005

Razem z Chejronem skierowaliśmy się w stronę pola przeznaczonego do strzelnictwa.

- Trzymaj łuk skierowany na cel, a nie na ludzi, idioto!

- Kogo nazywasz idiotą, debilu?!

Spojrzałam na innych obozowiczów, którzy byli niewzruszeni całą sprawą. Obserwowałam ich poczynania, gdy jeden z nich wycelował w drugiego. Ktoś z tłumu próbował wyrwać młodemu herosowi łuk, ale wystrzelił w moją stronę. Złapałam strzałę, gdy była praktycznie przed moją twarzą.

- Pobawiliście się już? To do nauki - warknęłam. Ruszyłam przed siebie, podając strzałę herosowi. - Mam was nauczyć podstaw czy znacie je? - otrzymałam pozytywną odpowiedź, na którą pokiwałam głową. - Ustawcie się przed celami i strzelajcie, ale tak, żeby nikomu się nic nie stało. Zrozumiano? - spojrzałam na herosa, który chwilę temu strzelił w moją stronę. Wszyscy pokiwali głowami i zrobili tak jak im kazałam. Po godzinie skończyliśmy zajęcia, a herosi poszli na następne. Podeszłam do jednej z tarcz, wyrywając z niej strzały.

- Nie nadajesz się na nauczycielkę. Jesteś zbyt nerwowa, a do nich trzeba być spokojnym - odwróciłam się w stronę, z której dobiegał głos. Za mną stał Percy Jackson, opierając się o jedno z drzew. 

- Jestem tu tylko w zastępstwie. A ty przypadkiem nie powinieneś prowadzić jakiś swoich lekcji? 

- Teoretycznie powinienem, ale odesłałem ich do Annabeth na grekę - pokiwałam tylko głową. - Znasz Nico di Angelo? Wiesz, syna Hadesa.

- Oczywiście, że znam - prychnęłam, odwracając się do niego plecami. Nie przerywałam czynności, którą aktualnie wykonywałam - Dziwnym było by nie znanie swojego rodzeństwa, prawda?

- Chodzi o to, że Nico zrobił się bardziej aspołeczny niż był. Od dłuższego czasu wyglądał na przybitego, jeszcze przed twoim przybyciem. Martwię się o niego, a ty jako jego siostra możesz coś wiedzieć.

- Prawdziwie poznaliśmy się wczoraj - westchnęłam. - Nie wiedział, że jestem jego siostrą. Wątpię, że mogę ci pomóc.

- Szkoda - mruknął. - Spróbuje z nim pogadać, może sam mi coś o tym powie.

Pokiwałam głową, wkładając wszystkie strzały do pustego kołczanu.
- Może przejdziemy się na arenę?

- Możemy i tak nie mam zajęć na resztę dnia - ruszyłam przed siebie, a Percy obok mnie. Zwiedzałam okolice areny, ale nigdy nie widziałam jak herosi na niej walczą. Weszliśmy i, oparci o ścianę, obserwowaliśmy jak młodzi walczą, gdy jeden z herosów powalił heroskę na ziemię, siadając na niej i dobijając. Ciemnowłosa dziewczyna próbowała się wyrwać, ale chłopak był większy i silniejszy. Przytrzymał jej nadgarstki i kopnął gdzieś dalej miecz, żeby nie mogła go użyć. Chciałam ruszyć ku herosom i ich rozdzielić, ale poczułam dłoń Jacksona na ramieniu, przez co odwróciłam się w jego stronę.

- To dzieci Aresa, nic im się nie stanie. Są stworzeni do takich walk.

- Nie znam wszystkich zasad panujących tu, ale on ją zaraz zabije. Poza tym nie jest uznana. Skąd wiesz, że to dziecko Aresa?

- To domysły, chociaż sama tak powiedziała. 

- Nie umie walczyć.

- Bo to nowicjuszka - przewrócił oczami, na co tylko westchnęłam. 

- A ten chłopak? Nowicjusz? 

- Nie, jest tu już parę lat, ale nie podchodź, mimo wszystko. Zobaczysz, że nic się jej nie stanie. 

- A gdy będzie już bardzo źle, mogę użyć mocy? 

- Wtedy tak, ale nie teraz - westchnęłam na jego słowa. Oparłam się o ścianę, obserwując ich.
Po paru chwilach, dziewczyna podniosła się, mimo trudu. 

- Widzisz? Nic jej nie jest - odwróciłam się w stronę Percy'iego.

- Wcale, tylko ledwo chodzi - mruknęłam sarkastycznie. 

- Percy! Tutaj jesteś! Szukaliśmy cię po całym obozie - usłyszałam damski głos. Spojrzałam na blondynkę, która wypowiedziała te słowa. Annabeth, czy jak tam ona miała, podbiegła do nas. - Ciebie też szukaliśmy - powiedziała do mnie. 

- Coś się stało? - Jackson odezwał się pierwszy. Ruszyliśmy za dziewczyną. 

- Chejron was szukał. Jest w stołówce razem z Piper, Nico i Groverem.

- A oni po co? - mruknęłam.

- Pewnie chodzi o przepowiednie - odpowiedział na moje pytanie Percy.

- Szybciej, to podobno bardzo ważne - blondynka zaczęła biec, a Percy za nią. Westchnęłam cicho i wolnym krokiem poszłam we wskazaną stronę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top