91

-Zatrzyma się Pan tutaj - zwróciłam się do taksówkarza, który właśnie mnie podwoził.

Wysiadłam z auta i rozejrzałam się po okolicy. Nie rozumiałam dlaczego kazał mi tu przyjechać. Taehyung napisał do mnie wczoraj z prośbą o spotkanie. Od razu się zgodziłam, bo chciałam zakończyć ciszę pomiędzy nami. Był moim przyjacielem i bałam się, że go straciłam.

Poszłam wzdłuż chodnika, aż dotarłam na schody prowadzące na wiadukt. Powoli weszłam na górę, a pod moimi stopami pojawiła się droga z rozpędzonymi autami. Zatrzymałam się przy barierce i się rozejrzałam. Wyglądało na to, że jeszcze nie przyszedł.

Było popołudnie, więc w mieście tworzyły się korki. Może jeden z nich go zatrzymał. Westchnęłam i oparłam się. Patrzyłam się na słońce, które niedługo miało już zajść.

-Długo na mnie czekałaś?

Wzdrygnęłam się na jego głęboki głos. Dawno go nie słyszałam, a on pojawił się dosłownie znikąd. Stanął obok mnie i położył obie ręce na barierce.

-Nie, dopiero przyszłam - stwierdziłam. Zauważyłam, że był spięty - Coś się stało?

-W pewnym sensie..

Czekałam na to aż powie co mu leży na duszy zanim go przeproszę. Ciężko było mu się otworzyć, dlatego kilka minut ciszy było nie do uniknięcia.

-Przepraszam, że się nie odzywałem przez tyle czasu.. Jesteś zła?

-Nie, musiałeś mieć jakiś powód.

-Wtedy z Jungkookiem w kawiarni.. nie potrafiłem z tobą rozmawiać, ani spojrzeć ci w oczy. Wstydzę się tego co tam zaszło, a jeszcze bardziej tego co poczułem. Nie mogłem przestać o tym myśleć, ani o tobie.

-To nie twoja wina - zapewniłam go.

-Po prostu.. - wyprostował się i na mnie spojrzał - Nie chcę by cokolwiek zniszczyło naszą przyjaźń. Potrzebowałem czasu by wrócić do zmysłów.. dlatego się nie odzywałem..

Widziałam, że jest mu przykro i nie chciałam żeby tak się czuł. Przecież to ja popełniłam błąd. Nie pytałam się o zgodę, gdy się pocałowaliśmy, ani go nie przeprosiłam. Niczego sobie nie wyjaśniliśmy.

-Przepraszam, nie powinnam cię całować. Zrobiłam to, by zdenerwować Jungkooka. Nie pomyślałam o tym jak ty możesz na to zareagować. Nie wzięłam pod uwagę twoich uczuć. Nie chciałam niczego zepsuć między nami. To moja wina.

Czuł się źle z czymś co ja zrobiłam. Nie zasłużył na to by się obwiniać. Mogłam zrobić cokolwiek w tamtym momencie tylko nie to.

-Byłaś zazdrosna, dlatego to zrobiłaś - oznajmił i przygryzł wargę.

-Możemy być nadal przyjaciółmi? - zapytałam niepewnie.

Uśmiechnął się ciepło i skinął głową. Byłam szczęśliwa, że przynajmniej to się nie zmieni. To jedyna dobra rzecz, która się wydarzyła na przełomie ostatnich dni.

-Zamierzasz wrócić do dormu? Każdy się martwił twoją wyprowadzką. Nie chciałam żebyś przeze mnie zrywał kontakt z resztą członków - miałam nadzieję, że się pogodzą, choć nie wiedziałam o co się pokłócili. Wyczułam jedynie napięcie między nimi na kolacji, która nie skończyła się zbyt dobrze.

-Jeśli ci na tym zależy - wzruszył ramionami - Spróbuję się z nimi pogodzić.

Uśmiechnęłam się do niego. Byłam szczęśliwa z powodu powrotu starego Tae. Wymieniliśmy ze sobą kilka zdań i rozdzieliliśmy się. Chciałam odwiedzić jeszcze Jimina zanim zrobi się zbyt późno, więc wzięłam kolejną taksówkę. Nie chciałam tego odciągać, bo moja ciekawość nie dawała mi spokoju.

Chciałam wiedzieć jak długo zna Suryeon i czy zachowuje się tak od dawna. Nie wyobrażałam sobie tego, że mogłam ją znosić przez długi czas. To było wiele miesięcy wstecz sprzed wypadku i miałam nadzieję, że wyglądało to lepiej niż teraz.

Może wykorzystywała mój zanik pamięci by się do niego zbliżyć. Tak samo mogła wykorzystać moje zaginięcie. Jimin musiał wiedzieć wszystko. Kto inny mógłby mi to powiedzieć?

Siedziałam na tylnym siedzeniu w taksówce, gdy zadzwonił mój telefon. Na ekranie wyświetlił się Jungkook. Nie chciałam się z nim kłócić przez telefon, ani krytykować tego co zrobił.

-Słucham - powiedziałam do telefonu.

-Gdzie jesteś? Wróciłem do domu. Co się wczoraj stało?

Przygryzłam wargę w zdenerwowaniu. Mogłam nazwać to cudem, że ze sobą rozmawialiśmy. Zapłaciłam za przejazd i wysiadłam przy osiedlu, gdzie znajdowało się mieszkanie Jimina.

-Jesteś tam?

