Rozdział 6 -
Partyclus o imieniu Mare wpatrywał się we mnie. Głęboko ,jej wzrok przyprawił mnie nawet o gęsią skórkę. Patrzyła na mnie również Lore. Zastanawiam się ,co ze mną zrobią? Czy w końcu zadecydują o moim losie. Skoro kiedyś zostałam porwana przez Mare i potem odratowana to może chcieć dokończyć swoje dzieło i się mnie pozbyć. Raz i na zawsze. Strach nie rządził mną. Byłam spokojna choć wiadomość o znamieniu mnie zdumiła. Noszę długie rękawy , aby nikt nie pomyślał, że mam coś z partyclusa. Mogli by oskarżyć mnie o uprawnienie czarów i skazać na śmierć.
- Nie wiem co teraz z nią zrobić Lore?
Okazało się ,że to Ona, więc chyba nie wypada jej zjeść.
- Wybacz Mare ,ale nie mogę odpuścić takiej okazji na kolację.
- Co to ma znaczyć?- zapytała zdziwiona Mare.
- To ,że jutro ta łowczyni nie będzie już istnieć.
- Nie możesz!- wrzasnęła Mare.
- Ależ oczywiście ,że mogę.- rzekła Lore i uśmiechnęła się szeroko.
Czarownica gospodyni wygoniła swoją towarzyszkę. Oczywiście nie z jej woli. Użyła ognia, aby odstraszyć przyjaciółkę jednak ona stawiała opór. Jednak długo tak nie wytrzymała. Kiedy zostałśmy same Lore uśmiechnęła się do mnie. Wiedziałam ,że mój koniec zbliża się niezwykle szybkimi krokami. Założyła mi przepaskę na oczy i zaczęła coś przygotowywać. Zemdlałam. Najprawdopodobniej od jakiś czarów. Myślałam ,że może coś mi się przyśni ,jednak jedyne co widziałam to mrok. Kiedy się obudziłam przepaska z mych oczu znikła. Zobaczyłam przed sobą kilka miejsc pracy. Nie potrafiłam ich dostrzec w tej sekundzie. Próbowałam wstać lub ruszyć ręka. Straciłam władzę w nogach i rękach. Lore magią nie wiem skąd wziętą przeniosła mnie na jedną ze "stacji". Wyglądało to trochę jak plaża wpakowana do mniejszego pojemnika i nie był to zapewne piasek lecz mąka. Podeszła do mnie i zaczęła wcierać w moje ciało mąkę. Zauważyłam iż jestem naga. Zrobiłam się chyba trochę elastyczna. Przeraziłam się tym. Wydawało mi się, że ugniata mnie niczym ciasto. Jedyne co mi pozostało to rozpacz. Lore jedynie widząc miny które robię ,śmiała się. Podobało jej się ludzkie cierpienie.
- Im bardziej będziesz rozciągnięta, tym twoje mięso będzie lepsze i łatwiej będzie cię rozgryźć.
Skończyła to mówić i zaraz przeniosłam się w coś podobnego do wózka szpitalnego, tylko twardszego. Moje nogi wystawały poza niego.
- Przepraszam za niewygodne położenie nóg ,zazwyczaj gotuję maluczkich.
Odeszła ode mnie i po chwili wróciła z jakimś koszyczkiem. Miała w nim różne rzeczy niesety mało udało mi się dostrzec. Wkrótce delikatnie poukładała warzywa i różne przyprawy z koszyka wspomnianego wcześniej. Włożyła mnie do gara, albo raczej wrzuciła. Był ogromny. Niczym średni basen. Wszystko ze mnie zleciało. Woda była pokojowa dzięki czemu uspokoiłam się trochę. Ona szybko to zauważyła i powiedziała.
- Myślisz ,że zapomniałam podgrzać. Nie po prostu jak się ma taką moc to wygodniej zrobić to samemu.
Podsunąła rękę pod gar i w wodzie robiło mi się coraz cieplej. Wkrótce był to wrzątek. Paliło mnie od środka i nie tylko. Kiedy pobyłam tak przez chwilę myślałam ,że umrę. Tak strasznie cierpiałam. W krótce wydało mi się jakbym naprawdę miała umrzeć lecz wiedźma widząc to przesunąła dłoń do mojego czoła. Nie Wiem do końca jak to się stało ,ale dalej cierpiałam katusze. Zapewne rzuciła następny czar. Po tym rzekła.
- Nie umieraj mi tu skarbie pyszny. Jeszcze ostatnia stacja.
Uśmiechała się tak szeroko ,że jeszcze bardziej mnie przerażała. Stało się tak jak powiedziała. Przeniosła mnie na kolejny stół. Z tego co zdążyłam zauważyć to był czerwony. Najprawdopodobniej od krwi. Co nie włożyło mi za dobrze.
- Nie wiem jak ty, ale ja nie mogłam się doczekać ,aż tu dotrzemy.
Odeszła na chwilę nucąc jakąś melodię. Po chwili wróciła z jakimś małym wuzkiem. Był on na tyle niski, że nie udało mi się dostrzec co tam było. Czarownica uchyliła się lekko i chwyciła coś z stamtąd. Okazało się, że to nóż. Pomachała nim przed moją przerażoną twarzą i odłożyła go, na co odetchnęłam z ulgą.
Wyjęła jakieś pióro i zaczęła opracowywać gdzie i jak głęboko tnie. Czułam się jak bydło które jest chore lub niefołężns, dlatego zamierzają się pozbyć niepotrzebnego. Gdy skończyła odłożyła pióro i szykowała się do cięcia.
Hej
Nie wiem...Jak nazwać rozdział?
Każdy Kto słucha piosenek Katy Perry i obejrzał teledysk Bõn Appetit skojarzy skąd wzięłam pomysł na ten rozdział. Piszcie Jak tam wakacje u mnie nudy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top