89

Owinęłam się szybko ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Słyszałam mój telefon z daleka i chciałam zdążyć go odebrać. Zeszłam na dół, prosto do kuchni, gdzie znalazłam go na blacie kuchennym. Na szczęście nacisnęłam na zieloną słuchawkę w ostatnim momencie.

-Cześć, co z naszymi planami? Rozmawiałaś z Kookiem?

Usłyszałam zrelaksowany głos Hobiego. Umówiłam się z nim na to, że zabierze mnie po drodze na wspólną kolację, a teraz dzwonił by się upewnić czy to nadal aktualne.

-Nie, jeszcze nie pytałam go o to. Nic się nie zmieniło od naszej ostatniej rozmowy.

Przygryzłam wargę zastanawiając się jak zacząć temat kolacji z Jungkookiem. Nie odzywaliśmy się już od jakiś dwóch dni, a jego częsta nieobecność w domu tylko przedłużała okres ciszy między nami.

-Musisz zebrać się w końcu na odwagę - powiedział zachęcającym głosem.

-Nie mógłbyś zapytać go sam? - jęknęłam. Wiedziałam, że chciał bym przełamała z nim pierwszy lód, ale i tak przeciągałam to jak najdłużej.

-Nie - parsknął - Daj znać jeśli coś się zmieni.

-Dobrze - mruknęłam.

-Dasz radę - dodał mi otuchy i rozłączył się.

Poprawiłam ręcznik i poszłam na górę. Było mi trochę zimno, kropelki wody z moich włosów powoli kapały na podłogę. Weszłam do sypialni, w której był i on. Był oparty o ramę łóżka i przeglądał coś w telefonie. Starałam się nie zwracać jego uwagi i powoli podeszłam do szafy.

Przesunęłam kilka wieszaków. Pośród nich znalazłam sukienkę, którą niedawno kupiłam. Najlepsze co mogłam zrobić, gdy Jungkook znikał było pójście na zakupy i zapomnienie o tym jak się źle z tym czułam. Próbowałam szukać sobie jakiegoś zajęcia, a moja szafa wymagała odświeżenia. Nie chciałam ciągle siedzieć komuś na głowie.

-Wybierasz się na kolację? - przerwałam ciszę. Nie miałam odwagi na niego spojrzeć dlatego cały czas stałam do niego tyłem.

-Chyba sobie odpuszczę - stwierdził śpiącym głosem.

Wzięłam resztę rzeczy do założenia i przeszłam obok łóżka. Było mu to obojętne dokąd idę. Nie zamierzałam go o nic prosić, ani zmuszać. Ta kolacja mogłaby być dobrym pomysłem, gdyby nie to, że nie chciał tam ze mną pójść.

-Jak chcesz - szepnęłam i wyszłam.

Nie potrafiłam powstrzymać emocji, dlatego moje serce biło szybciej niż zwykle. Poszłam do łazienki i zajęłam się sobą. Załatwiłam sobie coś do siedzenia, bo nie byłabym w stanie wystać podczas suszenia włosów. Za każdym razem, gdy czułam, że tracę siły stawałam się przybita. Wiedziałam, że już nie odzyskam formy, ale chciałam jak najdłużej czuć się dobrze. Ciężko było mi udawać, że wszystko w porządku, gdy po przejściu kilku schodków dostawałam zadyszki. To było moje ciągłe przypomnienie o tym, że wcale nie jest dobrze nawet jeśli na okrągło okłamywałam wszystkich i siebie.

Minęło półtorej godziny zanim w pełni się wyszykowałam. Ciemno niebieska sukienka z długimi rękawami była już na mnie. Lubiłam to jak zmarszczyła się na moim ciele.

Wróciłam do sypialni i spryskałam się perfumami przed wyjściem. W między czasie Hobi dał mi znak, że już podjechał. Poszłam założyć buty, co jak zwykle okazało się dla mnie nie małym problemem.

Oparłam się ręką o ścianę i stanęłam na jednej nodze. Na drugą założyłam buta i wkładając do środka palec z trudem go nałożyłam. Byłam zsapana już po jednym bucie. Westchnęłam ciężko i stanęłam na drugą nogę. Nagle zza ściany pojawił się Jungkook, który jakby nic się o nią oparł. Zacisnęłam zęby, gdy drugi but nie chciał wejść mi na nogę.

