37

-Dziękuję, że się zgodziłeś ze mną pójść.. - przerwałam panującą ciszę.

Nie odpowiedział tylko schował ręce do kieszeni. Od rana był ponury. Nie próbowałam go o to pytać, bo często odpowiadał milczeniem. Nie wiedziałam co mu takiego zrobiłam.

Szliśmy do kawiarni, w której się umówiliśmy. Nie zmieniałam miejsca spotkania. Nie wspominałam też o niczym dla Tae. Nie lubił słuchać o Jiminie.

Odkąd zamieszkałam w dormie, zmienił się. Wcześniej wydawało mi się że dobrze dogadywali się. Jednak teraz źle reagował, gdy o nim wspominałam. Myśl, że to moja wina ciągle siedziała mi na karku.

Duża nazwa kawiarni była przed moimi oczami. Bezpiecznie weszliśmy do środka. W końcu miałam okazję rozejrzeć się po wnętrzu. Było tu dość przytulnie. Kolory trochę ponure, ale w tym samym czasie klasyczne. Podobał mi się odcień brązu na niektórych ścianach.

-Tam jest - jego ręka otarła się o moją. Szybko poszłam za nim.

-Cześć - przywitał się z nim.

Zaskoczony odwrócił się do nas i wstał z uśmiechem na twarzy. Nie tracąc więcej czasu podeszłam do niego.

-Wszystkiego najlepszego! - podałam mu prezent - mam nadzieję, że ci się spodoba - powiedziałam z uśmiechem. Objęłam go za szyję i pocałowałam w policzek.

-Och.. nie trzeba było, dziękuję..

Odsunęłam się od niego. Usiedliśmy na wygodnej sofie. Nie mogłam się doczekać, aż otworzy prezent. Patrzyłam jak wyciąga pudełko. Jego uśmiech powiększył się gdy wyciągnął wisiorek.

-Podoba ci się? - nieśmiało zapytałam. Wyglądał na zaskoczonego.

-Tak - parsknął - dziękuję.

Zaczął pakować wszystko do środka. Spojrzałam w bok na Tae, który siedział z kamienną twarzą. Przewróciłam oczami. Dlaczego musiał się tak zachowywać? Nie zrobiłam nic złego.

-Namjoon niedługo wpadnie. Chciał z tobą o czymś pogadać, ale niczego mi nie zdradzał - napomknął Hobi. Odstawił kolorową torebkę na bok.

-Namjoon ma do mnie sprawę? - podniosłam brwi. To była niecodzienna sytuacja.

-No tak jakoś wyszło - wzruszył ramionami - Co tam u was?

-U nas? - powtórzyłam i obejrzałam się na bok - Jest spokojnie..

-Nie nudzisz się? - dopytywał - A właśnie! Planowaliśmy z Taehyungiem jakiś biwak, wyjazd w naturę. Wiesz, żeby sobie posiedzieć. Nadal jest trochę zimno, ale pogoda ma się zmieniać. Zastanawialiśmy się nad następnym tygodniem. Może chciałabyś z nami pojechać?

-Będziecie tylko wy? - przygryzłam wargę. 

-Tak, chyba że chcesz kogoś jeszcze. Możesz zaprosić kogo chcesz. Co ty na to?

-Jeśli Tae nie ma nic przeciwko to z chęcią.. - mruknęłam.

Spojrzałam na niego, a on tylko westchnął.

-T/I czemu w ogóle masz wątpliwości? - odezwał się swoim głębokim głosem. 

-Bo prawie cały dzień się do mnie nie odzywasz - powiedziałam pretensjonalnie.

-On czasami taki jest. Nie odzywa się, gdy jest obrażony - wytłumaczył Hobi.

-Nie jestem obrażony! - krzyknął ze złością.

-Tak, wiemy - uśmiechnął się niewinnie. Hamowałam się przed śmiechem.

Skrzyżował ręce przez co wyglądał komicznie. Jednak moje oczy zdążyły zauważyć Namjoona, który w pośpiechu do nas prawie biegł. Zdyszany podszedł do nas i przywitał się.

