20
Czemu go tu nie ma. Czy naprawdę mnie zostawił? Kłamał przez ten cały czas?
Jimin czemu?
Zacisnęłam rękę w pięść. Łzy coraz bardziej moczyły poduszkę na której leżałam. Próbowałam być cicho, ale chwilami moje gardło odzywało się za mnie.
Jeśli ja nie miałam dobrego snu, przynajmniej on powinien go mieć. Okryłam się kołdrą po sam czubek nosa.
To nic dla niego nie znaczyło? Nie zależało mu na mnie? Udawał swoje uczucia?
Czemu byłam taka głupia?
Moje przygnębienie nasilało się.
On odrzucił mnie?
Byłam zła na siebie, na niego. Obiecaliśmy sobie tyle rzeczy, a on tak łatwo o tym zapomniał.
Obróciłam się na plecy.
Nie mogłam zrozumieć dlaczego wtedy nie odebrał. Potrzebowałam go, a on wiedział o tym. Gdzie on jest? Obiecał mi że będzie mnie chronił, że mnie nie zostawi. Dlaczego kłamał?
Próbowałam zrozumieć, bo nie mogłam tego zaakceptować. On nie był taki, więc dlaczego?
Może jest gdzieś tu, może na mnie czeka albo szuka..
On nie mógł zapomnieć.
Zsunęłam się z łóżka. Jungkook spał na fotelu, z daleka ode mnie. Podeszłam do okna. Może był gdzieś tu.
Przyglądałam się ludziom z góry. Wciąż miałam nadzieję, że tam będzie. Może wydarzy się jakiś cud..
Wyostrzyłam wzrok.
-Mhm.. T/I..
Odwróciłam się. Zaniepokoiłam się, że mógł się obudzić. Przyjrzałam mu się. Po prostu powiedział to przez sen. Wróciłam oczami tam gdzie wcześniej. Właśnie wtedy zauważyłam znajomą czuprynę.
-Jimin?
Powiedziałam na głos, próbując sobie to uświadomić. Śledziłam go wzrokiem, dopóki nie usiadł na ławce.
To musi być on.
Ominęłam długie nogi Jungkooka i wybiegłam z pokoju. Nie mógł odejść. Musiałam go dogonić. Byliśmy wysoko dlatego wsiadłam do windy. Denerwowałam się myślą, że to może być on.
Ale może naprawdę przyjechał. Może uda nam się spotkać. Może to co myślałam było nieprawdą. Nie mógłby przecież być takim kłamcą. Nie mógłby mnie skrzywdzić
Gdy tylko winda zatrzymała się na parterze pobiegłam do wyjścia. Stanęłam na chodniku i rozejrzałam się na boki, w końcu dostrzegając ławkę na której siedział.
-Jimin?
Podeszłam bliżej. Patrzył w przeciwnym kierunku.
-Jimin, to ty?
Obejrzał się na mnie. Spojrzał na mnie jak na dziwaczkę, ale to nie był on.
-Przepraszam, pomyliłam Pana z kimś..
Odeszłam chcąc oszczędzić sobie więcej wstydu. Usiadłam na zimnej ławce. Wiedziałam, że nie wyglądałam najlepiej, ale miałam chwilę na złapanie oddechu.
Może za dużo myślałam.. za szybko oceniłam sytuację. Może się mylę.
Złapałam się za głowę. Nie wiedziałam co mam myśleć. Może to wina Jungkooka, może dlatego nie odbierał.
Ale on mi wczoraj nic nie zrobił..
Przecież tego wcześniej chciał, czemu odmówił?
Chciałabym żeby ktoś odpowiedział na moje pytania. Wszyscy zdawali się coś wiedzieć i ukrywać.
Czemu Jimin miałby wiedzieć, że jestem bezpieczna z Jungkookiem? To on powiedział mi co robił. To on mnie od niego uratował. To on mnie chronił.
-Nie myśl tyle, bo będziesz przygnębiona.
Spojrzałam w górę. Stał przede mną i mi się przyglądał.
