49

Numerki przeskakiwały po kolei w górę. Czerwone lampki na pozostałych wciśniętych guzikach przypominały mi o tym, że nie jesteśmy sami.

Żołądek zaciskał mi się ze stresu, a ręce lekko drgały. Nie byłam pewna czy to ze strachu, stresu albo nawet podekscytowania. Czułam zbyt wiele jak na ten moment, ale się uśmiechałam. Dźwięk otwierających się drzwi windy, sprawił że od razu ruszyłam na przód.

Taehyung podążał za mną bez żadnych protestów. Wiedział, że nie powinien teraz mnie zatrzymywać. Co chwilę poprawiał maskę upewniając się, że nie zostanie rozpoznany. Prawdopodobnie nie chciał zwracać na siebie uwagi.

Na końcu korytarza z daleka widziałam dwóch zamaskowanych ludzi. Nie chcieli zwracać na siebie uwagi, ale pozostając w grupce wciąż to robili. Nie wiedziałam czy o tym wiedzieli.

Podeszliśmy do nich, co nie umknęło ich uwadze. Sekundę później dostałam krótki uścisk od Hobiego. Uśmiechnął się do mnie szeroko, gdy spojrzał na moją twarz.

-Cieszę się że nic ci nie jest. Miałem cię wczoraj odwiedzić, ale ta dwójka mnie powstrzymała - skinął głową na obecnego tu Tae i Yoona - Wyspałaś się? - empatia biła od niego na kilometr.

-Tak - odpowiedziałam cicho - gdzie są inni? - rozejrzałam się w poszukiwaniu brakującej trójki.

-Yoongi jest z Jungkookiem - wyjaśnił Namjoon - Jin, zaraz wróci. Wysłałem go do sklepu żeby trochę ochłonął.

Czekałam chwilę na to, aż dopowie o jeszcze jednej osobie. Jednak nie mówił nic na ten temat. Spojrzałam na Tae, żądając odpowiedzi.

-Brakuje jeszcze jednej osoby - powiedziałam z żalem. Nie wspominałam imienia na głos, ale byłam pewna, że wie o kogo mi chodziło. Mimo wszystko nie czułam się dobrze z tym, że nasze sprawy ich rozdzielają.

-T/I on nie chce tu być, nie pytaj o niego - mruknął Tae.

-Co to znaczy, że nie chce tu być? Powiedzieliście mu o tym co się stało? - dopytywałam. Wydawał się unikać odpowiedzi.

-Ignoruje nasze wiadomości. Mało kiedy się odzywa. Nie ma sensu zawracać mu głowę czymś co go nie interesuje - zgiął brwi. Nie rozumiałam dlaczego to robił, ale też nie mogłam uwierzyć że go to nie interesowało. Zawsze wydawał się dbać o swoich przyjaciół - Lepiej żeby nie było w sali więcej niż jedna osoba. Gdy Suga wyjdzie, zapewne będziesz mogła wejść - zmienił temat rozmowy.

-Jungkook ma się lepiej? - niepewnie zapytałam. Zaczęłam zastanawiać się czy powinnam mu podziękować czy może skrzyczeć za to, że mnie osłonił. Potrafił przerosnąć samego siebie.

-Tak, zresztą sama zobaczysz - powiedział entuzjastycznie. Moje oczy powędrowały do okna, przez które nie było zbyt wiele widać. Wszystko co działo się w środku było rozmazane, a ja mogłam tylko zobaczyć cień jednej z osób.

Zatrzymałam się tam na dłużej. Chciałam go jak najszybciej zobaczyć, dlatego miałam nadzieję, że Suga zaraz wyjdzie z sali. Po chwili poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.

-Wyglądasz jakbyś miała rzucić się do środka, gdy wyjdzie Suga, a może nawet i na niego - powiedział żartobliwie Tae - przecież nie ucieknie ci z sali. Odsuńmy się trochę do tyłu - zasugerował. Złapał za moje przedramię i powoli poprowadził z dala od drzwi. Wciąż patrzyłam się w tamto miejsce.

