25
"Uświadomiłeś sobie czym jest współczucie?
-Nie wiem o czym mówisz.
-Wręcz przeciwnie. Tak tylko sobie wmawiasz. Częściej się uśmiechasz i jest Ci jej żal, prawda? Twoje uczucia będą coraz silniejsze.
-Nigdy
-Uważasz że będziesz w stanie pozwolić jej umrzeć?
-Śmierć była jej przeznaczona od początku.
-Nie możesz wpłynąć na jej przeznaczenie?"
Leżałam na jednej połówce kanapy i oglądałam dramę. Wszyscy gdzieś sobie poszli i robili swoje rzeczy. Tylko jedna osoba została ze mną, która lubiła się nade mną pastwić.
Niestety nawet i on był tak znudzony, że zasnął.
Pobudziłam się i usiadłam gdy przez moimi oczami pojawiła się reklama z członkami grupy. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, gdy zobaczyłam ich zdolności aktorskie. Byli zabawni, gdy odgrywali swoje role.
Opuściłam nogi na podłogę, gdy ten zabawny widok zniknął. Spojrzałam na podpartego na ręce Jungkooka. Coś wewnątrz kusiło mnie, żeby coś z tym zrobić.
Wstałam i na palcach podeszłam do małego stolika, z którego wzięłam kawałek czekolady. Połamałam ją na mniejsze kostki i potuptałam do Jungkooka. Jego usta były lekko rozchylone, wprost idealnie żeby włożyć tam jedzenie.
Wsunęłam mu kostkę do ust, którą idealnie trzymały jego zęby. Nie poruszył nawet wargami, tylko wciąż z tą samą miną spał. Odsunęłam się, gdy nie zauważyłam żadnej reakcji.
Zostawiłam go samego i szybko poszłam umyć ręce. Chciałam coś porobić, ale nie miałam z kim. Nie wiedziałam, gdzie podziewają się członkowie. Byłam pewna tylko dwóch z nich, znając ich nawyki i obecną sytuację. Jednak nie chciałam przeszkadzać dla Tae gdy źle się czuł. Nawet jeśli mogłabym być za to zbesztana pozostał mi tylko Yoongi.
Może on też się nudził, albo spał?
Wysuszyłam ręce i poszłam do jego studia. Ten dom nie był taki sam gdy panowała w nim cisza. Był o wiele zimniejszy bez ich krzyków i przekomarzań i o wiele za duży.
Podeszłam tak jak ostatnim razem nacisnęłam przycisk, żeby mi otworzył. Nie zdążyłam dobrze odetchnąć gdy otworzył mi drzwi.
-Czego?
Patrzył się na mnie ze złością, chociaż to nie ja byłam jej powodem. Założyłam ręce za plecy i się szeroko do niego uśmiechnęłam.
-Bardzo się nudzę, co porabiasz?
Jego mina nie wyrażała niczego innego niż poirytowania. Jednak bez słowa powoli przesunął się w bok. Przeszłam obok niego i znalazłam się w bardzo przytulnym środku.
-Możesz tu posiedzieć, tylko nie przeszkadzaj - usiadł na swoim obracanym fotelu.
Przysunął się do biurka i oparł na obu łokciach. Patrzenie na to jak pracował też było dla mnie nudne, dlatego mój wzrok szybko przeniósł się w róg ściany. Stała tam gitara i kilka innych instrumentów leżało obok. Prześlizgnęłam się tam bez żadnego hałasu i dotknęłam drewna, z którego była wykonana gitara.
Spojrzałam jeszcze raz w jego kierunku upewniając się, że nie patrzy. Chwyciłam palcem jedną ze strun i pociągnęłam, żeby usłyszeć dźwięk.
-Jeśli chcesz na czymś grać, to przynajmniej weź instrument, na którym naprawdę potrafisz grać. W szufladzie obok jest flet.
