76
Szliśmy za dwoma policjantami wzdłuż korytarza. Taehyung towarzyszył nam jako kierowca. Skoro był już gotowy, a ja nie byłem w najlepszej kondycji to pojechał z nami.
Przeszliśmy przez drzwi, które były dość dobrze opancerzone i przez kolejne, które prowadziły do oddzielnego pomieszczenia. Duże okno od razu zwróciło moją uwagę. To tam przesłuchiwali tego mężczyznę. Podszedłem do niej.
-To on? - cicho zapytałem.
Skinęła głową na potwierdzenie.
-Powiedział już coś? - zapytał Taehyung.
-Nie, nie chce z nami rozmawiać - odpowiedział mu policjant.
Zbliżyłem się do okna, żeby móc uważnie wszystkiemu się przyjrzeć. Był skuty i nie mógł się poruszyć. Było mi gorąco, być może od nerwów. Nie miałem pojęcia kim jest i czego chce. To było takie dziwne.
-Kookie, dobrze się czujesz? - usłyszałem jej zmartwiony głos na co od razu odwróciłem się i spojrzałem na nią.
-Tak.. - powiedziałem chociaż od rana miałem zawroty głowy.
Otworzyła torebkę i wyciągnęła z niej paczkę husteczek. Nie rozumiałem o co jej chodzi.
-Krwawi ci nos - oznajmiła i podała mi jedną.
-Nie zauważyłem.. - zabrałem husteczke i przyłożyłem do nosa. Gdy tylko na nią spojrzałem, była w połowie we krwi. Nie wyglądało to dobrze - pójdę do łazienki - oznajmiłem i zabrałem resztę husteczek.
-Łazienka jest na końcu korytarza - odezwał się policjant.
Skinąłem głową i od razu wyszedłem. Nie czułem się za dobrze, ale również nie sądziłem że będzie tak źle. Podłoga zdawała się sama poruszać przez co nie mogłem iść prosto.
Wystawiłem rękę do ściany, żeby ją czuć i iść wzdłuż niej. Wszystko zdawało się poruszać wbrew mojej woli. Czułem jakbym nie mógł panować swobodnie nad moim ciałem.
Pozostałem przy zmysłach dopóki nie dotarłem do łazienki. Od razu wyrzuciłem przesiąkniętą krwią husteczke i wziąłem kolejną. Czułem jakby głowa mi pękała.
Gdy tylko spojrzałem w lustro ledwo mogłem dostrzec siebie. Pociłem się jakbym miał gorączkę. Nie zdałem sobie sprawy jak byłem osłabiony. Trzymając się umywalki, powoli obsunąłem się na podłogę.
Pov T/I
-Chce ze mną porozmawiać? - powtórzyłam za policjantem.
-To jego warunek za złożenie zeznań - powtórzył.
-Ma tam wejść sama? Przecież to on próbował ją porwać - Taehyung nie odpuszczał.
-To jedyne wyjście - przyznał - Poza tym jest zakuty i nie może ruszyć się z krzesła. Będziemy wszyscy się przyglądać, a w razie potrzeby zareagujemy.
Tae spojrzał na mnie oczekując odpowiedzi. Nie znałam powodu dlaczego chciał porozmawiać tylko ze mną, ale to było jedyne wyjście żeby uzyskać odpowiedzi na nurtujące wszystkich pytania.
-Pójdę.. - odpowiedziałam niepewnie.
-Na pewno? - nie chciał żebym szła.
Skinęłam głową na potwierdzenie.
-Więc proszę za mną - o wiele wyższy mężczyzna poprowadził mnie do wejścia - Proszę uważnie dobierać słowa, nie chcemy żeby się zdenerwował. Proszę również dowiedzieć się jak najwięcej. Będziemy za drzwiami. Gdyby coś się działo, gdyby chciała Pani wyjść to proszę podejść.
-Dobrze.. - przełknęłam ślinę ze zdenerwowania.
Otworzył drzwi i pozwolił mi pójść dalej samej. Gdy tylko weszłam, jego oczy wbiły się we mnie. Jego ciemna krzywka nachodziła na nie. Zacisnęłam rękę w pięść i podeszłam do stolika żeby usiąść naprzeciwko niego.
Patrzył się na mnie będąc zdecydowanie wkurzonym. Siedziałam jak na szpilkach zastanawiając się o co zapytać najpierw.
-Dlaczego to robisz? - mój głos był na skraju złamania się.
