93
Otworzyłam zaspane oczy. Ręką pociągnęłam za białą pościel, by się lepiej okryć. Wszędzie gęsia skórka, a obok mnie gładka poduszka.
Zasłony zagłuszały słońce. Byłam jeszcze bardziej zmęczona niż wczoraj. Czułam się bezsilnie. Nawet przekręcenie się na drugi bok było trudne do wykonania.
Chciałam by wszystko było snem. Moim urojeniem. Wszystkim tylko nie rzeczywistością. Nie chciałam się budzić, ani wstawać. Było tak cicho, że byłam w stanie usłyszeć tykanie zegarka, choć nawet nie wiedziałam że znajdował się w tym pokoju.
Chwyciłam za telefon, który był wyłączony od momentu, w którym położyłam się do łóżka. Trochę się bałam włączyć go ponownie. Nie wiedziałam co mogło tam na mnie czekać po kilku godzinach snu.
Ostatecznie włączyłam go i wstałam z łóżka. Założyłam na siebie wczorajsze ubrania, bo nie miałam nic innego. Zostawiłam telefon i poszłam przemyć twarz. Poduszka była przemoczona od łez, które w nią wsiąkły, ale do rana wyschła. Moja twarz miała na sobie nadal trochę słonego smaku.
Miałam opuchniętą twarz, prawdopodobnie dlatego, że źle mi się spało. Wytarłam pozostałe krople wody ręcznikiem i wróciłam do pokoju. Odsłoniłam okno by wpuścić światło. Chciałam poczuć się trochę lepiej.
Usiadłam na końcu łóżka i gapiłam się z daleka w ekran telefonu. Było to dziwne. Czekałam, aż coś się stanie, modląc się w duchu by jednak nic nowego się na nim nie wyświetliło.
Kompletnie nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nie było nikogo neutralnego, kogo mogłabym poprosić o pomoc. Zostałam sama ze sobą.
Nagle wyświetlił się nieznany numer. Miałam pewne obawy, ale odebrałam. Szybko okazało się, że to Jihyun.
-Mam nadzieję, że cię nie obudziłem? - zapytał niepewnie.
-Nie, nie martw się - mruknęłam - Coś się stało?
-Możemy porozmawiać w cztery oczy?
-Zatrzymałam się w hotelu, możesz wpaść - zaproponowałam - Wyślę ci adres.
-Dzięki, niedługo będę.
Gdy tylko się rozłączył, wysłałam mu adres i numer pokoju. Kilka innych wiadomości wyskoczyło mi zaraz obok. Wszystkie były od Kooka. Moja ręka zaczęła się pocić, ale ostatecznie chciałam zerknąć na to co napisał.
>"Przepraszam.."
>"Gdzie jesteś?"
>"Nic ci nie jest?"
>"Gdzie się zatrzymałaś?"
>"Przynajmniej powiedz, że jesteś bezpieczna"
>"Daj jakiś znak"
>"Proszę.. cokolwiek"
Westchnęłam gdy pomiędzy wiadomościami zauważyłam, że również dzwonił po kilkanaście razy.
To przypomniało mi wszystkie wiadomości, które wysyłał mi, gdy zaginęłam. Zachowywał się teraz podobnie. Jakby nic się nie zmieniło. Nadal tak samo się bał.
Poczułam pewnego rodzaju litość. Chociaż nie chciałam go na razie widzieć i z nim rozmawiać, wysłałam mu jedną kropkę by go uspokoić.
Ciszę przerwało pukanie do drzwi. Myślałam, że to Jihyun dlatego od razu poszłam i otworzyłam. Wzdrygnęłam się, gdy w drzwiach zobaczyłam kogoś innego.
-Co tu robisz? - zapytałam, gdy stanęłam twarzą w twarz Suryeon.
Szatynka wepchnęła się do środka i kopnęła drzwi, które z hukiem się zamknęły. Ścisnęła moje ramiona i przytwierdziła mnie do ściany.
-TY SUKO, CO MU POWIEDZIAŁAŚ?! - wysyczała.
Nie wiedziałam co się stało, że była tak wkurzona, ale byłam pewna że mogło chodzić tylko o Kooka.
-Nie obchodzi mnie twoje życie personalne! - krzyknęłam w odpowiedzi.
-Przez ciebie zerwał naszą przyjaźń! - zacisnęła ręce, a jej paznokcie wbiły się w moją skórę.
-Już dawno powinien to zrobić. Jesteś sama sobie winna - warknęłam czując ból.
