62

Opierałam głowę na jednej ręce, patrząc pustym spojrzeniem na kartkę. Było na niej kilka słów, a głównie osobę do której chciałam napisać. Myślałam nad tym co powinno się na niej znaleźć, skoro chciałam przewidzieć przyszłość.

Ściskałam długopis, który miał twardą obudowę. Co chwilę paznokieć zahaczał o od stającą część. Tak trudno było mi dobrać słowa do tego co myślałam. Musiałam wziąć pod uwagę wszystko, co mnie wykańczało.

Każdy nowo zaczęty wyraz kończył się skreśleniem i milionem poprawek. Może było na to jeszcze za wcześnie, ale już chciałam przygotować się na to co mnie czekało.

-Halo halo, jest tu ktoś? - usłyszałam Jungkooka, który nie wychodził z formy jeśli chodzi o rozśmieszanie mnie. Uśmiechnęłam się lekko.

-Wejdź - mruknęłam i obróciłam kartkę na drugą stronę.

Jego kroki były doskonale słyszalne, dopóki nie zatrzymał się przy mnie. Ręka wylądowała po drugiej stronie krzesła, a on pochylił się chcąc zobaczyć co robię.

-Chciałam przypomnieć sobie jak się pisze.. - odłożyłam długopis - dość dawno tego nie robiłam - wyjaśniłam.

-Jeśli potrzebowałbyś pomocy, zawsze możesz zwrócić się do mnie - zaproponował - Co pisałaś? - był ciekawy, ale nie chciałam dokładnie przyznać się o czym pisałam, zwłaszcza jemu.

-List - odpowiedziałam krótko, co wzbudziło w nim jeszcze większe zainteresowanie.

-Do kogo? - spojrzał na mnie przez co uciekłam wzrokiem do kartki.

-Do kogoś ważnego, ale ci nie powiem. To tajemnica - uciekłam od wyjaśnień.

Cisza która zapadła sprawiła że straciłam czujność. Odsunął krzesło na którym siedziałam i obrócił do siebie.

-Długo ci to zajmie? - przykucnął na podłodze. Nawet w takiej pozycji nie był o wiele niższy ode mnie.

-Nie wiem, nie mogę poskładać myśli w zdania - wyznałam na co przymrużył jedno oko.

-Przyszedłem po ciebie - uśmiechnął się ukradkiem - ale jesteś zajęta jak widać. Chłopaki będą rozczarowani.

-Co oni mają do tego? - skanowałam go wzrokiem.

-Chcieli się trochę zabawić, a ja miałem cię uwieść i zabrać ze sobą.

Westchnęłam wciąż uśmiechając się z tego pomysłu. Byłam już trochę zmęczona, bo była późna godzina. Jednak mogłam im potowarzyszyć, przynajmniej przez jakiś czas.

-Posprzątam po sobie i zaraz zejdę - zadeklarowałam.

-Będę na dole - wstał zadowolony i dał mi całusa w policzek zanim wyszedł.

Obróciłam kartkę, żeby jeszcze raz przyjrzeć się temu co na niej widniało.

-Drogi Jungkooku - przeczytałam na głos i przygryzłam wargę. Nie potrafiłam tego zrobić.

Odłożyłam długopis na swoje miejsce i przesunęłam kartkę ku końcowi biurka. Nie było czego ukrywać bo nic na niej nie było. Rozejrzałam się upewniając, że nie zapomniałam o niczym i wstałam od razu kierując się do wyjścia z pokoju.

Głośna muzyka dotarła do moich uszu, gdy stamtąd wyszłam. Nie zamierzali dzisiaj się powstrzymywać. Głośne krzyki dawały mi oznakę że już zaczęli. Powoli zeszłam na dół, gdzie jasne światła błyskały po ścianach i podłogach.

Namjoon machał rękami w rytm muzyki wymyślając nowy taniec. Jin biegł do niego z dwoma drinkami w ręku. Natomiast Hobi i Suga byli wpatrzeni w telewizor na którym była włączona gra.