-Wyłączcie podsłuch - powiedział głośniej, kompletnie ignorując moje pytanie.
Nastała chwila ciszy, w której po chwili nastąpił komunikat z systemu. Nikt nie mógł usłyszeć naszej rozmowy.
-Dlaczego nie zaczniemy od początku? - odezwał się głębokim głosem, co sprawiło że na chwilę zastygłam - Oczekiwałem, że będziesz teraz na wózku inwalidzkim, ale wydarzył się cud.
-Czemu miałabym na nim być? - to pierwsze co przyszło mi do głowy.
-Czemu? - powtórzył - po tym jak zostałaś uderzona autem osobowym, poturbowana, prawie zabita to było coś czego oczekiwałem - biła od niego pewność siebie - Ale zawsze spadasz na cztery łapy.
-Skąd o tym wiesz? - nawet ja nie wiedziałam co się później stało. Nikt mi tego nie wyjaśnił i nie opowiedział.
-Cóż patrzenie z pierwszego miejsca na to jak lekarze zastanawiali się czy przypadkiem nie byłoby lepiej żebyś zapadła w śpiączkę było całkiem zabawne. A oglądanie jak byłaś dobijana na środku ulicy prz- - przerwał na chwilę.
Próbowałam łączyć to co mówił ze sobą, ale byłam w tak dużym szoku, że nie wiedziałam jak mam się zachować.
-Nieważne, nie potrzebujesz więcej szczegółów - znikomy uśmiech pojawił się na jego twarzy.
Przemierzałam oczami jego twarz, aż w końcu oświeciło mnie.
-Byłeś kierowcą - rzuciłam tym co miałam w głowie.
Wyglądał na dumnego, że w końcu do tego doszłam
-Byłoby lepiej gdybyś już wtedy umarła.
Spojrzałam na swoje ręce. Lekko drżały ze zdenerwowania. Przygryzłam wargę i znowu spojrzałam na niego.
-Ale skąd wziął się Jimin? Dlaczego o wszystkim wiedział i później mnie zabrał? Czemu chciałeś mnie zabić? - czułam jakby brakowało mi tlenu żeby mówić - Jeśli był w to zamieszany czemu cię wsypał i przyprowadził tu?
-Zapytaj go, czemu cię okłamywał - ukrócił wszystkie moje pytania.
Zabrakło mi języka w gardle żeby znowu zapytać. Zgubiłam się w tym co już wiedziałam, a czego nie.
-Jeśli chcesz spokoju odejdź od Jungkooka. To jedyna szansa żebyś mogła wrócić do normalności. Inaczej pociągniesz wszystkich za sobą.
Spojrzał na mnie ponownie tymi zimnymi oczami.
-Koniec zeznań - podsumował i zamilkł.
Dał mi jasno do zrozumienia, że mam już sobie pójść, ale wciąż mi tu coś nie grało. Wstałam z krzesła, ale jeszcze nie odchodziłam. Chciałam zadać mu jedno i ostatnie pytanie.
-Czemu przyznałeś się? Stąd istnieje tylko jedna droga. Wiesz, że nie wyjdziesz, a tym co powiedziałeś możliwe, że nawet przez wiele lat będziesz tkwił za kratkami.
Chciałam zrozumieć jego tok myślenia. Mógł mi nakłamać o wszystkim.
-Nie mam już nic do stracenia.
Po odpowiedzi ruszyłam w stronę drzwi. Zastanawiałam się czy nie ma on rodziny albo kogoś bliskiego, że mu nie zależy. Czemu zrobił coś takiego? Żołądek ściskał mi się.
Drzwi zaczęły się otwierać, a ja usłyszałam jak odkachnął.
-Zresztą, kiedy ja stąd wyjdę to już dawno będziesz w piachu.
Odwróciłam się na jego słowa. Wiedział o chorobie? Albo miał coś innego na myśli? Nie odpowiedziałby na żadno z nich, więc nawet nie próbowałam.
Przeszłam przez drzwi, gdzie po drugiej stronie stał zniecierpliwiony Taehyung. Od razu znalazłam się w jego uścisku.
-Wszystko w porządku? - od razu zapytał.
Skinęłam głową, a drzwi za nami zamknęły się.
-Umieściliśmy dodatkowy podsłuch odłączony od systemu, więc mamy wszystko nagrane - odezwał się policjant.
