56
-Rusza się?
Ogromne oczy wlepione w mój brzuch powodowały uśmiech na mojej twarzy. Zaciskałam usta powstrzymując się przed przerywaniem mu.
-Skoro żyje to raczej się rusza - Namjoon siedział z gazetą w rękach niedaleko nas.
Pogłaskałam się po brzuchu, a on z zachwytem się w niego wpatrywał. Od kilku dni miałam takie dziwne uczucie, ale było ono miłe. Chwilami czułam, że naprawdę coś tam jest, a nie że mój brzuch jest duży i pusty.
-Gdzie Jungkook? - usłyszałam głos Sugi, ale nie chciało mi się do niego odwracać.
-Pojechał do sklepu - odpowiedział mu Namjoon, który wciąż był wciągnięty w czytanie.
Po uzyskaniu odpowiedzi poszedł w swoją stronę. Spojrzałam na Hobiego, który był przy mnie.
-Wyglądasz na tak zafascynowanego - zaśmiałam się z jego miny.
-Jak to możliwe, że coś żyje w twoim brzuchu? To takie dziwne - próbował rozwiązać zagadkę tego świata. Wzruszyłam ramionami.
Ding dong
Nasza sielanka została na chwilę przerwana. Hobi oderwał się ode mnie i poszedł do drzwi. Słyszałam jak z kimś rozmawiał. Przeniosłam wzrok na telewizor gdy czekałam na powrót przyjaciela. Po dwóch minutach usłyszałam jak drzwi się zamykają.
-Wróciłem!
Wesoły głos dało się usłyszeć w całym salonie. Po chwili Jungkook znalazł się obok mnie na kanapie. Pochylił się i musnął mój policzek. Miał wielki uśmiech na twarzy.
-Co robiłaś jak mnie nie było?
-Bawiłem się z twoim dzieciakiem - Hobi wyszedł mu z odpowiedzią.
Rozejrzał się dookoła przy tym marszcząc nos. Zatrzymał oczy na mojej twarzy. Nie rozumiałam o co może mu chodzić.
-T/I - przygryzł dolną wargę i lekko mnie objął. Przysunął usta do mojego ucha - To chłopak czy dziewczynka? - wyszeptał.
Spojrzałam na niego kątem oka, a po chwili odwróciłam twarz w jego stronę. Był strasznie zimny.
-Jeszcze nie wiem - wyjaśniłam spokojnie.
-Naprawdę?! - brzmiał jakby się z tego cieszył. Namjoon spojrzał na nas zza gazety.
Skinęłam do niego głową. Jego uwaga przeniosła się na mój brzuch. Poprawił się na kanapie i zbliżył do niego. Już po chwili czułam lekkie łaskotanie na brzuchu.
-Chcę dziewczynkę - powiedział ciepłym głosem. Wyglądał na rozmarzonego, ale i za razem szczęśliwego.
-A ty? Co robiłeś gdy mnie nie było obok ciebie? - powtórzyłam jego pytanie chcąc go zaczepić.
-Byłem w sklepie i wtedy wpadłem na pomysł - wciąż nie odrywał ode mnie oczu.
-Jaki? - dopytywałam. Specjalnie akcentował swój głos, żeby zachęcić mnie do pytań.
-Jeśli teraz ze mną pójdziesz to się dowiesz - spotkał się z moimi oczami.
-Okej, ale odkąd chcesz iść? - ciągle trzymał mnie w niewiedzy.
-Do łazienki - odsunął się ode mnie - To co, dalej jesteś ciekawa?
-Myślałam, że na koniec świata - prychnęłam. Oparłam się na rękach, żeby pomóc sobie wstać.
-Tam też mogę cię zabrać - złapał mnie za rękę - ale gdy będziesz w lepszej formie - dodał po chwili.
Pacnęłam go w ramię za jego zagrywki. Tak jak powiedział wcześniej poszliśmy do łazienki, w której nie było nic nadzwyczajnego. Odwróciłam się do niego, czekając aż wyjaśni mi swój pomysł.
-Pójdę się przebrać, zaczekasz na mnie?
Skinęłam do niego głową. Po chwili zostałam sama w pomieszczeniu. Nie widziałam tu niczego co mogłoby mi wskazywać na to co wymyślił. Mój wzrok powędrował do dużego lustra wiszącego nad umywalkami.
Instynktownie tam podeszłam. Mało kiedy przyglądałam się sobie uważnie w lustrze, a przez ten moment i tak nie miałam co robić. Wyglądałam na młodszą niż się czułam. Trudno było mi uwierzyć, że w tak młodym wieku mam tak wiele rzeczy za sobą. Na mojej twarzy nie było jeszcze zmarszczek, to był dobry znak.
-Ładnie wyglądasz.
Odwróciłam głowę w bok. Zauważyłam, że wrócił. Podszedł powolnym krokiem i stanął za mną. Umiejscowił wzrok na lustrze, w którym były nasze odbicia.
-Nadal wyglądamy całkiem dobrze razem w jednej ramce. Jak sądzisz?
