86

-Więc ustaliliśmy, że zrobimy sobie przerwę. Nie byliśmy w stanie pracować tak jak wcześniej, a robienie tego na siłę nie przynosiło żadnych rezultatów - wyjaśnił Namjoon.

Próbowałam się dowiedzieć czegoś więcej o ich pracy. Mimo, że pomagałam w kilku rzeczach już wcześniej i widziałam to jak pracują to wciąż nie wiedziałam jak wyglądało to u nich na co dzień. Widziałam jak pracowali za granicą, ale nie jak pracowali na miejscu. Przerwali karierę zanim mogłam to zobaczyć na własne oczy.

-Więc to przez to, że nie mogliście się już dogadać między sobą? - zapytałam. Wiedziałam, że chodziło głównie o to co stało się pomiędzy Jiminem i Jungkookiem. Każdy z nich unikał wspominania jego imienia.

-Tak - westchnął - ale to nie oznacza, że to już definitywny koniec. Wszystko ma swoje wady i zalety. Przez wzrastającą popularność wszystko stawało się cięższe do udźwignięcia. Za wszystko musieliśmy ponosić odpowiedzialność i uważać na to co mówimy i robimy - wyjaśniał mi wszystko ostrożnie i ogólnie.

-Racja - przytaknęłam mu. Wiedział o czym mówi. Nie mogłam odnieść się do tego, ani nie wiedziałam jak to jest.

-Ale kto wie może pewnego dnia znowu coś wydamy - powiedział entuzjastycznie - Dobrze nam się mieszka ze sobą i nie chciałbym żeby ktokolwiek odchodził.

Oparł głowę na ręce. Zobaczyłam cień żalu na jego twarzy. Starał się żeby wszyscy pozostali razem, ale mimo to coraz mniej członków mieszkało razem. Bez Taehyunga została ich tylko czwórka. Choć miałam nadzieję, że jeszcze tu wróci.

-Macie jeszcze jakąś pracę w wytwórni do wykonania? - nieśmiało zapytałam - Jungkook ciągle się tam czymś zajmuje... - dryfowałam po tym temacie, bo chciałam dowiedzieć się jak najwięcej o jego pracy.

Czułam się trochę jak szpieg, ale nie potrafiłam przestać. Co jeśli kłamał i zamiast pracować, spotykał się z Suryeon? Spał w swojej pracy, ciągle miał coś do zrobienia. Nie wiedziałam już co o tym myśleć.

A może to ja stawałam się nie do zniesienia..

-Grupowo to już raczej nie - zastanowił się przez moment - ale indywidualnie to zależy. Nikt przecież nie zamknął studia. Może pracuje nad jakąś piosenką, albo chce potańczyć.

Schowałam twarz w dłonie, żeby się zastanowić. Dzisiaj też nie wrócił na noc. Był u Suryeon. Nie mogłam przestać o tym myśleć. Nie bała się go dotykać na moich oczach, co jeśli będąc z nim sam na sam posunęła się do czegoś gorszego?

-A wy dalej gawędzicie? - Jin wszedł do kuchni i nam przerwał.

Samo tak wyszło, że się tu znaleźliśmy. Namjoon zawsze służył mi radą, zresztą mogłam liczyć na każdego z nich. Mogłam mu powiedzieć prawie o wszystkim. Od początku wzbudzał moje zaufanie i traktował jak przyjaciółkę. Cieszyłam się, że też mogłam być dla niego oparciem.

-W dobrym towarzystwie długo się gawędzi - Namjoon uśmiechnął się do mnie, co odwzajemniłam.

-Z pewnością - odpowiedział i otworzył lodówkę - Ale nie obrazisz się jeśli pójdziemy do salonu i pogawędzimy w szerszym gronie?

Zaczął wyciągać z lodówki małego rozmiaru miski i stawiać je na stole. Były w nich jakieś desery. Nie wiedziałam kiedy je przygotował.

Wstaliśmy z krzeseł i wzięliśmy porcje dla każdego. Poszliśmy do salonu, gdzie byli pozostali. Wkrótce wszyscy wygodnie usiedli i zaczęli jeść.

-Sprawdzałem co mogę dodać, żebyś mogła zjeść deser bez skutków ubocznych, więc nie musisz się martwić - powiedział Jin, gdy tylko sięgnęłam po łyżkę.