-O czym gawędzicie? - usiadł obok Hobiego - Trochę mi to zajęło. Prawie zostałem wykryty, ale szybko stamtąd uciekłem.

-Był w sklepie - sprostował Hobi.

-Przed kim uciekałeś? - patrzyłam na jego zmęczoną twarz.

-Ludzie zaczęli się zbierać wokół mnie i patrzyli przez półki. Nie chciałem robić zamieszania, dlatego szybko poszedłem do kasy i ewakuowałem się - westchnął - ale zdążyłem kupić to czego chciałem.

Mówił o tym entuzjastycznie, byłam pełna podziwu.

-Miałeś szczęście - wtrącił się Tae. Namjoon przytaknął mu.

-Dawno się nie widzieliśmy - założył nogę na nogę - chciałem zapytać co się stało, że opuściłaś nas. Wiem, że trochę rozmawialiśmy o tym wcześniej zanim zdarzył się wypadek. Jednak wciąż mnie to niepokoi - patrzył na mnie z poważną miną.

Spuściłam wzrok na własne ręce. Nie wiedziałam jak to ująć.

-Wiesz nie czuj presji czy coś. To nie przesłuchanie. Po prostu jestem ciekawy.

Ścisnęłam dłonie ze sobą i wróciłam wzrokiem do jego twarzy.

-Pamiętasz rozmowę z tamtego dnia? Gadałeś z Jungkookiem w naszym pokoju. Przypadkiem usłyszałam jej fragment - chciałam mu subtelnie wyjaśnić. Miałam nadzieję, że sobie przypomni i zrozumie o co mi chodzi - zdenerwowałam się i po prostu wyszłam.. - ujęłam to bez wspominania większych szczegółów. W końcu siedziała tu jeszcze dwójka ludzi.

-Wtedy.. - spojrzał w górę, chcąc sobie przypomnieć.

-Ja też chcę wiedzieć - burknął Tae - nie powiedziałaś mi o tym nic więcej.

Spojrzałam na niego kątem oka. Gdy myślałam o tym brzmiało to idiotycznie, że wyszłam tylko przez jego słowa. Jednak tamtego dnia nie czułam się najlepiej i wszystko się skumulowało. Jego słowa przywołały niemiłe wspomnienia, a ja nie wytrzymałam.

-O Boże - wypaplał na głos. Namjoon schował twarz w dłonie i z nerwami pocierał swoje czoło - Co za palant - powtarzał do siebie - T/I przykro mi, że musiałaś wtedy przyjść. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że mogłaś to usłyszeć. Zamiast nad tym pomyśleć, złościł się na wszystkich - mówił zrezygnowany.

-Więc wrócił do starego siebie? - to co powiedział przypominało mi jego zachowanie, gdy byłam Soo. Potwierdzało to wszystko co wtedy widziałam.

-Co masz na myśli? Czy możecie mówić prościej? - wtrącił się Hobi. Razem z Namjoonem spojrzeliśmy na niego. Przełknął ślinę, tak jakby był właśnie pod ostrzałem.

-Nie wiem co masz na myśli mówiąc. że wrócił do starego siebie - powiedział z zaniepokojeniem lider.

-Kiedyś był bardzo nerwowy.. - mruknęłam - Przeważnie gdy go widziałam krzyczał na innych i chodził wściekły - ostrożnie wyjaśniłam.

Oparł się z westchnięciem. Czułam, że zmierzamy do trudnego tematu. Nawet jemu zdawało mi się że sprawia mu kłopot. Siedział przez chwilę spokojnie. Zbierał myśli, gdy wszyscy się zaczęli na niego gapić oczekując odpowiedzi.

-Wiesz T/I obserwowałem go przez jakiś czas - powiedział ciężko - Przeszedł przez trudny okres gdy ciebie nie było. Nie obwiniam go za to, że w tamtym czasie był w rozsypce. Zamiast płakać najczęściej się złościł na innych - ściskał swój nadgarstek - Myślałem, że gdy wrócisz to wszystko się ułoży lub będzie musiał jakoś się z tym pogodzić, że ciebie nie ma. Wiedziałem, że będzie to kosztować dużo cierpliwości i pracy. Jednak nawet gdy tu jesteś wydaje mi się, że wciąż potrzebuje pomyśleć nad tym co robi.