Wkurzona spojrzałam na niego. Po prostu patrzył się na mnie. Nie chciałam prosić go o pomoc, choć pewnie tylko na to czekał. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Miałam wrażenie, że odlicza mi czas.

Zdenerwowana postawiłam stopę na podłogę w bucie, który nie był do końca założony. Zabrałam płaszcz, który był już za mały i go jedynie związałam. Wyszłam nie oglądając się za siebie i trzasnęłam drzwiami.

Podeszłam do auta i otworzyłam drzwi. Zobaczyłam uchachaną mordkę Hobiego, a z tyłu kolejną należącą do Jina.

-Co ty masz na sobie - odezwał się mój kochany kierowca.

-Nie dobijaj mnie, tylko pomóż mi go założyć - wskazałam na buta, który ledwo trzymał się na mojej nodze.

-Ja ci pomogę - zaproponował Jin i otworzył z tyłu drzwi.

Podeszłam do niego, a on szybko i zwinnie nałożył mi buta. Podziękowałam mu i wsiadłam do samochodu. Gdy tylko wyjrzałam przez okno zauważyłam Kooka, który nas obserwował. Nagle bardzo się zainteresował tym, że gdzieś wychodzę, ale szybko przestało mi to zaprzątać myśli gdy już odjechaliśmy i zniknął mi sprzed oczu.

Chłopaki jeszcze chwilę się śmiali z tego jak wyszłam w jednym bucie z domu. Fakt musiało wyglądać to komicznie zwłaszcza, gdy połowa brzucha wystawała mi spod płaszcza. Brakowało mi jeszcze jakiegoś wora z towarem na plecach i mogłabym iść na rynek sprzedawać buty.

Po kilkunastu minutach weszliśmy do budynku. Tak jak przypuszczałam, byliśmy jedynymi klientami restauracji. Po przejściu kilku schodków znaleźliśmy się w ładnie ozdobionej sali, gdzie znajdował się długi stół.

Namjoon, Suga i Taehyung zajęli już swoje miejsca. Nie wiedziałam jak zachować się wobec Tae. Nie miałam okazji zamienić z nim słowa od naszego pocałunku. Prawie w ogóle się z nim nie widywałam. Przestał się do mnie odzywać przez co nie miałam szansy go nawet przeprosić. Zrobiłam to impulsywnie i w ogóle nie pomyślałam o nim. Bardzo tego żałowałam.

Zakłopotana usiadłam po drugiej stronie stołu. Jin zajął miejsce obok mnie bym nie czuła się osamotniona. Było jeszcze dużo wolnych miejsc, co sprawiło, że byłam ciekawa kto się jeszcze pojawi.

-Możemy zacząć jeść? - odezwał się Tae.

Brzmiał tak jakby bardzo mu się spieszyło. Może była to moja wina. Może znowu próbował przede mną uciec. Nie mogłam myśleć o niczym innym.

-Może jeszcze ktoś się zjawi - odpowiedział mu Namjoon. Tak naprawdę zajmowaliśmy tylko połowę z dostępnych miejsc. Było po prostu pusto.

-Nie, skoro Jungkook nie przyjdzie to jego koleżanki też nie. Nikt inny też na pewno się nie zjawi - oznajmił Taehyung i chwycił za dzwonek by dać kelnerom znak do podawania pierwszego posiłku.

-Jeśli głodujesz to możesz wrócić do dormu - wytknął mu żartobliwie Jin.

-Jeśli się nudzisz znajdę ci zajęcie - odpowiedział mu Tae mniej żartobliwym tonem.

-Uspokójcie się - przerwał im Namjoon.

Czułam duży niepokój, gdy widziałam ich nie tęgie nastroje. Nie wiedziałam czy mieli wcześniej jakąś kłótnię czy po prostu byli w złych humorach. Oboje spojrzeli w swoje talerze i zamlkli.

-Spóźniłyśmy się? - usłyszałam znajomy damski głos.

Duża marynarka zawisła na krześle obok mnie. Ubrana w dość ładny ciemny top i spodnie Yena usiadła na krześle obok. Kyujin, która z nią przyszła usiadła przy Tae. Ich przybycie nie napawało mnie optymizmem. Byłam bardziej zaniepokojona, że pojawi się ktoś jeszcze niż tylko tym, że przyszły one.