Patrzyłam dokładnie tam gdzie on. Miał co do tego rację, że wyglądaliśmy całkiem dobrze. Potwierdziłam głową tym samym dając mu odpowiedź.
-Jungkook, nie czujesz dyskomfortu? - przekrzywiłam głowę, chcąc lepiej się mu przyjrzeć.
-Dlaczego? Jest mi z tobą dobrze - nie rozumiał tego co miałam na myśli.
-Ta koszulka.. - uśmiechnęłam się lekko - nie uwiera cię? Wygląda jakby była strasznie mała - nie mogłam sama z siebie zignorować tego jak bardzo uwydatniona była jego klatka piersiowa. Mogłam zobaczyć każdy jego detal.
-Ale z ciebie flirciara - powiedział zalotnie i złapał za moje biodro powodując, że się odsunęłam - mogę powiedzieć na głos co jeszcze mnie albo i ciebie uwiera? - chytrze się uśmiechnął.
Pokręciłam głową wciąż się śmiejąc.
-Tylko chciałam być pewna, że ci wygodnie - spojrzałam na niego niewinnie.
-Jeśli chcesz, żebym się rozebrał to śmiało - pokręciłam głową wciąż się śmiejąc. Dostałam kolejnego dzisiaj całusa w policzek.
-Więc po co tutaj przyszliśmy - zapytałam przypominając sobie o jego pomyśle. Na moje słowa oplótł mnie swoimi rękami.
-Chciałbym żebyś pomogła mi się przefarbować - przekręcił głowę w bok, tak jakby pytał mnie o zgodę.
-Wiesz, że nie mam w tym doświadczenia. Co jeśli zniszczę ci włosy? - nie byłam pewna jego pomysłu. Jeszcze włosy by mu wypadły.
-Nic złego się nie stanie. Prooooszę - przeciągał chcąc mnie przekonać. Westchnęłam na jego prośbę. Skoro chciał ryzykować.
-Gdzie masz tą farbę? - zapytałam tym samym oznajmiając mu, że ze mną wygrał. Puścił mnie i od razu poszedł w kierunku szafki. Otworzył ją i wyjął kilka rzeczy w tym farbę.
-Zmieszam farbę ze sobą, a ty załóż rękawiczki - od razu przeszedł do działania. Wyglądało na to jakby się spieszył. Zabrałam rękawiczki i zrobiłam to co powiedział.
Patrzyłam na to jak mieszał niebieską farbę razem z jakąś inną substancją. Doskonale wiedział co robić i jak to robić w przeciwieństwie do mnie. Dlatego jeszcze bardziej nie rozumiałam tego dlaczego nie mógł zrobić tego sam. Na pewno poszłoby mu to lepiej niż mi.
Gdy już wymieszał farbę wręczył mi ją. Uciekł za drzwi, ale tylko na sekundę. Już po chwili ciągnął za sobą niewielki obracany fotel. Zostawił go na środku łazienki i wrócił do mnie z grzebieniem w ręku.
-Nie zmęczyłeś się? - wyglądał na roztargnionego.
-Nie, jeszcze muszę zamoczyć włosy, poczekaj - w mgnieniu oka podszedł do prysznica. Wsadził łeb do środka i zaczął polewać go wodą. Chciało mi się z niego śmiać.
-Nie musisz się tak spieszyć - stanęłam obok fotela, gdy czekałam aż skończy.
Prawie że wyskoczył stamtąd. W tym wszystkim zapomniał nawet oddać mi grzebienia i do teraz trzymał go w ręku. Osuszył włosy ręcznikiem i z czerwoną twarzą znalazł się przy mnie. Zabrałam od niego grzebień i wskazałam na miejsce, gdzie miał usiąść.
-Gdyby cię coś bolało, albo zauważyłbyś że robię coś źle to mnie popraw. Pierwszy raz maluję komuś włosy - wyjaśniłam zanim zaczęłam czesać jego włosy.
-Poradzisz sobie - powiedział na ciężkim wydechu. Jednak słyszałam, że trochę się zmęczył.
Odłożyłam grzebień i wzięłam pędzelek do ręki razem z farbą.
-Będę malować od góry - ostrzegłam go na wszelki wypadek i zaczęłam nakładać farbę na jego włosy.
-Jednak coś pamiętasz - parsknął.
Obeszłam go i stanęłam przed nim, chcąc dokładnie nałożyć farbę na przód. W mojej głowie zaczęło formować się wspomnienie. Na co się uśmiechnęłam.
-Już kiedyś robiliśmy coś podobnego, tylko nie miało to związku z farbowaniem włosów - wspomniałam bez namysłu.
-Opowiedz mi o tym - patrzył się w górę.
-Mówiłam Ci kiedyś, że pracowałam u Pani Yan. Raz miałam za zadanie ściągnąć z ciebie miarę, więc poszłam do twojej przymierzalni gdy się przebierałeś. Pierwsze podejście było niefortunne, bo prawie spadłam z krzesła. Jednak za drugim razem zaproponowałeś, że usiądziesz i ułatwisz mi zadanie - opowiadałam mu bez większych szczegółów, wciąż kontynuując malowanie jego włosów.
-I udało Ci się?