Czułam jakby atmosfera stała gęstsza. Skrywany od jakiegoś czasu smutek wymalował się na ich twarzach. Nie tylko na Namjoona, ale również Hobi stał się bardziej poważny i utkwił wzrok na stoliku. Chciałam wysłuchać do końca co miał do powiedzenia.

-Nie wiem czy to wina wypadku, twojej nieobecności czy czegokolwiek innego, ale nie tylko Ty zauważyłaś tę zmianę - wziął oddech - Ale również widziałem to jak zaczął zmieniać się gdy pojawiłaś się obok. Jego złość była zauważalna momentami mimo wszystko, ale była o wiele mniejsza. Wydaje mi się, że masz na niego dobry wpływ.

-Co to znaczy? - zmierzał gdzieś, ale nie wiedziałam czego ode mnie chciał.

-Nie powinienem nawet o to prosić, dlatego nie odbieraj tego w ten sposób. Po prostu zastanawiałem się czy Twoja obecność mogłaby mu całkowicie pomóc. Był całkiem innym człowiekiem przed wypadkiem. Prawie nigdy się nie złościł. Myślę, że on też potrzebuje zrozumienia. W jeden dzień wszystko drastycznie się zmieniło. Szukał cię nieustannie mając nadzieję że żyjesz, ale gdy w końcu cię odnalazł okazało się, że go nie chcesz. To naprawdę musiało go zaboleć - patrzył mi w oczy - nie obwiniam ciebie. Ty również miałaś inne życie przez ten czas. Tobie również było ciężko. Chciałbym po prostu żeby wszystko wróciło na dobre tory. Jungkook ostatnimi dniami przechodzi samego siebie i nie chce nawet mówić o tym co go trapi.

-I tylko ja mogę coś tu zrobić..? - dopytywałam - Co zrobił? - zmarszczyłam czoło. Część moich lęków zniknęła, ale wciąż nie byłam wystarczająco odważna żeby cokolwiek z tym zrobić. Nie potrafiłam opanować jego złości. Nie miałam magicznych mocy, które by go powstrzymały.

-Jego nastrój zmienia się często. Raz płacze, raz się nie odzywa, a później wpada w złość. Dusi wszystko w sobie i nie chce pomocy.

-Ostatnio zdemolował całkowicie wasz pokój. To był pierwszy poważniejszy incydent - odezwał się Hobi - następnym razem widziałem go w nocy jak siedział przy stole. Była całkowita ciemność. Zapytałem się go dlaczego siedzi sam, ale nie odpowiedział mi - był zmartwiony - kolejnym już razem w złości rozbił wazon.. Opróżnił pół szafki z alkoholem. Nie mam pojęcia nawet co z nim zrobił..

Słuchałam w ciszy jego wybryków. To naprawdę źle brzmiało. Nie chciałam nawet tego sobie wyobrażać.

-I wy chcecie, żeby ona do niego wróciła? Co jeśli dla niej coś zrobi? - Taehyung odezwał się po długim milczeniu. Wyglądało na to, że nie podobał mu się ten pomysł.

-Nie, to nie chodzi o to - bronił się Namjoon - to czy zechce do niego wrócić to tylko jej decyzja. Nie chcę robić niczego na siłę. Nie mogę o to prosić. Chcę tylko tego żeby spróbowała, chociaż już czuję się głupio pytając o to. Może jakieś spotkanie lub rozmowa by pomogła, albo jej powrót do dormu. Nie mam pewności czy to pomoże, ale chciałbym spróbować. On naprawdę uspokajał się gdy była w pobliżu - wyjaśnił w panice - Jeśli T/I oczywiście by się zgodziła - spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.

-Namjoon - jęknął Taehyung.

-T/I jesteś dla niego jak rodzina.

-Przecież sama się stamtąd wyniosła, dlaczego miałaby chcieć do niego wracać? To nie ma sensu. Nie ufam mu - Taehyung zacięcie dyskutował.

