Rozdział 33: Złość I Rozpacz
Kilka minut po tym jak Loren opuściła butik, wróciła Andrea z trzema kubkami w rękach. Rudowłosa nie była specjalnie zaskoczona nieobecnością przyjaciółki.
- Powiedziała ci? - spytała Toma, stawiając papierowe kubeczki na biurku.
- Nie. - odparł aktor, po chwili namysły. - Powiedziała ,,Na chwilę obecną, to jest mój problem, a nie twój."
- Uwierz mi na słowo, ale nie powiedziała coś podobnego.
- Powiesz mi o co chodzi czy może boisz się falbaniastej sukienki?
- Z falbankami mi nie do twarzy, ale Loren to moja przyjaciółka i chce dla niej jak najlepiej. Ale nawet gdybym chciała ci powiedzieć wszystko że szczegułami, to nie mogłabym. Bo wiem tylko tyle, że dostawała te SMSy od dłuższego czasu i że w jednym chodziło o ciebie.
Blondyn zmarszczył czoło, nie za bardzo rozumiejąc co przed chwilą powiedziała ,,per Dragon". W głowie powstała teoria, ale sam do końca nie wierzył w to, aby ta osoba była by w stanie posunąć się do czegoś takiego - z zazdrości.
- Muszę pogadać z Loren. - powiedział.
Chciał już wyjść, ale Andrea go zatrzymała.
- Nie, nie...ona najpierw musi się wypłakać i wyładować emocje. Jeśli nie chcesz się narazić na jej histerio-gniew to lepiej do niej dzisiaj nie idź.
Po słowach ognistowłosej mógł wywnioskować, że Loren potrzebuje chwili dla siebie i jeśli mu życie miłe, lepiej by nie szedł tam. Jak pomyślał o tym dłuższą chwilę, to potem przyznał kobiecie rację. Postanowił, więc że wróci do domu i wszystko sobie poukłada.
***
L
oren z butiku od razu poszła na policję, aby złożyć zawiadomienie o kradzież, zdewastowanie miejsca pracy, a także groźby i zastraszanie.
- Czemu pani nie złożyła zgłoszenia o groźbach wcześniej? - spytał policjant.
- Nie wiem. - odparła. - Może nie brałam ich na poważnie, a może za bardzo skupiałam się na życiu...
- Rozumiem. Zajmiemy się tym. O postępach w sprawie będzie pani informowana. Gdyby coś się przypomniało proszę dzwonić.
Mężczyzna podał brunetce mały kartonik z nadrukowanym nomerem telefonu, imieniem i nazwiskiem. Kobieta podziękowała. Po chwili namysłu położyła na biurku przed funkcjonarouszem swój telefon odblokowany - jako dowód i dodatkowa pomoc. Potem z kieszenie (piersiowej) koszuli wyciągnęła wizytówkę swojego butiku.
- Na ten numer prosze dzwonić.
- Dziękuję, do widzenia.
Na odchodne przypomniało jej sie o liście w kieszeni spodni. Zostawiła ją obok komórki. Skinęła głową, mówiąc:
- Do widzenia.
Po tych słowach opuściła pomieszczenie, a kilka chwil potem komisariat i skierowała swoje kroki w stronę domu.
***
Loren wróciła do domu, a przekroczywszy próg swojego mieszkania, trzasnęła drzwiami z całej siły. Trzask przebiegł po korytarzu i odbił się echem od ścian. Starsza pani mieszkająca tuż na przeciwko Fox, aż wyjrzała na korytarz.
Rozpacz, a przede wszystkim bezradność i wściekłość a samą siebie - rozrywały ją od środka. Łzy cisnęły jej się do oczu i choć próbowała zatrzymać je pod powiekami, to jednak emocje jakie nią w tej chwili targały były zbyt silne. Drugi raz w tym dniu wybuchnięcia płaczem. Zasłaniając już czerwoną twarz dłońmi, zsunęła się po powierzchni drzwi na podłogę. Chcąc jeszcze walcztć ze swoimi emocjami, zagryzała dolną wargę. W końcu zagryzła ją tak mocno, że z tego miejsca wyciekła i spłynęła po brodzę stróżna xzerwonej cieczy. Uczucia wzięły górę.
- Kurwa. Kurwa. Kurwa! - klęła, zaczynając kopać w stojącą nieopodal komodę.
Kopała w nią przez jakiś czas, przeklinając się za to co się stało. Po upłynięciu zaledwie paru minut, przestała i zastygła w bezruchu skulona. Kilkanaście minut później kiedy już była nieco spokojniejsza, wstała i nieco się chwiejąc, pomaszerowała powoli do sypialni. Po chwili padła bezwładnie na niezasłane łóżko.
- Jak zawykle dałam się oszukać światu. - powiedziała do siebie pół głosem. - Robisz coś dla ludzi, a oni wbijają ci nóż w plecy. Nawet nie podziękują. MAM SIE Z TYM KURWA ZMAGAĆ PRZEZ CAŁE ŻYCIE!!! - wykrzyczała na całe gardło w sufit.
603 SŁOWA
Kogo podejrzewa Tom?
Jak Loren sobie poradzi?
(Mam nadzieję, że) do zobaczenia w środę
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top