Odsunęłam się od Tae. Przynajmniej nie musiałam im wszystkiego powtarzać.
-To wszystko? - zapytałam patrząc się na to jak zabierają tamtego mężczyznę.
-Tak, teraz czeka go tylko rozprawa sądowa i wyrok - potwierdził policjant.
-Chodźmy - Tae wyciągnął do mnie rękę.
Po krótkim pożegnaniu wyszliśmy stamtąd. Odetchnęłam z ulgą wiedząc, że już po wszystkim.
-Powiedział coś? - był bardzo ciekawy.
-Przyznał się, że to on był kierowcą auta, które mnie potrąciło.
-Czego jeszcze od ciebie chciał? - szliśmy wzdłuż korytarza - jedno przestępstwo mu nie wystarczyło?
-Nie wiem, ale to nie był przypadek. Nie widzę powodu dla którego miałby to zrobić, a przynajmniej to o czym mówił nie wskazywało na prawdziwy motyw - podzieliłam się z nim moimi myślami - ale wie dużo rzeczy, które wydarzyły się tamtego dnia.
Przytaknął mi. Z łazienki nagle wyszedł Jungkook. Nie sądziłam, że zajmie mu to tak długo, ale cieszyłam się, że jego nos był już w lepszym stanie.
-Nic ci nie jest? - zapytałam gdy do nas podszedł.
-Wszystko dobrze.. - powiedział słabym głosem - Skończyliście?
-Tak, możemy już wracać do domu - odpowiedział mu Tae na co ruszyliśmy w kierunku wyjścia.
Był cicho i szedł za nami. Trzymałam wszystko w sobie czekając aż dotrzemy do domu.
~*~
Weszłam jako pierwsza do domu, a chłopaki za mną. Zdjęłam buty i odwiesiłam kurtkę.
-Napijesz się czegoś? - zapytałam Tae. Nie chciałam żeby od razu jechał do siebie.
-Czegoś zimnego - mruknął w odpowiedzi.
-A ty Jungkook?
-To samo co ty - odpowiedział jeszcze ciszej niż drugi.
Poszłam do kuchni, a po drodze zauważyłam Yeeun schodzącą na dół.
-Weź coś słodkiego, mamy gościa - nakazałam jej.
Wyciągnęłam trzy szklanki i otworzyłam lodówkę. Stanęła obok mnie i wyciągnęła paczkę ciastek po czym ją zaniosła.
Nalałam soku do każdej ze szklanek i schowałam butelkę spowrotem do lodówki. Dostałam napływu energii wiedząc, że mam już to wszystko za sobą.
Wzdrygnęłam się gdy duża ręka nagle uderzyła w lodówkę przed moją twarzą.
-Co robisz? - odwróciłam się i spotkałam z twarzą Jungkooka.
Znowu się patrzył na mnie w ten sam sposób co przez całą drogę do domu. Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale ciągle się do mnie przybliżał.
-Puść mnie - szepnęłam po chwili, bo nie mogłam się ruszyć. Nie chciałam żeby Taehyung przyszedł tutaj i to w takim momencie.
-Nie.. - powiedział ledwo słyszalnie.
Powoli przylgnął do moich ust. Oddałam mu pocałunki chociaż nie rozumiałam co go nagle naszło.
Powoli przesuwał się wzdłuż lini mojego podbródka, aż zszedł ku szyi. Uśmiechnęłam się bo miałam tam łaskotki.
-Taehyung czeka - przypomniałam mu, ale zdawał się mnie nie słuchać.
Był tak skupiony na obdarowywaniu pocałunkami mojej szyi, że nawet nie zwracał uwagi na to co do niego mówiłam. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywał.
Położyłam ręce na jego ramionach i powoli odepchnęłam od siebie. Gdy tylko na niego spojrzałam wiedziałam, że coś jest nie tak.
-Jungkook... - mruknęłam wciąż patrząc się w jego oczy, które swoją drogą dziwnie się prezentowały - daj mi odejść.
Po chwili zastanowienia jego ręka odczepiła się od powierzchni lodówki, a on zrobił krok w tył. Przecisnęłam się obok niego.
Jednak gdy tylko odeszłam na kilka centymetrów jego ręka chwyciła mój nadgarstek i znowu przyciągnął mnie do siebie. Jego usta przyległy do moich oddając długi, ale pojedynczy pocałunek.
-Ale tylko na chwilę - powiedział głęboko patrząc mi w oczy.
