III. hi, hemmings

-Zostaw mnie dziewczyno. - warknął blondyn, odpychając od siebie przypadkową dziewczynę, przystawiającą się do jego krocza - Wole kutasy! - krzyknął za nią, by pomimo głośnej, klubowej muzyki usłyszała każde słowo.

Wyszedł z imprezy trzeźwy. Cieszyło go to, lecz na myśl o mrozie i śniegu, miał ochotę upić się, usnąć na pobliskiej ławeczce i już nigdy się nie obudzić. Czuł się jak bezdomny, jak bezpański pies, który szwenda się po klatkach schodowych, szukając jakiegokolwiek źródła ciepła.

Trzecia nad ranem.

Luke'owi nie uśmiechało się to, że nie miał gdzie spać. Wiedział, że zrobił źle, upijając się do nieprzytomności i idąc z nim do łóżka. On tak naprawdę nawet nie pamięta, nie wie jak znalazł się w swoim domu, nie wie, jak się rozebrał.

Pierwsze co zobaczył tamtego ranka, to cholernie zawiedziony Michael, spoglądający na rozbitą szklankę. Chciał wstać, przytulić go, spytać go jak się czuje, lecz ręka oplatająca go w talii uniemożliwiła mu to. Szybko ją zrzucił, gwałtownie wstając z łóżka. Nie wiedział co się działo i jak się działo. Po wybiegnięciu narzeczonego z sypialni, zdążył rzucić ciuchami w Rey'a, który śmiał się gorzko.

Miał ochotę rozwalić sobie łeb za bycie tak głupim.

Wszedł do sklepu całodobowego, na którego tablicy ogłoszeń były oferty mieszkań na terenie całego Londynu. Spisał kilka numerów, zapisując je kolejnymi cyframi.

-Hej Hemmings.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej wam!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top