Sięgnęłam ręką do miejsca, o którym mówił i wyjęłam go ze środka. Był zbudowany bardzo klasycznie, właściwie to na takim większość dzieci uczy się grać. Dmuchnęłam w niego chcąc zrobić mały test dźwięku.
Usiadłam na kanapie. Chwyciłam wygodnie flet i zamknęłam palcami kilka dziurek. Yoongi schował twarz w ręce. Wyglądało na to, że miał jakiś problem.
Zaczęłam dmuchać w instrument, ale zamiast otrzymać jakąkolwiek melodię umilał nam czas pisk i kompletnie pozbawione sensu dźwięki.
-Po co ja ci go dałem? - oparł się na fotelu. Przestałam grać, gdy się do mnie odwrócił. Patrzył na mnie przez moment w ciszy, w końcu dając swoje myśli na światło dzienne - Potrzebujesz kota - stwierdził niewinnie.
Powiększyłam oczy zastanawiając się czy żartuje czy jest poważny. Po co mi kot?
-Masz na myśli takiego z wielkimi kłami, sierścią przyczepiającą się jak chrabąszcze latem? W dodatku z tymi oczami z chęcią mordu i pazurami gotowymi rozszarpać cię na strzępy nocą? Nie chcę.
Parsknął i zwiesił głowę.
-Nie, może być nawet mały. Będzie Ci zajmował czas i nie będziesz się nudzić. Pazury mu obetniesz jeśli zechcesz - mówił z nadzieją że mnie przekona. Tak czy inaczej domyślałam się nie narzekałby na obecność kota w domu tak długo jak nie musiałby po nim sprzątać.
-Nie chcę, wiem o tym że będzie samolubny. Nie przekonasz mnie - czułam że chciał mnie wykorzystać dla własnych celów - poza tym nie lubię zwierząt, wiesz o tym.
-Żyjesz z pięcioma osłami, kot to naprawdę nic w porównaniu do nich.
-Nie uwzględnisz siebie? - wytknęłam mu - oni nie są dosłownym zwierzętami.. są dość mili.
-Mogę uwzględnić ciebie jeśli chcesz - podniósł głowę - tak dla przedłużenia zabawy.
-Min Yoongi dlaczego jesteś taki okrutny! - zmarszczyłam brwi.
Odwrócił się do komputera i zaczął coś wpisywać. Czułam się zignorowana.
-Co robisz? - podeszłam do niego i wlepiłam wzrok w ekran. Nie rozumiałam co robił. Widziałam tylko jakieś prostokąty - Grasz w grę? - niewinnie zapytałam.
-Jeśli to jest gra to jest naprawdę trudna - westchnął. Jego samopoczucie nie było najlepsze - ale.. nieważne. Czemu to ja muszę wykonywać czarną robotę? - zdjął palce z klawiatury.
-To jest potrzebne do pracy? - dopytywałam. Nie orientowałam się w tym, a chciałam go jakoś wesprzeć.
-Po prostu dali mi jakiś nowy gówniany program, którego nikt nie potrafi ogarnąć - powiedział wkurzony - mam już na dzisiaj dość, bo nic mi nie działa.
-Na pewno Ci się uda, tylko musisz trochę nad tym pomyśleć.. - próbowałam go jakoś pocieszyć.
Wstał z fotela, a ja się odsunęłam do tyłu.
-Bardzo się nudzisz? - spojrzał na mnie z góry. Kiwnęłam głową na potwierdzenie - świetnie, więc zrobimy grilla.
-Ale.. ale w zimie? - byłam zaskoczona tym pomysłem.
-A co przeszkadza nam? - powiedział będąc pewny siebie - Chociaż ognisko mogłoby być lepsze w tym przypadku - zastanowił się - chodźmy zanim się rozmyślę - zabrał z biurka klucze i poszedł przodem.
Czasami był nieobliczalny w swoich pomysłach, ale dawno nie widziałam go takiego żywego. Może to być nawet pierwszy raz. Dogoniłam go i wyszłam na świeże powietrze, czego od razu pożałowałam. Pomimo, że świeciło słońce było zimno. Wróciłam się do środka żeby zabrać kurtkę.