-Jest ranny? - dopytywałam. Nie mogłam go wyśledzić.

-Doznał urazu głowy, ale to nic poważnego. Kilka zadrapań, ale ogólnie niczego sobie nie złamał.

-Uraz głowy? - spojrzałam na niego z zaskoczeniem. O niczym wcześniej mi nie powiedział.

Otwierające drzwi rzuciły mi się w oczy. Od razu uwolniłam się od Taehyunga i podeszłam do Yoongiego. Czym szybciej chciałam go ominąć i wejść do środka, ale mocny uścisk unieruchomił mnie. Spojrzałam na starszego nie rozumiejąc czemu mnie powstrzymuje.

-Nie idź. Jungkook nie chce żebyś na razie go odwiedzała - powiedział beznamiętnie.

-Dlaczego? - byłam zawiedziona - chcę go zobaczyć - jęknęłam.

-Nie wiem dlaczego, ale nie chce cię widzieć. Nie na chodź go i daj mu odpocząć - puścił mnie i spojrzał na mnie surowo.

-Proszę pozwól mi go zobaczyć, chociaż na chwilę - próbowałam przecisnąć się obok niego, ale bezskutecznie.

-Namjoon - zwrócił się do przyjaciela, ignorując mnie - Jungkook chciał żebyś przyszedł.

-Chcę tam wejść - mój głos zaczął się łamać. Uparcie stał mi na drodze dopóki Tae nie odciągnął mnie. Spojrzałam na niego z żalem - Czemu nie chce mnie widzieć? - pojedyncze łzy opuściły moje oczy - nie chcę niczego więcej.

Namjoon poszedł do sali, a ja zostałam z trójką członków. Nie rozumiałam czemu mi to robił. Czemu mnie teraz odtrącał? Czułam żal z tego jak mnie potraktował. Czekałam aż się obudzi, a teraz nie mogłam go nawet zobaczyć.

-T/I, chodź ze mną - Suga do nas podszedł. Nie wiedziałam czego ode mnie chce.

-Dokąd? - mrugnęłam uwalniając przy tym kolejną falę łez.

-Napijemy się czegoś - wystawił do mnie ramię zachęcając żebym do niego podeszła.

-Nie chcę - jęknęłam. Wolałam zaczekać, aż Jungkook zmieni zdanie. Dlaczego przepraszałby mnie jeśli teraz chciał się mnie pozbyć? Nie rozumiałam jego intencji.

-Nie przyjmuję sprzeciwu - podszedł i złapał mnie za rękę - chodź, musimy pogadać - lekko pociągnął mnie za sobą.

-Nie chcę - pociągnęłam nosem - po co mnie ciągniesz za sobą? Wiem, że mnie nie znosisz.

-Bądź przez moment cicho i nie zwracaj na nas uwagi - wyciągnął maskę z kieszeni spodni i naciągnął ją na twarz. Wsiedliśmy do windy, która tym razem była pusta.

-Dokąd mnie zabierasz? - puścił mnie i schował ręce do kieszeni.

-Idziemy się czegoś napić, tak jak powiedziałem.

Nie wiedziałam po co to robił. Nie mieliśmy żadnej sprawy do omówienia. Po jego odpowiedziach słyszałam, że był zirytowany. Poszłam za nim, gdy winda zatrzymała się. Przeszliśmy przez kawałek korytarza, a później przez drzwi. Trafiliśmy do niewielkiej kawiarni połączonej ze sklepem.

-Usiądź, a ja coś dla nas wezmę - oznajmił nie dając mi czasu na sprzeciw. Zostawił mnie przy stoliku przy którym po chwili usiadłam.

Czekałam na niego, aż wróci w międzyczasie ciągle zadając sobie pytanie 'Dlaczego?'. Czemu zrobił wyjątek tylko dla mnie? Każdy mógł go zobaczyć tylko nie ja. Próbował coś ukryć? Uraziłam go czymś? Nikt nie chciał odpowiedzieć na moje pytanie, a moje przygnębienie i żal ciągle rosło w siłę.