-Gdzie jest Tae i Jungkook? - zapytałam samą siebie, bo nikt z nich nie był w stanie mnie usłyszeć.

Poszłam w kierunku kuchni i nawet się nie pomyliłam. Nie zwracając uwagi na siebie przeszłam przez otwarte drzwi. Białe niewielkie pudełko stało na blacie kuchennym. Widziałam je już wcześniej.

Nalał sobie wody do szklanki i połknął dwie tabletki. Dopiero po tym odwrócił się i mnie zauważył.

-Już przyszłaś? - uśmiechnął się na mój widok. Skinęłam głową i mijając wyspę kuchenną zbliżyłam się do niego.

-Jesteś chory? - spojrzałam w kierunku pudełka.

-To tylko ból głowy - wyjaśnił spokojnie.

Spojrzałam na niego, a on na mnie. Jeśli bolała go głowa byłoby lepiej gdyby trzymał się z daleka od hałasu. Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia, ale nie wytykałam mu tego.

-Masz na coś ochotę? - złapał mnie za obie ręce i pochylił się do mojej twarzy - Mogę zaserwować Ci drinka - uśmiechnął się chytrze.

-Drinka? - powtórzyłam za nim będąc zdziwiona tym pomysłem.

-Oczywiście bezalkoholowego - wytłumaczył się - mogę zaproponować ci truskawkowego.

-W takim razie nie odmówię - uwolniłam się od jego rąk, żeby dać mu trochę przestrzeni. Odeszłam i usiadłam na krześle.

W mgnieniu oka zaczął kroić owoce i wrzucać wszystko co potrzebne do blendera. Przyglądałam mu się w spokoju, chociaż było głośno. Maszyna zabrzęczała kilka razy, aż w środku powstał napój. Już po chwili dostałam szklankę do ręki, a on wcale nie chciał z niczym zwlekać. Zabrał również swojego drinka i poszliśmy w kierunku czwórki znajdującej się w salonie.

Zatrzymaliśmy się przed kanapą na której siedziała dwójka, która nadal grała w tą samą grę. Moja cała uwaga została zwrócona na telewizor, pomimo że muzyka zagłuszała go.

-MOTHER FATHER GENTELMEN!

Głośny śpiew sprawił, że się zaśmiałam. Namjoon w zjawiskowych okularach tańczył na bosaka w rytm muzyki. Jego szyja była owinięta kwiecistym wieńcem.

-T/I jesteś tutaj jedyną płcią piękną, nie obrazisz się? - Jin poszedł do mnie i od razu zabrał mi drinka z ręki. Odstawił go na najbliższy mebel i pociągnął mnie na prowizoryczny parkiet.

Zaraził mnie swoim szerokim uśmiechem i obrócił mną kilka razy. Trzymał mnie za obie ręce i dyktował rytm. Tańczyliśmy w szybkim tempie, dopóki piosenka nie zakończyła się.

-Zmęczyłam się - odpowiedziałam ciężko oddychając.

Skinął głową i pozwolił mi odejść. Wróciłam po drinka, który stał na komodzie. Upiłam łyka, a duża ręka pojawiła się obok mnie. Odwróciłam się szukając twarzy.

-Wyglądasz na wkurzonego - spojrzałam w oczy Jungkooka, gdy drugą ręką również oparł się o mebel.

-Ukradł mi pierwszy taniec. Powinni znaleźć sobie dziewczyny zamiast ciągle zabierać mi ciebie - powiedział w grymasie.

Uśmiechnęłam się na jego słowa. Był przy tym taki słodki.

-Wszyscy jesteście dla mnie jak rodzina, dlatego nie potrafię się złościć - wyjaśniłam, chociaż przypuszczałam, że nie takiej odpowiedzi oczekiwał. Z mijającymi sekundami jego nastrój się nie zmieniał. Patrzył na mnie przez cały czas, nawet nie mrugał - Tak w ogóle twój drink jest bardzo dobry - próbowałam zmienić temat.

