28

Jechaliśmy autem do domu. Rozpadało się trochę, dlatego zeszło nam trochę dłużej. Moja głowa spoczywała na szybie, a łzy wciąż ściekały po moich policzkach. Byłam zmęczona po całym dniu i czułam się jak jakiś szczur laboratoryjny. Nie mogłam zliczyć badań, które mi dzisiaj zrobili. Jednak wciąż lekarz poinformował mnie, że zadzwoni bo ma jakieś 'ale' do wszystkich wyników.

Udało mi się jakimś cudem stamtąd wyjść w miarę szybko. Taehyung powiedział jeszcze nikomu o wiadomości. Nie cieszyłam się z tego co usłyszałam. To komplikowało wszystkie moje sprawy i dokładało zmartwień. Kogo mam za to winić? Pozostaję tylko ja.

Może powinnam wszystko przyspieszyć. Wynieść się dopóki nikt nic nie wie. Jednocześnie jest to bezsensu. Wzdycham cicho, gdy kolejny pomysł nie jest zbyt dobry.

-Wszystko będzie dobrze, nie płacz. Jungkook się ucieszy - położył rękę na moim udzie.

Nadal patrzyłam za okno, na którym pojawiały się krople deszczu. Nie miałam pewności że to on. Wszyscy mogliby zacząć nagle kłamać że to on tylko po to żeby mu pomóc. Nie chcę litości. Nie chcę żeby inni sterowali moim życiem. Zwłaszcza teraz wykorzystywali sytuację.

-T/I - szepnął - nie zadręczaj się tym.

-Nie potrafię - przygryzłam wargę.

To mógł być Jimin, to mógł być Jungkook, a może jeszcze ktoś inny? Najgorsza rzecz która mogła mnie teraz spotkać i nie mogę tego zmienić. Mogli ukrywać przede mną wszystko, a ja mogłabym im we wszystko wierzyć.

Auto zwolniło i skręciło w bramę która zaczęła się otwierać. Zaparkował na wolnym miejscu. Odpięłam pas, a on zgasił silnik.

-Taehyung nie mów im jeszcze. Chcę najpierw sama to przemyśleć i ochłonąć - spojrzałam na niego.

-Dobrze, sama to zrobisz gdy będziesz chciała - odpowiedział cicho.

Deszcz uderzał o auto i tworzył hałas. W ciszy otarłam łzy, żeby zapobiec pytaniom domowników.

-Niedługo wszyscy pewnie zauważą, więc lepiej będzie zrobić to wcześniej niż później.. - przyglądał mi się.

Pokiwałam głową i otworzyłam drzwi. Pod moimi nogami była kałuża, ale wychodziło na jedno bo i tak wszędzie było mokro. Wdepnęłam w nią i zamknęłam za sobą ciężkie drzwi. Nie było szans na to żebym nie zmokła, więc się nie spieszyłam. Zaczekałam na niego i razem weszliśmy do domu.

Ciepłe powietrze od razu nas ogrzało. Zdjęłam przemoczone buty i kurtkę i odwiesiłam wszystko na wieszak razem z torebką.

-T/I jak się czujesz?

Podleciał do mnie Namjoon wyglądał na naprawdę przejętego.

-Nic mi nie jest - pokazałam mu mały uśmiech. Ten człowiek naprawdę zasługiwał na wszystko co najlepsze - Wiszę Ci dobry obiad.

-Za to? - zdziwił się - Jestem szczęśliwy, że nic ci nie jest. Nie potrzebuję niczego więcej.

Poczułam rękę obejmującą mnie od tyłu.

-Jesteś głodna? - powiedział mi do ucha.

Skinęłam głową.

-Czy ja słyszałem że ktoś jest głodny? - Jin wychylił się zza ściany - zrobiłem kotlety - podniósł w górę rękę z widelcem - wiedziałem że zaraz będziecie więc są ciepłe.

-Dziękuję..

Poczułam narastające ciepło wewnątrz mnie.

-Pójdę do Jungkooka - miał zamiar iść.

-Namjoon - zawołałam za nim - tylko cicho, ok? - położyłam palec na ustach.

Zrobił gest zasuwania suwaka i poszedł na górę.

-To wam nałożę, chodźcie - zniknął z naszych oczu.

Założyłam kosmyki włosów za ucho i poszłam do kuchni. Usiedliśmy przy stole. Jin naprawdę wydawał się być szczęśliwy.

-Co powiedział lekarz? Naprawdę dostałem ciarek gdy Namjoon do mnie zadzwonił - krzątał się po kuchni - powiedział mi coś w stylu "T/I leży w samochodzie" myślałem że to nic takiego ale dopiero później powiedział, że źle się czujesz. Rzucał jakimiś hasłami, myślałem że oszalał - śmiał się - ale w końcu zrozumiałem, że stało się coś złego.

Postawił przed nami talerze. Chwyciłam za widelec, który od razu wbiłam w pomidora.

-Zrobili mi kilka badań dlatego tyle czasu minęło, ale nic z tego nie wyniknęło - skupiałam się na jedzeniu. Nie potrzebowałam dodatkowych pytań. Nie byłam za bardzo głodna, moje emocje zabrały mi apetyt ale nie chciałam go urazić. Postarał się nad tym.

-Dzisiejsi lekarze - usiadł naprzeciwko nas - czasami nie warto im ufać - oparł się na rękach.

-Ty byś pewnie poszedł do jakiegoś szamana - rzucił żartobliwie Tae.