Wiedziałam, że Namjoon chciał dobrze. Jednak nie byłam pewna czy byłabym w stanie się poświęcić. Nie zostało mi dużo czasu. Miałabym oddać go właśnie dla niego? Martwił się o niego jak o prawdziwego przyjaciela. Nie byłam pewna czy powinnam się na to zgadzać.

-Zastanowię się, ale jest coś co powinnam wam powiedzieć jeśli miałabym w to wejść - powiedziałam spokojnie. Teraz wszyscy patrzyli na mnie.

-Co takiego? - Namjoon się niecierpliwił.

-Jestem w ciąży - przełknęłam ślinę. Przeszło mi to przez gardło łatwiej niż myślałam.

-Naprawdę?! - wstał jak poparzony. Pokiwałam głową - Gratulacje! - szeroko się uśmiechał.

-Gdzieś tak czułem, że coś mi tu nie gra - mówił podejrzanie Hobi - To świetna wiadomość, gratulacje - powiedział z pełnym uśmiechem. Gdyby nie stół byłam pewna, że byliby już koło mnie.

-Ale nie wiem kto jest jego ojcem.. - powiedziałam już ciszej. Nie chciałam wspominać o dalszej części problemów.

-Chcecie wziąć odpowiedzialność za dwie osoby? - Taehyung zdawał się nie odpuszczać - całkowicie postradał zmysły - burknął pod nosem.

-Wiesz jaka jest sytuacja - usiadł z powrotem - Tylko spotkanie, nic więcej. T/I zrobi co będzie chciała - wyjaśniał Namjoon. Naprawdę się trudził, a jego twarz pokazywała to wszystko.

-Ona nie ma żadnych zobowiązań.

Zadziwiało mnie to co mówił. Jeszcze niedawno stał za Jungkookiem, a teraz nie chciał żebym się z nim nawet spotkała. Siedziałam cicho gdy dyskutowali. Nie zgodziłam się jeszcze na nic. Nie wiedziałam jak postąpić. Namjoon nigdy mnie o nic nie prosił. Musiało mu na tym naprawdę zależeć. Jednak sama z siebie nie miałam ochoty wracać do niego. Może naprawdę potrzebował pomocy.

-Pomyślę nad tym - mruknęłam. To nie była żadna deklaracja, ale zauważyłam że naprawdę ucieszył się z mojej odpowiedzi.

-Dziękuję - skinął do mnie głową.

Głośne klaśnięcie rozdarło gęstą atmosferę.

-No to może się czegoś napijemy? Siedzimy i tak gadamy, a jeszcze nic nie wzięliśmy - Hobi pełen entuzjazmu zawołał kelnerkę.

Po dokonaniu zamówień zaczęliśmy rozmawiać na luźniejsze tematy. Razem z tym zapomnieliśmy na jakiś czas o Jungkooku. Siedzieliśmy tam przez jeszcze długi czas w miłej atmosferze. 

~*~

Naciągnęłam na siebie dużą koszulkę i wyszłam z łazienki. Yeontan podbiegł do moich stóp, gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi. Nie miałam pojęcia gdzie ten pies podziewał się całymi dniami. Czasami był tutaj z nami, a czasami nigdzie go nie było.

-Gotowe! - usłyszałam donośny głos Tae. Przynajmniej trochę mu przeszło.

Poszłam do kuchni, w której siedział. Gdy tylko weszłam spojrzał na mnie. Powoli usiadłam na krześle i przysunęłam miskę do siebie. Para z gorącego mleka unosiła się. Zamieszałam łyżką płatki, żeby smak zmieszał się z mlekiem.

-Twój brzuch naprawdę urósł - przekrzywił głowę, gdy się na niego gapił.

-Raczej kurczyć się nie będzie - włożyłam łyżkę do ust. Zasłoniłam je ręką, gdy gorąca ciecz zaczęła wyparzać mi buzię.

-Coś się stało?

Pokręciłam głową i przełknęłam wszystko.

-Zapomniałam ostudzić - przygryzłam wargę.

-Miska nie ma nóg, nigdzie ci nie ucieknie - rzucił żartem.

