77
Patrzyłam w ciszy na jego spokojną twarz. Miał zamknięte oczy, a jego włosy opadały mu aż na nos. Uśmiechnęłam się na ten widok i zgarnęłam je tak, żeby mu nie przeszkadzały.
Zawsze budził się wcześniej ode mnie, ale dzisiaj było na odwrót. Sięgnęłam dłonią do jego twarzy, była taka gładka. Kciuk znalazł się na jego policzku. Nie wiedziałam jak mogłaby z tego zrezygnować.
Nie musiało być idealnie, żeby było dobrze. Jak miałabym go zostawić? Nie chciał tego, zresztą tak jak ja. Gdy tylko zaczęło się wszystko układać znowu nadeszły kłopoty.
Nie mówiłam mu o niczym, nie tylko dlatego, że nie pytał. Jednak wczoraj zdecydowanie nie był sobą i nie wyglądał za dobrze. Nie chciałam dorzucać mu zmartwień. Zresztą nawet nie wiedział, że rozmawiałam z tamtym człowiekiem.
Z jego ust wydobyło się westchnięcie, po którym lekko otworzył oczy. Od razu spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
-Dzień dobry - szepnął otwierając oczy.
-Dzień dobry - odpowiedziałam tak samo cicho.
-Długo już tak patrzysz? - położył swoją dłoń na tej mojej znajdującej się na jego twarzy.
-Chwilkę - przyznałam - jakie plany na dziś? - zapytałam mając nadzieję, że nie będzie nigdzie wychodził. Ciągle był zapracowany.
-Muszę pojechać do firmy, ale też zabrać rzeczy dla Songju. Nie wiem czy zdążę zahaczyć o szpital.
-Mogę się tym zająć - zaproponowałam - może Tae ze mną pójdzie.
-Chcesz tam pójść? - był trochę zmartwiony.
-To moje dziecko.. - mruknęłam - za mało go odwiedzam.
-Chodzi mi o to żebyś się później nie dołowała tym widokiem. Nie chcę żebyś płakała.
-Muszę do tego przywyknąć, przynajmniej dopóki nie wyzdrowieje - szepnęłam.
Przysunął się do mnie i pocałował w czoło.
-Na pewno się uda - powiedział na pocieszenie.
Jednak nieważne co by powiedział, nie mógł zagwarantować, że z tego wyjdzie. Uśmiechnęłam się w odpowiedzi, a on usiadł.
-Powinienem się pospieszyć - wstał z łóżka, zostawiając mnie samą i zaczął się ubierać. W ciszy patrzyłam na wszystko co robił - rzeczy Songju są w jego pokoju. Trzeba będzie też odebrać stare ubrania i uprać, jeśli jeszcze z nich nie wyrósł - poinstruował mnie.
Rola tatuśka dobrze mu pasowała. Mogłam zauważyć jak dobrze był zorganizowany. Nie tracąc czasu, również wstałam i wyciągnęłam czyste ubrania.
-Od razu wychodzisz? - zapytałam bo nie lubiłam gdy wychodził bez śniadania.
-Tak, później coś przekąszę - zapiął pasek od spodni.
Naciągnęłam na siebie koszulkę po czym przyjęłam od niego całusa. Zniknął w mgnieniu oka, a ja od razu poszłam spakować rzeczy chłopca.
Otworzyłam jedną z szuflad w komodzie i zaczęłam wyjmować poskładane ubrania. Pakowałam je w niewielką torbę, która leżała w pobliżu. Możliwe, że wcześniej ją specjalnie wyciągnął.
Gdy zapakowałam już wszystko, wróciłam do sypialni. Szczepiłam włosy gumką, żeby mi nie przeszkadzały. Wtedy zauważyłam, że zostawił telefon na szafce nocnej. Wzięłam go ze sobą mając nadzieję, że jeszcze nie odjechał. Na co były małe szanse, ale wciąż się łudziłam.
Gdy tylko zeszłam okazało się że Tae był już na nogach, a Jungkook pojechał.
-Pojedziesz ze mną do Songju? Muszę zawieźć mu trochę ubrań - zapytałam nie chcąc być nachalną.
-Już się robi - podszedł do mnie i zabrał torbę.
