9.

Ale ja jednak byłam głupia! Po prostu skończona idiotka, która nie potrafi w odpowiedni sposób interpretować sygnałów jakie daje facet. Czy naprawdę myślałam, że on chce mnie pocałować? Na pewno to zauważył i znów się ze mnie w duchu śmiał. W sumie dobre i to, że nie powiedział tego na głos, ale dlaczego ja zawsze musiałam wychodzić na idiotkę przy takich facetach jak on? Naprawdę marzyłam o tym, żeby być pewną siebie kobietą, która wie czego chce i potrafi to zdobyć bez względu na wszelkie przeciwności. Właśnie takie były moje ulubione bohaterki z filmów czy seriali. Samantha z "Seksu w wielkim mieście", Hurrem ze "Wspaniałego stulecia", Daenerys z "Gry o tron", Bree Van de Kamp z "Gotowych na wszystko". One swoją postawą potrafiły osiągnąć wszystko, zjednując sobie przy tym tłumy, ale ja nie miałam w sobie nawet odrobiny tego typu odwagi. Ja byłam po prostu tchórzem, a teraz jeszcze wyszło na to, że także idiotką. Naiwną idiotką. Musiałam w końcu zacząć myśleć, ale obecność tego seksownego chłopaka skutecznie mi to utrudniała. 

- To gdzie jedziemy? Daleko to jest? - zerknęłam na niego niepewnie, udając że nic takiego się nie wydarzyło i wcale nie myślałam o całowaniu jego namiętnych ust. W skupieniu obserwował drogę przed nami, więc mogłam bezkarnie podziwiać jego męski profil. Duży, zgrabny nos, gęste włosy i brwi, delikatny zarost, wyraźnie zarysowana szczęka i kości policzkowe, pełne usta. Wszystko mi się w nim podobało. Byłam nawet skłonna nie zwracać uwagi na ten jego podły charakter, byle tylko móc na niego patrzeć. Miał w sobie to "coś", co uwielbiały chyba wszystkie kobiety. Był po prostu niesamowicie charyzmatyczny.

- Będziemy szybciej niż myślisz. 

- Tak pędzisz, że w ciągu godziny dojechalibyśmy na Hawaje. - wywróciłam mimowolnie oczami. Lubiłam szybką jazdę, ale on to już naprawdę przeginał. Gdyby namierzył go któryś z policjantów z komendy, pewnie straciłby prawo jazdy. Nigdy nie kręciła mnie drogówka, ale jak tak teraz o tym pomyślałam, to pewnie faceci pokroju Jai'a, nie dostaliby u mnie mandatu. Ale łatwo było mnie omotać... To było aż śmieszne.

- Boisz się? 

- Skąd. 

- No to nie marudź. - oderwał wzrok od drogi i popatrzył tym razem na mnie, więc lekko zmieszana, wróciłam do obserwacji mijanych z zawrotną prędkością widoków. O tej porze miasto już powoli zasypiało i na ulicach prawie wcale nie było mieszkańców. Gdzieniegdzie pojawiały się tylko osoby, które skądś wracały, albo wyprowadzały psa. 

Czemu ten chłopak jednym spojrzeniem potrafił wyprowadzić mnie z równowagi? Zazwyczaj byłam osobą opanowaną i bez mrugnięcia okiem znosiłam wszelkie przeciwności losu i głupich ludzi. Przy Jai'u jednak wszystko wyglądało inaczej. Serce cały czas biło mi mocniej niż powinno, dłonie miałam spocone, a język plątał mi się przy każdej próbie wypowiedzenia konstruktywnego,w miarę inteligentnego zdania. Na pewno przez to wszystko miał mnie za osobę lekko upośledzoną. Może właśnie takie dziewczyny go kręciły? No przecież z jakiegoś powodu zabierał mnie właśnie na kolację. Cała ta sprawa była naprawdę dziwna. Zachowywałam się tak głupio, że na jego miejscu nawet nie zwróciłabym na siebie uwagi. 

Na szczęście droga do naleśnikarni,którą chciał mi pokazać nie była długa i już po kilku minutach brunet parkował swoje sportowe auto na parkingu, pośród innych, nie tak luksusowych jak jego. Nie czekałam aż otworzy mi drzwi, tylko sama wysiadłam z pojazdu, po czym od razu skierowałam się za nim do wejścia do budynku. Było już dość późno, więc gości w środku było niewiele, ale to chyba nawet był plus, bo na spokojnie mogłam spędzić czas z Jai'em i choć spróbować lepiej go poznać. 

