73

-To nie tak, że chciałbym przetrzymywać cię w domu... - przechylił głowę w bok jednocześnie próbując wybrnąć z własnych przekonań - ale wolałbym, żebyś nigdzie nie wychodziła dopóki nie złapią tego creepa. Byłoby tam o wiele bezpiecznej, w dodatku Yeeun jest ciągle w domu i by miała na wszystko oko.. - jego ręka niespokojnie spoczywała na kierownicy. Widziałam jak jego ścięgno napina się za każdym razem, gdy mówił poważnie.

-Więc tak się nazywa.. - nie pytałam wcześniej nawet o jej imię - Czasami porusza się jak duch, będę czuła się bardziej bezpieczniej z Hobim i Tae.

-Jeśli mi nie udało się zapobiec temu co się stało, to wątpię żeby oni mieli większą szanse - był trochę zły, ale wiedziałam że ta złość nie była wykierowana we mnie, ale w całą sytuację w której się znaleźliśmy.

-Ale nie zawrócisz teraz do domu - uśmiechnęłam się bo wiedziałam, że tak czy inaczej pójdę na to spotkanie. Próbował mnie tylko przekonać, ale ja nie chciałam siedzieć w domu z tamtą kobietą.

Usłyszałam westchnięcie jako odpowiedź. W końcu to on zostawiał mnie dzisiaj prawie na cały dzień samą z powodu ważnych spraw, a nie ja jego.

-Kiedy powiem im co się stało to na pewno nie będą spuszczać mnie z oczu i będą uważać na każdego klienta wchodzącego do kawiarni, więc nie musisz się martwić - zapewniłam go.

-Masz rację.. - zszedł z tonu i się rozluźnił.

Choć widziałam grymas na jego twarzy, nie byłam o to zła. Widziałam znajome sklepy, dzięki czemu wiedziałam, że zaraz będę wysiadać.

-Zatrzymam się przed pasami, więc od razu przez nie przejdziesz - zwolnił prędkość widząc czerwone światło - od razu wejdź do środka, nie warto ryzykować.

Skinęłam głową i odpięłam pas będąc gotową na szybką wysiadkę.

-Będę uważać, obiecuję - powiedziałam, gdy zatrzymał samochód.

Pochyliłam się żeby dać mu przelotnego całusa w policzek i jak najszybciej wysiadłam. Minęłam auto stojące przed tym jego i przeszłam przez pasy mając zielone światło. Ukradkiem pomachałam do niego, zanim odjechał i weszłam do środka kawiarni.

Spokojna muzyka sprawiała, że było tu przytulnie. Szukałam wzrokiem stolika, przy którym siedzieli. Było tu dzisiaj dość tłoczno.

Taehyung odsunął krzesło i wychylił się, żebym go zauważyła. Sprowadzając na siebie jak najmniej uwagi podeszłam do niego. Wyglądało na to, że siedział sam.

-Gdzie Hobi? - od razu zapytałam. Zdjęłam z siebie kurtkę i odwiesiłam ją na krzesło.

-Miał pójść po ciasto, ale już od dziesięciu minut nie wraca - wygodnie się oparł.

-Nie ma tu kelnerów? - usiadłam naprzeciwko niego.

-Są, ale nie wiem czemu uparł się że sam pójdzie.

-Dziwne.. - spojrzałam za plecy Tae mając nadzieję, że go zobaczę.

-Byłem ciekawy.. - odchrząknął, a moja uwaga powróciła do niego - jak tam u ciebie i czy z Kookiem wszystko w porządku..

Był trochę niezręczny i nie był pewny jak zacząć. Jednak wiedziałam do czego zmierzał.

-Jest dobrze.. nawet lepiej niż dobrze.. - obserwowałam go.

-Jeśli coś się wydarzyło to powiedz mi - drążył temat.

-Wiem do czego zmierzasz, ale od ostatniego razu Jungkook zachowuje się normalnie. Nie musisz się o to martwić - wytłumaczyłam, żeby rozwiać wszystkie jego wątpliwości.

-Więc nie żałujesz, że się wyprowadziłaś? - mruknął będąc zamyślonym.

-Nie, dlaczego? - byłam trochę zdziwiona tym pytaniem - Jungkook ostatnio często wychodzi do firmy, ale gdy wraca to zawsze robimy coś wspólnie.

-Tak pytam.. - lekko się uśmiechnął - Nie jeżdżę do firmy bo nie ma tam zbyt wielu rzeczy do roboty. W sumie nie mamy tam pracy odkąd wstrzymaliśmy działalność grupy. Co on tam robi?

-Nie pytałam go o to - wzruszyłam ramionami - ale pewnie to coś ważnego, skoro znika na całe dnie.

Skinął głową, a za jego plecami pojawił się Hobi z małymi talerzami i ciastem.

-Zacząłeś tu pracować? - chciało mi się z niego śmiać bo robił rzeczy, których klient nie powinien.

-Nie ja tylko... - popatrzył na to co trzymał - wziąłem to ze sobą.

Zaczął rozkładać wszystko na stoliku. 

-Napijesz się czegoś? - zapytał Tae.

-Zwykłej herbaty - odpowiedziałam bez namysłu.

-Przyniosę! - Hoseok od razu zgłosił się na ochotnika. Nie zwlekając szybko poszedł w kierunku lady.

-Dziwnie się zachowuje - przygryzłam wargę.

-Uwierzysz, że zawsze taki jest gdy tu przychodzi?

-Naprawdę? - zdziwiłam się - Dlaczego?

-Jeszcze nie wiem, ale się dowiem - przymrużył oczy.

Patrzyłam za niego, próbując dojrzeć dokąd poszedł Hobi. Choć było to oczywiste to zaintrygowało mnie to co powiedział Tae. Byłam ciekawa dlaczego to wszystko robił.