-Ale po śniadaniu - uprzedziłam.
-Od razu zaniosę do auta - wzruszył ramionami i wyszedł.
Poszłam do kuchni, żeby zrobić coś na szybko. Wbiłam kilka jajek na patelnie i je przyprawiłam. Gdy jajecznica zrobiła się przełożyłam ją na dwa talerze. Chociaż nie pytałam się co by zjadł, byłam pewna, że mi nie odmówi.
Zaniosłam wszystko na stół, a on w tym samym momencie wrócił.
-Co tak ładnie pachnie? - węszył dopóki nie zauważył tego co było na stole. Od razu usiadł do jedzenia, a ja zrobiłam to samo.
-Jungkook zostawił telefon, podrzucimy go do niego gdy już wyjdziemy ze szpitala, dobrze? - chciałam to z nim uzgodnić.
Pokiwał głową, bo nie mógł nic powiedzieć. Jadł jakby był głodzony przez tydzień. Może tak bardzo mu smakowało..
Minęła godzina zanim zjedliśmy i dojechaliśmy pod szpital. Weszliśmy do sali prawie, że na paluszkach. Pomimo tego, że spał i tak by się nie obudził zachowywaliśmy ciszę.
Położyłam siatkę na podłodze. Przynajmniej na moment. Nie mogłam tak wchodzić i wychodzić bez żadnego przywitania czy pożegnania.
-Cześć mały bohaterze - uśmiechnęłam się.
Sięgnęłam ręką do jego małej głowy i pogłaskałam go po włosach. Czułam się tak dziwnie bo nawet nie pamiętałam momentu gdy znalazł się na tym świecie.
Zaraz po mnie to samo zrobił Taehyung. Cieszyłam się, że przyszedł tutaj ze mną. Pewnie czułabym się niezręcznie gdybym była tu sama.
Nie lubiłam szpitali ale ciągle znajdował się jakiś powód żeby tu przychodzić. Wyglądało na to, że będzie tak już na stałe. Przyglądałam się jego długim rzęsom. Chciałam zobaczyć jego oczy, żeby spojrzał na mnie chociaż raz bo wiedziałam, że i tak nie będzie mnie pamiętał.
Nagle jego palce pstryknęły przed moją twarzą. Odwróciłam się do Tae.
-Ziemia do T/I - opuścił rękę - Jeśli się przesuniesz to będę mógł włożyć czyste ubrania do szafki.
-Nie, ja to zrobię - chciałam podnieść siatkę, ale zabrał ją sprzed moich rąk.
-Chcesz z brzuchem pod brodą kucać? - podniósł brew. Wyraźnie nie podobał mu się ten pomysł - sio mi stąd.
Byłam zmuszona się odsunąć. Co prawda kucanie było niewygodne ale jakoś bym sobie poradziła. Nie miałam przy sobie jakiejś beczki, tylko brzuch.
Bez problemu włożył czyste ubrania, a wyjął te brudne. Zadowolony z siebie otrzepał ręce, zupełnie jakby wykonał wielce trudną robotę. Posłałam mu dziękujące spojrzenie.
Wróciłam do Songju, który spokojnie oddychał. Przez tak długi czas nie wiedziałam o jego istnieniu. Byłoby inaczej gdybym wiedziała wcześniej.
Songju, Jungkook, Ja i jeszcze jedna osoba której oczekiwaliśmy.. nigdy czegoś takiego bym się nie spodziewała.
-O czym myślisz? - nie mógł wytrzymać ciszy.
-Myślę, że mam rodzinę - uśmiechnęłam się do siebie.
-Zawsze ją miałaś - był trochę zawiedziony, że nie uznawałam go za rodzinę, ale on był inny.
-Nie taką rodzinę.. - spuściłam wzrok - wy wszyscy próbowaliście zastąpić mi rodziców i każdego kogo brakowało w moim życiu.. - spojrzałam na twarz małego chłopca - Ale teraz zaczęłam czuć, że naprawdę mam rodzinę i to ja ją stworzyłam. Nie jest ona po to żeby mi kogoś zastąpić, ale to ja ją tworzę wraz z Jungkookiem i naszymi dziećmi - odwróciłam się do niego - Czuję jakbym naprawdę żyła i miała dla kogo. Wcześniej brakowało mi tego.