Całe wnętrze małej restauracji było bardzo przytulnie urządzone, nie to co poprzedni bar, który dzisiejszego dnia odwiedziłam. W okolicy roznosił się słodki zapach, a w tle grała miła dla ucha muzyka z lat siedemdziesiątych. Czerwone obicia krzeseł idealnie pasowały odcieniem do zdobień na suficie, a podłoga była tak wylakierowana, że aż lśniła czystością. Duże, zwisające z góry lampy oświetlały całe pomieszczenie przyjemnym, ciepłym światłem, od którego można było poczuć się jak w domu. 

- Ale tu ładnie. - rozejrzałam się jak zaczarowana.

- Siadaj sobie gdzie masz ochotę, a ja nam zamówię. Masz jakieś specjalne wymagania? 

- Nie, ja zjem wszystko. - zaśmiałam się cicho i usiadłam na pierwszym lepszym miejscu, nieopodal drzwi. 

- Dobra. Wybiorę coś, co na pewno ci posmakuje. - po raz kolejny dzisiejszego dnia puścił mi oczko. Niby zwykły gest, który wykonuje mnóstwo innych facetów, ale w jego przypadku było to cholernie słodkie. Wszystko co robił wydawało mi się być albo urocze, albo seksowne. Nonsens, bo przecież był też skończonym dupkiem, ale jakoś na to uwagi większej nie zwracałam. W skupieniu obserwowałam jak podchodzi do baru i zaczyna rozmawiać z kobietą stojącą za ladą. Nie była ona pierwszej młodości, ale to wcale nie przeszkadzało jej w szczerzeniu się do bruneta jak nastolatka. Nie miałam jednak co się dziwić, bo jak zdążyłam zauważyć, Jai już tak działał na kobiety, bez względu na ich wiek. Gdy gdzieś wchodził, rozmowy nagle cichły, a wszystkie spojrzenia momentalnie kierowały się na niego. Miał w sobie coś, czego zazdrościła mu większa część facetów, a każda kobieta chciała zwrócić jego uwagę. A to właśnie ze mną był tu teraz. Cóż, nic nie mogłam poradzić na to, że po moim ciele rozeszło się przyjemne uczucie.

- Mam nadzieję, że lubisz czekoladę. - brunet usiadł naprzeciw mnie, po czym postawił na stole dwa talerze z naleśnikami. Jeden polany był ciemną czekoladą, z pokrojonymi świeżymi, smacznie wyglądającymi truskawkami i śmietaną, a drugi z jakimś białym kremem i kolorowymi wiórkami. 

- Pytanie. Jest na świecie kobieta, która nie lubi? - uśmiechnęłam się i od razu zajęłam się swoją porcją. Ugh, ale ja byłam jednak głodna. Ostatni raz jadłem przed dwunastą.

- W sumie racja. 

- A ty z czym masz? 

- Krem śmietankowy. - z wyrazem rozkoszy na twarzy wgryzł się w swój naleśnik, a ja mimowolnie zachichotałam. 

- Jesteś okropnym łasuchem, co? 

- Cóż, w moich żyłach zamiast krwi płynie lukier. - wzruszył obojętnie ramionami. - Nawet sobie nie wyobrażasz ile wydaję na dentystę. 

- Czubek. 

- Taka prawda, tu się nie ma z czego śmiać. - tym razem i on uroczo zachichotał, aż miałam ochotę uszczypnąć jego policzek. 

- No dobra. Zadam ci pytanie jakie padło w najlepszym serialu na świecie, czyli w "Przyjaciołach". - powiedziałam poważnie, czym przyciągnęłam jego całkowitą uwagę. - Seks czy słodycze? 

- Seks. - odparł bez zastanowienia, ale jednak nutka niepewności błysnęła w jego ciemnych oczach. - Nie, jednak słodycze. Albo seks. Nie wiem, za trudne zadajesz pytania. 

- Przynajmniej łatwo cię do czegoś przekonać. Wystarczy machnąć ci przed oczami pudełkiem pączków. 

