98

Weszliśmy do mieszkania. W powietrzu unosił się jego zapach. Tym razem naprawdę przyszłam tu po raz ostatni. To przyprawiało mnie o smutek.

-Co zamierzasz zabrać w tą wielką torbę? - wskazałam na pustą torbę podręczną w jego ręce.

-Ubrania do szpitala. Według lekarzy pozostanie w tym stanie przez dłuższy czas - wyjaśnił spuszczając przy tym głowę.

-Tak właściwie mogę się tym zająć - zaproponowałam - Chciałabym żebyś zajął się czymś innym w tym czasie.

Ułożyłam sobie szybki plan. Chciałam żeby Jihyun wiedział o wszystkim co się działo pomiędzy Jiminem, a Suryeon. Nie po to by mi pomógł, tylko żeby mógł chronić swojego brata. Chciałam by Jimin miał zapewnioną opiekę, a jeśli byłoby to możliwe to zwrócić mu sprawiedliwość.

-Co takiego? - spojrzał na mnie z zaciekawieniem.

-Zauważyłam na korytarzu kamerę. Może dałbyś radę jakoś się dostać do jej zawartości? Może udało się uchwycić coś ważnego z dnia wypadku.. - czułam się trochę jak paranoiczka, bo próbowałam z całych sił znaleźć coś na Suryeon.

-Mogę spróbować się czegoś dowiedzieć - podał mi torbę - Spróbuję zdobyć numer telefonu do firmy od monitoringu. Zaraz wrócę - wyszedł prawie biegiem na korytarz.

Nie myślałam, że tak szybko będzie chciał to załatwić. Jednak cieszyło mnie to, bo ściskała mnie ciekawość kto tamtego dnia go odwiedził, albo może był cały dzień sam. Nie zwlekając poszłam do sypialni, gdzie mogłam znaleźć jego garderobę.

Otworzyłem drzwi od dużej szafy. Sam widok jego ubrań z jakiegoś powodu mnie poruszył. Po jednej stronie wisiały jego ubrania, po drugiej znalazłam moje. To było dziwne, że po takim czasie ich nie wyrzucił tylko trzymał w tym samym miejscu, w którym je zostawiłam.

Ale nawet ja nie chciałam ich dotykać. Jeśli je tak zostawił, oznaczało to, że nie chciał by ktokolwiek się ich pozbywał. Przesunęłam wieszaki z jego ubraniami na jedną stronę by wygodniej było mi je wybrać.

Moje oczy wypatrzyły znajomą koszulkę. Zakryłam usta ręką niedowierzając temu co znalazłam. Wyciągnęłam ją razem z wieszakiem by się jej przyjrzeć. Duża uśmiechnięta buźka pomalowana farbami wraz z kilkoma błyskotkami i brokatem. Byłam zaskoczona nie tylko tym, że ją miał, ale również tym, że była w nienaruszonym stanie. To była koszulka, którą zrobiłam razem z Jihyunem i dałam mu w prezencie.

To była najgorsza rzecz jaką mogłam mu dać. Nawet teraz patrząc na nią nie czułam się dumna z jej wyglądu. Powinien wyrzucić ją do śmieci już dawno temu, a zamiast tego nadal trzymał ją w swojej szafie.

-Udało mi się do nich dobić i za jakieś dziesięć minut mam się z nimi spotkać by obejrzeć nagranie - Jihyun głośno oznajmił wchodząc do sypialni.

Odwróciłam się do niego i podniosłam koszulkę wyżej by mu ją pokazać. Chciałam zobaczyć jego reakcję.

-Pamiętasz?

Przymrużył oczy, gdy oglądał koszulkę. W pewnym momencie zaczął spoglądać to na mnie, to na to co trzymałam na wieszaku.

-Czy to jest to o czym myślę?

-Tak - uśmiechnęłam się.

-Nie wiedziałem, że mój brat jest tak sentymentalny by trzymać śmieci w swojej garderobie - oznajmił z poważną miną.

-To urocze - zaśmiałam się - i miłe - dodałam.

-I tylko tyle można powiedzieć na ten temat - poszedł i zabrał wieszak z mojej ręki - nie chcę tego oglądać - odwiesił koszulkę z powrotem do szafy.

Nie wiedziałam czy bardziej nie chciał oglądać naszego dzieła czy bardziej pamiętać to, że razem współpracowaliśmy by ją zrobić. Nigdy mnie nie lubił, więc dlaczego nagle miałoby to się zmienić.

