Speszjal - Alleluja!
*Sebastian*
- Gotowy? - rzuciłem w stronę mojego kumpla, Borysa.
Obiecaliśmy właścicielce pobliskiego domu dziecka, że przygotujemy niespodziankę dla jej podopiecznych z okazji Wielkanocy.
A więc przygotowaliśmy
Dzieci jest 20. Miały się podzielić na cztery grupy pięcioosobowe, każda miała dostać jeden koszyczek i otrzymać jeden z czterech kolorów. Po lesie miały być rozrzucone jajka, po dziesięć z każdego koloru. Dzieci miały znaleźć jajka, będące w kolorze ich grupy, a także, na koniec, króliczka wielkanocnego, również w tym kolorze. Ta grupa, która pierwsza wróciłaby z powrotem do domu dziecka, wygrałaby.
W planie pomagała nam nasza przyjaciółka, Magda.
- Ludzie, patrzcie, istne dziwy! Borys i Seba są mili dla dzieci! - powiedziała, gdy pierwszy raz usłyszała, co zamierzamy. - Boże, jeśli to Twoja robota, to odmówię tej nocy sto Zdrowasiek!
Wreszcie jednak wysłuchała nas i pomogła nam. To ona wymyśliła pomysł z jajkami i zajączkami.
- Tak, już idę! - zawołał Borys, wychodząc z łazienki.
Idealne gładkie blond włosy i błękitne oczy.
Szczerze mówiąc, rywalizowaliśmy nieco o Magdę. Podoba się i mi, i jemu. Tyle że nikt o tym nie wie, poza naszą dwójką.
Zabraliśmy torbę z pisankami i zającami, ubraliśmy buty i ruszyliśmy z domu.
Przez całą drogę do dom dziecka rozmawialiśmy, jaka to nie będzie to świetna zabawa.
Gdy dotarliśmy na miejsce, zobaczyliśmy stojących przed budynkiem kobietę kierującą tym domem dziecka, dwadzieścioro dzieciaków oraz... Magdę.
- Madzia, co ty tu robisz? - spytał Borys.
- No cóż, pomyślałam, że pomysł jest mój, więc postanowiłam wziąć w tym udział. Nie mam zamiaru tracić czasu na jakieś seriale, podczas gdy wy dobrze się bawicie.
Uśmiechnęliśmy się.
- No dobra - rzuciłem. - W takim razie zapraszamy do zabawy.
Madzia podeszła do nas, po czym całą trójką spojrzeliśmy na dwudziestoosobową grupę dzieciaków w wieku od siedmiu do dwunastu lat.
Najbardziej wpadła mi w oczy mała dziewczynka. Miała mniej więcej osiem lat i dosięgała mi do pasa. Miała brązowe włosy splecione w dwa urocze warkoczyki i piękne, duże niebieskie oczy. Wyglądała jak moja świętej pamięci siostra, Berenika.
Cóż... Jechała na rowerze z moim tatą. On pedałował, ona siedziała z tyłu, w foteliku. Potrącił ich samochód. Ojciec skończył z pękniętą śledzioną, a Bera... Zginęła na miejscu. Wypadła z fotelika i uderzyła z całej siły w asfalt.
Przetarłem oczy. Nie zdawałem sobie sprawy, że jedna, pierwszy raz w życiu widziana na oczy dziewczynka, może przynieść tyle wspomnień.
- No dobrze, dzieciaki - zaczęła Madzia z uśmiechem na twarzy. - Ja, Seba oraz Borys przygotowaliśmy dla was małą zabawę z okazji Wielkanocy. Na początek podzielcie się na cztery grupy pięcioosobowe.
W czasie gdy dzieci się dzieliły, spojrzeliśmy na Magdę z chęcią mordu w oczach.
- To jest NASZA robota - rzucił Borys.
Madzia tylko wzruszyła ramionami.
- Plan był mój.
- Ale chęci nasze - rzuciliśmy w tym samym czasie z kumplem.
- No okej - wywróciła oczami.
Spojrzeliśmy na dzieci, które już się ustawiły w drużynach. Każdej z nich przydzieliliśmy jeden z kolorów - czerwony, zielony, błękitny bądź żółty. Każda dostała także koszyk ze wstążką w odpowiedniej barwie.
