Rozdział 4
Ja: Pozwól mi to zrobić chociaż raz. Tak cholernie bardzo chcę Ciebie usłyszeć.
Prince: W porządku, ale tylko raz.
Przygryzłam wargę i nacisnęłam ikonkę słuchawki, by zadzwonić do chłopaka, z którym do dziś tylko pisałam. Denerwowałam się, bo byłam okropnie ciekawa, kim jest i jaki ma głos.
Połączenie zostało odebrane.
Odetchnęłam tak, żeby tego nie słyszał, po czym odezwałam się:
- Cześć.
- Hej, maleńka - odpowiedział mi gorący głos chłopaka.
Od dzisiaj dzwońmy do siebie codziennie, proszę.
- Jesteś teraz zadowolona? - spytał cicho.
- Tak - odpowiedziałam i przygryzłam wargę.
Rozmawiam z nim.
- Cieszę się, że moja księżniczka jest szczęśliwa.
Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Będziemy ze sobą rozmawiać tylko dziś? - spytałam.
- Na razie tak.
- W takim razie muszę to wykorzystać - powiedziałam uśmiechając się i owijając kosmyk włosów wokół swojego palca.
- Och - zaśmiał się cicho - W takim razie pokaż mi na co cię stać.
Zaczęłam z nim rozmawiać i nakręcać go jak najbardziej umiałam. Teraz, gdy mnie słyszy, nie mogę tego spieprzyć.
Słysząc jego jęki przez słuchawkę telefonu rozpływałam się i z minuty na minutę coraz bardziej chciałam dowiedzieć się z jakim chłopakiem ze szkoły mam do czynienia. Wydawał się być naprawdę gorący. Zastanawiając się nad tym zaczęłam w myślach przeszukiwać każdego chłopaka ze szkoły, ale żaden nie wydawał się być odpowiedni.
Ujawnij się, Książę.
- Jesteś w tym tak kurewsko dobra - odetchnął, gdy skończyłam zadowalać go przez rozmowę.
- Powinnam podziękować? - zaśmiałam się pod nosem.
- Następnym razem to ty podziękujesz mi, księżniczko.
- Mam nadzieję, że w cztery oczy - powiedziałam podnosząc brew.
- Jeśli będziesz grzeczna, a niestety taka nie jesteś.
- Och, dlaczego?
- Bo rozmawiasz ze mną w każdą noc i przez to nie masz czasu na naukę. Mam rację?
- Troszeczkę - powiedziałam, a on zaśmiał się cicho.
- Będę już kończył - powiedział, co mnie zasmuciło.
- Dlaczego?
- Mimo że mnie rozbudziłaś, znów zasypiam, a muszę jeszcze zapalić.
- Palisz? Oj, niegrzeczny - zachichotałam - Ale nie jesteś sam.
- Ty też palisz?
- Mhm.
- Zapamiętam to - powiedział i nie wiem dlaczego, ale wywołało to uśmiech na mojej twarzy. - Dzięki za dziś, księżniczko. Śnij o mnie.
- Chciałabym - uśmiechnęłam się - Dobranoc, Książę - powiedziałam i rozłączyłam się po chwili.
Kilka sekund później dostałam sms:
Prince: 😏😘
Westchnęłam i odłożyłam telefon na szafkę nocną. Położyłam się wygodnie i po kilkunastu minutach zasnęłam myśląc o chłopaku, z którym w końcu udało mi się porozmawiać i mam nadzieję, że to nie był ostatni raz, gdy to zrobiliśmy.
~
- Trzeba znaleźć jakiegoś partnera na bal halloweenowy - odezwałam się do Michelle po tym jak zakończyłyśmy jeden temat rozmowy. Stałyśmy właśnie za szkołą i paliłyśmy papierosy, czyli jak zawsze w przerwy obiadowe lub inne dłuższe.
- To nas ktoś powinien zaprosić, nie uważasz? - podniosła brew i strzepała swojego papierosa.
