wracając. Wasza mała Lisa znalazła sobie chłopaka. No i ten chłopak zaprosił ją do siebie do domu. No i Lisek chce się was zapytać, czy jutro o osiemnastej będę mogła go odwiedzić.

- Jak nie zostaniemy dziadkami... - zaczęła mama, dostając od taty kuksańca w ramię.

- Pozwól jej się wyszaleć. Ty nigdy nie chciałaś odwiedzić swojego chłopaka?

- Przed tobą nie miałam nikogo, wyobraź sobie.

Westchnęłam. Wstałam z kanapy i poszłam do pokoju. Włączyłam laptopa i weszłam na Facebooka.

Ja: Hej kochanie! Gadałam z rodzicami i się zgodzili.

Ustawiono pseudonim użytkownika Shane jako Mój cały świat <3

Mój cały świat <3 : To super, misia! Przyjść po ciebie czy trafisz sama?

Użytkownik Mój cały świat <3 ustawił Twój pseudonim jako Lisek.

Ja: Dam radę sama, nie martw się ;)

Mój cały świat <3 : Jak chcesz. Dobra, muszę kończyć, bo mama coś ode mnie chce. Do jutra, śpij dobrze i niech Ci się przyśnię :*

Ja: Ale Ty skromny XD Do jutra, dobranoc ;*

Wyłączyłam komputer i wpakowałam się do łazienki. Biorąc prysznic, usłyszałam, jak dzwoni telefon mojej mamy. Gdy wyszłam, ubrana już w swoją ukochaną niebieską koszulę nocną, zeszłam na dół.

- Kto to był, mamo? - spytałam, gdy zobaczyłam mamę, siedzącą w salonie i uśmiechającą się.

- Dyrektorka. Powiedziała, że w połowie października będzie przygotowywana dla was dyskoteka i poprosiła nas, abyśmy coś na nią przygotowali, najlepiej układy taneczne, chyba że będziemy chcieli zaśpiewać, to też możemy.

- Zgodziłaś się, prawda? - spojrzałam na nią z nadzieją.

- Oczywiście - uśmiechnęła się do mnie.

- No i zajebiście. Masz już jakiś pomysł?

- Oczywiście, że mam.

Zawołała do salonu mojego tatę. Opowiedziała mu o całej sytuacji i spojrzała na niego znacząco. Chyba zrozumiał o co jej chodzi. Wsunął dłoń pod ramiączko jej bluzki. Uśmiechnęli się do siebie, po czym tata zdjął koszulę, a mama poszła zmienić bluzkę i spodnie na białą sukienkę. Gdy zeszła na dół, puściła z telefonu jakąś piosenkę, po czym tata pomógł jej wejść na siebie tak, że mama była nad jego głową do góry nogami, ich dłonie były splecione, a nogi mamy były całkowicie wyprostowane.

https://youtu.be/QlTNzbqwKoc

(aut. Na pewno znacie to z części 12 z "The Diary Of Changes" :D )

Patrzyłam na ich występ, zachwycona. Niestety, Lucas nie mógł na to popatrzeć, ponieważ musiał iść na nockę do pracy. Gdy skończyli, klaskałam tak mocno, że zaczęły mnie boleć dłonie. Bardzo mi się podobało. Ukłonili się, jakby byli na prawdziwym przedstawieniu.

- Wow, to było genialne - powiedziałam. - Kiedy się tego nauczyliście?

- W przedszkolu - odpowiedział tata, zakładając na nowo koszulę. Zaśmiałam się.

- Nie śmiej się, Lisa - skarciła mnie mama, poprawiając fryzurę. - Tata mówi prawdę.

Opowiedzieli mi całą historię. Nie spodziewałam się tego, szczerze mówiąc. Rozmawialiśmy jeszcze długo. Nim się obejrzeliśmy, z dwudziestej zrobiła się dwudziesta trzecia trzydzieści. Życzyłam rodzicom dobrej nocy, po czym, nucąc piosenkę i przypominając sobie ruchy rodziców, weszłam do swojej sypialni. Przykryłam się pościelą i po paru chwilach zasnęłam, wiedząc, że jutro czeka mnie zarówno wspaniały wieczór z Shanem, jak i trudna rozmowa z Nicodemem.

**********

Hejka kochani!

Nie ma to jak pisać rozdział późnym wieczorem B)

Mam nadzieję, że się Wam spodobał. Oczywiście będzie dyskoteka (CHYBA w następnym rozdziale albo za dwa), a potem będzie drama ;)

Kocham dramy, ok? XD

Pozdrawiam, wera9737.

Enjoy! =^.^=

PS: W mediach: Nickelback - Do This Anymore (wkuwałam dzisiaj tekst. Umiem prawie cały. Jestem z siebie dumna, bo trudny on jest :D (wcale specjalnie nie wstawiłam rymów XD ))

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top