-Nie płacz już, wszystko się ułoży..
Usiadł obok mnie.
Zastanawiałam się po co przyszedł. Czego ode mnie chciał. Może po prostu nie chciał zostawić mnie samej.
Ale chciałam być sama.
-T/I, chcę Ci coś powiedzieć..
Co takiego, co znowu?
-Spojrzysz na mnie?
Byłam zbyt zmęczona, żeby mu odmówić. Spieranie się z nim miało coraz mniejszy sens. Chciałam moc zrobić coś innego, wyrwać się spod tej kontroli.
-Jesteś Kim SooYui? To tak się nazywałaś?
Chciał potwierdzenia? Dobrze o tym wiedział.
-Proszę, odpowiedz.
-Tak.. - szepnęłam. Nie wiedziałam czego chciał.
-To dlatego nosiłaś ciągle maskę, żebym cię nie rozpoznał?
Czemu pytał mnie o takie szczegóły? Czy to miało jakieś znaczenie?
-T/I..
-Tak - odpowiedziałam. Może w końcu go olśniło.
-Próbowałem odtworzyć sobie cały wyjazd, ale nie mogłem. Nie zauważyłem tego wcześniej..
O czym on mówi? Patrzyłam na niego, czekając na dokończenie.
-To dziwne, to zabrzmi dziwnie, wiem ale nie mogłem sobie nic przypomnieć. Pamiętam, że się budziłem robiłem kilka rzeczy, nie wiem nawet jakich i wszystko się na tym kończyło. Pamiętam jak Jimin przyszedł raz do mnie, rozmawialiśmy o tobie. Godziliśmy się wiele razy, ale nie mogłem sobie przypomnieć o co się kłóciliśmy.. Pamiętam, że widziałem cię może dwa razy, nie rozmawialiśmy zbyt wiele. Nie wiem nawet czy to prawda.. Mam pustkę w głowie gdy o tym myślę.
Jak można tak żyć? Gdy tego słuchałam coraz mniej wierzyłam. Może specjalnie to mówił, żeby mnie zmiękczyć. Może nie chciał się przyznać do tego co zrobił?
-T/I.. możesz mi pomóc?
-W czym? - nie spodziewałam się, że będzie potrzebował mojej pomocy.
-Chcę wiedzieć co się wtedy działo.. chcę żebyśmy mogli pomóc sobie nawzajem. Myślę, że to mogłoby nam pomóc naprawić wszystko.
Patrzył na mnie z nadzieją w oczach, ale było to niemożliwe. Co miałam mu powiedzieć? To, że dwa razy zaatakował mnie na korytarzu i próbował udusić, czy może to jak próbował wykorzystać w pokoju? Nie miałam żadnych dobrych wspomień, o których mogłam mu powiedzieć.
-Nie mogę Ci pomóc.
-Dlaczego?
Westchnęłam cicho. Nie chciałam żeby pytał.
-Bo każda kłótnia z Jiminem była z mojego powodu.
Odwróciłam wzrok. Nie mogłam się na to zgodzić.
-Co to znaczy?
Nie potrafiłam powiedzieć tego na głos. Nie potrafiłam mu tego powiedzieć.
-Czemu się tak tym denerwujesz?
Odwróciłam się w drugą stronę.
-Nie pytaj.
-Ale ty wiesz wszystko, kogo innego mam zapytać jeśli nie ciebie? Czy to ma związek z tym co wczoraj powiedziałaś?
-Nie pytaj o to, nie musisz tego pamiętać.
-Jeśli wydarzyło się coś złego, chcę wiedzieć co. Jeśli to moja wina, będę błagał cię o przebaczenie.
-Nie potrzebuję żebyś mnie błagał! Po prostu mnie zostaw!
Nie wytrzymałam tego i ściągnęłam na nas uwagę. Żadne przeprosiny nie mogły sprawić żebym o tym zapomniała.
Jego wzrok opadł na jego ręce. Wziął oddech, ale już się nie odezwał.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top