- No to tak (aut. autokorekta wrzuciła "rak" 😂😂😂) - tłumaczyłem. - Cała zabawa polega na szukaniu jajek w kolorach waszych drużyn. Zieloni idą ze mną, czerwoni z Magdą, niebiescy z Borysem, a żółci z panią Adams. Szukacie dziesięciu jajek i jednego zajączka. Ten, kto pierwszy wróci z kompletem, wygrywa. Gotowi?
- Gotowi! - zawołały dzieciaki.
W grupie zielonych znajduje się też ta mała dziewczynka, przypominająca Berenikę. Uśmiechnęła się do mnie delikatnie. Tak samo delikatnie, jak moja siostra zawsze, gdy nie nakapowałem na nią rodzicom albo przemyciłem dla niej coś słodkiego. Odwzajemniłem uśmiech.
Ja, Borys i Magda zawołaliśmy "Start!", a następnie wszyscy ruszyliśmy biegiem.
Mała kopia Bereniki znalazła pierwsze jajko tuż przy wejściu do lasu. Ostrożnie włożyła je do koszyka, jakby to był największy na świecie skarb.
Szliśmy dalej. Towarzyszyły nam szum drzew, spowodowany delikatnym wiatrem, oraz śpiew ptaków, głównie sikorek i wróbli.
- Znalazłem! - krzyknął jeden z chłopców, wskazując na małą dziuplę, w której schowaliśmy drugie jajo.
Wyjąłem je i włożyłem do koszyka.
Parę metrów dalej kolejny chłopiec znalazł jajo na gałęzi drzewa. Włożyliśmy je do kosza. Chwilę później usłyszałem dźwięk wydawany przez dzika.
Wystraszyłem się.
Jestem odpowiedzialny za te dzieciaki.
Muszę coś wymyślić...
- Dzieci, umiecie wspinać się na drzewa? - spytałem.
- Tak! - rzuciła czwórka z nich.
Kopia Bereniki milczała. Spojrzałem na nią z uśmiechem.
- Dobra. Wskakujcie na drzewa.
- Po co?
- Po prostu wskakujcie!
Dzieci wykonały moje polecenie. Usadowiłem małą na jednym z drzew i wszedłem na to samo, aby chwycić ją w pasie, tak, jak siostrę.
Chwilę później rzeczywiście pojawił się dzik. Zdecydowanie samiec.
Na jego rogach znajdowały się po dwie pisanki, każda w innym kolorze. Mimo wszystko jednak byliśmy przerażeni.
Tylko nie "Berenika". Wyciągnęła rączkę w kierunku zwierzęcia, chcąc go pogłaskać.
- Kochanie, nie rób tego, spadniesz - powiedziałem do dziewczynki.
Jednakże wtedy stało się coś, co nam wszystkim zmroziło krew w żyłach.
Mała spadła na grzbiet dzika z krzykiem. Ten zaczął najpierw się rzucać, omal nie zrzucając z siebie dziewczynki, a następnie popędził przed siebie. Razem z resztą dzieci natychmiast zeskoczyliśmy z drzew i pobiegliśmy za nim.
W pewnym momencie zobaczyliśmy grzybowy krąg. Pomimo że zbierałem grzyby już od dzieciństwa, z dziadkiem, nie znałem tego gatunku. Dzik wskoczył do środka... I zniknął. Wyciągnąłem lewą rękę do tyłu, zatrzymując dzieciaki.
- Najpierw ja, a potem wy - rzuciłem, po czym wskoczyłem do środka...
**********
Hejka kochani!
Tak. Wiem. Rozdział powinien być wstawiony rano, a nie o prawie 22. Ale to, co się działo dzisiaj, sprawiło, że nie dałam rady tego dokończyć.
A i teraz rozdział jest nie skończony.
Moja siostra wymyśliła naprawdę świetny pomysł na ten speszjal i chciałam go napisać do końca. Tyle że zrobiłabym to minimum jutro, a stwierdziłam, że głupio jest wstawiać rozdział na Wielkanoc w Poniedziałek Wielkanocny, więc...
Na razie tyle. Gdy znajdę czas (i JEŚLI go znajdę), postaram się go napisać.
Na dzisiaj tyle ^^
Wesołych Świąt Wielkanocnych!
Pozdrawiam, wera9737.
Enjoy!
PS: W mediach: Newsboys - "We Believe" (chciałam wstawić "God's Not Dead", ale jestem na fonie i nie udało mi się znaleźć :( ale i tak piękne 😘)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top