Namjoon zabrał głos i zaczął z nimi rozmawiać. Kelnerzy przynieśli pierwszy posiłek i zaczęliśmy jeść. Cała ta kolacja wydawała mi się być dziwna. Czułam się tak jakby wszyscy tutaj byli ze sobą pokłóceni. Coś wisiało w powietrzu, tylko nie wiedziałam co.

Rozmawiały ze sobą tylko trzy osoby. Reszta ich słuchała, albo milczała i próbowała znaleźć sobie jakiś punkt, na którym można by skupić uwagę. Patrzyłam na palącą się świeczkę nadal myśląc tylko o jednej osobie.

-Cześć - usłyszałam głos, po którym przeszły mnie ciarki. Nie mogłam wyrzucić go z mojej pamięci, nawet jeśli nie słyszałam go od kilku dni.

Kilka osób się przywitało, oprócz mnie. Gdy przeszła na drugą stronę stołu zauważyłam, że nie była sama. Zrobiło mi się gorąco, ale ze złości.

Jungkook stał z Suryeon, ta trzymała go za ramię. Oboje elegancko ubrani. Mogłam powiedzieć, że była w niebie i zadowolona z siebie, że z nim przyszła. Dla mnie odmówił, a z nią przyszedł. W dodatku usiedli naprzeciwko mnie.

Skierowałam wzrok na róże, które stały w wazonie na stole. Próbowałam nie pokazywać, że mnie to poruszyło. Wolałam się z nim pokłócić sam na sam niż przy niej. Nie chciałam dawać jej satysfakcji.

-Dobrze się czujesz? - nagle odezwała się do mnie Yena.

-Tak - powiedziałam wciąż mając skupioną uwagę gdzie indziej. Nie wiedziałam czy pyta z troski czy po to by jeszcze bardziej mnie zdenerwować i mi dopiec.

-Dasz mi swój telefon? - od razu na nią spojrzałam nie będąc pewna czy się się ze mnie nabija czy mówi na poważnie.

Jednak patrzyła na mnie z tak poważną miną, że nie mogłam tego kwestionować. Nie rozumiałam tylko do czego jest jej potrzebny.

Podałam jej go, a ona wyciągnęła również swój. Zapisała u siebie mój numer i wpisała swój u mnie. Nie potrzebowałam jej numeru, nigdy nawet nie myślałam żeby go zdobyć. Zaraz po tym oddała mi telefon i schowała swój.

-Dzięki - szepnęła i jakby nigdy nic włączyła się do rozmowy, którą prowadził Namjoon.

Zerknęłam na Jungkooka na czym mnie od razu przyłapał. Suryeon mówiła mu coś do ucha, a on tylko przytakiwał głową patrząc na mnie. Wymyślałam w głowie co mogła mu teraz mówić, co tylko sprawiało że przechodziły mnie ciarki. Po kilku sekundach zauważyła, że się na nich patrzę. Uśmiechnęła się do mnie i znowu coś mu powiedziała na co i on się zaśmiał.

Mój żołądek zaciskał się przez cały czas, gdy widziałam ich razem. Myślałam tylko o nich i nie mogłam powstrzymać się przed uczuciem zazdrości. Jin przeniósł się na krzesło obok Sugi, gdzie mogli lepiej porozmawiać przez co odwrócił moją uwagę.

Miałam ochotę już sobie pójść. To Jungkook musiał zaprosić je wszystkie na tę kolację. Nikt inny się z nimi nie znał na tyle by je zaprosić. Nie mogłam nigdzie się ruszyć, bo wszędzie była Suryeon. Miałam dość jej obecności i wszystkich, którzy jej pomagali.

Odsunęłam się do tyłu z zamiarem wstania. Byłam gotowa wymyślić wymówkę, że źle się czuję i wrócić do domu, ale nagle duża ręka pojawiła się na moim udzie i powstrzymała mnie przed wstaniem. Po sekundzie ją zabrał i usiadł obok mnie.

Nie musiałam długo zgadywać, by wiedzieć, że był to Jungkook. W moim brzuchu pojawiło się uczucie, które rozproszyło cały mój gniew. Mimo to nie chciałam na niego patrzeć.

