Rozdział 18

Obudziłam się czując jak ktoś wierci się w moim łóżku. Przewróciłam się na bok i otworzyłam oczy, by zobaczyć Nialla, który przytulał do siebie poduszkę. Uśmiechnęłam się na ten widok i postanowiłam, że uwiecznię go na zdjęciu, którego wykonam telefonem. Po zrobieniu
fotografii odłożyłam urządzenie na szafkę nocną i znów spojrzałam się na śpiącego chłopaka. Jego fioletowe włosy opadały mu na czoło, a jego usta były szeroko otwarte. Mamrotał coś pod nosem przez sen co mnie śmieszyło, więc starałam się, żeby go nie obudzić przez moje chichotanie.

Postanowiłam, że wstanę i zacznę się ubierać w czasie, gdy Niall śpi. Skorzystałam z łazienki, a następnie wróciłam do pokoju, by wyciągnąć z szafy ubrania na dziś. Wybrałam czarne skórzane spodnie oraz tego samego koloru bokserkę. Gdy przebrałam się, odwróciłam się i wtedy zobaczyłam Nialla, który z zaspanym wzrokiem uśmiechał się do mnie.

- Hej, patrzyłeś się!

- Obudziłem się we właściwym momencie - zaśmiał się pod nosem, a ja westchnęłam kręcąc głową, po czym podeszłam do łóżka i położyłam się obok Nialla, by pocałować go w usta.

- Zrobisz niespodziankę moim rodzicom - powiedziałam trącając jego nos palcem, którego zmarszczył pod moim dotykiem.

- To nic - uśmiechnął i pocałował mnie w ten palec, którym przed chwilą go dotknęłam - Mamy jakieś plany na dziś? - spytał przeciągając się.

- Ja nie mam, ale myślę, że ty tak.

- To znaczy? - spytał przecierając oczy.

- Theo cię odwiedza?

- Ach, tak - westchnął głośno - Zapomniałbym. Ale znów możesz mi potowarzyszyć. Moi rodzice jadą na zakupy z Gregiem i Denise, więc zrobimy coś, do czego od dawna się nie zabierałem.

- To znaczy?

- Co powiesz na spacer z Jackiem?

- Jestem za, Książę - powiedziałam i wtedy Niall przysunął się do mnie, by mnie krótko pocałować.

- Nie mam siły wstać, przysięgam - zaśmiał się pod nosem.

- A co jeśli zrobię tobie śniadanie? - podniosłam brew, a on zamrugał.

- Okej, przekonałaś mnie.

- Głupek - zaśmiałam się, a on zrobił to samo. Po chwili wygramolił się z łóżka i z paczką papierosów oraz zapalniczką udał się na balkon ubrany w bokserki i swoją koszulkę. Ja w tym czasie poszłam do kuchni, by przygotować dla nas kilka kanapek. Nikogo oprócz Nialla nie widziałam, więc pomyślałam, że reszta mojej rodziny ciągle spała.

- Książę, śniadanie - powiedziałam z uśmiechem, gdy weszłam do mojego pokoju.

- Dziękuję, księżniczko - Niall posłał mi uśmiech prosto z mojego łożka, na którym leżał. Po chwili spożywaliśmy kanapki i to zbliżało nas do wyjścia z domu i pojechania do domu Nialla.

Chłopak po ubraniu spodni skorzystał z toalety mówiąc, że u siebie przyprowadzi swoje włosy i nie tylko do większego porządku.

W salonie zastaliśmy moich rodziców, a przedtem Petera, który jadł śniadanie w kuchni.
Mój tata spojrzał się na moją mamę w zdziwieniu, gdy zobaczył Nialla u mojego boku. On zaś wyglądał na trochę zdezorientowanego.

- Dzień dobry - Niall przywitał się.

- Dzień... dobry - tata odpowiedział.

- Przenocowałam go po imprezie - wytłumaczyłam, by zniwelować podejrzliwe spojrzenie ojca - A teraz jadę do niego, więc nie będziecie musieli mnie szukać.

- Cóż, okej - mama westchnęła - W takim razie bawcie się dobrze.

- Dzięki - uśmiechnęłam się lekko. Po chwili przypomniałam sobie, że nie wzięłam torebki, więc pobiegłam po nią do mojego pokoju i wróciłam po chwili.

Pożegnaliśmy się z moimi rodzicami i wyszliśmy z domu, by zamówić taksówkę, która zabierze nas do domu Jake'a, bo tam Niall zaparkował swoje auto.

- Co jest? - spytałam widząc spokój wymalowany na twarzy Nialla, gdy wsiadliśmy do żółtego pojazdu.

- Cóż, nie sądziłem, że w ciągu tej chwili, gdy pobiegłaś na górę twój ojciec przeprowadzi ze mną rozmowę.

