4."Jesteś urocza."
*Lisa*
- Córeczko - to było pierwsze słowo, jakie usłyszałam, gdy otworzyłam oczy. Wypowiedziała je moja mama.
Powoli zaczęło do mnie docierać, co się wydarzyło. Rozejrzałam się po pokoju i zorientowałam się, że nie jestem u siebie w pokoju, tylko w zupełnie obcym mieszkaniu. Powoli się podniosłam i od razu zostałam zamknięta w mocnym uścisku brata.
- Lisku, kochanie, nawet nie wiesz, jak się martwiłem - szeptał mi do ucha łamiącym się głosem. - Jestem zwykłym dupkiem. Gdybym wtedy na ciebie tak nie wrzeszczał, nie spędziłabyś całego popołudnia nad tym cholernym jeziorem. Przepraszam cię, słońce.
Puścił mnie. Zobaczyłam na jego policzku samotną łzę. Uśmiechnęłam się delikatnie i otarłam ją kciukiem. Objęłam dłońmi jego twarz.
- Nie szkodzi, Lucas. Ja też nie powinnam była od razu cię wykluczać z tego koncertu. Możesz z nami jechać i z nami zaśpiewać.
Mój brat od razu się rozpromienił i znowu mnie przytulił. Gdy mnie puścił, odwróciłam twarz w stronę rodziców. Mama od razu owinęła wokół mnie swoje ręce.
- Tak się martwiliśmy, kochanie - powiedziała. - Nigdy więcej tak nie rób.
- Dobrze - odpowiedziałam.
Mama mnie puściła, a jej miejsce zastąpił tata.
- Nie zmuszaj nas znowu do zamartwiania się, córeczko - mówił. - Nie wiem, co byśmy zrobili, gdyby coś ci się stało. Kochamy cię.
- Też was kocham.
W końcu zostałam uwolniona z uścisków. Powoli opadłam na poduszki. Zastanawiałam się tylko... jakim cudem znalazłam się w tym mieszkaniu?
- Mamo? - zaczęłam, patrząc na rodzicielkę.
- Tak?
- Jak tutaj trafiłam? Przecież ciągle spałam.
- Miałaś szczęście, że przechodził tamtędy Nicodem. Był na wieczornym spacerze i znalazł cię przy jeziorze. Stwierdził, że zabierze cię tutaj.
- Będę musiała mu podziękować. Tylko jak... - zamyśliłam się.
- Narysuj coś dla niego. Przecież umiesz tak ślicznie posługiwać się kredkami - zaproponował mój brat.
W sumie... Miał rację. W moim pokoju na ścianach było mnóstwo moich rysunków. Ba! Całe pomieszczenie było nimi zawalone. Były na ścianach, na biurku, w teczce, niektóre czasami walały się po podłodze, dwa przykleiłam taśmą na drzwi szafy. Zawsze, gdy ktoś wchodził do pokoju, szeroko otwierał oczy, widząc tyle kartek. Zawsze wtedy śmiałam się z ich reakcji.
- Dobry pomysł - uśmiechnęłam się.
- Chodź, wracamy do domu - tata wstał i wyciągnął do mnie rękę.
Mocno ją chwyciłam i podniosłam się z łóżka. Zanim opuściliśmy mieszkanie, podziękowałam Nicodemowi. Potem, poszliśmy do siebie. Zdecydowałam, że następnego dnia rano wstanę godzinę wcześniej niż zwykle i narysuję rysunek, aby w szkole dać go mojemu wybawicielowi.
*Następnego dnia, 5:00*
- Czemu się na to zgodziłam - wymamrotałam, chowając głowę w poduszkę.
W końcu jednak zwlokłam tyłek z łóżka. Przebrałam się w białą koszulę, czerwoną spódniczkę i bladoróżowy sweterek. Na głowę założyłam, tak dla fanu, brązowe uszka kotka. Od razu wzięłam do ręki ołówek i zabrałam się za rysowanie. W pewnym momencie, na ramie okna usiadł śliczny błękitny motyl.
Jego piękny kolor zainspirował mnie nieco. Od razu zabrałam się za dorysowywanie kolejnych detali i kolorowanie rysunku. Wyszedł mi dokładnie tak, jak chciałam.
Kolor skrzydeł motyla wykorzystałam do pokolorowania swojej sukienki i koszuli Nico. Cóż... Nie powiem, ładnie mi to wyszło. Wzięłam do ręki czarny długopis i napisałam na dole starannym pismem:
Jeszcze raz Ci dziękuję.