Moim oczom umknął kawałek kolorowej czupryny. Zaciekawiona poszłam do kuchni, do której weszła osoba z wcześniej.
-Tae?
Powiedziałam zanim pomyślałam. Wyjął głowę z lodówki, dzięki czemu mogłam zobaczyć jego nowy kolor włosów.
-Kiedy zmieniłeś się w blondyna? Myślałam, że nadal leżysz w łóżku.. - wymamrotałam.
-Byłem głodny i trochę znudzony - wyjaśnił. Wrócił do lodówki, z której wyciągnął jabłko - chcesz? - podniósł w górę rękę.
-Nie chcę.. - nie byłam pewna czy to dobrze, że wstał - będę w ogrodzie z Sugą, zawołaj jeśli będziesz czegoś potrzebował.
-Dobrze! - powiedział z pełną buzią.
Zostawiłam go samego. Ubrałam się w kurtkę i nie tracąc czasu poszłam do ogrodu. Drzwi prowadzące do prawdopodobnie garażu, albo raczej magazynu były podniesione. Wyszedł stamtąd z małym wózkiem, który był obładowany drewnem.
-Pomóc Ci? - chciałam być przydatna.
-Możesz zadzwonić po chłopaków. Ja zajmę się ogniskiem.
-Okej - posłałam mu uśmiech zanim poszedł dalej.
Wyciągnęłam telefon i zaczęłam szukać ich numerów. Na pierwszy rzut wypadł mi Jin bo najszybciej go znalazłam. Wybrałam jego numer.
-Wow T/I myślałem, że zmieniłaś numer. Coś się stało?
Usłyszałam głos Namjoona zamiast Jina.
-Nie, ale robimy ognisko razem z Yoongim. Kiedy będziecie w domu?
Słyszałam silnik samochodu. Musieli dokądś jechać.
-Właśnie wracamy z wytwórni, więc niedługo.
-Okej, będziemy czekać.
Chciałam się rozłączyć, ale znowu się odezwał.
-T/I kupić coś?
Wstrzymałam oddech, gdy zaczęłam myśleć. Yoongi pewnie by mi powiedział gdyby czegoś potrzebował.
-Nie, Yoongi nic nie mówił..
-Dobra to i tak coś weźmiemy - usłyszałam śmiech - Zrób jakąś sałatkę, Jin ci pomoże, gdy wróci.
-Poradzę sobie lub kogoś wykorzystam. Do zobaczenia - pożegnałam się i rozłączyłam.
Ponownie weszłam w kontakty i zaczęłam szukać kolejnej osoby. Moje palce przesunęły obok znajomego mi imienia, co wywołało u mnie nagły smutek. Wśród alfabetu według którego były ułożone nazwy brakowało jednej osoby. Zaczynałam czuć się winna za to, że nie byli w kompletnym składzie.
Kliknęłam na Hobiego i czekałam aż odbierze. Minęło kilka sygnałów zanim odebrał.
-Dawno nie widziałem tego numeru - zaczął monologiem - T/I czemu dzwonisz?
-Yoongi poprosił mnie żeby was zwołać na ognisko, przyjdziesz?
Słyszałam trochę szmerów po drugiej stronie. Szybko odpowiedział.
-Tak, tak. Dopiję kawę i zaraz będę - powiedział wesoło.
-Będziemy czekać - rozłączyłam się.
Zostawiłam wzrok na ekranie. Chciałam zadzwonić do niego, zaprosić go. Pomóc im jakoś naprawić te relacje, które zniszczyły się. Jednocześnie nie wiedziałabym jak się zachować. Czułam że przez brak kontaktu oddalamy się od siebie. To było takie dziwne.
Jak na zawołanie znalazł się w zasięgu mojego wzroku. Poszłam w jego stronę żeby zatrzymał się na moment.
-Yoongi! - krzyknęłam za nim.