Byłam głodna dlatego tak szybko to robiłam. Kontynuowałam jedzenie będąc już bardziej ostrożną. Ciągle odczuwałam poprzednie poparzenie, ale nie mogło mnie to zniechęcić.

Ding dong.

Taehyung odłożył łyżkę. Chciał pójść do drzwi i je otworzyć. Przypuszczałam, że mógł być to Jimin, dlatego szybko wstałam z krzesła.

-Ja pójdę otworzyć - zadeklarowałam i  poszłam do drzwi.

Przekręciłam zamek i szeroko je otworzyłam. Kąciki jego ust od razu się uniosły.

-Cześć - szybko do mnie przylgnął. Pocałował mnie w głowę.

-Czym sobie zasłużyłam na takie powitanie? - powiedziałam w jego ubranie.

-Tym, że otworzyłaś drzwi - jeszcze raz pocałował mnie w głowę i puścił. Zamknął za sobą drzwi.

-Rozbierz się.. - mruknęłam.

-Cześć - powiedział Jimin. Odwróciłam się do tyłu. Taehyung machnął tylko ręką i zniknął za drzwiami swojego pokoju - Co mu jest? - ściągnął kurtkę i powiesił ją.

-Obraził się - wytłumaczyłam. Powoli objął mnie w pasie - Jadłam kolację, zjesz ze mną?

-Nie tym razem - pokazał mi uśmiech.

Uwolniłam się z jego objęć i złapałam za rękę. Poprowadziłam go za sobą. Moja kolacja wciąż stała na stole. Zjadłam już większość, więc złapałam za miskę i zaczęłam jeść.

-Czemu nie usiądziesz? Nie śpiesz się - mówił delikatnym głosem.

-Nie chcę tracić czasu - powiedziałam z pełnymi ustami. Była późna godzina.

Pokręcił głową ze zrezygnowania. Oparł się o stół i cierpliwie czekał aż skończę.

-Mam ochotę bardzo mocno cię wyściskać - intensywnie się we mnie wpatrywał.

-Już kończę - wepchnęłam kolejną łyżkę do buzi.

Dokończyłam jedzenie i od razu poszłam umyć miskę. Mokre naczynie odstawiłam do suszarki. Jego ręce znowu mnie objęły.

-Mogę cię przytulić tak bardzo bardzo mocno?

-Tak, możesz - parsknęłam śmiechem i odwróciłam się do niego.

Nie musiałam powtarzać dwa razy. Mocno mnie ścisnął, a głowę umiejscowił na moim obojczyku.

-Nie było mnie tu tylko kilka godzin, a już się za tobą stęskniłem - szepnął mi do ucha.

Przekrzywiłam głowę w bok. Jego oddech łaskotał mnie po szyi.

-Skończyłeś już? - ciężko mi się oddychało, gdy tak mnie przytulał.

-A muszę kończyć? - droczył się ze mną.

-Kiedyś powinieneś - mruknęłam.

Puścił mnie na chwilę tylko po to żeby podnieść mnie w wygodny sposób. Trzymał mnie obiema rękami, a ja złapałam go za szyję. Zaczął ze mną gdzieś iść.

-Użyj swoich kochanych rączek i otwórz drzwi - zatrzymał się przy drzwiach do mojego pokoju.

Jedną ręką nacisnęłam na klamkę, a on pchnął drzwi. Widziałam uśmieszek na jego twarzy. W ciszy odstawił mnie na łóżku.

-Zapraszamy do ponownego skorzystania z naszych usług lotniczych - przybliżył swoją twarz do mojej.

-Tylko jeśli dostanę zniżkę - uśmiechnęłam się niewinnie.

W sekundzie cmoknął mnie w usta.

-Dostaniesz razem z pakietem VIP - wyszczerzył się.

Przesunęłam się do tyłu i ułożyłam na dużej poduszce. Gdy tylko to zrobiłam  zaczęłam odczuwać zmęczenie.

-Chodź do mnie - mruknęłam, gdy wciąż stał i się mi przyglądał.