Papierowy kubek pojawił się na stoliku, a on z głośnym szurnięciem krzesła usiadł obok mnie.

-Napij się, to czekolada - przysunął do mnie kubek. Yoongi rozmawiał z nim, więc musiał coś mu powiedzieć.

-Zrobiłam coś źle? - spojrzałam na niego ze łzami w oczach - obraziłam go czymś? Czemu nie chce mnie widzieć? Czekałam na niego, a teraz on to ignoruje? Co ci powiedział? To moja wina?

-Nie pleć bzdur i się nim nie przejmuj - wziął łyka swojej kawy.

-To przeze mnie. Nie chce widzieć mnie na oczy, ale dlaczego? Gdzie popełniłam błąd?

-A bo ja wiem co mu odbija? - założył nogę na nogę - nie trać łez. Pewnie coś się mu nagle popierdoliło w tej jego główce.

-Naprawdę nie wyjaśnił Ci niczego? Tylko mnie tak traktuje - żaliłam się.

-Pewnie ma taki kaprys. Jak go rzucisz to szybko zmieni zdanie. Na twoim miejscu bym się nie wahał - skrzyżował ręce - Najpierw on gania za tobą, teraz Ty za nim. Ciężko za wami nadążyć. Skąd ta zmiana? Nie sądziłem, że jeszcze za nim zapłaczesz.

-Po prostu chcę zobaczyć go całego i zdrowego na własne oczy. Przestraszyłam się gdy zobaczyłam go całego we krwi. Poza tym wcześniej mnie przeprosił za wszystko co zrobił w przeszłości, więc teraz tym bardziej go nie rozumiem - wyjaśniłam.

-Więc nagle przestraszyłaś się, że możesz go stracić, co? - patrzył się na mnie - Nie sądzisz, że to może jakiś znak? Człowiek którego dotychczas nienawidziłaś nagle stał się dla ciebie ważny i nie mogłaś zareagować na to obojętnie. Może nie potrafisz oszukać swojego serca, albo ty z przeszłości nagle wróciłaś - poprawił się na krześle - Czyżby twoje serce zabiło szybciej? Albo nie zdajesz sobie sprawy z tego, że możesz go kochać albo nawet nie chcesz go kochać.

-Nie mów bzdur, po prostu się przestraszyłam - mruknęłam cicho. Próbował coś za insynuować.

-Teraz też się boisz? Nie sądzę. Możesz go zostawić jeśli chcesz. Nawet on sam zostawia ci otwartą furtkę, ale wciąż tutaj jesteś i czekasz na niego. Czy nie to nazywa się miłością? Gdy ci na kimś zależy, gdy się o niego martwisz i troszczysz. Jesteś przy nim w ciężkich sytuacjach. Czyż nie jest to ciężka sytuacja? Gdy cię odtrąca ty wciąż próbujesz się do niego dostać - jego kącik ust się podniósł - jesteś już z nim związana. Po prostu nie dopuszczasz tego do siebie.

-Wiem co czuję - powiedziałam pewnie. Zawsze, gdy ze mną rozmawiał próbował ze mną grać i się droczyć. Tym razem robił to samo.

Odstawił pusty już kubek na stolik i pochylił się. Zbliżył się do mnie tak, że czułam jego oddech na twarzy. Patrzyłam na niego z zaskoczeniem.

-Jesteś pewna, że go nie pożądasz? Nie kusi cię czasami? Twój oddech nie zatrzymuje się, gdy jest blisko ciebie? Twoje serce nie przyspiesza na jego dotyk?

Patrzył się dokładnie w moje oczy. Na jego twarzy pojawił się uśmieszek. Podał kubek pełny czekolady do moich rąk i ze spokojem opuścił kawiarnię.

Patrzyłam na drzwi, które się za nim zamknęły, a później przeniosłam wzrok na czekoladę w moich dłoniach. Przyglądałam się swojemu niewyraźnemu odbiciu. Łzy spłynęły po moich policzkach.

-Kim jestem? - zadałam sobie pytanie. Nie rozumiałam już samej siebie.





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top