-Co? Skończyłaś już? - spojrzał na mnie.
Przełknęłam ślinę. Nie chciałam żeby zrozumiał mnie źle, ale chciałam go o to zapytać.
-Czy możemy zaprosić Jimina? Nie chcę żeby był sam.. jesteście grupą i jego przyjaciółmi. Zaprośmy go..
-Na głowę upadłaś czy co? - kącik jego ust się uniósł. Wyglądał jakby powstrzymywał się przed śmiechem.
-Nie.. po prostu nie chcę żeby był odtrącony..
-Odtrącony? Nie sądziłem że będzie Ci kogoś szkoda.
Jego postawa zmieniła się na ofensywną, ale nie miałam niczego złego na myśli.
-On jest częścią grupy, a to wasz wspólny dom.. - próbowałam wyciągnąć argumenty.
-Nie mam zamiaru mieszać się do waszych spraw i robić okazję do bójki. Idź do Jungkooka, może da ci numer - spojrzał na mnie z wyższością.
Wiedziałam, że Jungkook będzie przeciwny temu, zresztą on też to wiedział.
-Więc czemu zrobiłeś to wcześniej? Czemu powiedziałeś mu o mnie i o Jiminie? Zawsze masz tą samą wymówkę - moje ciśnienie lekko się podniosło.
-Tak należało zrobić.
Zostawił mi nieprzyjemne spojrzenie i poszedł do garażu.
-Ugh jak on mnie wkurza.. - wymamrotałam ze złością.
Czułam, że każdy z nich stoi po jednej i tej samej stronie. Wszyscy przeciwko jednej osobie. Zacisnęłam rękę na telefonie i weszłam do domu.
Rozebrałam się z kurtki i poszłam w kierunku kuchni. Tylko Jungkook spał na kanapie i tylko jego miałam pod ręką. Podeszłam żeby go obudzić.
-Jungkook.. - szepnęłam.
Dotknęłam jego ramienia i lekko nim szturchnęłam. Od razu otworzył oczy i znalazł mnie ze swoim zdezorientowanym spojrzeniem. Przełknął rozpuszczoną czekoladę w jego ustach.
-Zasnąłem? - powiedział słabym głosem.
-Tak - przytaknęłam - Pomożesz zrobić mi sałatkę?
Pokiwał stanowczo głową i szybko wstał.
-Jaką sałatkę? - wyglądał na zdeterminowanego.
-Nie wiem, myślę że to nie ma większego znaczenia. Ważne żeby była dobra..
Na jego twarzy pojawił się mały uśmiech. Chwycił mnie nagle za rękę i pociągnął za sobą do kuchni.
-Wyciągniesz makaron z szafki wyżej? - puścił moją dłoń i pochylił się do kolejnej szafki.
Zrobiłam to co powiedział i otworzyłam opakowanie makaronu. Napełnił garnek wodą i postawił go na kuchence. Nie wiedziałam co chciał zrobić, dlatego w ciszy patrzyłam jak poruszał się po kuchni i wyciągał poszczególne składniki.
-Możesz pokroić pomidory?
Wystawił do mnie plastikową deskę i słoik. Zabrałam wszystko od niego i odstawiłam na blat. Wyciągnęłam nóż z szuflady i zaczęłam kroić.
-Pokroić w paski czy kostkę? - dopytałam.
-Po prostu na małe kawałki, nieważne jak to zrobisz.
Zrobiłam tak jak mi polecił. Podczas gdy ja byłam zajęta jedną rzeczą, on wykonywał pozostałe. Poruszał się tak szybko, że chwilami za nim nie nadążałam. W jednej chwili wrzucał makaron do gotującej się wody, a w następnej robił jakiś sos w szklanej misce. To on miał mi pomagać, a nie ja jemu ale nie miałam nad tym kontroli.
-Wyłączysz ogień?
Stałam obok, więc od razu to zrobiłam. Pokrojone pomidory przełożyłam do miski i czekałam, aż powie mi co dalej.