Odstawiłam drinka na bok, ale on wciąż patrzył się na mnie tym samym spojrzeniem. Zupełnie jakby się wyłączył. Spojrzałam za jego plecy dostrzegając tam Suge.

-Myślę, że Hobi szuka kogoś do grania z nim w grę - stwierdziłam.

-Pójdziesz do niego zamiast zostać ze mną? - obudził się na moje słowa.

-Obiecuję, że później zatańczymy - wróciłam do niego wzrokiem.

-To brzmi już lepiej - jego kącik ust uniósł się.

-Chciałabym też porozmawiać o tym co stało się wczoraj - zaproponowałam.

-Zatem porozmawiamy o tym później - pochylił się nade mną - Z racji tego, że rozstaniemy się na jakieś dziesięć minut mogę dać ci całusa?

Zawstydzona jego pytaniem skinęłam głową. Mokry ślad pojawił się na moim policzku, a jego ręka zniknęła przez co pozwolił mi się oddalić.

Szybko podeszłam do kanapy i usiadłam na niej zaskakując Hobiego.

-Zagram z tobą - od razu oznajmiłam.

Z uśmiechem podał mi kontroler do ręki.

-Umiesz się nim posługiwać? - zapytał uprzejmie. Zaprzeczyłam głową - Więc pozwól że ci wyjaśnię.

Zaczął pokazywać mi każdą część kontrolera i wyjaśniać do czego służy. Upewniał się że wszystko rozumiem. Nie zajęło to dużo czasu. Mieliśmy przejechać wyścig przez co moje szanse były zerowe. Byłam przygotowana na przegraną.

-Twój obraz będzie na dole, a mój na górze - wyjaśnił zanim wyścig się zaczął.

Odliczanie było szybkie tak jak start. Od samego początku to on prowadził, a ja starałam się nie pomylić drążków. Co chwilę wpadałam w jego pułapki przez co zwalniałam.

-Uważaj tutaj jest ostry zakręt - ostrzegł mnie kilka sekund zanim go zobaczyłam.

Mimo to nie pomogło mi to nie wpaść na ścianę. Od razu się zaśmiał.

-Hej nie śmiej się - upomniałam go chociaż sama też się zaczęłam śmiać - jak tym się cofa?

-Lewy drążek do tyłu - patrzył się na moje palce, sprawdzając czy robię to dobrze.

Udało mi się wycofać i wrócić na tor. Zaczęłam zwalniać przy każdym zakręcie dzięki czemu udawało mi się nie wpadać na ściany. W pewnym momencie wydawało mi się że go wyprzedziłam, ale wciąż pokazywało mi się że jestem druga.

-T/I czemu jedziesz do tyłu? - zapytał spokojnie.

-Jak to do tyłu? - próbowałam się zorientować.

-Przed chwilą mnie minęłaś - wybuchł śmiechem - zawróć.

Patrzyłam na kontroler i ostrożnie się zawróciłam. Nie miałam takiej wprawy jak on. Po chwili Jungkook usiadł obok mnie.

-Bardzo Ci dokucza? - powiedział mi do ucha.

-Tylko troszeczkę - przyznałam.

Jego ręka prześlizgnęła się z drugiej strony i mnie otoczyła. Położył dłonie na moich które trzymały kontroler.

-Przejechał dopiero pierwsze okrążenie. Dogonimy go - uśmiechnął się chytrze i przejął kontrolę nad pojazdem.

Patrzyłam się na ekran, gdy prowadził. Musiał grać w tą grę wiele razy, bo doskonale znał trasę. Bez żadnych problemów wchodził w zakręty.

-Hej wcale jej nie dokuczałem - odezwał się Hobi widząc zbliżającego się Jungkooka.

-I tak cię wyprzedzę - przygryzł wargę w skupieniu.