W przeciągu kolejnych kilkunastu sekund wyciągnął kilka ubrań z szafy po to bym je złożyła i zapakowała. Pracując razem szybko zapakowaliśmy całą torbę. Usiadłam na łóżku, chociaż miałam jeszcze rzeczy, które chciałam zabrać dla siebie. Obserwowałam go przez chwilę, bo nie wiedziałam jak zacząć temat naszej relacji, czegoś co skłóciło mnie z nim od samego początku.

-Chciałam ci coś powiedzieć - zaczęłam by zwrócił na mnie swoją uwagę.

-To coś złego? - był zaskoczony tym, że w ogóle coś od niego chciałam. Chociaż wiele rzeczy dzisiaj od niego chciałam tak samo jak on ode mnie.

-Chciałam tylko przeprosić i porozmawiać.. - czułam się trochę dziwnie i byłam nieśmiała. Położyłam rękę obok siebie, by tu usiadł.

-Dostanę palpitacji serca jeśli będziesz przedłużała - nieśmiało usiadł obok mnie.

Westchnęłam ciężko zanim zaczęłam poważny temat.

-Miałeś rację, gdy się na mnie obraziłeś, gdy mnie krytykowałeś wtedy u was w domu. Nieświadomie sprowadziłam na niego niebezpieczeństwo. Istnieje szansa na to, że przeze mnie jest teraz w tym stanie. Przepraszam za to wszystko.. i za to że przeze mnie się pokłóciliście.. - załączyłam ze sobą spocone dłonie.

-To co działo się w święta nie ma znaczenia. Wtedy obiecałem Jiminowi, że nie będę się wtrącał w jego sprawy i już nigdy więcej tego nie zrobiłem - westchnął i zacisnął zęby.

Odnosiłam wrażenie, że nie chciał o tym gadać. Jednak czułam potrzebę wytłumaczenia mu wszystkiego.

-Nie wiem jak cię przekonał do tego żebyś milczał i dał mi spokój, ale jestem pewna, że musiał cię okłamać tak jak okłamywał wszystkich - drążyłam temat i obserwowałam jego zachowanie. Jego mięśnie na twarzy były napięte. Nie chciałam się z nim kłócić.

-I co z tego? To nie ma teraz żadnego znaczenia - patrzył się ciągle przed siebie.

-Ma ponieważ ta sama osoba przez, którą kłamał, teraz doprowadziła do tego, że jest przykuty do łóżka - próbowałam mu to sensownie wyjaśnić, ale czułam się zabłąkana nawet we własnych słowach - Wiem, że przyjaźnisz się z Kookiem i to co robiłam z Jiminem było karygodne dlatego tak reagowałeś. Nie jestem już zaskoczona, ale kobieta, którą widziałeś w szpitalu jest odpowiedzialna za to wszystko.

Usłyszałam westchnięcie, a po tym oparł głowę na rękach zakrywając przy tym swoją twarz. Wyglądał na zmęczonego słuchaniem mnie.

-Nie chcę usprawiedliwić siebie. Mówię to po to żebyś ochronił Jimina przed nią, bo wiem że ja nie będę w stanie tego zrobić. Przez nią ja znalazłam się w szpitalu, Jimin mnie porwał by mnie przed nią chronić. Ten związek istniał z jej powodu.

Mój język zaczął się rozwiązywać, a ja gadałam coraz więcej. Nie zatrzymałabym się gdyby jego telefon nie zadzwonił i mi nie przerwał. Zamienił dwa słowa i się rozłączył. Byłam niespokojna zaistniałą sytuacją.

-Idę obejrzeć monitoring, zaczekaj tu na mnie dopóki nie wrócę - wstał z łóżka z przybitą miną i wyszedł.

Nie byłam usatysfakcjonowana tym, że nie mogłam dokończyć. Musiał usłyszeć ode mnie wszystko by zrozumiał jak ważne jest to by trzymać ją z daleka od Jimina. Bałam się tego, że może stać mu się coś złego. Nie był bezpieczny gdy tu był i choć wiązałam nadzieję z tym, że będzie bezpieczniejszy w innym szpitalu na wzgląd kilometrów nas dzielących to i tak trzęsłam się na samą myśl o tym, że może go wykończyć.

Zacisnęłam rękę w pięść by się przełamać i wstać z miękkiego łóżka. Mogłam teraz pomyszkować i wziąć to czego chciałam. Poszłam do specjalnego pomieszczenia. Nie wiedziałam nawet jak je nazwać, bo nie było w nim niczego szczególnego by nadać mu nazwę.

Pokój tajemnic? Albo pokój wspomnień? Żadna z nazw nie pasowała. Zawsze był zamknięty na klucz, ale tym razem pociągnęłam za klamkę licząc na to, że ich nie zamknął.