Uniosła rękę z zamiarem spoliczkowania mnie, ale szybko za nią załapałam i pociągnęłam do siebie. Uderzyła się o ścianę obok mnie. Szybko chwyciłam za spinkę, która utrzymywała jej fryzurę i pociągnęłam za nią razem z jej włosami. Wykręciłam jej rękę za plecami i przycisnęłam do ściany.
-Zamienię twoje życie w piekło, słyszysz?! - krzyczała z głową przyklejoną do ściany - Pożałujesz tego, że ze mną zadarłaś.
Pociągnęłam ją do drzwi i puściłam jej rękę by je otworzyć. Wypchnęłam ją na korytarz nie zwracając uwagi na obelgi i groźby, które mówiła.
-Nigdy więcej tu nie przychodź - oznajmiłam.
Była wściekła. Z rozwaloną fryzurą i zimnym spojrzeniem patrzyła na mnie. Zamknęłam drzwi zanim znowu by się na mnie rzuciła.
Spojrzałam na rękę, w której trzymałam kępek jej włosów. Nogi mi się zatrzęsły, gdy emocje opadły. Wyrzuciłam włosy do kosza i umyłam ręce. Nadal byłam przerażona tym co się stało.
Jakim cudem mnie znalazła? Usiadłam na fotelu by dojść do siebie. Nie spodziewałam się jej tu. Odsłoniłam ramię, które mnie szczypało. Było na nim kilka dużych zadrapań.
Mój telefon znowu się odezwał. Pospieszyłam by zobaczyć kto napisał. Czułam się obserwowana.
>"Stoję pod drzwiami"
Uspokoiłam się widząc, że to Jihyun. Szybko poszłam otworzyć. Bycie samą w tym pokoju zaczynało mnie przerażać.
-Hej, Kooka nie ma? - zapytał od razu.
-Nie, jestem sama - oznajmiłam i wpuściłam go do środka.
Wyglądał na zmęczonego i nadal miał na sobie te same ubrania co wczoraj. Zgadywałam, że nie zmrużył oka przez całą noc.
Usiedliśmy przy niewielkim stoliku. Nie miałam nawet niczego do poczęstowania go. Nie wyglądałam też lepiej od niego. Nie miałam chwili by się ogarnąć.
-Obiecałem, że dam ci znać kiedy w sprawie Jimina coś się zmieni. Wolę rozmawiać na osobności niż w szpitalu, gdzie każdy mógłby nas usłyszeć.
Przytaknęłam mu, choć bałam się tego co chciał mi powiedzieć. Przetarł oczy, tak jakby próbował zebrać myśli i się skupić.
-Jimin zatrzymał się dzisiejszej nocy. Lekarze zrobili mu RKO i na szczęście nadal jest z nami - powiedział zmęczonym głosem.
Wytężałam słuch nie chcąc przekręcić żadnego słowa. Stresowałam się gdy powoli opowiadał co się stało.
-Twierdzą, że Jimin już się nie obudzi - spuścił głowę i zamrugał kilka razy - Zrobili wszystko co mogli, ale jego stan się nie poprawia.
Wplątałam palce między włosy, gdy intensywnie myślałam. To niemożliwe. Potrzebowałam go w walce z Suryeon. Tylko on mógł mi pomóc. Tylko on znał jej sekrety. Nie pogodziliśmy się po to bym teraz miała go stracić.
-Będę mogła go zobaczyć? - zapytałam, choć mogło to być zbyt śmiałe. Cała jego rodzina pewnie uważała, że to moja wina.
-Tak, to kwestia kilku godzin - westchnął - Poza tym rodzice poproszą o przeniesienie Jimina do kliniki w Seulu. Może otrzymać tam lepszą pomoc medyczną. Każdy będzie miał szansę się z nim pożegnać.
Pożegnanie, dlaczego tak strasznie to brzmiało? Tak bardzo jak nie chciałam żeby się oddalał, może było to najlepsze rozwiązanie. Byłby z daleka od chaosu, który stwarzała Suryeon. Z daleka od problemów. Byłby bezpieczny.
Jihyun ziewnął kolejny raz ujawniając swoje zmęczenie. Nie chciałam go tu długo zatrzymywać.
-Dziekuję, że przyszedłeś. Pewnie nie spałeś całą noc - wytknęłam.
-Nie mogłem zmrużyć oka - przyznał i wstał z fotela - nie będę już dłużej przeszkadzał.
Odprowadziłam go do wyjścia. Kolejny SMS nie pozwolił mi na chwilę spokoju. Jungkook napisał kolejną wiadomość.
>"Spotkajmy się w Dormie"
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top