-Jak dobrze, że ta kuchnia jeszcze żyje!
Usłyszałam znajomy głos za sobą. Gdy się odwróciłam zauważyłam Jina wyglądającego zza siatki zakupów.
-Namjoon też przyszedł? - dopytywałam, bo nigdzie go nie widziałam.
-Tak, poszedł pomóc Yoongiemu - popatrzył na nas i się uśmiechnął - oo widzę, że już kończycie. Nie najgorsza z was drużyna.
-To on większość zrobił.. - mruknęłam.
-Dużo mi pomogłaś - powiedział nad moim uchem.
Kłamał z jakiegoś powodu, ale nie było sensu się z nim sprzeczać. Wrócił do robienia sałatki, gdy Jin wciąż się we mnie wpatrywał.
-T/I, co jutro będziesz robić? - nagle się odezwał.
-Ja? - myślałam przez chwilę - nie mam żadnych planów..
-Oo to już masz. Chcesz pojechać ze mną na ryby? Będzie też Namjoon i Suga. Jeśli boisz się wody to będziesz mogła posiedzieć z Namjoonem - wyjaśnił.
Nie wiedziałam czemu tak bardzo mu zależało żebym z nim pojechała.
-A mnie nie zapytasz? - wtrącił się Jungkook.
-Wiem, że będziesz się nudził. Zostanie Ci dużo energii i później będziesz mnie męczył. Lepiej żebyś poszedł na siłownię - skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
Młodszy spojrzał na niego w dziwny sposób i pokazał mu palcami, że ma go na oku.
-Skończyłeś już tą sałatkę? - powiedział jakby nigdy nic.
-Tak, T/I podasz mi salaterkę?
Skinęłam głową i otworzyłam szafkę, z której wyciągnęłam naczynie. Gdy się obróciłam Jina już nie było.
-Gdzie on poszedł? - podałam mu miskę.
-Chyba do ogrodu - wzruszył ramionami.
Zsunął wszystko co nakroił i moje pomidory. Dodał makaron i jeszcze kilka innych rzeczy.
-T/I, spróbuj - wystawił do mnie łyżeczkę. Przechwyciłam ją od niego i spróbowałam dziwnej cieczy.
-Kwaśne, ale dobre - stwierdziłam.
-To dobrze, bo takie miało być.
Polał sałatkę tym dziwnym sosem i włożył w nią łyżkę.
-Może wezmę talerze - zaproponowałam.
-Przydadzą się - pokiwał głową - wezmę sztućce i sałatkę. Nie bierz zbyt dużo rzeczy, są ciężkie.
Przewróciłam oczami. Nie chciałam być traktowana jak niepełnosprawna. Policzyłam talerze i zabrałam tyle ile trzeba. Poszłam prosto do ogrodu, w którym było już większość osób.
Yoongi rozpalił ognisko przez co zrobiło się ciepło. Plastikowe krzesła razem ze stołem stały niedaleko. Zauważyłam na nim trochę alkoholu na co zmarszczyłam nos.
-Jeszcze szklanki - dopowiedział Jin i poszedł do środka.
Chciałam mu pomóc, ale nie miałam na to szansy bo Jungkook pobiegł za nim.
Napotkałam wzrokiem Namjoona i Suge, ale nie było Hobiego. Nie sądziłam, że picie kawy może zajmować tak dużo czasu. Stanęłam obok lidera.
-Tae też przyjdzie? - popatrzyłam w górę. Był strasznie wysoki.
-Myślę że tak - był zajęty przeglądaniem sztućców.
Dwójka wróciła z zapełnionymi rękami. Postawili szklanki na stole i usiedli na krzesłach. Do głowy wpadła mi myśl, o którą musiałam zapytać.
-Widzieliście gdzieś Hobiego gdy wracaliście? - zwróciłam się do Namjoona.
-Nie, a co? Byliśmy w sklepie, a nigdzie poza tym nie spotkaliśmy go.