Wróciłam wzrokiem do Tae, gdy tylko zniknął z mojego pola widzenia. Dopiero wtedy przypomniałam sobie o tym, co miałam mu powiedzieć.

-Byłam na kolacji z Kookiem - wypaplałam nie orientując się jak dziwnie to zabrzmiało.

-I? Jak było? - skupił na mnie swoją uwagę - podobało Ci się?

-Tak - nieśmiało się uśmiechnęłam na wspomnienie o tamtym wieczorze - ale nie o tym chciałam z tobą porozmawiać - spojrzałam na niego poważnie.

-Mam nadzieję, że to coś dobrego - pochylił się, żeby lepiej słyszeć.

-Podczas kolacji zdarzył się pewien incydent.. - mówiłam powoli obawiając się jego reakcji - Ktoś próbował mnie porwać...

Jego ręce trzasnęły o stół jak grom z jasnego nieba. Wszystkie mięśnie się napięły, a on patrzył na mnie z szokiem powiązanym ze wściekłością.

-Co?! Co ty tutaj jeszcze robisz?! - wstał z krzesła.

Zrobiłam to samo, żeby go uciszyć.

-Uspokój się - zatknęłam mu usta ręką - byłam na policji i szukają go - szeptałam, żeby nikt nas nie usłyszał. Swoim zachowaniem i tak zaniepokoił wszystkich klientów.

Patrzył mi w oczy, a jego złość powoli ulatniała się. Nie sądziłam, że aż tak źle to przyjmie. Po kilku sekundach sięgnął ręką po to moją i zdjął ze swoich ust.

-Tylko nie krzycz - ostrzegłam, zanim cokolwiek powiedział.

-Jeśli powiedziałabyś wcześniej, zostalibyśmy w domu. Nie powinnaś nigdzie wychodzić dopóki go nie złapią - był wkurzony.

-Przysięgam, że dzielicie ze sobą tą samą komórkę mózgową - westchnęłam - dopóki jestem z wami, jestem bezpieczna.

-T/I, nie rozumiesz że to niebezpieczne? Co jeśli cię śledzi?

-Nie byłabym bezpieczna siedząc sama w domu. Ufam wam.

-To nie jest kwestia zaufania. Nie wiemy co może strzelić mu do głowy.

Westchnęłam bo nie chciałam się kłócić.

-No dobrze, wrócimy do domu gdy tylko wypijemy herbatę i zjemy ciasto. W końcu po to tutaj przyszliśmy - postawiłam warunek.

-Zgoda - odsunęliśmy się od siebie.

-Pójdę zobaczyć, gdzie jest Hobi - skinął głową, a ja poszłam w kierunku w którym ostatnio widziałam jak odchodził.

Nie musiałam zbyt długo szukać bo od razu zauważyłam go siedzącego na wysokim krześle przy ladzie z herbatą. Wszystko po co przyszedł stało przed jego nosem, ale nie wydawało mi się żeby chciał stamtąd odchodzić.

Ostrożnie zbliżyłam się do niego. Patrzył w zupełnie przeciwnym kierunku niż herbata. Poklepałam go po ramieniu chcąc zwrócić jego uwagę. Odwrócił się do mnie będąc zdezorientowanym.

-Myślałam, że zgubiłeś się gdzieś po drodze - zażartowałam. Jego szklanka była już pusta.

-Zamyśliłem się, przepraszam - od razu wstał i zabrał dwie szklanki - zaniosę to - poszedł przodem.

Chciałam za nim pójść, ale zanim postawiłam choć jeden krok naprzód mój telefon zadzwonił. Wyciągnęłam go i spojrzałam na ekran.

W moim sercu znowu pojawił się lęk na widok nieznajomego numeru. Spojrzałam przed siebie, szukając Hoseoka, ale zauważyłam tylko jego plecy, które po chwili zniknęły z mojego widoku.

Wahałam się czy powinnam odebrać połączenie czy nie. Jednak zanim się zdecydowałam, rozłączył się.

Westchnęłam z ulgi. Jednak szybko wróciłam do swoich nerwów, gdy znowu zadzwonił.

Może dowiem się czegoś przydatnego.

Nakłaniałam siebie w myślach, żeby było mi łatwiej. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha. Wtedy zauważyłam Tae idącego w moim kierunku.

-Czego chcesz? - mój głos zadrżał - odczep się..

-Boisz się?

Przeszły mnie dreszcze na sam dźwięk głosu. Zupełnie jakby był zrobiony modulatorem.

Tae podszedł do mnie i przyglądał mi się. Nie potrafiłam nic odpowiedzieć. Usłyszałam śmiech przez co całe moje ciało zastygło.

-Jesteś pewna, że jesteś już bezpieczna? Jesteś PEWNA swojego wyboru? - powtórzył jeszcze raz - Tym razem udało Ci się uciec, ale obiecuję że będę niszczył każdą drogę ucieczki. Jedna po drugiej będzie znikać aż, w końcu nie będziesz miała dokąd uciec. Wtedy zrozumiesz swój błąd.

Cisza.

Zabrał mi telefon i na niego spojrzał.

-Kto to był? - wyłączył telefon i mi go oddał - Ten porywacz? - był bardzo zmartwiony - Zastraszył cię?

Skinęłam głową na potwierdzenie. Nie chciałam się przed nim rozpłakać.

-Musimy jechać na policję. Namierzą go i złapią, chodź - złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.

-Muszę zadzwonić do Jungkooka - powiedziałam łamiącym się głosem.

-Zrobisz to po drodze. Nie traćmy czasu - pomógł mi założyć kurtkę.

Zostawiliśmy w tyle Hobiego, który nie miał nawet czasu zapytać co się dzieje. Szybko poszliśmy do auta.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top