VI. little blue pill
-Oh, nie obraziłbym się też, jakbyś podał mi jakąś tabletkę na głowę, ona pęka. - warknął ciszej, gdy rozsiadł się na kanapie w jego salonie.
Rozejrzał się po całym pomieszczeniu, zatrzymując wzrok na zdjęciu rodzinnym z czasów, gdy Tyler wyglądał jak typowy koks z siłowni. Teraz jest normalnym, uśmiechającym się chłopaczkiem o słodkich dołeczkach.
Luke poprawił się na siedzeniu, naciągając bluzę na dłonie, chuchając w nie lekko.
-Masz m-może kaloryfer? - zadrżał z zimna - Bo wiesz, nie pogardzę nawet ogniskiem na środku salonu.
-Nie baw się w jaskiniowca, Hemmings. - zaśmiał się - Kaloryfer jest w ścianie.
Blondyn wywrócił oczami, podchodząc do jednej z miętowych ścian.
-Boże, Tyler! - pisnął, czując zimną ścianę - One są w cholere zimne, nie kłam!
-Oops? - zachichotał - Zaraz je włączę, daj mi moment, a ty chodź po tabletkę, bo od pół godziny trujesz mi dupę, a teraz, gdy już ją znalazłem, ty wolisz kaloryfer - prychnął - Zdecyduj się!
-Dobra ssij. - burknął, idąc w stronę chłopaka - Dajże mi to, łaskawy szlachcicu!
-Łap, plebsie - rzucił w niego małą, niebieską tabletką - Nie bój się, to nie Viagra. - powiedział szybko, widząc zdezorientowaną minę chłopaka.
Hemmings połknął tabletkę, popijając ją sokiem, który przyniósł mu brunet. Po kilkunastu minutach przyglądania się Tylerowi, sprawdzającemu temperaturę powietrza, poczuł błogą ulgę, a nawet pewnego rodzaju rozluźnienie. Spojrzał na swoje ręce, udawał, że nie widzi jak bardzo rozmazują mu się przed oczami, a jego rzęsy wydawały się o piętnaście centymetrów dłuższe, za to powieki - cięższe z każdą minutą.
-Luke, dobrze się czujesz? - Luke słyszał go jakby przez szklaną szybę.
-N-Niezbyt - znów złapał się za czoło, lecz ręka od razu opadła jakby z braku sił.
-Słyszysz mnie? - pomachał mu dłonią przed twarzą, na co Hemmings obdarował go nieobecnym spojrzeniem.
Tyler uśmiechnął się pod nosem i włączył kamerę, ustawiając ją na statywie, na wprost od kanapy i puchatego, różnokolorowego dywanu.
-Widzisz Arzaylea? - uśmiechnął się - Już zmieniłem się dla ciebie. Teraz czas zniszczyć życie tym gnojom tak, jak marzyłaś, w ten sam spektakularny sposób.
Wysłał jeszcze całusa w stronę kamery, klękając między nogami Luke'a na dywaniku. Rozsunął jego rozporek.
-I masz jęczeć, jak dziwka, którą jesteś, mam rację Luke? - pokiwał tylko głową nie będąc w pełni świadomym co on tak naprawdę robi - To ma cię podniecać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A najlepsze zostawiam na koniec, moi drodzy :)
SMUT SMUT SMUT JUŻ JUTRO!
Może nie będzie najprzyjemniejszy, no ale cóż.
Jutro mój bratanek kończy dwa latka hasbcachavdqwub jest taki słodki *.*
Miłego wam!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top