- Nie pójdę tam z byle kim. Ale też nie z Jakiem jak rok temu - zaśmiałam się.
- Jesteś wybredna - szturchnęła mnie łokciem.
- Nic na to nie poradzę - wzruszyłam ramionami, po czym zaśmiałyśmy się razem.
- Hej, dziewczyny.
Słysząc znajomy mi głos odwróciłam się. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam Louisa, który wyszedł zza ściany budynku. Mrugnął uśmiechając się i podszedł do nas.
- Wiedziałem, że tu będziecie. Macie ognia?
- Jasne - Michelle odpowiedziała, po czym sięgnęła do kieszeni swojej koszuli, by wyciągnąć z niej zapalniczkę. Podała ją chłopakowi, który po chwili z niej skorzystał. Oddał ją dziewczynie wypuszczając dym spomiędzy swoich ust i odszedł od nas uprzednio dziękując i mrugając do niej.
Spojrzałyśmy na siebie w tym samym czasie. Zaśmiałam się, a Michelle wypuściła z siebie powietrze machając przy tym swoją dłonią.
- Cholera, gorący jest - powiedziała. Poruszyłam sugestywnie brwiami, za co uderzyła mnie w ramię.
- No co? - zaśmiałam się, odsuwając się od niej.
- Nic - przewróciła oczami, po czym sama się roześmiała.
Po skończeniu palenia wróciłyśmy do szkoły, a dokładniej na halę, gdzie miały odbyć się lekcje wychowania fizycznego. Nauczyciel, a zarazem nasz trener od koszykówki, pan Johnson powiedział nam, że mamy wolne dwie godziny, bo odbywają się próby do balu halloweenowego o którym dziś rozmawiałam z Michelle. Mężczyzna powiedział nam, że wszystkie dziewczyny z jego grupy mają zająć miejsca na widowni, więc zrobiłyśmy to zaraz po tym, gdy odłożyłyśmy swoje plecaki w szatni. Na początku zajęłam się sobą i zaczęłam przeglądać strony internetowe w telefonie. W pewnym momencie, gdy właśnie umieściłam zdjęcie na My Story na Snapchacie poczułam szturchnięcie, więc podniosłam swój wzrok znad ekranu i spojrzałam na przyjaciółkę.
- Patrz - powiedziała i kiwnęła głową w kierunku środka hali. Zobaczyłam tam kilkunastu ludzi, którzy chodzili raz w tą, a raz w tamtą stronę. Wszyscy zaangażowali się w drobne przygotowania, które tak naprawdę na poważnie odbędą się za niecały miesiąc.
- Co? - spytałam nie wiedząc co chciała mi pokazać.
- O Boże, patrz - wskazała na scenę. Był na niej Niall, który siedział na wzmacniaczu i robił coś przy swojej gitarze. Włączył wszystko i zaczął na niej grać, co cholernie mi się spodobało. Nie dosyć, że był punkiem, to grał na gitarze elektrycznej, a to zdecydowanie uwielbiałam.
- Będzie grał na balu? - spytałam, mimo że byłam świadoma tego, że nie dostanę konkretnej odpowiedzi na moje pytanie.
- Możliwe.
- Och, cholera - przygryzłam wargę i pochyliłam się opierając swoje łokcie na kolanach. Niall grał na gitarze, a dziewczyny które właśnie obok niego przechodziły, zatrzymały się i zaczęły go podrywać. Blondyn przejechał palcami po strunach instrumentu kończąc grać, po czym mrugnął do dziewczyn i odłożył instrument na bok, a następnie zszedł do nich, by z nimi porozmawiać. Patrzyłam na to czując pewnego rodzaju zazdrość, bo też chciałabym zamienić z nim kilka słów, a nawet poznać się z nim.
Niall po kilku minutach wyminął dziewczyny sięgając po swój telefon, którego wyciągnął z kieszeni swoich jeansowych spodni i zaczynając coś na nim pisać, opuścił halę.