Minęło kilka sekund nim to się stało i wyścig się zakończył. Hobi z uśmiechem oparł się na kanapie i westchnął. Patrzył się na nas w skupieniu.

-Więc co z tym tańcem? - szepnął mi do ucha i odłożył kontroler na bok.

-Mieliśmy też porozmawiać o tym co stało się wczoraj - przypomniałam mu.

-Racja - przesunęliśmy się do tyłu, żeby się oprzeć.

-Dowiedziałeś się czegoś? - wciąż martwiło mnie to co wtedy zaszło.

-Nie było żadnych polowań tamtego dnia, ani leśniczego który mógłby patrolować teren. Gdy zadzwoniłem do stadniny powiedzieli że tamtego dnia również nikt nie wyjeżdżał w teren, ani nie było żadnych ćwiczeń.

-Więc kto wtedy strzelał? - nie mogłam uwierzyć w to, że nikt nic nie wie.

-Nie wiem - powiedział w grymasie.

Uciekłam wzrokiem do Hobiego, który po cichu wstał i sobie od nas poszedł. Wszyscy bawili się trochę dalej od nas.

-Nie wiem czy powinnam wierzyć w to że to przypadek - wyznałam wspominając inne dziwne wydarzenia.

-Nie wiemy czy ktoś strzelał do nas czy też do jakiegoś zwierzaka. Może znaleźliśmy się w nieodpowiednim miejscu w złym czasie - tłumaczył próbując odegnać moje myśli.

-Chciałabym żebyś miał rację.

-Boisz się?

Jego pytanie sprawiło, że wszystko w mojej głowie ucichło. Spojrzałam na niego spotykając się z jego oczami. Próbowałam odegnać od siebie poczucie strachu, żeby zrobić miejsce na bezpieczeństwo. Jednak wciąż przydarzało się coś co niszczyło to uczucie.

-Staram się nie myśleć o tym, ale to wciąż do mnie wraca. Mam uczucie jakby wystrzał ucinał mi oddech gdy tylko tamten moment przychodzi mi do głowy. Ciągle się odtwarza w mojej pamięci.

Jego ręka przeniosła się na mój prawy policzek. Przybliżył swoją twarz do mojego drugiego polika, na którym oparł nos. Tylko on oddzielał jego usta ode mnie. Patrzyłam się w jego oczy, gdy on ilustrował moje. Czułam jak ogarnia mnie ciepło.

-Nic nam się nie stało i nie pozwolę żeby ktoś cię skrzywdził.

Jego usta powolnie poruszały się gdy zaczął mnie całować. Policzek stawał się coraz bardziej mokry. Ręka zaciskała się na mojej talii, gdy chciał przyciągnąć mnie jeszcze bliżej siebie.  Jego pocałunki stopniowo zmierzały ku dołowi.

-Jungkook.. - kolorowy balon odbił się od naszych głów i potoczył się na podłogę. Przerwał na chwilę swoje działania i spojrzał na moją twarz.

-Czemu zawsze mówisz do mnie po imieniu? Przez to zawsze czuję jakbym zrobił coś złego i przez to jesteś wkurzona. Mów do mnie Kookie, Jungkookie czy jakkolwiek inaczej. Nie jesteśmy sobie obcy.

Miał rację, że ciągle go tak nazywałam pomimo że niektórzy członkowie zdrabniali jego imię. Jednak byłam już tak do tego przyzwyczajona, że nie przykuwałam do tego uwagi.

-Przepraszam, nie pomyślałam o tym.

Uśmiechnął się pod nosem i odsunął ode mnie. Przysunął się na brzeg kanapy po to żeby wstać i odwrócić się do mnie.

-Zatańczymy? - pochylił się i podał mi rękę.

Bez wahania wstałam i złapałam go za rękę. Tak jak obiecałam mu wcześniej poszliśmy na parkiet żeby zatańczyć kilka piosenek.







1/2 ☺️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top