23. "Twoja laska rozbiera się przed kamerą"

*Lisa*

- Ale Lucas, o co ci chodziło? - próbowałam wyciągnąć od brata, co miał na myśli, mówiąc poprzedniego wieczoru "Nie na długo".

- Nieważne - trzymał mocno kierownicę, zaciskając na niej palce mocniej za każdym razem, gdy go o to pytałam.

- Lucas, powiedz mi. Natychmiast, rozumiesz?

- Nie ma mowy.

- Jesteś chamem - wyszłam z samochodu, gdy zatrzymał się przed szkołą, i ruszyłam do środka.

Już na wejściu spotkałam Yoshi i Chada. Żarliwie o czymś rozmawiali. Podeszłam do nich.

- Hej wam - uśmiechnęłam się.

- Och... Witaj, Lisa - powiedziała Yoshi.

- Ta, cześć... - dodał Chad.

- Co wam się stało? O co wam chodzi?

- No... Nic, nic, wszystko w porządku - Yoshi uśmiechnęła się sztucznie. Posłałam jej wrogie spojrzenie.

- Przestań kłamać. Coś się stało. A ty - spojrzałam na Chada. - co chowasz za plecami? - blondyn trzymał ręce z tyłu, wyraźnie nie chcąc mi pokazać, co to jest.

- Coś ci się zdaje - posłał mi równie sztuczny uśmiech, co Yoshi.

- Dawaj to - podeszłam do niego i wyrwałam mu z rąk kartkę, którą mocno trzymał.

Przy okazji podarliśmy ją na pół. Potem jednak udało mi się ją wydostać z mocnego uścisku mojego przyjaciela. A to, co zobaczyłam po złożeniu, przeraziło mnie.

Byłam tam ja w samej bieliźnie! W damskiej szatni!

Zdjęcie wyglądało tak, jakby ktoś zatrzymał na chwilę taśmę z nagrania i szybko zrobił zdjęcie.

Byłam w szoku.

- Nie myśl sobie, że tylko my to mamy - odezwał się Chad. - Cała szkoła jest tym obwieszona.

- Że co, do kurwy nędzy!?

(aut. Ale Ty się, Lisa, brzydko wyrażasz. Ucz się od Niekrytego Krytyka - "do prostytutki ubóstwa")

Natychmiast wbiegłam do szkoły i rozejrzałam się po korytarzu. Na każdych drzwiach (a nawet obok nich) było naklejone to samo zdjęcie, które pokazali mi przyjaciele.

Zaczęłam podchodzić do nich i je zrywać z ogromną wściekłością.

Byłam cholernie zła. I wiedziałam, kto za tym stoi.

***

- Możesz mi powiedzieć - rzuciłam, kładąc wszystkie zdjęcia na stoliku. - Co to ma być?

Shane patrzył na mnie, po czym jedynie wzruszył ramionami.

- Prawie goła ty. I co? Mam się tym podniecić?

- Nie rozumiem cię. Dlaczego to zrobiłeś? Zerwałam z tobą, więc zrobiłeś mi takie świństwo?

- Ej - natychmiast się podniósł. - Powiedz mi, o co ci chodzi? Nie wiem, kto to zrobił, ale zasłużyłaś na to. Chociaż szkoda, że nie byłaś na tych fotkach goła. Może bym się podniecił. Ale przykro mi.

Natychmiast uderzyłam go w twarz. Tak mocno, że plask rozniósł się po całym korytarzu.

Shane jęknął z bólu. Ani trochę się tym nie przejęłam.

- To na pewno byłeś ty. Znam cię. A jeśli jeszcze raz zrobisz coś takiego, to możesz być pewien, że strzelę ci liścia dwa razy mocniej, a potem poproszę kolegów mojego brata, żeby ci zlali dupę. Zrozumiałeś?

- Ale Lisa, ja nie...

- Zrozumiałeś? - przerwałam mu i wbiłam paznokcie w jego policzek.

- To nie byłem ja!

- Spierdalaj.

Zostawiłam zdjęcia na stoliku, po czym opuściłam pokój gospodarzy i wyszłam na korytarz. Od razu zobaczyłam tam Nicodema.

Chwycił mnie mocno za ramiona.

- Lisa, co robiły te wszystkie zdjęcia na korytarzu? - warknął.

- Wisiały. Doceń, że je pozbierałam - odpowiedziałam w równie chamski sposób.

- Nie rozumiesz - zacisnął mocniej ręce. - Dziewczyno, pół szkoły się ze mnie śmieje, bo twierdzą, że moja dziewczyna jest płaska i rozbiera się przed kamerami.

Chwilę później usłyszeliśmy głos dziewczyny z równoległej klasy, Donny.

- No proszę, kogo my tu mamy? - spojrzała na mnie ze złośliwością w oczach. Nicodem objął mnie ramieniem i spojrzał na nią w ten sam sposób, jak ona na mnie.

- Zamknij się. Nawet nie wiesz, co się stało - warknął.