Materac zaczął się uginać, gdy był coraz bliżej mnie. Jego twarz znała się nad moją. Chciałam żeby położył się obok mnie, a zamiast tego zawisł nade mną.

-Jesteś taka ładna - patrzył mi się w oczy.

-Co ty mówisz, przecież nie jestem nawet ładnie ubrana. To tylko koszulka Taehyunga.

-Zawsze jesteś ładna.

Zakryłam ręką jego usta.

-Masz zwyczaj nadzwyczajnego komplementowania ludzi i przeważnie trafia to na mnie. Dlatego powiem tylko dziękuję - nawet teraz mogłam zauważyć jak się uśmiechał. Zabrałam rękę, dając mu wolność.

-Jesteś wspaniała - droczył się ze mną.

-Jimin - jęknęłam - przestań już..

-Ale taka jesteś - mruknął - w takim razie powiedz mi jak było na spotkaniu.

-Fajnie - odpowiedziałam krótko. Nie chciałam się dzielić rozmowami z nim.

-Wszystko było w porządku? Nic specjalnego się nie działo? - ciekawsko pytał.

-Tak, poszłam z Tae, a później przyszedł jeszcze Namjoon - wyjaśniłam.

-To dobrze - westchnął - cieszę się że nic się nie stało.

-Nie bolą cię ramiona? - zapytałam z ciekawości. Podpierał się na nich przez cały ten czas.

-Nie - wyznał z uśmiechem - Taehyung uciekł przede mną, prawda?

-Nie wiem, od rana miał zły humor - wyznałam - wczoraj gdy poszedłeś, prawie się pokłóciliśmy. Nie wiem czy to dlatego.

-Nie chce, żebym się z tobą spotykał, prawda?

Nie chciałam mu tego mówić. Musiało mu być przykro z tego powodu. Jednak powiedział to za mnie i doskonale o tym wiedział.

-Nie - chciałam skłamać, ale wydawało mi się, że on i tak o wszystkim wie.

-Nie musisz kłamać - mruknął - wystarczy mi to, żebyś Ty tego chciała. Zrobię dla ciebie wszystko - wyszeptał. Jego oczy błądziły w moich. Było mi przykro z jego powodu.

-Dziękuję, że przyszedłeś - chciałam żeby poczuł się lepiej.

Mały uśmiech zaczął malować się na jego ustach.

-Ale wiesz możemy wykurzyć tego szopa pracza z nory - parsknął śmiechem.

-Jak? - wiedziałam, że miał na myśli Taehyunga.

-Ach T/I! - wyjęczał głośno.

Momentalnie się zawstydziłam.

-Ach! - wyjęczał.

Zmarszczyłam brwi. Dlaczego o to zapytałam?

-Uderzę w ścianę, to zwróci jego uwagę - wyszeptał. Przesunął się do przodu, a jego klatka piersiowa znalazła się nad moimi oczami.

Usłyszałam głośne uderzenie, a zaraz po tym cofnął się do tej pozycji w której był wcześniej.

-Będziesz miał siniaka - jęknęłam. Nie chciałam żeby robił sobie krzywdę dla takiej zabawy.

-T/I - wyjęczał moje imię. Odchylił głowę do tyłu.

Zaczął robić to coraz częściej. Zakryłam twarz rękami. Byłam strasznie zawstydzona tym co robił.

-Och? Słyszałaś? Drzwi się otworzyły - wyszeptał.

Skinęłam głową.

-T/I jesteś boska!

Moje uszy zwróciły uwagę na dość głośne pukanie. Jimin ucichł na moment.

-Pójdę do niego - szepnęłam.

Zdjęłam dłonie z twarzy. Powoli odsunął się na bok. Zeszłam z łóżka z zamiarem pójścia.

-Zaczekaj - wstał w panice - nie możesz tak wyjść. Wyglądasz jakby nic się nie stało - podbiegł do mnie.

Obsunął lekko moją koszulkę na jeden bok. Nie pytałam o nic, tylko patrzyłam na to co chciał zrobić. Objął mnie w talii i ujął mój policzek. Jego usta znalazły się na moim obojczyku.

-Nie sądzę żeby stał się zazdrosny przez to - szepnęłam.

