#21 •life•chat•

Przez całą drogę z restauracji do domu Yoongi'ego, Hehsian starał się dodzwonić do niego, jednak nikt nie odbierał. Martwiło go to, bo wiedział, że mężczyzna nie rozstaje się ze swoim smartfonem, swoją drogą, wciąż używał tego, który dostał od Jimina, a obudowa, którą również miał od niego, dalej chroniła urządzenie przed zniszczeniem. Nawet w środku nocy odpowiadał, co prawda ze złością, iż ktokolwiek śmiał go obudzić, ale ważne było to, że odbierał. Seokjin natomiast ledwo nadążał, próbując dogonić Hsie.

- Min Yoongi! Otwórz te drzwi! - krzyczał co chwilę Hehsian, waląc pięścią w drewnianą płytę. - Yoongi!

- Czekaj, czekaj... - Kim chwycił mężczyznę za ramię, by ten zaprzestał uderzeń. - On coś mi mówił... - mruczał pod nosem, a między jego brwiami ukazała się dość duża zmarszczka, informująca o tym, że nad czymś bardzo intensywnie myślał. - Ah tak! - wykrzyknął, posyłając znajomemu szeroki uśmiech. Hsie w tym krótkim czasie spoglądał na niego zdezorientowany. Wciąż trzymał uniesioną dłoń, zaciśniętą w pięść, a jego noga niespokojnie uderzała o podłogę. Z jego twarzy z łatwością można było wyczytać zmartwienie i to, jaki był zniecierpliwiony i zdenerwowany, co ukazywało się poprzez zmarszczone brwi oraz wykrzywione w grymasie usta, jednocześnie zaciśnięte w wąską linię.

Seokjin odsunął mężczyznę od drzwi, by móc stanąć tuż przed nimi. Stanął lekko na palcach i wyciągnął rękę, sięgając na wystającą część framugi. Ze skupioną miną sunął palcami po zakurzonej powierzchni, aż z jego ust wydobył się krótki okrzyk radości, gdy znalazł to, czego szukał. Z szerokim uśmiechem podstawił pod nos Hsie mały kluczyk, który pasował do zamków w drzwiach mieszkania Yoongi'ego.

Hehsian uniósł lekko kąciki ust do góry, jednak stres nie pozwalał mu na wydobycie choćby jednego dźwięku. Szybko przechwycił mały przedmiot i zaczął otwierać drzwi.

- Yoongi? - odezwał się, kiedy wszedł do środka. Jin stąpał cicho, tuż za nim. Obaj rozglądali się po bokach, próbując dostrzec Mina. Mieszkanie nie było duże, więc znalezienie go nie sprawiło im żadnego problemu. - Cholera, Seokjin! Dzwoń po karetkę! - wydarł się na całe gardło, nie zwracając nawet uwagi na to, iż Kim stał zaraz za nim. Padł na kolana przy nieprzytomnym Yoongi'm, przez króciutki moment przyglądając się jego postaci.

Wokół ciała była kałuża krwi, która z pewnością wylewała się z jego przedramion i wciąż sączyła się małymi strumyczkami. W pobliżu ręki mężczyzny leżał zakrwawiony, kuchenny nóż. Sprawdził szybko, czy Yoongi oddycha. Ogarnęła go panika, gdy zdał sobie sprawę z tego, iż powietrze nie wydobywało się z jego uchylonych ust, a klatka piersiowa nie unosiła się choćby minimalnie.

Seokjin w tym czasie wykonał telefon na pogotowie, by zaraz dołączyć do Hsie i pomóc mu przy nieprzytomnym przyjacielu. Instruowany przez Hehsiana, zrobił opaski uciskowe na rękach Yoongi'ego, by później móc pomóc przy próbie przywrócenia oddechu Mina.

Czas zdawał się stać w miejscu. Wszystko robili automatycznie, obaj czuli, jak łzy cisną im się do oczu, choć z różnych powodów.

Seokjin obwiniał się, że nie powiedział mu prawdy o Jiminie. Był zły na Jimina, że się ukrywał. Był zły na całą ich grupkę, która zostawiła Yoongi'ego, chociaż ten żałował tego, co zrobił, zostawili go, gdy ich potrzebował. Żałował każdego złego słowa, które do niego skierował lub były o nim wypowiedziane. Nie potrafił powstrzymać łez, ponieważ właśnie starał się odratować swojego przyjaciela.

Hehsian natomiast ledwo się hamował przez to, że pozwolił Yoongi'emu zostać sam na sam ze swoimi myślami. Przez to, że nie pomógł mu, nie wspierał go, nie było go przy nim, gdy naszła go myśl o tak okropnym czyje, jakim było targnięcie się na swoje życie. Znał historię Yoongi'ego jako jeden z nielicznych, w zasadzie tylko on i Jimin znali te najgorsze szczegóły z jego życia. Znał, a mimo to zostawił go, choć widział, że cierpi.

