84
Chwyciłam w rękę butelkę pełną wody. Nie musiałam już dłużej przebywać w tym miejscu. Cieszyłam się, że tak szybko mogłam opuścić szpital.
Moje rzeczy były już spakowane bo nie było ich zbyt wiele. Wieczorem Jungkook przywiózł mi rzeczy na przebranie. Na szczęście moja wizyta nie przedłużała się.
Drzwi otworzyły się i szybko zamknęły. Odwróciłam się i zauważyłam lekarza, który odwiedzał mnie przez cały czas.
-Wypis jest już gotowy. Życzę zdrowia - skinął do mnie głową i podał mi dokument.
-Dziękuję - odpowiedziałam mu.
Nagle każdy z lekarzy, który się mną zajmował stawał się powiernikiem moje sekretu. To było dziwne, że musiałam obdarzać nie znajomych mi ludzi zaufaniem.
-Zachęcam do regularnych wizyt i badań kontrolnych. Przynajmniej dwa razy w miesiącu, ale czym częściej tym lepiej. Regularne wizyty w Pani przypadku są bardzo ważne - powiedział zachęcającym głosem.
-Postaram się.. - powiedziałam zaciskając usta. Nie podobał mi się ten pomysł, ale nie miałam zbyt dużego wyboru.
-Do widzenia - powiedział i powoli opuścił salę.
Od razu po jego wyjściu przyszedł Jungkook. Podszedł do mnie z uśmiechem na twarzy.
-Gotowa? - zapytał radośnie.
Rozejrzałam się po sali. W myślach upewniając się, że wszystko spakowałam. Podeszłam do niewielkiej siatki i zajrzałam do środka ostatni raz.
-Chyba tak - potwierdziłam.
Jego ręka zabrała siatkę sprzed moich oczu. Starał się mi pomagać w każdy możliwy sposób. Objął mnie delikatnie ramieniem i poprowadził do drzwi.
Weszliśmy do windy, która była pusta. Stanęłam przed nim, a drzwi powoli się zamknęły. Gdy tylko byliśmy sami poczułam jego usta na moim policzku. Zrobił to szybko. Gdy spojrzałam na niego uśmiechnął się niewinnie.
-Zróbmy sobie zdjęcie - zaproponował.
Objął mnie i odwrócił nas w kierunku lusterka. Wyjął z kieszeni telefon i włączył aparat. Zniżył się do tego stopnia, że jego policzek dotykał mojego. Uśmiechnęłam się na jego słodkie zachowanie. Patrzyłam w jego błyszczące się oczy, gdy on skupiał uwagę na lusterku. Jego królicze ząbki ukazały się pod wpływem szerokiego uśmiechu.
Jego palec naciskał na ekran telefonu i ciągle robił nam zdjęcie. Zupełnie jakby jedno ujęcie nie wystarczyło. Obróciłam twarz ku jego policzkowi. Zostawiłam tam długi pocałunek. Nie mogłam oderwać od niego wzroku.
-Zaraz nasze piętro - powiedział i wyłączył ekran telefonu.
Schował go do kieszeni i się wyprostował uciekając ode mnie. Wiedział, że zaraz pojawią się tu ludzie. Może nie powinniśmy pokazywać się publicznie..
-Zaparkowałem samochód niedaleko wejścia, więc nie musimy daleko iść - oznajmił zupełnie jakby przed chwilą nic się nie stało.
Wyszliśmy z windy i udaliśmy się do wyjścia. Korytarz zdawał się nie mieć końca bo był dość obszerny. W końcu zauważyłam automatyczne drzwi nieopodal.
Jednak zwolniliśmy na widok znajomej twarzy. Elegancki strój szatynki wyróżniał się wśród innych ludzi. Zmierzała w naszą stronę. W rękach trzymała duży bukiet kwiatów. Wyglądało na to, że spóźniła się na odwiedziny. Choć lepiej byłoby gdyby wcale nie przychodziła.
-T/I jak się czujesz? Już cię wypisali? - zapytała wesołym głosem.
-Dobrze - odpowiedziałam cicho - Dziękuję, że zabrałaś mnie do szpitala.
-Nie ma za co - odpowiedziała z promiennym uśmiechem i zbliżyła się do nas - To dla ciebie. Miałam nadzieję, że zdążę cię odwiedzić - wręczyła mi bukiet do ręki - Wyglądałyby ładnie w wazonie. Myślałam, że zostaniesz na trochę dłużej w szpitalu - gadała jak najęta.
-Na szczęście już mnie wypisali - uśmiechnęłam się lekko. Jej wesoły wyraz twarzy sprawiał, że nie chciałam żeby źle mnie odebrała. Brzmiała jakby się o mnie martwiła.
-Cieszę się - odsunęła się od nas - Pewnie wracacie już do domu? - spojrzała na Jungkooka, później na mnie. Jej wyrazisty kolor oczu i wytrzeszcz nadal przyprawiał mnie o ciarki.
-Tak, jakaś dobra kolacja i film byłby fajny po pobycie w szpitalu - Jungkook spojrzał na mnie kątem oka. Wydawał się być stęskniony.
-Zatem miłego wieczoru, nie będę wam już dłużej przeszkadzać - odeszła z uśmiechem.
Wymieniliśmy ze sobą porozumiewawcze spojrzenia i wyszliśmy ze szpitala. Wyciągnął kluczyki i jednym ruchem palca otworzył auto. Otworzyłam tylne drzwi i zostawiłam tam kwiaty. Gotowa do podróży usiadłam z przodu.
-Powinnam zadzwonić do Tae - napomknęłam gdy usiadł obok mnie.
-Dlaczego? - zapytał w międzyczasie gdy uruchamiał auto.
-Nie przyszedł mnie odwiedzić i się do mnie nie odzywa. Może jest zły za ten pocałunek? Nie zdążyłam go przeprosić - wyjaśniłam czując jak poczucie winy dosięga mnie po raz kolejny.
-Przejdzie mu za jakiś czas - wzruszył ramionami i ostrożnie wycofał.
-Wolę to załatwić jak najszybciej - przyznałam i wyciągnęłam telefon.
-Mógłbym z nim pogadać.. ale nie wiem jakby to się skończyło - spojrzał na mnie kątem oka.
Pod jego nosem zarysował się uśmieszek.
-Zazdrośnik - uśmiechnęłam się na jego zadziorną minę. Wolałam nie ryzykować tego, że oni też by się pokłócili.
Wybrałam jego numer. Włączyłam tryb głośno mówiący. Zniecierpliwiona przyglądałam się czerwonej słuchawce, gdy sygnały odliczały się w mojej głowie. Poczta głosowa zgasiła wszystkie nadzieje na to, że chciał ze mną rozmawiać.
Weszłam w wiadomości. Może przynajmniej mi odpisze..
>"Wszystko w porządku?"
1/3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top