3. "Nie martw się, będę cię odwiedzał."
*Lisa*
- Kurwa, nie - powiedziałam do poduszki, słysząc dzwonek pewnego popierdolonego dryndalca na dwóch nogach, zwanego potocznie budzikiem.
Natychmiast wyciągnęłam rękę i zaczęłam oklepywać całą szafkę nocną. I udało się! Wyłączyłam go! Leniwie podniosłam się z łóżka. Zeszłam na dół, do kuchni. Zdziwiłam się jednak. Zamiast stołu ze śniadaniem zobaczyłam... pusty stół. Westchnęłam. Na szybko zrobiłam dla całej rodziny kanapki. Zjadłam jedną z nich, a następnie poszłam do sypialni. Wyjęłam z szafy białą koszulę i niebieską rozkloszowaną spódnicę. Na nogi założyłam czarne baleriny. Włosy zaplotłam w warkocza. Usta pomalowałam jasnoróżową szminką, po czym spakowałam do torby kilka zeszytów, z jednej z półek zabrałam książkę pod tytułem "O krok za daleko", usiadłam na łóżku i zaczęłam ją czytać. Nagle usłyszałam krzyk mamy.
- Kurwa, zaspaliśmy! Lucas, Lisa, wstawajcie!
Zaśmiałam się, po czym wstałam z łóżka, odłożyłam książkę na półkę i cicho wyszłam z pokoju. Byłam ciekawa reakcji mojej rodziny, gdy okaże się, że na stole jest już dla nich śniadanie. Usłyszałam, jak rozmawiają między sobą i pytają siebie nawzajem, kto to śniadanie przygotował.
- Też was kocham! - krzyknęłam, stojąc na schodach.
Cała rodzina wyszła z kuchni i stanęła obok schodów. Spojrzeli na mnie, jak na idiotkę. Wytłumaczyłam im, o co chodzi. Gdy zrozumieli, zabrali się za jedzenie śniadania, a ja zabrałam torbę, zgarnęłam z kuchni butelkę wody i swój portfel, po czym wyszłam z mieszkania. Podłączyłam słuchawki do telefonu i włożyłam je do uszu, po czym włączyłam playlistę z piosenkami Nickelbacka. W uszach rozbrzmiały mi pierwsze słowa utworu "Home". Nagle ktoś złapał się za ramię. Odwróciłam się i zobaczyłam Nicodema. Uśmiechnęłam się i wyjęłam słuchawki z uszu, chowając je wraz z telefonem do torby.
- Hej - powiedziałam.
- Siema - odpowiedział mój nowy kolega. - I jak tam?
- No cóż, moja rodzinka dzisiaj zaspała i musiałam przygotować dla wszystkich śniadanie. Co z tego, że zawsze moja mama dla tym zajmowała.
- No nieźle. Za to mnie się czepiała moja stara, bo nie chciało mi się wstawać. Ogarniasz, że ruszyłem dupę z łóżka (aut. przeklęta autokorekta. Wskoczyło mi "Lidla") dopiero dziesięć minut temu?
Przyjrzałam mu się uważnie. Wyglądał... jak wczoraj. Byle jaka fryzura, czerwona koszulka, czarne dżinsy i czarne adidasy.
- Wiesz, co ci powiem? - powiedziałam. - Nie wyglądasz.
- Dzięki. Za to ty wyglądasz, jakbyś wstała o czwartej rano, żeby wybrać ciuchy, uczesać się i pomalować - pokazał mi język.
- Pff.
Całą drogę do szkoły rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Jednakże już na korytarzu złapała mnie dyrektorka i poprosiła, abym poszła z nią do jej gabinetu.
- Uuu, co narozrabiałaś, mała? - spytał Nico.
- Postawiłam nogę na dziedzińcu - powiedziałam, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- A no to faktycznie straszne przewinienie. Powinnaś za to trafić do pierdla.
- Wiem. I trafię. Na dożywocie.
- Nie martw się, będę cię odwiedzał.
- Dzięki.
Naszą jakże cudowną wymianę zdań przerwało chrząknięcie dyrektorki. W końcu posłusznie poszłam za nią do jej gabinetu. Usiadła na krześle za biurkiem, a ja naprzeciwko niej.
- Twoi rodzice to Rin i Nataniel, prawda?
- Tak, zgadza się. A co o chodzi?
- Kiedyś oni oraz dwóch innych uczniów tworzyło zespół, który odniósł w naszym liceum ogromny sukces.
- Czyżby niejacy Kastiel i Lysander?
- Zgadza się. Rodzice ci opowiadali?
- Nie tylko oni. Kas i Lys to moi wujkowie.