Spojrzałam na pudding. Wyglądał ładnie i smacznie. Byłam wdzięczna za to, że o mnie pomyślał. Bez zwlekania spróbowałam to co przygotował. Smak owoców zaczął rozpływać się w moich ustach. Uśmiechnęłam się do niego.

-Jest przepyszny - powiedziałam, co go bardzo ucieszyło.

Jednak nim mogliśmy w spokoju zjeść, zadzwonił dzwonek od drzwi. Suga wstał z wygodnego fotela i poszedł otworzyć.

Zaniepokojona przestałam jeść i odwróciłam się czekając, aż zobaczę kto przyszedł. Miałam nadzieję, że to on. Głos, który słyszałam spełniał moje nadzieje.

-Pomogę Ci z tym - zaśmiał się - jeszcze tu.

-Zaczekaj, to boli.

Suga wrócił do nas nie pokazując tak naprawdę żadnych emocji. Czułam jak wszystko skręca mi się w środku. Byłam zła i jednocześnie zmartwiona.

Głosy ucichły, a zza ściany wyłonił się Jungkook razem z Suryeon. Wiedziałam, że był z nią przez ten cały czas, ale nie spodziewałam się, że jeszcze ją tu przyprowadzi.

-Co jecie? - zapytał Jungkook z szerokim uśmiechem na twarzy.

Chciałam wiedzieć co sprawiło, że miał tak dobry humor. Patrzyłam na niego przez cały czas. Zajęło mu to kilkanaście sekund zanim się zorientował, po czym jego uśmiech zniknął i przygryzł wargę.

-Pudding, w lodówce jeszcze coś zostało - odpowiedział mu Jin.

Skinął głową i wskazał, żeby usiadła. Od razu wstałam, czując jak jest mi gorąco. Podeszłam do niego.

-Musimy pogadać - wyszeptałam spokojnym tonem, choć zagryzałam zęby.

Poszłam powoli do kuchni, a on bez słowa podążył za mną. Nie wiedziałam czy domyślał się co chciałam mu powiedzieć. Byłam zła na sam widok tego, że wrócił razem z nią.

Zatrzymałam się i odwróciłam do niego. Czekał w ciszy, aż coś powiem. Atmosfera stawała się ciężka.

-Obiecałeś mi, że wrócisz na noc - powiedziałam zimnym tonem, ale jednocześnie nie mogłam ukryć żalu.

-Niczego takiego nie obiecywałem - odpowiedział spokojnie.

Spojrzałam mu w oczy. Nie rozumiał tego co chciałam mu przekazać. Westchnęłam ciężko.

-Nawet jeśli tego nie obiecałeś to chciałam żebyś wrócił - powiedziałam ze złością - Wiedziałeś o tym - dodałam.

-To nie tak - pokręcił głową - Wszystko się przedłużyło. Pomagałem jej złożyć meble bo urządza sobie nowe mieszkanie - wyjaśnił, również zaczynając się irytować.

-Myślisz, że meble to wystarczająca wymówka? - uniosłam głos.

-Mówię prawdę! - powiedział obrażonym głosem - Dlaczego wyobrażasz sobie coś co nigdy się nie wydarzyło?

-Spędzasz noc z inną kobietą! Co mam sobie pomyśleć?! - machnęłam ręką w złości. Doprowadzał mnie do furii swoimi argumentami.

-Ona jest tylko moją przyjaciółką! Mówiłem Ci już!! - dalej się ze mną kłócił.

-Może ty tak myślisz, ale ona wykorzystuje twoją naiwność - nie mogłam uwierzyć, że był tak ślepy.

-Nie jestem naiwny! Nie było sensu już wracać w środku nocy. Już wiele razy u niej nocowałem. To nic takiego.

-Nie było sensu wracać do mnie? - powtórzyłam jego słowa i zmierzyłam go wzrokiem. Nie spodziewałam się, że może powiedzieć coś takiego - To po co przyjechałeś? - zapytałam choć nie chciałam znać odpowiedzi. Wściekła odepchnęłam go - Wracaj z nią tam skąd przyjechałeś! - wykrzyczałam.

Wściekła poszłam przed siebie. Nie mogłam zdzierżyć tego jak stawiał ją przede mną. Nie miał ani za grosz skruchy, ani nie żałował.

Gdy tylko wyszłam z kuchni na mojej drodze stanęła Suryeon. Zacisnęłam zęby na jej widok. Nie chciałam z nią rozmawiać. Działała mi na nerwy.