- Rycerz w lśniącej zbroi na białym koniu? Nie wiedziałam, że nasz buntownik potrafi być czuły - posłała mu kolejny, wstrętny uśmiech. - Wiedziałeś za to, że twoja laska rozbiera się przed kamerą?

- Zamknij ryj, Donna. Ona przynajmniej jest ładna i zdolna. A ty potrafisz tylko nakładać na siebie makijaż szpachlą i krytykować innych. Więc wypierdalaj - rzucił. Ale jej to chyba nawet nie ruszyło.

- Śmiesz obrażać mnie? Królową tej szkoły? Jestem tutaj najpiękniejsza, nie wiesz?

- Skoro jesteś taka piękna - wtrąciłam się. - to dlaczego wszyscy chłopcy się od ciebie odsuwają?

- Ponieważ są zbyt nieśmiali. Onieśmiela ich blask mojej urody - machnęła włosami, przefarbowanymi na tak jasny blond, że z daleka kolor ten wyglądał jak biały.

Zaczęłam się śmiać, Nico wraz ze mną.

- "Twojej urody"? - powiedziałam. - Uroda to to, co dziewczyna ma na zewnątrz, a nie to, co jest zakopane pod tonami tapety. Więc dobrze ci radzę. Jeśli będziesz chciała jeszcze komukolwiek powiedzieć, że jesteś ładna, wpierw zmyj tę tapetę. A teraz spierdalaj - i weszłam do klasy, trzymając za rękę mojego chłopaka.

***

- Nie wiedziałem, że jesteś taka groźna, mała - powiedział Nico, trzymając mnie na kolanach.

- Ja też nie wiedziałam. Ale naprawdę, nie umiałam trzymać języka za zębami. Może i jest ładna. Ale bez tego podkładu, sztucznych rzęs, ust jak lalka i doczepów.

- Masz rację - ucałował serdecznie mój lewy policzek. - Zmieniając temat, pamiętasz o jutrzejszej dyskotece?

- Jakiej dyskotece?

- No tej, na której miałaś wystąpić z zespołem twoich rodziców i wujków i bratem.

Strzeliłam facepalma.

- Dzięki, że mi przypomniałeś. Muszę natychmiast iść do domu. Jeśli dzisiaj tego nie damy rady zrobić, to koniec. Do zobaczenia - pocałowałam go na pożegnanie, a potem pobiegłam do domu.

Dobrze, że to już koniec lekcji, pomyślałam.

***

- Mamo, tato, Lucas! - krzyknęłam, gdy tylko weszłam do domu.

- Nie krzycz tak - usłyszałam głos rodzicielki. - Tata śpi, a Lucas jest w pracy. Co jest?

- Natychmiast sprowadź go do domu. Proszę cię - złożyłam ręce.

- Czemu? Potrzebujesz coś od niego? - wytarła ręce z mąki i spojrzała na mnie.

- Jutro jest ta dyskoteka, na której mieliśmy wystąpić!

Mama też przez chwilę kombinowała, o co chodzi, ale gdy zrozumiała, otworzyła szeroko oczy.

- Nataniel! - krzyknęła głośno imię taty.

Ojciec zszedł leniwie na dół, przecierając oczy.

- No, co się stało? - spytał, ziewając.

- Tato, mamy problem. Jutro jest dyskoteka, na której mieliśmy wystąpić z wujkami i Lucasem.

Tata od razu się ożywił. Zadzwonił do wujka Kasa z ciocią Arianą. Mama ściągnęła wujka Lysa z ciocią Aiko, a ja - Lucasa. A właściwie...

- Co ty do mnie mówisz, do jasnej cholery!? Idiotko, teraz nie dam rady! - krzyczał. - Mamy zbyt poważną sprawę, żeby szef mnie teraz puścił do domu.

- Ja pierdolę, po prostu mu powiedz, o co chodzi!

- Możesz iść! - usłyszałam głos szefa mojego brata. - Widzę, że to poważna sprawa.

- Dzięki, szefie! - rzucił Lucas, po czym zwrócił się do mnie. - Jeśli jeszcze raz przez ciebie będę musiał na szybko zwalniać się z roboty, to po prostu cię zamorduję. Na razie.

I rozłączył się.

Gdy tylko wrócił do domu, miałam wrażenie, że ma ochotę mnie zamordować.

Dosłownie chwilę po nim bracie przybyli ciocia Arai, wujek Kas, ciocia Aiko i wujek Lys.

Zaczęliśmy ćwiczyć. Późno w nocy byliśmy gotowi.

**********

Hejka kochani!

Następny rozdział gotowy :3

W nexcie będzie dyskoteka, a w kolejnym nexcie Lisa dowie się, o co chodziło Lucasowi z hasłem "Czyli jednak nie śpisz? Nie na długo".

Pozostaje mi tylko powiedzieć: wypatrujcie nexta :3

Pozdrawiam, wera9737.

Enjoy! =^.^=

PS: W mediach: EXTAZY - "Tylko moja dziewczyna"

("Kiedy dotykasz - uch, cały płonę. A gdy całujesz - ach, jak namiętnie")

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top