Lisa ♥
Zwinęłam kartkę w rulon i powoli schowałam do torby. Gdy spojrzałam na zegar, było już grubo po siódmej. Gwałtownie podniosłam się z krzesła i zarzuciłam torbę na ramię. Nawet się nie przebierałam. Zbiegłam na dół. Szybko wzięłam z kuchni jabłko i, wbijając w nie zęby, założyłam tenisówki.
- Do zobaczenia! - krzyknęłam, pospiesznie otwierając drzwi i wybiegając z mieszkania.
Po drodze do szkoły zdążyłam zjeść jabłko i kilka razy się wywalić, w ten sposób raniąc sobie kolana. Jednak mnie to nie obchodziło. Chciałam jak najszybciej dotrzeć do szkoły, pomimo pieczenia nóg w miejscu skaleczeń. Gdy w końcu dobiegłam do celu, wzięłam kilka głębokich wdechów. Wyjęłam z torby mini apteczkę i wydobyłam z niej bandaż, po czym owinęłam nim rany. Szybko weszłam do szkoły i co się stało? Wpadłam na kogoś! Upadając, uderzyłam głową o podłogę.
- Ał! - krzyknęłam.
Cholernie bolało. Powoli się podniosłam, pocierając moją potylicę. Spojrzałam na osobę, która mnie staranowała. Był to chłopak z mojej klasy, nazywał się Shane. Był mniej więcej wzrostu Lucasa, miał blond włosy i śliczne błękitne jak ocean oczy. Miał na sobie białą koszulę, czarne spodnie i buty oraz niebieski krawat. Wyglądał jak mój tata, gdy był w naszym wieku. Natychmiast się podniósł i podał mi rękę, drugą drapiąc się po karku.
- Przepraszam, to moja wina - powiedział.
- Nie no, na też mogłam uważniej patrzeć. Śpieszyłam się, żeby zdążyć na lekcje i nie patrzyłam, gdzie idę - chwyciłam jego rękę i podniosłam się.
Na podłodze leżało mnóstwo jakichś plakatów. Schyliłam się i zebrałam kilka. Była na nich informacja, że w przyszłym tygodniu odbywa się głosowanie na przewodniczącego szkoły.
- Pomóc ci? - spytałam Shane'a.
- Czemu nie - uśmiechnął się.
Zabraliśmy leżące na ziemi plakaty i chodziliśmy po całej szkole, rozwieszając je na każdych drzwiach i ścianach.
***
Głosowanie odbyło się wczoraj. Okazało się, że przewodniczącą klasy zostałam ja, a przewodniczącym szkoły - Shane. A dzisiaj jest koncert. Stałam za kulisami, ubrana w białą koszulę w niebieską kratę z zerwanymi rękawami, czarne podarte spodnie i czarne baleriny. Obok mnie byli moi rodzice, wujkowie i brat. Przynajmniej nie byłam sama. Mocniej ścisnęłam butelkę z wodą i zagryzłam wargę.
- Czym się stresujesz, młoda? - spytał wujek Kastiel.
- To mój pierwszy koncert w życiu. Nawet zwykłymi przedstawieniami w podstawówce tak się nie bałam.
- Będzie dobrze - Lucas pokrzepiająco poklepał mnie po plecach.
- Zaraz wchodzicie - za kulisy zajrzała dyrektorka, po czym wróciła na scenę przygotowaną w piwnicy i zaczęła nas zapowiadać. - A dziś wieczorem, przed wami, zespół Love And Roll.
Wzięliśmy głębokie wdechy i wyszliśmy na scenę. Ja, moja mama i wujek Lysander podeszliśmy do mikrofonów, wujek Kastiel i Lucas przewiesili przez głowy elektryczne gitary (wujek nauczył Lucasa gry i, szczerze mówiąc, wychodziło mu naprawdę zajebiście), a tata zasiadł za perkusją. Oczywiście ostatnia trójka także miała przygotowane mikrofony.
- Zespół Love And Roll powstał dwadzieścia lat temu. Kiedyś był tworzony przez tylko pięć osób. Byli to Rin - moja mama się ukłoniła. - Nataniel - potem mój tata. - Kastiel - wujek. - i Lysander - drugi wujek. - Niestety, jedna z członkiń zespołu zrezygnowała. Jak widać, jej miejsce zajęło młodsze pokolenie. Lucas - ukłonił się mój brat. - i Lisa - teraz ja. - A teraz, aby nie przedłużać, oddaję głos reprezentantce zespołu.
Moja mama zaczęła naszą krótką mowę powitalną.
- Witajcie na dzisiejszym koncercie zespołu Love And Roll! Mamy nadzieję, że będziecie się razem z nami doskonale bawić. Wszystkie piosenki będą w stylu rockowym. Jeśli będziecie znali słowa, zapraszamy do wspólnego śpiewania. A naszą zabawę rozpoczniemy od piosenki zespołu Theory Of a Deadman, pod tytułem "Bad Girlfriend".