- Chyba wiem z kim pójdę na bal - uśmiechnęłam się, a Michelle podniosła brew.
- Z Niallem?
- Mhm - wymruczałam odchylając się na plastikowym krzesełku.
- Z jakiej racji miałby ciebie zaprosić? Tylko nie mów mi, że sama go o to zapytasz.
- Sam to zrobi. Nie wiem jak, ale dopilnuję tego, żebyśmy do tego czasu lepiej się poznali - uśmiechnęłam się, ale wyraz mojej twarzy szybko zmienił się w zaskoczony, gdy poczułam wibracje w mojej kieszeni. Wyciągnęłam z niej telefon z myślą, że Jake chciał z nami zapalić na przerwie, ale to nie był on.
Prince: Cześć, mała.
Gdy odczytałam wiadomość, szturchnęłam Michelle, by pokazać jej mój telefon.
- Napisał!
- Chyba nie powiesz mi, że teraz będziecie się pieprzyć przez wiadomości, co? - rzuciła mi rozbawione spojrzenie.
- Nie - zaśmiałam się - Nie mam pojęcia dlaczego napisał tak wcześnie, ale nie przeszkadza mi to.
Ja: Cześć, duży.
Prince: Hm, a co jeśli jestem niski jak cholera i właśnie poczułem się urażony?
Ja: Jak mi przykro hahah
Prince: Niegrzeczna.
Ja: A ja nie jestem mała, wręcz odwrotnie.
Prince: Cóż, to chyba normalne, skoro jesteś w drużynie koszykarskiej. Skoro o tym mowa to kiedy masz trening?
Ja: W poniedziałek, a co?
Prince: Przyjdę popatrzeć na twoje koleżanki.
Ja: A co ze mną, co?
Prince: Tobą zajmę się wieczorem.
Ja: :)))
Prince: Coś się stało?
Ja: Chcę wiedzieć jak wyglądasz.
Prince: Nie powiem Ci tego.
Ja: Książę, proszę! Jeśli mi tego nie powiesz, podejdę do każdego chłopaka na treningu i zajrzę mu w telefon.
Prince: Zrób to. Chętnie zobaczę ich reakcję na to, że takie laski jak wy dobierają im się do kieszeni, żeby zabrać im telefon.
Ja: Jesteś głupi.
Prince: Hej, to nie byłoby takie złe. Powiesz im wtedy "seks za telefon" i rozrywkę masz gwarantowaną.
Ja: Nie zrobię tego.
Prince: Przecież nie jesteś dziewicą, więc co za różnica?
Spojrzałam się na Michelle, która była chyba zdziwiona tak bardzo jak ja widząc wiadomość od chłopaka.
- Okej, to jest dziwne... - zmarszczyłam czoło patrząc na telefon.
- Trochę. Chyba, że cię śledzi i wie o tobie wszystko, a nawet to czego sama o sobie nie wiesz.
Ja: Skąd te przypuszczenia?
Prince: Czuję to. Jesteś zbyt pewna tego co ze mną robisz.
Ja: Zostaw psychologiczne podejście dla siebie.
Prince: 😎
Prince: Jesteś taka łatwa do rozgryzienia.
Ja: Nienawidzę Cię.
Prince: Pokochasz mnie, a szczególnie mojego kutasa, który z pewnością okaże się być lepszy od tych wszystkich śmiesznych rzeczy, które nie zasługiwały na to, by w tobie być.
Ja: Och, ktoś tu popadł w samouwielbienie.
Prince: Będziesz kolejną, która zmieni swoje zdanie zaraz po tym, kiedy skończymy w jednym łóżku.
Ja: A co jeśli tego nie chcę?
Prince: Nie przystoi kłamać księżniczce.
Ja: Okej, kocham Cię za to.
Prince: Pokochasz mnie jeszcze za wiele innych rzeczy, kochanie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top