-Gdybym jeszcze jakiegoś znał..

-Może i tak jest lepiej. Dał by ci jakiś ziół, na wciągałbyś się i później nie wiedzielibyśmy co z tobą zrobić - powiedział z pełną buzią.

-A byłeś kiedyś u takiej? - zaciekawił się.

Potwierdził stanowczo głową.

-Kiedyś zwichnąłem sobie rękę. Moja babcia zaprowadziła mnie do jej znajomej. Ona nie tylko mi nie pomogła, ale mi rękę połamała że mi operacyjnie wszystko nastawiali - brzmiał przejmująco - ale jest jedna dobra rzecz, która z tego wynikła.

-Jaka? - słuchał go z pełną uwagą.

-Przestała chodzić do szamanów, a zaczęła do normalnych lekarzy. Jej zdrowie na tym skorzystało.

-Czyli nie polecasz? - złożył ze sobą ręce.

-Przez nią mógłbym nie mieć ręki..

Odłożyłam widelec. Nie mogłam wcisnąć już więcej w siebie.

-Dziękuję było pyszne.

Spojrzał w mój talerz, a później na mnie.

-Prawie nic nie zjadłaś.. - zmarszczył czoło - przesoliłem?

-Nie, naprawdę mi smakowało - pokazałam mu uśmiech - po prostu nie byłam aż tak głodna..

Patrzył na mnie z oburzeniem na twarzy.

-Tae, powiedz jej coś!

-Może naprawdę się najadła.. - mruknął - niektórzy nie lubią obżerać się na noc.

-Ale na pewno się najadłaś? - dopytywał.

Czułam się jakbym złamała mu tym serce.

-Tak, przysięgam że jestem pełna. Mogę już iść? Nie zabijesz mnie? - nieśmiało zapytałam.

-Jestem mordercą? Czemu zadajesz takie pytania? - wybuchł śmiechem - Idź, idź przecież nie przywiązałem cię do krzesła..

Odsunęłam krzesło i stamtąd wyszłam. Mój mały uśmiech i humor opadły jak balon bez helu. Nie chciałam, żeby ktoś inny zauważył że coś jest nie tak. Wspięłam się po schodach, aż na samą górę. Chciałam wziąć prysznic i spokojnie położyć się do łóżka. Gdy już pociągnęłam za klamkę od pokoju zatrzymałam się. Usłyszałam głos Namjoona i Jungkooka rozmawiających ze sobą.

-...powiedziała mi tak..

Przysunęłam się bliżej żeby lepiej słyszeć. Słyszałam jak głośno oddychał, wręcz dyszał ze złości.

-Tak? I co jeszcze? Już się zdecydowała zostać jego dziwką?

Spojrzałam przez szparę. Wymachiwał rękami ze złości.

-Nie, ona po prostu powiedziała mi o tym. Nie wspomniała nawet o nim.

-Wiem, że najchętniej poszłaby do niego i została tam na zawsze. Wiem co wybierze, czy to nie oczywiste?

-Nie zakładaj niczego..

-Ona jest dla niego dziwką! - krzyknął ze złością - oczekujesz, że ją tam podrzucę? Może już tam jest? Dlatego nie ma jej tutaj z wami, dlatego szlaja się gdzie z Taehyungiem chociaż jest prawdopodobnie z nim?

Odsunęłam się nie mogąc tego słuchać.

Więc tak o mnie myślał?

Łzy zaczęły zbierać się w moich oczach. Nikt nigdy nie zrobił mi takiej przykrości. Wycofałam się i zbiegłam na dół po schodach. Nie mogłam tutaj zostać. Przez cały czas kłamał mi w oczy, mówiąc na boku o mnie w taki sposób. Złapałam za wciąż mokre rzeczy wiszące na wieszaku i czym prędzej założyłam buty. Otworzyłam duże drzwi i wyszłam na ulewę.

Nie było dla mnie tutaj miejsca. Łzy mieszały się z deszczem, który uderzał w moją twarz. Po prostu szłam jak najszybciej przed siebie, żeby być jak najdalej stąd. Kiedy zaczynałam wierzyć, że naprawdę był inny on wszystko niszczył. Myślałam, że słowa które mi mówił tak wiele razy podczas wyjazdu nic nie znaczyły bo ich nie pamiętał. Jednak on wciąż je powtarzał, nie było różnicy czy robił prosto mi w twarz czy obgadywał mnie za plecami.

-T/I!! Zaczekaj!!

Słyszałam jak ktoś za mną krzyczał, ale deszcz obijający się o pobliskie budynki był głośniejszy. Zatrzymałam się i odwróciłam. Taehyung biegł w samej bluzie zaraz za mną. Zaczekałam na niego, aż mnie dogoni.

-Co się stało? - powiedział zmęczonym głosem - Dlaczego płaczesz?

Powoli objęłam go i schowałam twarz w jego ubranie.

-Powiedz mi dlaczego ja? Dlaczego mnie musi to wszystko spotykać? Czemu jestem taka głupia? Czemu tak bardzo się mylę? Co ja mu zrobiłam? - wykrzyczałam w jego bluzę.

Zastygł w bezruchu na moment. Wszystko się psuło i waliło mi na głowę. Wszystko szło tak jak nie powinno. Nie potrafiłam tego powstrzymać.

-Masz mnie - wyszeptał - Jeśli potrzebujesz kogoś jestem tutaj - mocno mnie objął - Jesteś dla mnie najważniejsza. Zrobię dla ciebie wszystko.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top