26

Moje palce przekładały papiery i drobne rzeczy w torebce. Upewniałam się, że niczego nie zapomniałam. Nie potrzebowałam zbyt wielu rzeczy, bo nie jechaliśmy daleko.

-Perfumy.. - podniosłam głowę w celu zlokalizowania ich na jednej z półek. Szybko je zabrałam i włożyłam do torebki.

Usłyszałam pukanie, a zaraz po tym Namjoon wyjrzał przez szparę w drzwiach.

-Gotowa? - wyglądał komicznie.

-Tak - zaśmiałam się z powodu jego kolorowej czapki.

-To chodź. Suga będzie prowadził, więc będzie spokój - zostawił mi otwarte drzwi.

Poszłam za nim na dół po schodach. Wszyscy zdawali się tutaj być. Nie sądziłam, że będą chcieli nas pożegnać. Zwłaszcza, gdy mieliśmy wrócić tego samego dnia. Ich oczy zwróciły się na nas.

-Wzięliście kapoki? - dopytywał Namjoon.

-Tak i łódkę też schowałem do kieszeni!

Namjoon zdawał się być przyzwyczajony do tego typu odpowiedzi. Westchnął, poszedł po kurtkę i przy okazji podał mi moją.

-Łowisz ryby przez cały rok? - dopytywałam. Nigdy nie byłam na takim wyjeździe.

-Nawet nie wiesz jakie okazy można spotkać o tej porze roku! - mówił Jin z fascynacją.

-Jest całkiem dobry - powiedział z rękami w kieszeniach Suga.

-Całkiem dobry? - powtórzył jego słowa - jestem mistrzem w łowieniu ryb! Nie będziesz miał ich nawet gdzie pomieścić, tyle ich będzie!

Wyglądał na naprawdę zafascynowanego tym co mówił. Suga otworzył drzwi i poszedł do samochodu.

-HA, nie może znieść tego jak dobry jestem! - krzyknął za nim i wyszedł.

Tae podszedł do mnie jako pierwszy. Bez słowa mnie przytulił.

-Nie utop się mi tam - powiedział ciepłym głosem - i nie przezięb się - pomasował moje plecy i mnie puścił.

-Mam nadzieję, że nie będzie aż tak zimno.

-Nad wodą zawsze jest chłodniej - wtrącił się Hobi i do mnie podszedł - uważajcie na siebie - wystawił mi żółwika, którego przybiłam.

-Wy też - odpowiedziałam z uśmiechem.

Spojrzałam zza jego plecy. Stał sam pod ścianą i się patrzył. Nie wiedziałam czy czekał aż do niego podejdę czy może jednak tego nie chciał. Zignorowałam go i naciągnęłam kurtkę na plecy. Poszłam po buty, które zaczęłam zakładać.

-Czemu nie chcesz się ze mną pożegnać? Jestem od nich inny? - spojrzałam na jego stopy, które pojawiły się obok mnie.

Nie sądziłam, że muszę tu cokolwiek tłumaczyć.

Wstałam i spojrzałam na Namjoona, który na mnie czekał.

-Nie przytulisz mnie?

Nie chciałam tego zrobić przez wczorajszą sytuację. Wystawiłam do niego żółwika tak jak zrobiłam wcześniej z Hobim, ale on tylko spojrzał na mnie.

-Tylko na to zasługuję?

Denerwowało mnie jego zachowanie.

-Nie, zasługujesz na coś gorszego - warknęłam, gdy już nie wytrzymałam.

Uśmiechnął się słabo, a zaraz po tym mocno mnie przytulił.

-Jungkook! - powiedziałam zła w jego ubranie. Moje ręce nie były w stanie nas rozłączyć.

-Jeśli możesz przytulać swoich przyjaciół, to chcę żebyś mnie również przytulała - jego ręka wylądowała na moich włosach i lekko nimi poruszyła.

-Nie jesteś moim przyjacielem - burknęłam. Jego uścisk poluźnił się przez co udało mi się uwolnić.

-Będę mierzył wysoko - powiedział z uśmiechem. Nie rozumiałam z czego tak się cieszył.

Spojrzałam na niego poirytowana. Namjoon zrozumiał, że chcę już iść dlatego machnął im na pożegnanie.

-Będę pod telefonem, nie róbcie głupstw.

Wyszliśmy na zewnątrz, gdzie zaraz obok stało auto z przyczepką. Usiadłam z tyłu razem z nim, bo pozostała dwójka siedziała już z przodu. Zapięłam pas i wygodnie się oparłam. Namjoon siedział po drugiej stronie. Auto zaczęło powoli jechać, czułam się jak na szkolnej wycieczce. Wszyscy wydawali się być w dobrych humorach, a promienie słońca przedzierały się przez chmury i świeciły w szyby.

