~7~

Zapłakana wróciłam do domu. Ignorowałam dzwoniący telefon po drugiej stronie pokoju i zasnęłam. Spałam do trzynastej dnia następnego. Czułam jakby uleciało ze mnie całe życie. Kręcąc się po pokoju i zbierając rzeczy na wyjazd usłyszałam dzwonek do drzwi. Powolnym krokiem ruszyłam do powłoki i otworzyłam je nie zapowiadanemu gościowi.
- Czemu nie odbierasz? Myślałem, że coś się stało - mruknął Tae wchodząc do domu i zamykając drzwi. Wymusiłam słaby uśmiech i wróciłam do pokoju, wznawiając poprzednią czynność.
- Pakujesz się na wycieczkę? Fajnie .. Byłaś u mamy? - zapytał składając bluzę. Momentalnie łzy popłynęły po policzkach. - HyeRin. Co sie dzieje? - przytulił mnie i głaskał po plecach.
- Ona... Odeszła - wychlipałam w jego koszulkę. Chłopak odsunął się ode mnie, otarł moje łzy i ucałował w czoło, żeby podnieść mnie trochę na duchu.
- Kiedy chcesz zrobić pogrzeb? - zapytał.
- W czwartek. Bo w środę wracamy - mruknęłam.
- Do tej pory o tym nie myśl. Ciesz się wycieczką, a później ci pomogę - powiedział całując moje czoło.
- A .. A wiesz co z Kookiem? - zapytałam spuszczając głowę.
- Pewnie się teraz pieprzy z Jiminem. - mruknął. - Okej! A teraz kończysz pakowanie i idziemy na lody! - krzyknął na co się zaśmiałam i pokręciłam głową.
~*~
- Czy wszyscy są? - Donośny głos naszej nauczycielki wyrwał mnie z zamyślenia.
Kiedy chór utworzony z uczniów mojej klasy jej odpowiedział zaczęliśmy po kolei pakować się do autokaru.
- Rin! Rin! Bo jest sprawa! - Tae wykrzyczał po czym pojawił się przede mną.
- No słucham - mruknęłam.
- Bo Hobi się spytał czy z nim usiądę. Mogę? - wyszeptał.
- No pewnie. I tak chciałam pobyć sama - uśmiechnęłam się delikatnie do niego i wyszłam do autokaru.
~*~
Całą drogę gapiłam się w okno i krajobraz za nim. Kiedy dotarliśmy na miejsce były dzielone pokoje. Na całe szczęście trafiłam do pokoju z dziewczynami które nie są tak bezmózgie jak na przykład MiRa. Obok nas pokój dzielili Tae, HoSeok, Jimin i Kook.
Jezu, biedny Tae.
~*~
Z powodu ulewy jaka się rozpoczęła za oknami nie mogliśmy nigdzie wyjść dlatego postanowiłam wykorzystać chociaż ciepłe powietrze.
Wyszłam z ośrodka na taras, usiadłam na jednej z ławek pod zadaszeniem i obserwowałam spadające z nieba krople wody. Od kiedy pamiętam lubiłam deszcz. Zawsze siadałam na parapecie i oglądałam długie mokre ścieżki na szybie mojego okna oraz jasne błyski i pioruny podczas burzy. Często wybierałam jedną, większą kroplę i kibicowałam jej podczas kiedy ona ściekała po płaskiej powierzchni, a kiedy tylko nadarzyła się okazja wychodziłam na dwór i tańczyłam. Czułam się wtedy wolna... Szczęśliwa.
Rozmyślając nad beztroskim dzieciństwem, zauważyłam jak ktoś staje obok mnie i wyciąga rękę z kubkiem w moją stronę. Uniosłam wzrok na tajemniczą osobę, którą okazał się być Yoongi. Prychnęłam i odwróciłam głowę w drogą stronę jednak słysząc jego westchnienie przyjęłam od niego kubek z gorącym napojem jakim była herbata.
- Nad czym tak rozmyślasz? - zapytał siadając obok mnie.
- Czemu z całej grupy akurat ty przyszedłeś? Nie powinno cię to interesować - powiedziałam.
- Nie interesuje. Zapytałem z grzeczności - odparł upijając łyka swojego picia. Coś dziwnego ukuło moje serce. Zerknęłam na niego kątem oka i zacisnęłam mocno powieki czując niechciane łzy.
- Myślę o dzieciństwie i jakie było moje życie kiedy byłam nieświadoma wszystkich problemów świata - szepnęłam ściskając mocniej ucho naczynia. Chłopak zdziwiony wbił we mnie wzrok. - Co? - zapytałam czując jego przenikliwe spojrzenie.
- Nic - odpowiedział. - Czemu tak nie może wyglądać każda nasza rozmowa? - spytał dalej wpatrując się w moją twarz.
- To ty mnie skreśliłeś na samym początku - szepnęłam.
- Przepraszam - wypowiedziawszy te słowa odwrócił głowę.
~*~
#YoonGi
Rozmawiałem z nią do późnego wieczora. Jeszcze nigdy nie czułem się tak swobodnie.
- Ej, HyeRin.. żyjesz? - zapytałem jednak kiedy nie uzyskałem odpowiedzi uniosłem lekko jej głowę. Dziewczyna spała lekko się uśmiechając. Była taka spokojna. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do jej pokoju. Dzieliła go z dziewczynami, których nie było. Ułożyłem ją delikatnie na łóżku i usiadłem na krześle stojącym obok. Wpatrywałem się w jej spokojną twarz i westchnąłem stwierdzając, że jest piękna.
- Czemu nigdy nie jest taka łagodna? - zapytałem słysząc otwierające się drzwi.
- Taka jej natura. Kiedy byliśmy młodsi i zasypiała w moim towarzystwie lubiłem na nią patrzeć, z resztą do tej pory lubię - powiedział Tae podchodząc do łóżka.
- Dlaczego? - zapytałem szeptem bojąc się przebudzić śpiącą dziewczynę.
- Bo to jeden z momentów w którym się nie złości i wtedy wygląda pięknie - odparł klepiąc mnie po ramieniu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top