-Powiedział mi, że napije się kawy i niedługo będzie, ale wciąż go nie ma.. - wyjaśniłam.
-Pewnie siedzi w tej kawiarni co zawsze - wtrącił się Jin - naprawdę nie wiem co jest tam takiego ciekawego, ale zawsze gdy tam idzie to jest tam przynajmniej godzinę. Kiedyś spróbowałem tamtejszego sernika, był całkiem dobry. Jednak nie sądzę, że można jeść sernik przez tyle godzin. Poza tym dają kawę na wynos, więc też czasami tam brałem - powiedział wygodnie siedząc - nie musimy na niego czekać.
Nagle Suga podszedł do niego z kijem w ręku. Nabił kawałek kiełbasy na czubek i podał.
-Masz, robisz to lepiej - powiedział z powagą w głosie.
Wszyscy jak na rozkaz wstali i chwycili za kijki. Tylko ja zostałam tam gdzie byłam. Zajęłam wolne miejsce. Nie byłam aż tak głodna, a moje wcześniejsze znudzenie zostało zastąpione zmartwieniami.
Prawie wszyscy byliśmy tutaj, razem. Natomiast on siedział gdzieś sam, myśląc nie wiadomo o czym. Jak się teraz miewał.. chciałabym go zobaczyć. Zapytać o kilka rzeczy. Zajęłam jego miejsce do czego nigdy nie powinno dojść.
-Zrobię też dla ciebie - Jungkook znalazł się obok mnie z drugim kijem. Skinęłam głową, pomimo że nie byłam głodna.
Westchnęłam cicho. Byłam pewna że wciąż jest na niego zły. Może powinnam im pomóc, coś zrobić w tej sytuacji, tylko co..
Przed moimi oczami pojawiła się czupryna Tae. Otworzył butelkę z napojem i nalał do naszych szklanek. Podał mi ją i usiadł obok.
-Lepiej się czujesz? - zapytałam z troski.
-Jak młody bóg! - na jego twarzy zarysował się szeroki uśmiech.
Po piłam jego słowa słodkim napojem, ale wciąż nie potrafiłam poczuć się lepiej. Kawał kiełbasy pojawił się na talerzu przede mną.
-Dziękuję.. - przysunęłam się na krześle i nałożyłam trochę sałatki na talerz.
Rozmawiali między sobą, a ja się im w ciszy przyglądałam. Ręka Tae, którą odgarnął mój kosmyk włosów odciągnęła mnie od nich na moment.
-Zawsze, gdy cię widzę jesteś strasznie zamyślona.. - powiedział cicho - mogłabyś mówić na głos co cię trapi to mógłbym Ci pomóc.
Spojrzałam na niego. Nie było niczego nowego co mogłabym mu powiedzieć. Pokazał blady uśmiech, gdy tak ciągle się na niego patrzyłam i kolejny raz poruszył swoją dłonią.
-To nic takiego.. - mruknęłam.
Głośne szurnięcie krzesłem przerwało nam rozmowę. Jungkook usiadł obok mnie. Chwycił za szklaną butelkę pełną piwa i otworzył ją.
-Napijesz się? - zwrócił się do mnie.
Zaprzeczyłam głową.
Podał przed moimi oczami butelkę dla Tae. Wyglądało na to, że nie tylko oni chwycili za butelki. Wkrótce pozostali również usiedli do stołu i zaczęli gawędzić.
Śmiałam się, gdy oni się śmiali. Uśmiechałam się, gdy oni są uśmiechali. Milczałam, gdy coś mówili. W końcu wstałam z krzesła pod pretekstem pójścia do łazienki.
Przeszłam korytarzem, prosto do salonu. Zawsze zostawiali swoje telefony w przypadkowych miejscach. Miałam nadzieję, że znajdę jakiś żeby zadzwonić.
Podeszłam do kanapy, zawsze była szansa na to że mógł mu wypaść gdy spał. Dotykałam rękami miękkiego materiału, ale wyglądało to że nic z tego. Spojrzałam na mały stolik, który również był pusty.