-T/I powiedz mi czym ty go tak wystraszyłaś? Całkiem inny człowiek z niego się zrobił - nawinął Namjoon.

Nie wiedziałam co ma na myśli.

-Właśnie, myślałem że tylko ja to zauważyłem - odwrócił do nas Jin.

-Czemu miałby się mnie bać? - spojrzałam na ich twarze - myślałam, że jest na odwrót.. - mruknęłam.

-Przestał się odzywać, tak jakby się bał.

-A widziałeś go wczoraj? Cały wieczór przesiedział w ciszy - gadali między sobą.

Nie wiedziałam, że jakkolwiek się zmieniał. Nie zauważyłam niczego. Zawsze wydawał się taki sam.

-Mieliśmy wczoraj małą kłótnię, może dlatego.. - wtrąciłam cicho.

-Nie wiem, ale chodzi jak zaklęty.

-Racja i jakiś taki nieśmiały się zrobił.

Zdawało mi się jakby zrzucali winę na mnie, ale nie zrobiłam niczego takiego. Wiedział na jakiej pozycji stał, więc po co miałby się zmieniać?

-Myślę, że jest taki jak zawsze.. - powiedziałam dość cicho.

-"Taki jak zawsze" naprawdę na takiego ci wygląda? - Yoongi przerwał swoje milczenie - On po prostu nie wie jak się zachować w tej sytuacji.

-Nie znam go, skąd miałabym wiedzieć? - jęknęłam. Zawsze rozmawiał ze mną w nieprzyjemny sposób.

-Nie znasz go, ale już masz na jego temat opinię? Ciekawe - parsknął.

Zamilkłam, bo nie chciałam się z nim kłócić. Próbował mnie sprowokować, tak jakby miał z tego frajdę. Jin włączył radio, chcąc oczyścić atmosferę.

-Spójrz na mnie, spójrz na mnie, spójrz na mnie. W środku zimy, gdy widzisz kwiaty, spójrz na mnie!!

Zaczął śpiewać tekst zupełnie innej piosenki niż ta, która obecnie grała w radiu. Wlepiłam wzrok za szybę i westchnęłam. Zaczynał się rozkręcać z każdą sekundą, a wkrótce dołączył do niego Namjoon. Wyśpiewywali głośno, jednak nie robili tego w poważny sposób. Śmieli się z siebie nawzajem do samego końca.


~*~

Szłam polną ścieżką zaraz za Namjoonem. Postanowiłam z nim posiedzieć zamiast użerać się z Yoongim. Naprawdę wydawało mi się, że mnie nie lubi. Dawał mi o tym znać przy każdej nadarzonej okazji.

Gałęzie pozbawione liści oszpecały cały widok. Gdy spojrzałam w bok widziałam rozprzestrzeniającą się wodę. Fale spokojnie poruszały się, co było dla mnie dobrym znakiem.

-Może usiądziemy gdzieś na słońcu? Jest ładna pogoda, szkoda byłoby nie skorzystać - zaproponował.

Przytaknęłam, było dość ciepło nawet kiedy szliśmy. Wkrótce weszliśmy na bardziej piaszczysty teren, jednak nie nazwałabym tego plażą. Znaleźliśmy miejsce i rozłożyliśmy koc, na którym usiedliśmy.

-Och nareszcie - westchnął i upadł na plecy - trochę spokoju - zaśmiał się.

Położyłam się obok niego, pomimo tego że czułam się lekko zawstydzona. Był blisko mnie, czułam się przy nim niepewnie.

-Macie sporo pracy, prawda? - spojrzałam na jego boczny profil.

-Powiedziałbym, że jest tego coraz mniej.. - wymamrotał na ciężkim wydechu - nie wiem czy ktoś Ci powiedział..

-Macie przerwę w karierze, prawda? - wyprzedziłam go.

Na jego twarzy pojawił się grymas. To był ten jeden słaby punkt, o którym ciężko było mu coś powiedzieć.

-Tak - przyznał - widać wiadomość szybko się rozchodzi.

-To przez to co działo się ostatnio? Jimin i Jungkook nie dogadują się, prawda? - karciło mnie, żeby o to zapytać.

-Tak i nie - westchnął - jest kilka powodów. Czasami warto jest się zatrzymać i pomyśleć co dalej? Czy nadal chcę tak żyć, czy dam radę to dalej robić.. - jego głos zdradzał mi to jak źle się czuł - ale wciąż mamy siebie, więc myślę że jest w porządku..

Myślałam w ciszy nad jego słowami. Może chciał, żebym poczuła się lepiej. Wszyscy byli w trudnej sytuacji, chociaż nie było tego widać na co dzień. Wciąż czułam, że to ja ich do tego popchnęłam.