Wyglądał na trochę zaskoczonego moimi wyznaniami. Podrapał się po głowie próbując to rozgryźć.
-Masz rację.. ale ja i tak kocham cię jak.. - zastanowił się przez moment - jak siostrę.. i dla mnie to nie zmienia aż tak dużo. Wciąż jesteś dla mnie rodziną.. może nie z krwi ale nadal.. - był zakłopotany gdy mi to wyjaśniał.
Spojrzałam na Songju. To chyba był moment żeby już sobie pójść. Jungkook mógł potrzebować telefonu, zwłaszcza że był w pracy i z daleka od domu.
Pochyliłam się i pocałowałam jego główkę. Był ciepły, a nawet cieplejszy ode mnie. Pożegnałam się z nim mając nadzieję, że niedługo znowu go odwiedzę.
-Chodźmy, musimy złapać Kooka - poszłam przed siebie.
~*~
Weszliśmy do wysokiego budynku, w którym mieściła się firma. Niska kobieta stała na samym czele wejścia, pilnując porządku.
-Zapytam się jej czy Jungkook jest tutaj - zostawił mnie w tyle.
Rozglądałam się po ścianach, bo nie było tutaj nic ciekawszego. Wszystkie były w tych samych kolorach, co mi się nie podobało. Było tu zbyt ponuro, ale jednocześnie tak ekskluzywnie i bogato.
-Nie ma go - stanął przed moimi oczami, blokując widok - i nie wiadomo gdzie może być.
-W takim razie wracamy do domu - westchnęłam ciężko. Znowu zniknął. Zastanawiałam się czy w ogóle pojawił się tu wcześniej.
-Możemy zahaczyć po drodze o kawiarnię, mam ochotę na ciasto. Jest naprzeciwko firmy - jego usta cieszyły się na samo słowo ciasto.
Uśmiechnęłam się widząc go tak zadowolonego.
Wyszliśmy z budynku i od razu przeszliśmy na drugą stronę ulicy. Weszliśmy do ciepłej i przytulnej kawiarni. Stanęłam za nim, gdy on podszedł żeby kupić ciasto.
Jasne lampy raziły moje oczy. Rozglądałam się po klientach, dopóki się nie zatrzymałam. Otworzyłam szerzej oczy na widok Jungkooka siedzącego przy jednym ze stolików.
Postawiłam krok do przodu, żeby móc mu się lepiej przyjrzeć. Stolik był dobrze schowany i trudno było go zauważyć.
Ale nie był sam. Zauważyłam dłonie leżące na stoliku. Wyglądało na to, że siedział z jakąś dziewczyną. Uśmiechał się gdy z nią rozmawiał.
Moje serce zwolniło. Zaczęłam się zastanawiać o czym rozmawiali. Co wywoływało u niego taki uśmiech? Ogarnął mnie niekontrolowany smutek.
Nagle spojrzał do góry. Szatynka wyszła z ukrycia. Moje serce opadło, gdy ją rozpoznałam. Nadal nie wiedziałam jak się nazywa, ale bardzo często ją spotykałam.
Obeszła stolik i na moich oczach usiadła na jego kolanach. Objęła go za szyję. Nie wiedziałam co robili, bo siedziała do mnie tyłem.
-Lubisz szarlotkę? - Tae stanął obok mnie.
Odwróciłam wzrok od tamtej dwójki. Czułam się zdołowana przez samo patrzenie na nich.
-Mam nadzieję, że tak bo ją już kupiłem.
Skinęłam głową, gdy w moich oczach zaczęły pojawiać się łzy.
-To wszystko? - zapytałam po kryjomu wycierając oczy - Możemy już iść?
-Tak, chciałem je tylko kupić - wytłumaczył się widząc mój pośpiech.
Nie miałam odwagi patrzeć na nich kolejny raz dlatego szybko sobie stamtąd poszłam.
~*~
Jest i rozdział, ale chciałam również zaprosić was do nowej książki, którą opublikowałam wczoraj. Jungkook oczywiście będzie nadal pisany.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top