- Nie przesadzajmy. - skrzywił się ze śmiechem. - Bardziej przekonałaby mnie naga kobieta, spryskana bitą śmietaną. - jego słowa sprawiły, że mimowolnie zagryzłam dolną wargę. Po co ja właściwie zaczynałam temat seksu? I tak ciężko było mi się przy nim powstrzymać od zbereźnych myśli, a teraz już widziałam siebie w jego łóżku, z tubką śmietany w dłoni. Musiałam wyglądać w jego oczach na lekko zmieszaną, bo zaśmiał się cicho. - Czyli już wiesz na przyszłość jak mnie przekonać. 

- Nie licz na to. 

- Jeszcze zobaczymy. 

- Jesteś zbyt dużym arogantem, żebym dała ci się przelecieć. 

- Ooo, a gdzie się podziała ta twoja nieśmiałość? - z rozbawieniem pokręcił głową. - I ja wcale nie jestem arogancki. Jestem po prostu pewny siebie. Ty też powinnaś trochę tej pewności zdobyć.

- Mam ci wyliczyć ile razy już mnie zawstydziłeś? Jak ja mam być pewna siebie? - wywróciłam ze śmiechem oczami. W tym momencie czułam się przy nim naprawdę swobodnie, co było naprawdę nietypowe, bo do tej pory, będąc blisko niego, miałam wrażenie, że ktoś wepchnął we mnie kij od szczotki. Jakkolwiek dwuznacznie to zabrzmiało.

- Ja po prostu wiem, że jestem przystojny. Czy to grzech? Skoro już dostałem to "coś" to chyba mogę z tego korzystać, prawda? Ty też wiesz, że jesteś ładna i z premedytacją chciałaś to wykorzystać podczas naszego pierwszego spotkania w cukierni. 

- To coś innego. 

- Niby dlaczego? - odsunął od siebie pusty talerz. 

- Bo ja nie wykorzystywałam swojego seksapilu ty...

- A szkoda. - bezczelnie mi przerwał. 

- Cham. 

- Mmm, jesteś urocza, gdy tak do mnie mówisz.

- Naprawdę cię nie znoszę. - pisnęłam ze śmiechem i rzuciłam w niego elegancko złożoną serwetką, która leżała obok mnie, ale oczywiście bez problemu ją złapał, po czym pochylił się w moim kierunku nad stolikiem.

- Myślę, że jest całkiem inaczej, ślicznotko. 

- I znów to robisz... - wywróciłam lekko oczami. 

- Niby co? 

- Używasz na mnie swojego seksapilu i uroku osobistego, żeby mnie speszyć. 

- Twierdzisz, że jestem seksowny? - z rozbawieniem uniósł brew.

- Nie, nadal twierdzę, że jesteś dupkiem. - w skupieniu obserwowałam jak unosi do góry rękę, w której trzymał chusteczkę. Delikatnym ruchem przejechał nią po moim policzku, niby przez przypadek dotykając przy tym kciukiem mojej dolnej wargi, choć byłam pewna, że zrobił to celowo i z czystą rozkoszą, gdyż przez ten czuły ruch, z mojego gardła wydobyło się ciche sapnięcie. Tego właśnie oczekiwał, bo w jego oczach momentalnie błysnęły radosne ogniki. On mnie niedługo doprowadzi do choroby psychicznej, jak nic. Moje ciało lgnęło do niego, jakby miał w sobie jakiś magnez. Czułam, że się w nim zatracam... A jeszcze te jego usta. Tak namiętne, a teraz były dosłownie kilka centymetrów ode mnie. Wystarczyłoby, żebym odrobinę się pochyliła i już mogłabym je dotknąć swoimi. Mogłabym go w końcu posmakować tak, jak tego chciałam od pierwszej chwili, gdy go zobaczyłam.

- Jeśli chcesz mnie pocałować, to to zrób. - z rozmyślań wyrwał mnie jego głos. Byłam tak zaaferowana podziwianiem jego ust, że bez problemu się domyślił, co chodziło mi po głowie. Mówiłam już, że jestem idiotką?

- Ja... 

- Musimy trochę powalczyć z tą twoją nieśmiałością. - kciukiem znów powoli przesunął po mojej dolnej wardze, odbierając mi tym samym zdolność do oddychania. - Ja cię nie pocałuję, choć mam na to kurewską ochotę. Ruch należy do ciebie. - posłał mi ten swój cudowny, krzywy uśmiech i po prostu odsunął się ode mnie, pozostawiając mnie całą rozpaloną i spragnioną jego pocałunków. A mogłam się bardziej pochylić...


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top