Zostawiłam kanapę i poszłam do kuchni. Oglądałam wszystkie blaty, na których mógłby leżeć telefon, ale żadnego nie zauważyłam.
-Może w kurtce.. - mruknęłam do siebie, gdy kolejny pomysł wpadł do mojej głowy.
Poszłam w kierunku drzwi i przykleiłam się do wieszaków, na których wisiały ich kurtki. Wkładałam ręce do kieszeni każdej z nich. W końcu znalazłam to czego szukałam.
-Nie ma blokady - uśmiechnęłam się nie mogąc uwierzyć w to jakie szczęście miałam.
Szybko weszłam w kontakty, mając nadzieję że nikt nagle się nie pojawi. Znalazłam go i kliknęłam w słuchawkę.
Przyłożyłam telefon do ucha i uśmiechnęłam się, gdy odebrał.
-Ji—
Zaczęłam, ale nie dokończyłam.
-Jimin nie może teraz rozmawiać, oddzwoń później.
Od razu straciłam sygnał. Gdy spojrzałam na ekran widziałam tylko tapetę.
To nie był on. Ktoś inny odebrał zamiast niego.
Nie mogłam odpuścić. Kolejny raz nacisnęłam na numer.
-Daj sobie spokój, czego nie rozumiesz? Przestań mu przeszkadzać!
Usłyszałam ten sam głos, tym razem rozpoznałam że należał on do kobiety. Nie miałam czasu odpowiedzieć bo od razu się rozłączyła.
Większa dłoń znalazła się na moim nadgarstku. Przestraszyłam się i odwróciłam w bok.
-Odpuść.
Czarne kosmyki włosów lekko przysłaniały jego brązowe oczy. Mój żołądek zacisnął się ze stresu.
-To nie ma sensu T/I - Powiedział obniżonym głosem - Czemu chcesz mieć takiego człowieka w swoim życiu? Tak bardzo chcesz przejąć jego problemy?
Przełknęłam ślinę.
Powoli wyciągnął telefon z moich rąk i zastąpił miejsce swoją dłonią.
-Nie kochasz go. Myślisz, że jest inaczej, ale go nie kochasz. Jestem tego pewien - stanął naprzeciwko mnie - Nie znam twoich uczuć wobec mnie, ale znam cię. Wiem jak dobra jesteś i jak łatwo jest wszystko zepsuć - chwycił za moją drugą dłoń - Nie potrzebujesz go, żeby żyć dalej. On nie da ci niczego dobrego.
Zabrałam ręce i cofnęłam się o krok. Nie rozumiałam jego iluzji i czemu chciał mi wmówić to co czuję, a co nie.
-Wiem jak bardzo go nienawidzisz - przełamałam ciszę - możesz powiedzieć o nim wszystko.
-Nie chodzi mi o niego, chodzi mi tylko o ciebie - sięgnął dłonią próbując mnie dosięgnąć, ale cofnęłam się.
-Nie chcę tego słuchać - powiedziałam ze złością.
-Nie chcę żebyś popełniała te same błędy - powiedział głosem pełnym żalu.
-Ty też popełniasz błędy! - wykrzyczałam mu prosto w twarz.
Sekundę później czyjaś ręka znalazła się na moim ramieniu. Tae stanął za mną i umieścił wzrok na Jungkooku. Nie wyglądał na szczęśliwego.
-W ten sposób niczego nie zmienisz - przemówił głębokim głosem.
Wyglądał jakby wbijał w niego ostrza. Nie widziałam, żeby wcześniej był taki zły. Cofnęłam się do tyłu i chwyciłam go za rękę na wszelki wypadek.
-Nic się nie stało - popatrzyłam w górę, próbując ściągnąć jego wzrok na dół. Jednak to nic nie dało - Taehyung, dlaczego przyszedłeś? - chciałam zapobiec niechcianej sytuacji.