Drzwi otworzyły się bez żadnego wysiłku. Zatrzymałam się będąc lekko zaskoczona. Wszystko co w nim było zniknęło. Dosłownie przed sobą widziałam cztery białe, puste ściany.

-Co tu się stało? - zapytałam siebie, bo niedowierzałam. Weszłam do środka. Nie miałam na czym zawiesić oka.

Podeszłam do okna, które było pozbawione zasłon. Na parapecie leżało dokładnie to czego szukałam. Jedyna cenna rzecz, którą zostawił. Prezent, który ceniłam najbardziej.

Jego pamiętnik.

Otworzyłam go na pierwszej stronie. Znajome pismo i zdania już dobrze mi zapamiętane przywitały mnie. Odetchnęłam ciężko. Byłam aż tak przewidywalna? Wiedział, że po niego przyjdę?

Przerzuciłam kilka następnych kartek. Znalazłam wycinek papieru zapisany przez niego. Czułam jakby wszystko przewidział. Jakby czytał mi w myślach nawet jeśli był daleko.

"Skoro po niego przyszłaś zgaduję, że stało się coś złego, albo z jakiegoś powodu tęskniłaś za mną. Dałem ci ten pamiętnik w prezencie, więc zawsze będzie twój. Możesz do niego zajrzeć zawsze, gdy czujesz się zagubiona. Napisałem też kilka nowych zwrotek.. bo nie jestem tym, za którego mnie miałaś"

Zamknęłam oczy i przygryzłam wargę. Czułam w tym momencie jakby tylko on mnie rozumiał na tym świecie. Wiedział czego potrzebuję i zostawił to dla mnie w idealnym momencie. Potrzebowałam  jeszcze trochę czasu. Potrzebowałam go teraz bardziej niż kiedykolwiek tylko po to by mieć szansę powiedzieć mu o wszystkim co siedziało mi w głowie.

Przełknęłam ślinę i zamknęłam pamiętnik. Musiałam go gdzieś schować, by ta żmija go nie znalazła. Na szybko spakowałam go do torebki i wyszłam z pomieszczenia. Wróciłam do sypialni i usiadłam na łóżku.

Oparta na dwóch dłoniach patrzyłam się pusto w zamkniętą już szafę. Teraz w mojej głowie przelatywały miliony żalów. Wszystkie rzeczy, których nie zrobiłam. Jednak jeszcze gorsze wydawały się te które zrobiłam. Te, które sprawiły, że myślał że go nienawidzę. Zastanawiałam się kiedy napisał kartkę z pamiętnika. Kiedy napisał liścik przy pendrive. Kiedy to wszystko zdołał zrobić?

To tak jakby był gotowy na to, że pewnego dnia spotka go coś złego. Przypuszczał, że go skrzywdzi. Teraz ja powinnam się na to przygotować? Szła po trupach do celu. Tylko tym celem był Jungkook. Bałam się myśleć o tym do czego była zdolna. Nie byłam pewna tego czy nie zechce go skrzywdzić. Nawet gdyby wiedział o wszystkim, byłam zbyt przerażona myślą, że to mogłoby przynieść jeszcze gorsze skutki niż to co dzieje się teraz.

Potrzebowałam kogoś, kto by mi powiedział co zrobić. Musiałam coś z tym zrobić, ale chwilami czułam jak paraliżuje mnie strach. Nie chciałam nikogo stracić. Na samą myśl o tym w moich oczach pojawiły się łzy.

-Gdzie jesteś!!? - usłyszałam Jihyuna.

-W sypialni! - krzyknęłam by mnie usłyszał.

Wpadł do pokoju jak burza. Pobudzony spojrzał na mnie.

-Miałaś rację, ta kobieta była tutaj. Mam fragment nagrania. Muszę go zanieść na policję, zbieramy się - zabrał torbę z ubraniami. Był gotowy do wyjścia.

-Zaczekaj - wstałam i stanęłam z nim twarzą w twarz - Musisz być ostrożny i to przemyśleć - powiedziałam spokojnie. Nie chciałam żeby coś mu się stało.

-Co mam przemyśleć, przecież mam dowód na to, że tu była i na pewno coś mu zrobiła - oburzył się.

-Musisz to przemyśleć, bo Suryeon na pewno będzie chciała się na tobie zemścić - byłam przestraszona, bo obawiałam się, że może podjąć nagłą i pochopną decyzję.

-Zabieramy się stąd, opowiesz mi wszystko o tej kobiecie w aucie.

Poszedł przodem. Był zdeterminowany, co było dobre, ale i tak mnie martwiło. Nie bał się niczego. Miałam nadzieję, że uda mu się przywrócić sprawiedliwość dla brata.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top