50

Ziewnęłam ze znudzenia i złapałam za paczkę ciastek. Moje nogi były rozciągnięte, a moja głowa leżała na niewielkiej poduszce. Pomimo, że była to tylko kanapa było mi wyjątkowo wygodnie, a sen dopadał mnie co chwilkę.

Chwyciłam za pilota i przełączyłam na kolejny kanał, gdy na poprzednim zobaczyłam napisy końcowe. Było tak wiele dram do obejrzenia, ale jednocześnie mało z nich było ciekawych.

Wepchałam w siebie kolejne ciastko. Czułam się dzisiaj źle, a wszystkie moje siły zdawały się mnie opuścić. Marnowałam swój czas przed telewizorem, ale jednocześnie nie miałam nic innego do roboty.

Czy to właśnie to co miał lekarz na myśli? Mam się nie stresować i nie przemęczać w ten sposób? Poprawiłam kaptur od bluzy, który obsunął się i zaczął zasłaniać mi widok. Czy zima nie jest okresem leniuchowania? Z każdą sekundą uświadamiałam sobie, że się do tego nie nadaję.

Może potrzebowałam kogoś do pogawędki, ale nawet Taehyung zdawał się mieć dość ciszy, która panowała pomiędzy nami. Kolejny już raz zaproponował bycie szefem kuchni, co tylko pozostawiłam z niewielkim uśmiechem.

Wzięłam kolejne ciastko, które zaczęłam jeść. Przez całą noc pozbyłam się żalu, że nie mogłam się z nim zobaczyć. Jeśli tego nie chciał, to nic nie mogłam zrobić. Puszczenie tego obok nosa pozwoliło mi na wyluzowanie i zapychanie słodyczami, co robiłam w tym momencie.

Wciąż nie pozbierałam się po słowach Sugi. Nienawidziłam tego jak potrafił mną manipulować. Zawsze to mu się udawało, a teraz nie potrafiłam nawet podjąć racjonalnej decyzji.

Strach czy miłość?
Strach czy miłość?
Powtarzałam pytanie w swojej głowie. Czułam się tak, bo go kocham czy dlatego, że się bałam? Byłam wypalona, gdy o tym myślałam. Yoongi sprawiał, że pytałam siebie o rzeczy, o których nigdy nie myślałam. Obie opcje były głupie i bezsensowne.

-Stara T/I jesteś tu? Kochasz go czy się go boisz? - mruknęłam w poduszkę będąc bezsilną. Nie znałam odpowiedzi i mimo, że nie chciałam katować się tym pytaniem to wciąż to robiłam.

-Nie pociąga mnie, co nie? - niewyraźnie mruczałam do siebie. Skrzywiłam się na myśli o tym - jest przystojny i umięśniony - mówiłam myśli na głos - nie wiem czy jest coś więcej - odparłam ze zrezygnowaniem, gdy moja wyobraźnia przekroczyła swój limit.

Ding dong

Zrzuciłam z siebie koc i powoli usiadłam. Przypuszczałam, że Tae nie usłyszał dzwonka dlatego to ja poszłam otworzyć.

Wytarłam ręce w spodnie, które i tak niedługo miały przywitać się z panią pralką. Otworzyłam drzwi zastając w nich kuriera. Wyglądał on tak samo jak ten sprzed dwóch dni.

-Pani T/I? - zapytał, a ja wlepiłam oczy w kwiatki.

-Zgadza się - przekrzywiłam głowę chcąc lepiej się mu przyjrzeć.

-O to kwiaty dla Pani, prosiłbym jeszcze o podpis.

Podał mi najpierw kwiaty, które były tulipanami, a następnie długopis. Spojrzałam na urządzenie przede mną i zostawiłam na nim mój podpis.

-Kto przesyła te kwiatki? - oddałam mu długopis.

-Osoba ta chce pozostać anonimowa - uśmiechnął się i jak najszybciej zwiał. Uniosłam jedną z brwi i przybliżyłam nos do kwiatków. Pachniały tak jakby dopiero co były zerwane.

Zamknęłam drzwi, gdy moje dłonie stały się lodowate. Gdy się odwróciłam zauważyłam zaciekawionego Taehyunga.

-Patrz, znowu dostałam kwiaty - machnęłam bukietem - i nie znam nadawcy. Ktoś chce mi zaimponować przeciwieństwie do Jeon Jungkooka - powiedziałam sarkastycznie i poszłam w kierunku kanapy gdzie zostawiłam wszystkie moje rzeczy.

Rzuciłam bukietem o stolik, będąc już zdenerwowaną faktem, że nie znałam tego który wysyłał mi to wszystko. Wróciłam na kanapę i ułożyłam się do po przedniej pozycji.

-Chłopaki powiedzieli, żebyś się o niego nie martwiła - stanął obok kanapy.

-Kto powiedział, że się o niego martwię? Niech robi co chce - burknęłam.

Westchnął i przykucnął przy kanapie. Oparł się tuż przy mojej głowie i przybliżył twarz do mojej.

-Co się dzieje? Najpierw jesteś smutna, zrozpaczona, a teraz wkurzona?

-Nic po prostu dochodzę do wniosku, że nie wiem kim jestem, a moje życie jest bezsensowne - powiedziałam ze złością.

-Czemu? - zapytał szeptem. Westchnęłam i przewróciłam oczami.

-Suga mną manipuluje - podłożyłam rękę pod głowę - i denerwuje.

-On? - parsknął - o czym wczoraj rozmawialiście?

-O miłości i o tym, że powinnam go rzucić w cholerę! - czułam jeszcze większe zdenerwowanie gdy o tym myślałam.

-Do jakiego wniosku doszłaś? - z powagą słuchał moich żali.

Z jego pytaniem część złości uleciała, a ja westchnęłam.

-Nie wiem co czuję - odparłam ze zrezygnowaniem - Czemu to takie trudne? Może on nie jest wart tego co mogłabym do niego czuć. Nie rozumiem zachowania Jungkooka..

-Możesz zaczekać jeszcze chwilę zanim podejmiesz decyzję co dalej. Zawsze będę starał się ci pomóc - przybliżył się i zostawił na moim czole krótkiego buziaka - nie smuć się przez niego. To on straci ciebie, a nie ty jego. Powinien zareagować na to, że płakałaś i się o niego martwiłaś, ale cię zlekceważył - gładził mój policzek. Po chwili uśmiechnął się w przyjemny dla oka sposób - Może obejrzymy jakiś film? Nie możesz zjeść tych słodyczy sama. Należy mi się choć połowa z tego!

Uśmiechnęłam się lekko na jego słowa. Zawsze próbował podnieść mnie na duchu za co byłam wdzięczna. Usiadłam na brzegu i wystawiłam ręce dając mu znak, żeby usiadł obok mnie.

Bez zwlekania zrobił to, a po sekundzie otulił mnie swoimi ramionami. Cieszyłam się, że miałam kogoś takiego jak on.








Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top