Jednak w tamtej chwili nie to miało największe znaczenie. Najważniejsze było przywrócenie oddechu Yoongi'emu, zrobienie czegokolwiek. Nie wiedzieli jak długo tak leżał, jednak nie mógł zbyt długo, gdyż jego ciało wciąż było ciepłe.

- Kurwa, Yoongi... - warknął pod nosem Hsie, między kolejnymi wdechami wprost w jego usta. - Nie mogłeś zrobić czegoś tak głupiego... Yoongi, ocknij się... Proszę cię... - mruczał ciągle, ale nic nie pomagało.

Gdy w końcu przyjechała karetka, Hehsian i Seokjin odsunęli się na drugi koniec pomieszczenia, by dopuścić ratowników do wciąż nieprzytomnego, nieoddychającego mężczyzny. Jednak Kim nie był w stanie patrzeć na ubrudzoną krwią podłogę. Wyszedł z pomieszczenia, zatrzymując się na korytarzu. Oparł się plecami o ścianę i przetarł dłońmi twarz. Bał się jak cholera. Obwiniał siebie i swoich przyjaciół za to, co się wydarzyło. Miał nadzieję, że Yoongi z tego wyjdzie, jednak widząc jak głębokie były jego rany, czuł, że raczej marne szanse są na to, by wszystko skończyło się dobrze. Nie kontrolując swojego zdenerwowania, wyjął telefon, by od razu wejść w odpowiedni czat.

ksj

Jimin. Mam nadzieję, że jesteś zadowolony. Twój problem jakby sam zniknął.

Wpisał, czując ogarniającą go złość i rozpacz. Oczy zaszły mu łzami i w żaden sposób nie mógł ich powstrzymać przed wypłynięciem strumieniami na jego zaczerwienione, trochę ubrudzone krwią przyjaciela, policzki. Zerknął na ekran telefonu, który rozświetlił się, pokazując powiadomienia o nowych wiadomościach.

pjm

Co? O co ci chodzi?

Jaki problem?

Hyung, dobrze się czujesz?

knj

Seokjin hyung, co się dzieje?

Nie ma cię w restauracji, stało się coś?

jjk

Z czego Jimin ma być zadowolony?

Hyung, masz jakieś problemy?

pjm

nie przypominam sobie, żebym coś zrobił i miał mieć przez to problemy 😕

ksj

Yoongi.

Pamiętasz? Taki chłopak, który kochał cię całym sercem, popełnił głupi błąd, przez który ty go zostawiłeś. My wszyscy go zostawiliśmy. A on musiał z tym wszystkim zostać sam. Stracił wszystkich, nie miał nikogo, a my nic z tym nie zrobiliśmy.

pjm

Hyung, przerażasz mnie... Co się stało?

jjk

Znowu on... Czy możemy o nim po prostu zapomnieć?

Chim, dzisiaj twoje urodziny, nie ma sensu, żebyś zawracał sobie głowę takimi głupotami, jak osoba tego idioty....

ksj

Jungkook... Ah... Nie wiem jak cię skomentować

Yoongi leży w kuchni, nie oddycha, próbował się zabić, cała kuchnia jest we krwi, ratownicy próbują go odratować, ale nie sądzę, że im się uda.

Ale ok.

To nic istotnego

Przynajmniej będziecie mieć jeden problem z głowy

Już nie musicie sobie nim zawracać głowy.

A teraz przepraszam, pójdę sprawdzić, czy mogę jakoś pomóc.

jjk

O chuj... Ty żartujesz nie?

kmj

Przyjadę do ciebie, nie ruszaj się stamtąd.

ksj

Ah i Jimin, jeszcze jedno.

Jeśli się obudzi i ty nie powiedz mu prawdy, ja to zrobię.

I w dupie mam wszelkie obietnice, które ci składałem

Twoje... Nasze kłamstwa go do tego doprowadziły.

On zasługuje na to, by znać prawdę.

Mam nadzieję, że nie będzie za późno.

Seokjin nie sprawdzał już później telefonu. Nie chciał z nimi rozmawiać. Czuł się potwornie i wiedział, że to też jego wina. Obiecał sobie, że jeśli Yoongi z tego wyjdzie, zaopiekuje się nim lepiej niż przedtem. Obiecał sobie, iż wyzna mu całą prawdę, choćby nie wiadomo co.

Gdy wszedł do pomieszczenia, ratownicy przekładali ciało Mina na nosze. Miał na twarzy maskę z tlenem, a na rękach opatrunki. Jin niewiele szczegółów widział przez łzy, które wciąż znajdowały się w jego oczach.

Kiedy ratownicy, z pomocą Hsie, wychodzili z mieszkania, w przejściu pojawił się Namjoon, który od razu przyciągnął do siebie roztrzęsionego przyjaciela. Czując ciepłe ramiona młodszego, Jin nie potrafił się już hamować. Załkał głośno, mocno go obejmując.

* * * * * * [*]?

I open my eyes
I try to see but I'm blinded by the white light
I can't remember how
I can't remember why
I'm lying here tonight

And I can't stand the pain
And I can't make it go away
No I can't stand the pain

Simple Plan "Untitled"


* * * * * * * ?

Do następnego 👋

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top