Był poddenerwowany, gdy nie odpowiadałam. Nie wiedziałam jakiej odpowiedzi oczekiwał. Kompletnego kłamstwa czy prawdy przez, którą byśmy się pokłócili.

-Lekarz nic ci nie powiedział?

Poszłam przed siebie wolnym krokiem w poszukiwaniu odpowiedniego numeru budynku. Chciałam zakończyć z nim rozmowę zanim wejdę do środka.

-Wspomniał tylko o zatruciu pokarmowym.

-W takim razie musiało tak być - westchnęłam ciężko bez wnikania w szczegóły. To nie była rozmowa na telefon. Lekarz zapewne specjalnie go okłamał.

-Przyjadę po ciebie, gdzie jesteś?

-Czemu nagle chcesz się ze mną zobaczyć? - zatrzymałam się przed budynkiem.

-Bo brzmisz nieswojo. Coś się stało i nie chcesz mi powiedzieć.

Włożyłam rękę do kieszeni kurtki i spojrzałam na swoje buty. Czekałam na to, aż się mną zainteresuje, ale wybrał najgorszy do tego moment.

-Jeśli mam być z tobą szczera to idę właśnie do Jimina - powiedziałam obojętnym tonem.

-Dlaczego? Nie idź tam - zaczął panikować.

-Nie długo wrócę, nie martw się - powiedziałam i od razu się rozłączyłam.

Po samej jego reakcji wiedziałam co o tym myśli, ale nie chciałam żeby mnie powstrzymywał. Wiele razy prosiłam go by nie spotykał się z Suryeon i wiedział, że jestem o nią zazdrosna. Jednak nigdy mnie nie posłuchał. Ten jeden raz mogłam zrobić to samo. Nie bałam się wrócić do mieszkania Jimina. Z jakiegoś powodu nie miałam żadnych obaw wobec niego, w przeciwieństwie do wszystkich.

Weszłam do budynku i wsiadłam do windy. Byłam w niej sama, a po drodze nigdzie się nie zatrzymywałam. Gdy wysiadłam zauważyłam parę drzwi dobrze mi znajomych. Nic z zewnątrz się nie zmieniło.

Kliknęłam na dzwonek, nie mogąc się doczekać jego reakcji. Minęły wieki od ostatniego razu, gdy tu byłam. Jednak minęła dłuższa chwila, a nikt nie przyszedł by otworzyć mi drzwi.

Zaczęło mi przychodzić do głowy to, że wyszedł dlatego nie otwiera, ale intuicyjnie chwyciłam za klamkę i okazało się, że drzwi były otwarte.

-Jimin, jesteś tu?

Powoli weszłam do środka. To niemożliwe, żeby zapomniał zamknąć drzwi. Ubrana weszłam do kuchni, która była pusta. Odłożyłam torebkę z moimi rzeczami na stół i rozsunęłam suwak od kurtki. Było strasznie cicho, co mnie zaniepokoiło.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wszystko wydawało się być na swoim miejscu. Praktycznie nic się nie zmieniło od momentu, w którym jeszcze tu mieszkałam. Czułam się dziwnie chodząc po jego mieszkaniu.

-Ktoś tu jest? - zapytałam, gdy przekroczyłam próg sypialni.

Tutaj również panował ład i porządek. Jedyne co zauważyłam to brak zdjęć, które zawsze stały na komodzie. Pewnie je zdjął po moim odejściu, by mu o mnie nie przypominały. Na jego miejscu zrobiłabym to samo.

-Jimin? - powtórzyłam.

Przeszły mnie ciarki, bo nigdzie nie mogłam go znaleźć. Chwyciłam za klamkę od drzwi łazienki i je otworzyłam. Niekontrolowanie krzyknęłam z przerażenia.

-Jimin?! Co ci się stało?!

Podbiegłam do niego. Leżał na podłodze. Jego głowa spoczywała w kałuży krwi. Ręce mi się zatrzęsły, nie wiedziałam jak mu pomóc. Bałam się, że go skrzywdzę, gdy tylko go dotknę.

-Słyszysz mnie?!

Był blady i miał zamknięte oczy. Spodziewałam się najgorszego. W panice wyszłam z łazienki w poszukiwaniu telefonu. Nie byłam w stanie go stąd zabrać ani jakkolwiek pomóc.

Na drodze do kuchni zderzyłam się z kimś mocno. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, ale od razu zostałam złapana.

-Czemu rozłączasz się w połowie rozmowy?!

Spotkałam się z wkurzonym spojrzeniem Kooka. Nie było czasu na kłócenie się z nim. Pojawił się w idealnym momencie.

-Musimy zabrać go do szpitala!

Chwyciłam go za rękę i poprowadziłam za sobą do łazienki niezależnie czy tego chciał. Na jego twarz wdarło się zaskoczenie, gdy go zobaczył.

-Co mu się stało? - zapytał ze zmartwieniem.

-Nie wiem, gdy tutaj przyszłam już tak leżał. Nie dotykałam go, by nie pogorszyć jego stanu - wyjaśniłam.

Puścił mnie i kucnął przy jego głowie. Przyłożył palec by sprawdzić puls.

-Jego puls jest słaby, ale oddycha - stwierdził i zmienił pozycję na klęczącą - Podniosę go, a ty otworzysz mi drzwi.

Przytaknęłam mu. Jungkook bez większych problemów podniósł go i oboje wyszliśmy.

~*~

Korzystając z tego, że mam zastrzyk weny wyskrobałam kolejny rozdział.

Mały fakt, rozmowa z Jiminem w ostatnim rozdziale to jedna z ostatnich.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top