#7

- Jenna, telefon - poczułam jak ktoś potrząsa mnie za ramię. Otworzyłam oczy i ujrzałam całkowicie zaspaną Olivię.

Podniosłam się i tym samym zsunęłam z siebie puchaty koc. Wzięłam komórkę z ręki przyjaciółki, a ona wróciła do sypialni. Zerknęłam na wyświetlacz i dostrzegałam trzy nie odebrane połączenia od Britt. Natychmiast oddzwoniłam.

- Halo? - Usłyszałam jej głos.

- Co tam? - Mruknęłam, przecierając oczy i przeciągając się.

- Co ty, śpisz? - Zdziwiła się dziewczyna. - Szkoda dnia, wstawaj! Musimy się spotkać.

- Nie chce mi się wychodzić. Może wpadniesz do mnie?

- Jasne. Wyślij mi adres smsem, muszę kończyć - powiedziała szybko i zanim się rozłączyła, doszło do mnie jeszcze - Już idę, Dyl!

- Już idę, Dyl, ty parszywa i niecierpliwa istoto! - Zawołałam ze śmiechem i wybiegłam z mojego pokoju. Chłopak czekał w przedpokoju i nerwowo podrzucał kluczykami.

- Spóźnimy się! Znowu przez ciebie! - Burknął i wyszedł na zewnątrz. Wywróciłam oczami i zrobiłam to samo.

- Nie przeżywaj tak - westchnęłam i wsiadłam do jego auta.

- Doprowadzasz mnie do szału, Sommers - pokręcił głową i odpalił silnik.

- Ja ciebie też wielbię, O'Brien - posłałam mu buziaka w powietrzu i parsknęłam.

- Jenna! - Krzyknęła Liv, a ja ocknęłam się. - Gdzie jest moja bordowa bluzka?!

- Tam, gdzie ją zostawiłaś - odparłam, po czym wysłałam Britt smsa z moim adresem i wstałam.

- Zabawne - mruknęła moja przyjaciółka, gdy weszłam do sypialni. Klęczała ona przed szafą i wyrzucała za siebie wszystkie znalezione ubrania.

- Ciekawe kto to będzie sprzątał - warknęłam i poczochrałam jej ciemne loki, czym doprowadziłam ją do szału.

- Zrób tak jeszcze raz, a nakarmię tobą Moony'ego. - Rzuciła we mnie kapciem. Oczywiście od razu jej oddałam.

- Lepiej to ogarnij, Brittany niedługo przyjdzie - rzuciłam i stanęłam obok dziewczyny, po czym wyjęłam krótkie spodenki i koszulkę.

- Jak to?! - Zapytała i zaczęła wrzucać ubrania z powrotem na swoje miejsce z prędkością światła. - Powinnaś mnie uprzedzać wcześniej. Gdzie ty chcesz kogoś zaprosić w taki burdel?

- Bałagan jest tylko w naszym pokoju, reszta mieszkania jest czysta - wzruszyłam ramionami. - Najwyżej tutaj nie wjedzie i tyle. Po problemie.

- Dobra, to ja się zwijam - powiedziała i nagle sięgnęła do kosza na pranie i wyciągnęła z niego poszukiwaną bluzkę. Powąchała ją, po czym na jej twarzy pojawiła się mina "ujdzie" i założyła ją na siebie.

- Jak to się zwijasz? Gdzie? - Zdziwiłam się. - Myślałam, że poznasz Brittany.

- Innym razem - rzuciła. - Umówiłam się już z Charlie'm. Muszę mu pomóc z umeblowaniem mieszkania. On nie ma za grosz mózgu i na pewno wybierze jakieś cholerstwo, które ostatecznie nie będzie do siebie pasować.

- Okej. Ale następnym razem spotkasz się z nami, tak? - Poprosiłam, na co Olivia wywróciła oczami.

- Jasne - sięgnęła po spodnie i założyła je na siebie, a następnie rozczesała włosy i powiesiła sobie na ramieniu torebkę. - A ty - wskazała na mnie palcem - lepiej się ogarnij, bo wyglądasz jakby cię przejechał czołg.

- Ja Ciebie też kocham - zawołałam, gdy dziewczyna biegła do wyjścia.

Ubrałam się w przygotowane wcześniej rzeczy, a następnie udałam się do łazienki i zrobiłam szybki makijaż.

Właśnie nakładałam sobie balsam na usta, kiedy poczułam, jak Moony ociera się o moją nogę.

- Czego chcesz, potworze? - Mruknęłam, zasuwając kosmetyczkę. W odpowiedzi usłyszałam głośne i przeciągłe miauknięcie, co oznaczało tylko jedno - bestia była głodna.

Gdy nasypałam kotu karmę do miseczki, usłyszałam pukanie. Od razu podeszłam do drzwi i otworzyłam je. W progu stała Brittany, a w ręce trzymała zakupy.

- Nie brakuje mi jedzenia - oznajmiłam, pozwalając jej wejść i tym samym zaglądając do torby.

- Uhh, głuptasie - westchnęła i położyła rzeczy na blacie w kuchni. - Mam tu same pyszności!

- Po co? - Zaczęłam wyjmować chipsy i różne ciasteczka.

- Spędzimy razem cały dzień! Oglądanie filmów, gadanie! - Wyjaśniła, a na jej twarzy gościło podekscytowanie.

- Ty to masz łeb - uśmiechnęłam i wyjęłam z szafki miseczki, do których wsypałyśmy przekąski.

- Patrz co tu jeszcze mam! - Zawołała uradowana i z dna torby wyciągnęła szampana.

- Ach! Dawaj. - Wyrwałam jej butelkę i włożyłam do lodówki.

- A gdzie Olivia? - Zapytała, zaglądając do salonu.

- Poszła do brata - odparłam, niosąc pyszności na stolik przed telewizorem.

- Oh, szkoda - lekko się zasmuciła. - Myślałam, że ją poznam.

- Powinna wrócić zanim wyjdziesz - pocieszyłam ją. - Napijesz się kawy?

- Chętnie. - Blondynka wskoczyła na kanapę i odłożyła komórkę obok miseczek.

Po chwili byłam już obok przyjaciółki z dwoma kubkami.

- Gotowa na niesamowity dzień pełen wrażeń? - Zaśmiała się podając mi pilota.

- Jak najbardziej.

***

Mam nadzieję, że ten rozdział nie jest tak nudny jak mi się wydaje 😝

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top