- Rozumiem. A więc mam do ciebie prośbę. Czy mogłabyś przekazać im, że chciałabym, aby oni i ty zagrali i zaśpiewali na koncercie, który chcemy zorganizować dla liceum? Chcemy, aby odbył się za tydzień.
- Rozumiem. Czy to musi być jakiś konkretny rodzaj muzyki?
- Wybierzcie to, co najbardziej się wam podoba.
- Dobrze, dziękuję za informację. Przekażę.
- Bardzo się cieszę.
- Do widzenia.
- Do widzenia.
***
Dzisiaj na lekcji wychowawczej dowiedziałam się, że w przyszłym tygodniu, oprócz koncertu, odbędą się wybory do samorządu klasowego i szkolnego. Zdecydowałam, że wezmę w nich udział. Na razie musiałam wrócić do domu i przekazać rodzinie informację o koncercie.
- Wróciłam! - krzyknęłam, informując domowników o moim wejściu do domu.
- Jesteśmy w salonie, kochanie! - powiedziała mama.
Weszłam do wyżej wymienionego pokoju. Moi rodzice oraz wujkowie Kastiel i Lysander siedzieli na kanapie, a Lucas - na fotelu. Usiadłam obok mamy.
- I jak w szkole? - spytała.
- W porządku. Mam dla was informację od dyrektorki. Poprosiła mnie, abym wam przekazała, że w przyszłym tygodniu w liceum odbędzie się koncert i chciałaby, abyśmy wszyscy zagrali i zaśpiewali.
Całej mojej rodzinie zaświeciły się oczy. Lucas spojrzał na mnie z nadzieją.
- Ty, Lucas - powiedziałam. - się nie liczysz. Chodziło jej o mnie, rodziców, wujka Kasa i wujka Lysa.
- Boże, ale ty jesteś upierdliwa - Lucas wywrócił oczami. - Idę zobaczyć, czy czasem nie sprawdzam w pokoju próbek z dzisiejszego morderstwa.
Wyszedł z pokoju. Zrobiło mi się trochę przykro. Wstałam z kanapy i poszłam za nim. Gdy weszłam do jego sypialni, leżał na łóżku i gapił się w sufit.
- Lucas? - zaczęłam. - Wszystko w porządku?
- Tak, w jak najlepszym. Właśnie gapię się w sufit. Wiesz, jaki on jest biały? Tak biały, że aż biały. A no tak, zapomniałbym o białym. I białym. No i o najważniejszym.
- O białym?
- Nie. O białym.
- O nie, o nie, o nie.
(aut. w tym miejscu pozdrawiam moją siostrę i dwóch kuzynów. Kc Was mocno! ❤ Właśnie w ten sposób cała nasza czwórka się wygłupia, gdy się nam nudzi. Leżymy na dwóch łóżkach i lampimy się w sufit 😂😂😂)
- Tragedia, nie? - spytał mój brat.
- Tragedia? Toż to koszmar! Jak można zapomnieć o białym. Nie no, dobra, a tak na poważnie to co się dzieje? Jesteś zazdrosny, że nie możesz wziąć udziału w tym koncercie? - położyłam mu na ramieniu dłoń, którą zaraz strącił.
- A jak ci powiem, że tak, to się w końcu ode mnie odpierdolisz? - spytał ostro.
- Lucas, spokojnie, przecież nic ci nie robię. Tylko pytam.
- A ja tylko odpowiadam. A teraz wypad! - gwałtownie wstał z łóżka, złapał mnie za nadgarstek i pociągnął, zmuszając mnie do podniesienia się.
- Ale Lucas, przecież...
- Zamknij się i wypierdalaj! - wypchnął mnie z sypialni i zamknął drzwi na klucz.
Stałam tam dobrą minutę, pocierając nadgarstek i czując łzy zbierające się pod moimi powiekami. Dotknęłam dłonią drzwi.
- Lucas, proszę... Odpuść - powiedziałam cicho.
- Spierdalaj, rozumiesz!?
- Błagam!
- Spieprzaj!
Nie wytrzymałam. Zbiegłam na dół po schodach, głośno tupiąc. Usłyszałam krzyk mamy mówiący "Gdzie idziesz?", ale nie odpowiedziałam. Wyszłam z domu i trzasnęłam drzwiami. Zaczęłam biec przed siebie. Chciałam po prostu pójść nad jezioro znajdujące się w parku i w spokoju się wypłakać. Nagle zobaczyłam, że się trochę ściemniło. To chmury zasłoniły słońce. Szare chmury. Po chwili, zaczęło lać.
- Kurwa, nie! - wrzasnęłam.