-Długo cię nie było.. - jego mina wróciła do normalności - więc przyszedłem w dobrym momencie - dokończył zdanie.
-Powiedziałbym wręcz przeciwnie - wtrącił się.
Powietrze zagęściło się.
-Chodźmy do reszty.
Ruszyłam do przodu wciąż trzymając go za rękę, ale wtedy poczułam ucisk na drugiej.
-T/I zostań.
Stanęłam pomiędzy nimi. Oboje trzymali mnie i nie zamierzali puścić.
Na szczęście drzwi wejściowe otworzyły się, a przez nie wszedł Hobi. Nigdy nie czułam takiej ulgi jak teraz.
-Co robicie? Trochę mi się zeszło - patrzył na nas - Wow nie mówcie mi, że będziecie o nią walczyć - powiedział trochę zszokowany.
Jednak wydawało mi się, że zrozumiał szybko sytuację. Tanecznym krokiem podszedł do mnie i uwolnił od nich.
-Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta - powiedział z sarkazmem - tańczyłaś kiedyś tango? To idzie tak..
Chwycił mnie w talii i złapał za rękę. Poprowadził mnie do przodu w taneczny sposób i uwolnił od tamtej dwójki. Zatrzymał się, gdy przekroczyliśmy próg drzwi i mnie puścił.
-Co ich ugryzło? - powiedział będąc trochę zmęczonym.
-Nie wiem.. zaczęłam kłócić się z Jungkookiem i wtedy przyszedł Tae - wyjaśniłam - Dziękuję że mi pomogłeś - przytuliłam się do niego.
-To nic takiego - był trochę zawstydzony, dlatego go puściłam - To nadal jest to ognisko? - na jego twarzy pojawił się rumieniec.
-Tak, reszta siedzi w ogrodzie.
-Lepiej, żeby zostawili mi jakieś kiełbaski bo zgłodniałem - potarł ręce i poszedł w kierunku wyjścia.
Miałam nadzieję że już sobie stamtąd poszli i do niczego nie doszło. Nie rozumiałam ich zachowania.
~*~
Żyję moi drodzy, nadal żyję!
Dni o wiele za szybko mijają i nawet nie zauważyłam kiedy ten czas tak szybko minął. Nie było rozdziałów, bo byłam przeziębiona i później miałam szczepienie przez które moje siły kolejny raz gdzieś uciekły. Dlatego przepraszam, ale nie miałam siły ich napisać. Jednak w zamian ten jest o wiele dłuższy.
Na początku tej książki moje chęci latały na prawo i lewo i myślę, że to było dość widoczne przez ilość rozdziałów. Jednak z czasem moje lenistwo i senność brała nade mną kontrolę dlatego nie byłam przygotowana na żadną przerwę. Postaram wziąć się w garść i zacząć pisać więcej, bo nie brakuje mi pomysłów tylko częściej powodem jest to że albo chce mi się spać albo przeznaczam czas wolny na coś innego i odkładam pisanie.
Ale chcę też podziękować za waszą aktywność. Komentarze to było coś czego mi brakowało podczas pisania One Step dlatego jestem bardzo wdzięczna za to co dzieje się w tej książce nawet jeśli czasami jest to coś negatywnego. Nawet jeśli nie odpisuję, to czytam każdy z nich i naprawdę to pomaga mi w kontynuowaniu tego co robię, a wasze teorie i tego czego chcecie sprawia mi dużo frajdy.
Nawet jeśli kiedykolwiek pojawiłaby się podobna sytuacja, że nagle nie byłoby rozdziału lub bym zniknęła to nigdy nie oznaczałoby to tego że skończyłabym z pisaniem. Dla mnie wystarczy jeden czytelnik, żeby mieć dla kogo pisać i to dotyczy wszystkich moich książek. Każdy z was jest moim kolejnym powodem do kontynuowania dlatego bardzo dziękuję że jesteście.
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał.
I dziękuję również @COFFETV za wczorajszy komentarz
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top