-T/I! - krzyknęła z uśmiechem - Chciałam cię zaprosić na babski wieczór do mnie. Kyujin i Yena niedługo wyjeżdżają i chciałybyśmy razem się spotkać. Dołączysz dzisiaj do nas?

Przyglądała mi się z tymi dużymi zielonymi tęczówkami. Wyglądała na porządnie walniętą. Jak mogła mnie jeszcze pytać o coś takiego? Miałam ochotę rozszarpać ją na strzępy.

-To na ich prośbę. Przyjdziesz? Nie miałaś okazji dobrze się z nimi zapoznać - próbowała mnie przekonać.

Jej brnięcie we wszystko czego nie pamiętałam irytowało mnie. Ciągle mi o tym przypominała. Cały czas udawała tę wszystko wiedzącą i miłą dziewczynę. Dlaczego wszystkim mydliła oczy? Na pewno chciała nas rozdzielić.

-Tak, pewnie - odpowiedziałam z sarkazmem - Może to cię powstrzyma przed uwodzeniem mojego chłopaka i zaciągnięciem go do łóżka przynajmniej na jedną noc.

Pchnęłam ją ramieniem, żeby zeszła mi z drogi. Starałam się nie zwracać uwagi na to, że wszyscy mi się przyglądają. Weszłam po schodach na górę i od razu poszłam do pokoju. Trzasnęłam drzwiami potrzebując czegoś na co mogłam skierować moją frustrację.

Rzuciłam małą poduszką o podłogę. Byłam na wszystko zła. Usiadłam na brzegu łóżka. Nie wiedziałam co mam z tym zrobić. W nic mi nie wierzył. Wszystko co mówiłam było dla niego kłamstwem.

Zakryłam twarz ręką. Moje wszystkie uczucia w tym momencie się złamały. Trzymałam w rękach łzy, które samoistnie zaczęły wypływać z moich oczu.

Nie rozumiał jak bardzo mi na nim zależało. Moje serce było rozrywane na strzępy przez wszystko co powiedział. Dlaczego stała się ważniejsza? Czemu nic z tym nie zrobił?

-T/I.. - cichy głos wdarł się do środka.

-Nic mi nie jest - odpowiedziałam słabym głosem i odsłoniłam twarz.

Hobi podszedł do łóżka i usiadł obok mnie. Jego ręka znalazła się na moich plecach. Przyciągnął mnie do siebie, wiedząc, że tego potrzebowałam. Płakałam w jego ramię teraz jeszcze bardziej.

-Nie płacz, wszystko będzie dobrze - wyszeptał - Kłótnie się zdarzają, za moment się pogodzicie.

Westchnęłam ciężko i zaszlochałam. To Taehyung zawsze mnie pocieszał. To on zawsze upewniał się, że wszystko ze mną w porządku. Zawsze mi pomagał, radził i stał po mojej stronie. Teraz nie miałam już nawet jego.

-Przepraszam, że zawsze wszystko psuję - wyszlochałam w jego ramię - To wszystko przeze mnie.. - dławiłam się łzami. Miałam poczucie winy.

-Nie mów tak - wyszeptał i pogładził mnie po plecach - Nikt tak nie myśli.

Nie wiedziałam już nawet co sobie o mnie myślą. Byłam zagubiona. Nie chciałam go stracić, ale czułam jak z każdym dniem pojawia się między nami dystans. Chciałam go jakoś przekonać, pokazać mu, że mam rację. Jednak ciągle kończyło się na naszych sporach.

-Chcę wrócić do domu - wyszeptałam i ciężko westchnęłam.

-Zawiozę cię jeśli chcesz - zaproponował.

Skinęłam głową i się od niego odsunęłam. Wytarłam łzy i na niego spojrzałam. Nie chciałam być tu, wiedząc, że są na dole.

-Pozbieram się - powiedziałam i od razu wstałam z łóżka

Wzięłam torebkę i rzeczy, które z niej wyciągnęłam już wcześniej. Nie wiedziałam czy nazywanie tamtego miejsca domem w końcu nie straci sensu. Był zły, dlatego nie poszedł za mną. Jednak nie żałowałam tego co powiedziałam. Panoszyła się wokół bezwstydnie jakby miała do tego prawo. Nie mogłam pozwolić na to, żeby rządziła naszym życiem.

-Możemy iść - zwróciłam się do Hobiego.

Jego twarz pokazywała mi to, że się martwił. Mimo to milczał na ten temat. Wstał i udał się ze mną na dół.

Prosto do wyjścia.

3/3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top