-Tak, co prawda byłam zestresowana. Zwłaszcza, gdy zachciało ci się ze mną podroczyć. Na końcu chciałeś sobie jeszcze zmierzyć głowę dla zabawy - parsknęłam na ostatnie słowa.
-Jak się z tobą droczyłem? - uśmiechnął się pod nosem.
-Byłeś bez koszulki, więc byłam trochę zawstydzona. Nie chciałam się do ciebie zbliżać, ale przyciągnąłeś mnie do siebie - spokojnie wyjaśniłam.
-Wiesz chyba miałaś rację z tą koszulką. Naprawdę mnie uwiera, więc lepiej będzie jeśli ją zdejmę.
Położyłam rękę na jego ramieniu powstrzymując go. Jungkook z tamtego wspomnienia i ten z teraz nie różnili się tak bardzo. Pokręciłam głową na jego zachowanie. Chciał znowu się ze mną bawić.
-Nie zdejmuj jej podczas mojej pracy - pogroziłam mu palcem. Stanęłam za jego plecami chcąc dokończyć malowanie. Byłam ciekawa jaki będzie efekt końcowy.
-Tak właściwie podobam Ci się?
Zatrzymałam się na chwilę. Jego pytania stawały się coraz dziwniejsze.
-W jakim sensie? - chciałam żeby sprecyzował pytanie.
-Visualnie. Czy lubisz to jak wyglądam. Coś ci się we mnie podoba? Może być nawet część ciała.
Wróciłam do poprzedniej czynności. Nie wiedziałam co kryje się za jego pytaniem, ale dogłębnie zaczęłam nad tym myśleć.
-Dobrze wyglądasz, nie mam do czego się doczepić - nieśmiało odpowiedziałam.
-Co dokładnie we mnie lubisz? - dociekał, ale ja coraz bardziej się gubiłam w tym co mu odpowiedzieć.
-Chcesz mnie zawstydzić? Po prostu lubię twój wygląd - chciałam żeby mi odpuścił. Przerwałam malowanie, gdy uznałam że skończyłam. Podeszłam do umywalki gdzie zostawiłam brudny pędzelek i rękawiczki.
-Nie mogę skłamać, że nie lubię twoich zarumienionych policzków. Chodź do mnie - odwróciłam się na jego słowa i zilustrowałam wzrokiem. Wystawił do mnie ręce, chcąc żebym się zbliżyła.
-Ty też śmiesznie wyglądasz gdy się rumienisz - odpyskowałam mu. Poruszył palcami nalegając żebym podeszła do niego.
Z westchnięciem znalazłam się przy nim. Jego ręce znalazły się na moim ciele i powoli przyciągnęły bliżej.
-Chodź bliżej mnie - chciał żebym usiadła na jego kolanach. Powoli to zrobiłam. Nie pamiętałam kiedy ostatnio byłam z nim aż tak blisko.
-Wracając do pytania, teraz wiem że masz wygodne uda - mruknęłam, gdy przybliżył twarz do mojej.
-Możesz na nich siadać kiedy tylko masz ochotę - parsknął na moje stwierdzenie i jeszcze bardziej mnie przytulił - Kiedy masz wizytę u lekarza? - zapytał cichym głosem.
-W tym tygodniu - na jego ustach zagościł uśmiech.
-Naprawdę? Mogę pójść z tobą? - podekscytował się. Potwierdziłam głową nie widząc w tym żadnego problemu.
-Będziesz pierwszą osobą, która będzie mi towarzyszyła - wyraźnie się cieszył z tego co powiedziałam.
-Mam jeszcze jedno pytanie, a w sumie to nawet dwa.
-Jakie? - byłam gotowa na usłyszenie tych pytań.
-Jutro chcę pojechać do wytwórni, żeby trochę popracować. Przy okazji pójść na siłownię i załatwić kilka rzeczy. Chciałabyś mi towarzyszyć? - posłał mi proszące spojrzenie.
Skinęłam do niego głową.
-A jakie jest drugie pytanie?
Przybliżył usta do mojego ucha, tak że czułam ich dotyk w tamtych okolicach. Skuliłam się, gdy zaczęło mnie to łaskotać.
-Teraz ja mogę pomalować Ci włosy - wyszeptał pomimo że i tak byliśmy sami.
-To nie brzmi jak pytanie - uśmiechnęłam się, gdy poczułam małego całusa w okolicach ucha - nie jestem pewna czy to dobry pomysł. Nie planowałam tego. Co jeśli farba mnie uczuli?
-Więc zrobimy pasemke - kolejny już raz wyszeptał.
-Co jeśli będę brzydko wyglądać? - próbowałam odwieść go od tego pomysłu.
-To nie możliwe. Przynajmniej zgódź się na końcówki włosów - nalegał.
-No dobrze - przytaknęłam mu wiedząc, że bardziej go już nie przekonam.
W sekundę jego ręka przeniosła się pod moje nogi. Podniósł mnie, a ja złapałam się jego szyi dla bezpieczeństwa.
-Jesteś najpiękniejsza - szepnął zanim jego usta znalazły się na moim czole.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top