Mimo wszystko jednak się nie zatrzymałam. Biegłam dalej. Gdy dotarłam nad jezioro, na brzegu opadłam na kolana i zaczęłam płakać. Mój brat... Mój kochany brat. Ewidentnie był zazdrosny. Ale to nie znaczyło, że miał się na mnie drzeć. Mógł powiedzieć normalnie. Powiedzieć, że chce zaśpiewać z nami, że mam go zabrać ze sobą. Ale nie! Wolał wrzeszczeć jak opętany! W pewnym momencie niby się wypogodziło, ale robiło się ciemno z powodu zachodzącego słońca. W końcu słońce całkowicie zniknęło za horyzontem, a na niebie zaczęły się pojawiać pierwsze gwiazdy. Zmęczona długim płaczem, zasnęłam.
*Nicodem*
- Kto tam, kurwa, jest? - warknąłem, gdy zobaczyłem kogoś leżącego na trawie, na miejscu spotkań mojej grupy.
- Jak się dowiem, to zajebię - odpowiedział Luke.
- Idę zobaczyć, zaraz wam dam znać - rzucił Eric, po czym odszedł od nas.
Zaświecił latarkę w telefonie i nakierował ją na twarz osoby leżącej na ziemi. Potem spojrzał na nas.
- Chodźcie zobaczyć, jaka piękna laleczka - powiedział.
- Ja zostaję - poinformowała nas Olive, krzyżując ręce na piersiach.
- Dobra - odpowiedziałem.
Pozostała piątka ruszyła za mną. Podeszliśmy do Erica, który ciągle świecił osobie na trawie na twarz. Gdy zobaczyłem, kto to jest, byłem zaskoczony.
- Lisa? Płakała? - wyszeptałem.
- To ta, która ma niby należeć do naszej grupy? - spytał Luke.
- Tak, to ma być ona.
- No nie powiem, świetnie trafiłeś. Wygląda zajebiście. Jeśli ją do nas przekonasz, to naprawdę... - uśmiechnął się. - Będziesz miał u mnie szacun.
- Tak jak mówiłem, jest niezwykle dobrze ułożona. Jak jakaś pieprzona good girl. Ale to nie zmienia faktu, że można z niej zrobić zajebistą bad girl. Może dojdzie nawet do tego, że też będzie piła, jarała i ćpała. Jeśli tak, to będzie kurewsko dobrze. Moim zdaniem, będzie do nas pasować.
- Na pewno. Ale na razie musisz ją do siebie przekonać. A znając ciebie, to zrobisz to na pewno.
- Ta. Na początek musi nabrać do mnie większego zaufania, niż darzy mnie teraz. Będzie zajebiście, jeśli pewnego dnia powie mi, że ufa mi bardziej, niż komukolwiek. Wtedy zaproponuję jej spotkanie z całą naszą grupą i pokażę jej, co i jak. W ten sposób na pewno do nas dołączy. A na razie, koniec spotkania. Muszę wprowadzić swój plan w życie. Dlatego zabieram ją do siebie. Na razie! - wziąłem Lisę na ręce i opuściłem przyjaciół.
Gdy dotarłem do domu ciotki, ta nawet nie pytała, kim jest moje "znalezisko". Wiedziała, że to jest córka naszych sąsiadów. Położyłem blondynkę w swoim łóżku i zszedłem na dół, do kuchni.
- Jej rodzice dzwonili do mnie - powiedziała ciotka. - Pytali mnie, czy ją widziałam. Powiedziałam im, że nie. Gdzie była?
- Znalazłem ją w parku, nad jeziorem. Chyba długo płakała, bo miała całe mokre policzki.
- Rozumiem. Zadzwonię do Rin i Nataniela, na pewno się o nią martwią.
- Dobra.
Wyszła z kuchni i udała się do salonu, aby wykonać telefon. Za to ja usiadłem na blacie i zacząłem machać nogami. Cholernie chciałem, aby Lisa nabrała do mnie zaufania. Nie tylko dołączyłaby do naszej grupy, ale na pewno, aby od nas nie odstawać, stałaby się taka sama, jak my. Czyli złe oceny, częste wagary, wiecznie czarne ubrania, dragi, alko i fajki. Musiałem tylko czekać, aż to wszystko się uda.
**********
Hejka kochani!
I mamy dramę :D
Dodatkowo poznaliście plan, jaki mają Luke, Nicodem, Mick, Olive, Eric, Vanessa, Rose i Maggie co do naszego Liska. Myślę, że wyjdzie to dosyć ciekawie i że na razie się tym nie zniechęcacie.
To jest moje pierwsze opowiadanie w stylu bad boy/bad girl, więc plis, nie hejtujcie. Mam nadzieję, że na razie się Wam to podoba :D
Pozdrawiam, wera9737.
Enjoy! =^.^=
PS: W mediach: Nickelback - For The River (tekst)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top