Rozdział 16: Nieznany Numer
Tom powolnym krokiem wracał na plan. Całą drogę rozmyślał o tym co wydarzyło się dosłownie przed chwilą - Loren go przytuliła. ,,Przecież tylko mnie przytuliła" - myślał. -,,To co się ze mną dzieje?!" Czuł się na prawdę dziwnie i nie wiedział czemu. Rozmyślał o tym wszystkim przez całą drogę na plan.
Kiedy tam dotarł na miejsce, niemal natychmiast zaatakował go Joseph. Thomas ponownie się spóźnił i za to reżyser na niego krzyczał. On go jednak nie słuchał. Z szerokim uśmiechem wszedł do szatni. Hemsworth, który tam na niego czekał, widząc wyraz twarzy przyjaciela, domyślał się powodu spóźnienia przyjaciela. Zaczął tworzyć przeróżne teorie na temat tego jak przebiegło spotkanie kolegi z młodą projektanką. Tak jak wcześniej reżysera, tak teraz Hiddleston nie za bardzo słuchał słów przyjaciela. Usiadł jedynie na ławce, wbijając wzrok w niego.
- Nie patrz tak na mnie, tylko coś powiedz. Jak było?! - krzyknął w końcu Chros, nie mogąc znieść milczenia blondyna.
- Mogę cię prosić, abyś nie krzyczał? - odezwał się po chwili ciszy Tom.
- Nie, nie możesz! - krzyknął Australijczyk. - Gadaj!
Z ust Toma wydostało się ciężkie westchnięcie. Po chwili namysłu aktor z kieszeniu koszuli wyciągnął biały kartonik z nadrugowanymi adresem, nazwą butiku oraz zakreślonym numerem telefonu.
- Pierwszy krok we właściwym kierunku, teraz ty musisz zrobić swój ruch. Zadzwoń do niej.
- Nie żartuj. - odparł Tom. Machnął na słowa przyjaciela ręką.- Nagrywamy za chwile scene, musze się przygotować.
- To napisz do niej. Na to masz akurat czas. Czekam na planie.
Po tych słowach wyszedł, zostawiając Hiddlestona ze swoimi myślami. Przez myśl aktora przebiegło wspomnienie sprzed kilkudziesięciu minut, a następnie na ułamek sekundy zmieniło się w chwilę, która mogła mieć miejsce. Niebieskooki jednak odrzucił tę myśl od siebie, szybko jednak do niej wrócił. Od utknięcia we oceanie swoich myśli uwolnił go dźwięk wiadomości w telefonie. Zaskoczony nieco, spojrzał na ekran, na którym pojawiły się dwa MMS'y. Szybko otworzył wiadomość. Na wyświetlacz wskoczyły dwa zdjęcia przedstawiające jego i przytulającą go czarnowłosą kobietę. Znajdowała się tam także wiadomość o treści,, Tay o wszystkim się dowie. " Toma oblał zimny pot, a telefon nieomal wypadł mu z ręki.
***
Loren od razu po wejściu do butiku została zaatakowana przez Andreę. Rudowłosa już na wstępie zadała przyjaciółce lekkie uderzenie grubą książką w głowę, na co ta jęknęła niezadowolona i oburzona.
- Co ty sobie myślisz?! - zaczęła Andrea, podnosząc głos. - Umówiłyśmy się na godzinę przerwy, a nie dwie czy półtorej!
- Wiem, wiem przepraszam. - odparła brunetka z rozbawieniem. - Ale poradziłaś sobie świetnie.
Rudowłosa zgromiła brunetkę morderczym spojrzeniem. Zaraz potem jednak posłała w jej stronę cwany uśmiech, który mógł świadczyć tylko o jednym.
- Nie zaczynaj, proszę. - rzuciła Fox, wyprzedając wypowiedź przyjaciółki. - To nie była randka.
- Czytasz mi w myślach. Tak dobrze mnie znasz, że wiesz co chce powiedzieć. - zaśmiała się Andrea, po czym doddała. - To była randka i nie zaprzeczaj.
Andrea tak jak to miała w zwyczaju, zaczęła wypytywać Loren o szczegóły spotkania z Tomem. Brunetka odpowiadała na pytania, jednak nie tak szczegółowo jak oczekiwała tego przyjaciółka.
***
W ciągu paru godzin do osiemnastej, klientów w butiku nie było dużo. Na szczęście kiedy ostatni klient opuścił butik, Loren z ulgą opadła na sofę, jednak w tym momencie do sklepu ktoś wszedł.
- Proszę wybaczyć, ale sklep już zamknięty. - powiedziała brunetka, powoli wstając.
Napotkała przy tym wrogie spojrzenie czekoladowych tęczówek młodej kobiety w białej sukience z dekoltem do połowy mostka. Kobieta całkiem zignorowała słowa brunetki.
- Jestem tu prywatnie. - powiedziała po chwili. - Mam do pani pilną sprawę.
- Cóż...rozumiem, jednak wolałabym omówić tę ,,pilną sprawę" jutro. - odparła Fox.
Na twarzy nieznajomej szatynki pojawił się uśmiech, który nieco zaniepokoił Loren. Brązowowłosa podeszła do niej powoli, wyciągając z torebki telefon. Szybko znalazła w nim dość niewyraźne zdjęcie po czym pokazała je czarnowłosej. Przedstawiało ono brunetkę przytulającą Toma.
- Odwal się od niego. - dodała szatynka. - On już ma dziewczyne.
- Jesteśmy tylko znajomymi. To nic złego.
- Po prostu się od niego odczep, a nie będziesz miała kłopotów.
- Pani mi grozi?
- Nie, ja tylko ostrzegam.
Od razu po tych słowach brunetka skierowała się do wyjścia. Kiedy opuściła butik, Loren zakluczyła drzwi i zgasiła światło.
659 SŁÓW
MUSICIE MI WYBACZYĆ TO NIEDOPATRZENIE.
NASTĘPNY ROZDZIAŁ PRZEWIDUJĘ NA ŚRODĘ
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top