Poczułam ukłucie w tamtym miejscu. Jego usta przesunęły się na moją szyję i zaczęły ją całować. Wydawało mi się, że za bardzo się w czuł.

Kolejne pukanie sprawiło, że odsunął się ode mnie.

-Jeszcze tylko włosy - przygryzł wargę. Sięgnął dłońmi do moich włosów i sprowadził tam nieład.

-T/I, śpisz? - usłyszałam głos Taehyunga.

-Nie, już idę - odpowiedziałam mu.

-Sprawdź czego chce i wróć do mnie - wyszeptał.

Skinęłam głową i poszłam do drzwi. Otworzyłam je i wyszłam na korytarz, gdzie stał Tae. Zilustrował mnie, mimo, że sam lepiej nie wyglądał. Miał na sobie tylko bokserki.

-T/I proszę śpij ze mną - wbijał we mnie wzrok.

Nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń.

-Dlaczego? Przecież Jimin jest u mnie.. - mruknęłam.

-Nie mogę zasnąć..

Patrzyłam na niego. Może naprawdę czuł się trochę zazdrosny. Wcześniej nie prosił mnie o spanie z nim. Chwyciłam za klamkę od pokoju.

-Pójdę tylko po buty - wymyśliłam na szybko.

-Nie potrzebujesz ich do spania - upierał się.

-Zaraz wrócę - skinęłam do niego głową i szybko wróciłam do pokoju.

Jimin siedział na brzegu łóżka.

-Czego chciał? - od razu zapytał.

Podeszłam powoli do niego.

-Chce żeby z nim spała..

-Więc mnie zostawisz? Wolisz jego czy mnie?

Chwyciłam jego twarz w dłonie.

-Nie zadawaj takich pytań. To tylko dzisiaj - pacnęłam go w nos.

-Dzisiaj, jutro, a później nie wiadomo ile razy..

-Nie bądź zazdrosny - mruknęłam.

-Ale jestem i to bardzo.

Pochyliłam się i złączyłam nasze usta. Na krótki moment zapanował spokój. Puściłam go i poszłam do drzwi. Po cichu wyszłam stamtąd i od razu wpadłam na Tae. Złapał za moją rękę i poprowadził do siebie. Wydawał się być zdenerwowany, bo mocno ściskał moją dłoń.

Z jednego ciemnego pomieszczenia weszliśmy do drugiego. Dopiero wtedy mnie puścił.

-Nie ufaj mu T/I. Dlaczego jesteś tak łatwowierna? - stał do mnie tyłem.

-Chciałeś żebym z tobą spała, a nie gadała. Poza tym przestań poruszać ten temat, bo sobie pójdę - ostrzegłam go.

Nie czekając na niego podeszłam do łóżka i się na nim położyłam. Okryłam się kołdrą i ułożyłam na prawym boku, tak żebym nie musiała się na niego patrzeć.

Zamknęłam oczy i czekałam, aż się w końcu położy. Materac po kilku sekundach ugiął się. Poczułam jego ręce, które objęły mnie od tyłu.

-Puść mnie - burknęłam.

-Nie - usłyszałam obok ucha.

Przestałam się odzywać, bo był uparty. Czułam jego oddech na karku.

-Zawsze, gdy tylko odwiedzałem cię w sierocińcu kończyło się na tym, że spałem w twoim łóżku. Nie zależało to nawet od wieku. Nieważne jak starzy lub młodzi byliśmy zawsze kazałaś mi zostać - szeptał delikatnym głosem - przytulałaś mnie zawsze tak ja teraz, nawet jeśli protestowałem. Jednak, gdy byłem starszy zacząłem po prostu ignorować to co robiłaś. Nie potrafiłem wtedy tego docenić. Chciałem być dobrym starszym bratem, ale ty łamałaś te zasady. Chciałem Ci to przypomnieć..

-Śpij już - mruknęłam.

Jego uścisk tylko się powiększył.

-Dobranoc - wyszeptał.

-Mhm.







~*~


Nie sądzicie, że jest zbyt spokojnie? Pora to zmienić.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top