-Wiesz.. - spojrzałam w niebo - czasami myślę jak dobrze byłoby cofnąć czas. Moglibyśmy zapobiec wszystkiemu, może nigdy byśmy się nie poznali ale wszystko byłoby po staremu. Żylibyście w dobrych relacjach i kontynuowali to co robicie teraz. Nie zepsułabym wszystkiego i nie miała na nic wpływu..

-Dlaczego próbujesz wziąć wszystko na siebie? - wtrącił się.

-To ja was podzieliłam.. - wróciłam wzrokiem do jego twarzy - może nie jest jeszcze za późno, żeby odejść..

-Nie słyszałem większych bzdur od wieków. Co byś zamierzała zrobić? Jesteś częścią naszej rodziny.

Mój oddech uleciał, a ja spojrzałam przed siebie. Nie sądziłam, że myśli w taki sposób o mnie. Myślałam, że wszyscy akceptują mnie tylko dlatego że Jungkook tego chce.

-Wynajęłabym mieszkanie.. - powiedziałam po zastanowieniu - znalazła pracę.. - moje pomysły szybko się skończyły - i żyła..

-T/I wiem że nie jest zbyt kolorowo pomiędzy tobą a nim, ale to nie oznacza że cię nie chcemy. Nieważne co zdecydujesz, chcemy żebyś z nami została. Jesteś mile widziana w dormie.

-Ale to moja wina że się pokłócili..

-Twoje odejście nie sprawi, że nagle się pogodzą - powiedział głośniej - będąc szczerym wątpię, żeby którykolwiek z nich odpuścił. Poza tym jesteś związana z Jungkookiem, więc zawsze będzie obecny w twoim ży—

Urwał zdanie, tak jakby coś się stało. Czekałam, aż może dokończy jednak zamilkł.

-Jak jestem związana z Jungkookiem? - dopytywałam. Wyglądał jakby miał kłopot z wysłowieniem się.

-Znaczy.. wiesz nie masz niczego co by cię z nim związało. Miałem na myśli wasze stare relacje.. - wytłumaczył starannie.

-To nie ma znaczenia, bo ich nie znam - ukróciłam naszą rozmowę.

-No właśnie, ale on wciąż żyje tymi uczuciami.. - znowu przerwał - znaczy tak przypuszczam..

Zaczął się dziwnie zachowywać. Usiadłam i zdjęłam z siebie kurtkę bo zrobiło się ciepło.

-Myślisz, że mogę ich jakoś pogodzić?

Usłyszałam jego westchnięcie. Usiadł tak samo jak ja. Moje oczy zatopiły się w wodzie i słońcu odbijającym się w niej.

-Oni walczą o ciebie.. dlatego myślę że godzić można się dopiero wtedy gdy zapanuje spokój. Trudno jest być osobą decydującą, ale wygląda na to że to musisz być ty.

Był ze mną szczery i nie chował niczego. Brakowało mi osoby, z którą mogłabym tak porozmawiać.

-Wydaje mi się, że Jungkook pała większą nienawiścią do Jimina niż Jimin do niego.. - mruknęłam - Ale wciąż.. jeśli tak bardzo siebie nienawidzą jak mogę na nich wpłynąć?

Schował twarz w dłonie i ją przetarł.

-Możesz tylko używać słów. Jeśli oni nie będą tego chcieli to nic tu nie zdziałasz.

Słuchałam jego rad. Był starszy, bardziej doświadczony i mógł mi powiedzieć więcej. Jednak nie wiedziałam jeszcze jak to wcielić w życie.

-Jak zawsze rozwiązywaliście konflikty w zespole? - byłam ciekawa.

-Zwykle było tak że albo same mijały, czyli zapominali o nich albo sami się godzili z małymi radami. Nigdy nie zmuszaliśmy nikogo do pogodzenia się, bo zawsze wiedzieli co jest dobre dla zespołu, a co nie..

Jego słowa brzmiały bardzo dojrzałe. Byłam nim oczarowana. Jednak moje myśli wciąż wracały do tego jednego tematu.

-Ale nie będziecie źli, jeśli naprawdę będę chciała odejść? To nie wasza wina.. ja po prostu źle się z tym czuję - potrzebowałam pewnego rodzaju potwierdzenia.

-Jedynymi osobami, które mogą być złe to Taehyung i Jungkook. O resztę nie musisz się martwić - zadeklarował.

Westchnęłam z małą ulgą. W oddali zauważyłam łódkę, na której płynął Yoongi z Jinem. Wstałam na proste nogi i podeszłam do wody. Kucnęłam przy samym brzegu. Gdy spojrzałam na piasek przypomniał mi się jeden z pierwszych dni po obudzeniu się.

Palcem zaczęłam pisać imiona członków, tak jak tamtego wieczora on.