Tata wybił kilka pierwszych dźwięków na bębnach perkusji, potem dołączyli do niego wujek Kastiel i Lucas, a następnie weszłam ja, mama i wujek Lysander.
***
- Nareszcie - powiedziałam, gdy koncert się skończył.
Praktycznie każda z osób, które przyszły na ten koncert, poprosiła o autograf od każdego członka zespołu. Wśród nich zobaczyłam także Shane'a i Nicodema. Ten pierwszy poprosił mnie na chwilę na bok, po czym mocno przytulił.
- Byłaś zajebista, mała - powiedział.
- Dzięki. Ale tak naprawdę to moja rodzina mnie do tego zachęciła. Moi rodzice i wujkowie tworzyli ten zespół. W ten występ wkręciła mnie dyrektorka, a mojego brata wkręciłam ja. Przepraszam, na chwilę, muszę iść do toalety - uśmiechnęłam się, po czym opuściłam przyjaciela.
Poszłam do łazienki i weszłam do pierwszej pustej kabiny. Gdy zdjęłam majtki, zobaczyłam czerwoną smugę.
- Kurwa, nie! - krzyknęłam. - Pięknie, po prostu pięknie!
Szybko się załatwiłam, wypchałam sobie majtki papierem toaletowym i wyszłam z kabiny. Umyłam ręce i wróciłam do rodziny.
- Coś się stało? - spytała mama, gdy zobaczyła moją minę.
- Oprócz tego, że dostałam okres, to nic - skrzyżowałam ręce na piersiach.
Blondynka zaśmiała się. Nagle, poczułam uścisk na ramieniu. To był Nicodem. Zaproponował, że mnie odprowadzi do domu. Moja rodzina się zgodziła. Wyszliśmy ze szkoły i powoli szliśmy w świetle lamp.
- Podobało mi się - powiedział Nico, patrząc na mnie i uśmiechając się. Ten uśmiech na pewno nie był wymuszony. Był szczery.
- Dzięki - zarumieniłam się.
Zatrzymaliśmy się. Nico położył dłoń na moim policzku.
- Czemu się czerwienisz? - spytał.
- Sama nie wiem.
Zaśmiał się i pocałował mnie w policzek.
- Jesteś urocza.
Złapał mnie za rękę i znów się uśmiechnął. Odprowadził mnie pod same drzwi. Światło paliło się już w całym domu. Pożegnałam się z Nicodemem i weszłam do środka. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i od razu padłam na łóżku, zmęczona. Niestety, coś nie pozwalało mi zasnąć. Leżałam przykryta kołdrą, patrząc się w sufit. W końcu doszło do mnie, co jest nie tak. Przemyślałam wszystko, co działo się w ostatnim czasie i zorientowałam się, że znacznie zbliżyłam się zarówno do Shane'a, jak i do Nicodema.
Czy oni mi się... podobają?
Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze Chad, który podoba mi się od dłuższego czasu. Nie mogłam tego dłużej trzymać w sobie. Dobrze, że jutro jest sobota. Chwyciłam za telefon i napisałam SMS-a do Yoshi.
Do: Yoshi ;*
Hejka kochana! ♥ Jesteś może jutro wolna koło jedenastej?
Od: Yoshi ;*
Powinnam być. A co się stało?
Do: Yoshi ;*
Mam mały problem i chcę z tobą o tym porozmawiać. Spotkamy się jutro w kawiarni?
Od: Yoshi ;*
Dlaczego nie. Spoko, przyjdę. Do jutra! <3
Do: Yoshi ;*
Dziękuję. Do jutra! ;*
Odłożyłam telefon na szafkę nocną i zamknęłam oczy. W końcu udało mi się zasnąć.
**********
Hejka kochani!
Jak tam u Was? Jak świadectwa? Z paskiem czy bez paska? Zdaliście? Ja osobiście zdałam z wyróżnieniem <3
Macie już jakieś plany na wakacje?
Aha, i jeszcze jedna rzecz. W poniedziałek wyjeżdżam na wakacje na tydzień i nie wiem, czy uda mi się napisać w tym czasie rozdział.
Mam nadzieję, że TEN rozdział się Wam podobał <3
Pozdrawiam, wera9737.
Enjoy! =^.^=
PS: W mediach: Kabaret Czołówka Piekła - "Wanna Pełna Fok" (przeróbka Enej - "Kamień z Napisem Love", osobiście się w tym mocno zakochałam XDD)
PPS: Myślałam o małym Q&A. Tutaj możecie pisać pytania. Za jakiś czas na nie odpowiem ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top