Puścił mnie, a ja od razu chwyciłam za dwie szklanki i zaniosłam je do salonu. Myślałam, że Tae będzie czekał tutaj, ale pomieszczenie było puste. Usłyszałam jego głos i gdy spojrzałam w kierunku tarasu, drzwi były otwarte.
Poszłam w tamtym kierunku i wyjrzałam zza zasłonki zauważając, że rozmawia przez telefon.
-Obiecałeś, że znikniesz z jej życia. Czemu znowu interweniujesz?! Nikt cię o to nie prosił!
Był wkurzony. Nie mogłam nic na to poradzić, że moja ciekawość wzięła nade mną górę. Zostałam tam gdzie stałam żeby posłuchać.
-Nie, nie musiałeś tego robić. Wpakujesz się w problemy - stał w miejscu - Nie, to ty nie rozumiesz. To nie twoja sprawa. Nie zbliżaj się do niej.
Intuicja podpowiadała mi z kim rozmawiał. Jednak nie miałam na tyle odwagi żeby podejść i się odezwać. Co miałabym powiedzieć? Usłyszał ode mnie tyle przykrych słów..
Westchnęłam na to wspomnienie, a Tae zdawał się zakończyć rozmowę. Wyszłam z ukrycia i stanęłam za nim.
-To Jimin? - zapytałam od razu.
Skinął głową.
-Chciał zapewne pomóc.. był zamieszany w to wszystko od początku i znał tego faceta... - próbowałam mu to jakoś wytłumaczyć. Dzięki niemu został złapany - Zastanawiam się jak dużo wie..
-Nawet nie myśl o spotkaniu z nim - od razu mi zakazał.
Prychnęłam na jego słowa.
-Czemu miałabym? Powiedziałam mu, że był najgorszą częścią mojego życia. Nie mogę teraz niczego od niego oczekiwać, albo prosić o pomoc - spojrzałam na jego buty - Zresztą nie wiedziałabym jak - przyznałam.
Spojrzał na mnie przez ramię i podniósł brew.
-Nigdy nie chował zbyt długo urazy, ale wciąż powinnaś trzymać się od niego z daleka. Jeśli dasz mu palca, weźmie całą dłoń.
Spojrzałam na niego w grymasie. Miałam dużo do przemyślenia.
-Kłamał przez cały czas - mruknęłam - ale jeszcze częściej powtarzał, że się boi - zacisnęłam usta w linie - Co jeśli jest coś większego, coś czego nigdy byśmy się nie spodziewali? I jak to zatrzymać?
Odwrócił się do mnie. Włożył ręce do kieszeni i przekrzywił głowę w bok.
-Czemu myślisz tak pesymistycznie? Złapali go i jesteś bezpieczna.
-Nie czuję się wcale bezpieczna - powiedziałam na głos co go trochę zadziwiło.
-O czym rozmawiacie? - Jungkook dołączył do nas, co zmieniło nasz bieg rozmowy na inny tor.
-Mówiłam o tym, że jest zimno i czy Tae chce zostać jeszcze na jedną noc u nas - nie chciałam żeby znał moje zmartwienia.
-Skoro nalegasz to zostanę - odpowiedział mi i ruszył w moim kierunku - wracajmy do środka - ominął nas i zniknął za zasłoną.
Chciałam pójść za nim, ale poczułam dłoń na nadgarstku.
-Jungkook.. - jęknęłam bo już miałam tego dość. Zachowywał się kompletnie jak nie on.
Przyciągnął mnie w swoje ramiona.
-Nie kochasz mnie? - zapytał skrzywdzonym głosem, chcąc wywołać we mnie litość.
-Kocham, ale wystarczy już. Nie róbmy tego przy Tae.
-Dlaczego? - przybliżył twarz do mojej.
-Jest naszym gościem.. - chciałam mu to jakoś wytłumaczyć.
-To Taehyung, żaden z niego gość.
Spojrzałam na niego wymownie. Zachowywał się dziecinnie.
-Okej w takim razie ostatni całus i dam Ci spokój.
Uśmiechnęłam się na jego przetarg.
-Diabeł dzisiaj w ciebie wstąpił.
Nie czekając ani chwili dłużej złączył nasz usta. Jeden całus zamienił się w wiele więcej. Korzystał z tej chwili najlepiej jak umiał, a ja nie próbowałam go powstrzymać.
Zamiast tego uśmiechałam się na jego zachowanie, które było urocze.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top