Jego dłoń zacisnęła się w pięść i zgniotła nogawki jego spodni. Żyły uwydatniły się na jego rękach. Był podekscytowany, ale nie wiedziałam czym. To było trochę dziwne.

Ręką odgarnął kosmyki włosów z mojej twarzy. Nie potrafiłam dłużej go ignorować. Nie odrywał ode mnie oczu, a ja czułam się tak jakby wszystkie kości na chwilę mi zamarzły. Przybliżył się do mnie, co zakłóciło moje myśli.

-Pięknie wyglądasz - wyszeptał i oparł swoje czoło o moje.

Patrzyłam w górę prosto w jego oczy i rumieniłam się przez to co powiedział. Położyłam rękę na jego torsie by go powstrzymać przez dalszym ruchem.

-Nie dotykaj mnie - szepnęłam.

Moja ręka zgięła się jeszcze bardziej. Jego usta prawie dotykały moich. Robił dokładnie to czego teraz nie chciałam.

-Nie mogę się powstrzymać - położył dłoń na tej mojej, która trzymała się jego białej koszuli - Co mogę zrobić, byś zmieniła zdanie?

-Nic - stwierdziłam.

Wiedział dlaczego byłam zła. Jeśli nie chciał zdystansować się z Suryeon to nie mógł nic zrobić w tej sprawie. Okłamał mnie i przyszedł tu z nią. To nie dawało mi spokoju.

-Ał - syknął - to był cios prosto w serce.

Zachowywał się co najmniej jakby był pijany. Usłyszałam mój telefon i od razu się od niego odsunęłam. Włączyłam ekran i przechyliłam telefon tak by nie widział wiadomości.

"Musisz natychmiast wyjść na korytarz"

Zrobiłam wielkie oczy widząc, że napisała to Yena. Odwróciłam się za siebie, tam gdzie wcześniej siedziała, ale nie było po niej ani śladu.

-Kto to? - odezwał się Jungkook. Spanikowana wyłączyłam telefon.

-Nikt ważny - powiedziałam i od razu wstałam by wyjść.

-Co to znaczy? - zapytał głośniejszym głosem, co mnie przestraszyło.

Nie odpowiedziałam tylko szybko zabrałam moje rzeczy i wyszłam.

-Dokąd idziesz?! - poszedł za mną.

Byłam zestresowana, bo szedł za mną krok w krok. Był zdenerwowany bardziej niż się spodziewałam. W końcu zatrzymałam się niedaleko schodów, za którymi było wyjście z budynku i odwróciłam się do niego.

-Nie idź za mną - byłam zdyszana.

-Kto do ciebie napisał? - zbliżył się do mnie - Masz kogoś? - złapał mnie za rękę.

-Nie - szarpnęłam ręką, ale i tak to nic nie dało - puść mnie.

-Czego mi brakuje? Dlaczego uciekasz do innego mężczyzny? - mówił dramatycznie.

Miałam ochotę go trzepnąć po głowie by się opamiętał, ale zanim mogłam cokolwiek zrobić coś roztrzaskało się o jego głowę. Przerażona patrzyłam na to jak przewrócił się na podłogę pełną potłuczonego szkła.

-Jungkook? - powiedziałam z przerażeniem. Dopiero po chwili zauważyłam Yenę, która go powaliła - Co ty zrobiłaś?

Upadłam na podłogę by mu jakoś pomóc. Podniosłam jego bezwładną głowę i ze strachem patrzyłam na to jak jego policzki bladną.

-Cicho - położyła palec na swoje usta - Musimy go jakoś zabrać do szpitala.

-Dlaczego go uderzyłaś? - nadal byłam w szoku i nie mogłam myśleć o niczym innym. Zrobiła mu krzywdę na moich oczach i nie wydawało mi się żeby chociaż trochę tego żałowała.

-Jungkook znowu sfiksował, musimy go zabrać zanim ktoś nas zobaczy - kucnęła i podniosła jego nogi w celu przeniesienia go.

-Co to znaczy, że sfiksował? - powtórzyłam. Chciałam, żeby wszystko mi wyjaśniła.

-Znowu na wciągał się prochów - powiedziała ze złością - Pomóż mi.

Spojrzałam na jego twarz ponownie. Obiecał mi, że więcej nie weźmie żadnego świństwa od Suryeon.

-Co tu się stało?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top