Kim Namjoon
Kim Seokjin
Min Yoongi
Jung Hoseok
Park Jimin
Kim Taehyung
Jeon Jungkook

Patrzyłam się na literki. W gardle powstała gula, która mi je ściskała. To było nie tak dawno temu, a zaczęłam odczuwać smutek.

BTS

Dopisałam na końcu. Było w tym coś dziwnego, coś co nie dawało mi spokoju. Nagle zostałam przewrócona do tyłu. Zanim odezwałam się słowem jego duże dłonie otarły mokry piach o moją twarz.

-Achh! Co robisz? - krzyknęłam pretensjonalnie. Śmiał się pokazując swoje dołeczki.

Usiadłam i sięgnęłam rękami do twarzy chcąc się pozbyć przyczepionego piachu. Nabrał w dłonie trochę wody i mnie ochlapał.

-Ach! Zimna jest! - jęknęłam będąc zła.

Nie poprzestał na tym, zaczął chlapać mnie jeszcze bardziej. Zasłoniłam się rękami, żeby zakryć twarz. Moje włosy przemoczyły się razem z ubraniami.

-Namjoon co ty wyprawiasz?! - krzyknęłam.

Wstałam wciąż się zasłaniając. Wydostałam się spod ostrzału i dopiero wtedy przetarłam twarz.

-Przestań - jęknęłam.

-Więc przestań się zamartwiać! Wszystko będzie dobrze. Jeszcze zmarszczek dostaniesz - śmiał się.

-O ty! Mówisz że stara się robię?! - odpowiedziałam podobnym tonem do jego. Uśmiech nie znikał z jego twarzy.

Zrobiłam z dłoni miseczkę. Nabrałam w nie wodę i ruszyłam na niego. Zaczął uciekać.

-Jesteś starszy ode mnie! - krzyczałam za nim.

Chlapnęłam wodą w niego tym razem celnie. Odwrócił się nagle do mnie i zrobił to samo. Chlapaliśmy siebie nawzajem coraz szybciej. Dynamicznie machałam rękami, żeby chociaż w małym stopniu go zamoczyć. Jednak był on o wiele szybszy i celniejszy. Nie miałam z nim szans.

-Dobra, stop! Rozejm! - zasłoniłam się rękami, gdy już nie dałam rady. Przestał na moje słowa.

-Tak szybko się zmęczyłaś? - parsknął śmiechem.

Opuściłam ręce, gdy było już bezpiecznie i spojrzałam na odległość między nami. Moje ręce stały się czerwone od zimna.

-Patrz co tu mam - powiedział melodyjnym głosem.

-Blee!!! Nie zbliżaj się z tym do mnie! - krzyknęłam gdy zauważyłam długiego robaka w jego ręce. Specjalnie wystawił go w górę, żeby mnie przestraszyć.

-Hmm nazwijmy go Pan Paskuda. T/I on chce cię tylko poznać.

Przeczuwałam co chce zrobić, dlatego zaczęłam się wycofywać.

-Nie zrobisz tego - zagroziłam mu palcem.

-Czemu biegniesz? - nabijał się ze mnie.

Zaczęłam uciekać. Przedarłam się przez wodę i uciekłam na piasek. Słyszałam jak za mną biegł.

-AAA! Przestań! Proszę!

Potknęłam się o nogi i przewróciłam.

-Mam cię! - stanął obok mnie.

Podparłam się na rękach w celu podniesienia się, ale wtedy coś mnie ukuło. Moja głowa opadła z powrotem na piach, gdy ból zaczął się pojawiać. Zacisnęłam ręce w pięść.

-T/I co się dzieje?

Słyszałam jego zmartwiony głos. Chciałam coś powiedzieć, ale z moich ust wydobył się tylko jęk. Skuliłam się tak jakby to miało mi pomóc. Nieprzyjemny ból nasilał się, a ja coraz ciężej łapałam oddech.

-Co ci jest, co cię boli?

Poruszyłam głową, próbując dać mu znak. Zaciskałam zęby nie mogąc tego wytrzymać.

Podniósł mnie z zimnego piasku i zaczął nieść. Nie potrafiłam odpowiedzieć mu, zamiast tego z moich oczu zaczęły lecieć łzy.

Biegł w pośpiechu razem ze mną. Co sekundę patrzył w dół i mnie sprawdzał. Otworzył auto gdy do niego dotarliśmy i położył mnie na tylnym siedzeniu.

-Zimno ci? Co ci jest? Jesteś fioletowa!

Brakowało mi tchu żeby cokolwiek mu odpowiedzieć. Chwycił za telefon, chcąc wezwać chłopaków.








~*~

Jeśli się wyrobię to w weekend też będzie rozdział, a jeśli nie to trochę później.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top