- Czekaj, co? Jaką rozmowę? - spytałam, a Niall przygryzł wargę i odwrócił głowę, by wyjrzeć przez okno.

- Mam po prostu na ciebie uważać i dopilnować do tego, żeby nic tobie złego się nie stało. Tak jakbym tego nie wiedział - powiedział stukając lekko pięścią w szybę.

- Uch on już taki jest, przepraszam za niego.

- Nie o to chodzi. Po prostu... Nie zrobiłbym tobie krzywdy.

Ton jego głosu był poważny i pełen przejęcia. Niall martwił się o mnie i w tym momencie było to widać najlepiej.

Dziękuję.

Po zapłaceniu kierowcy przeszliśmy do auta Horana i nim pojechaliśmy do jego domu, gdzie przy wejściu przywitał go Theo, który uczepił się jego nogi.

- Ni, jesteś! - krzyknął uradowany patrząc w górę na twarz swojego wujka.

- Tak, młody - zaśmiał się targając jego włosy.

- I zabrałeś Ali! Jesteś super.

Niall uśmiechnął się szczerze i właściwie to był pierwszy raz, gdy był miły dla Theo.

- I dlaczego masz fioletowe włosy? Tata mówi, że farbki są tylko do malowania na kartkach - powiedział przez co się zaśmiałam.

- Och, dziecko - Niall westchnął - Gdzie twój tata?

- Zniknął, ale mama jest w salonie.

Poszliśmy więc do wspomnianego pomieszczenia, gdzie zastaliśmy resztę rodziny Horan. Greg w tym czasie był w łazience, więc tak naprawdę jednak nie zniknął.

- Mój kochany braciszek w końcu się pojawił - usłyszeliśmy brata Nialla, który po chwili pojawił się w salonie - Mam przez to rozumieć, że my możemy teraz jechać w spokoju na zakupy, co?

- Ta - Niall odpowiedział chwytając Theo za rękę, który sam się o to prosił.
Po kilku minutach została tu tylko nasza trójka i to był czas, gdy nie wiedzieliśmy co ze sobą zrobić.

- Mieliśmy iść na spacer z Jackiem - przypomniał sobie Niall.

- Tak! - Theo wydał z siebie okrzyk zadowolenia przez pomysł swojego wujka.

Daliśmy Niallowi trochę czasu, by uszykował się na wyjście, przez co na spokojnie mogliśmy wyjśc z Jackiem na spacer po miejscowym osiedlu. Niall chwycił Theo za rękę, a w swojej drugiej dłoni trzymał smycz psa. Szliśmy w taki sposób obok siebie, a do tego pogoda była piękna, więc było idealnie.

- Niall? - odezwał się młodszy Horan.

- Co?

- Lubię, gdy Ali jest z nami. Ali jest fajna! A ty razem z nią jesteś fajny jeszcze bardziej - powiedział, co nas rozbawiło.

- Masz rację, Ali jest bardzo fajna - Niall uśmiechnął się.

- Więc dlaczego jej nie trzymasz za rękę?

- Uch, co?

- Może jej się coś stać. Mama z tatą zawsze trzymają mnie za rękę na spacerze, bo mówią, że wtedy nic mi się nie stanie.

- A kto będzie trzymał Jacka, co? - Niall podniósł brew.

- Jack może iść sam.

Niall westchnął i spojrzeniem poprosił mnie, żebym przejęła smycz psa, więc to zrobiłam, po czym uśmiechnął się lekko patrząc w dół, by spleść nasze palce.

- Jej! Teraz się kochacie - stwierdził Theo patrząc na nas.

- Dziecko, co ty dziś wygadujesz? - Niall podniósł brew patrząc w dół na chłopca.

- Ni, jesteś głupi - powiedział co mnie rozbawiło - Mama mówi, że jeśli ktoś kogoś pilnuje, żeby nic mu się nie stało to go kocha. Widzisz? Ona i tatuś mnie kochają i ty też mnie kochasz!

- Masz dziwnych rodziców.

- Wcale nie!

- Przestańcie - zaśmiałam się - Kochamy się wszyscy i niech już tak będzie.

- Mówiłem! A wujek mnie nie słucha.

- Zaraz wpadnę w jakąś paranoję przez tego dzieciaka - powiedział Niall.

- To w takim razie czemu go słuchasz i trzymasz mnie za rękę z troski? - uśmiechnęłam się podnosząc brew.

- Bo najwidoczniej ciebie kocham.

*Niall's pov*

Gdy powiedziałem te słowa spojrzałem się szybko przed siebie mając nadzieję, że nie wzięła tego na poważnie, mimo że miałem te słowa na myśli, które pochodziły z tej szczerej strony mnie, która nieczęsto przed kimś się otwiera. Od jakiegoś czasu naprawdę nie mogłem przestać myśleć o Alissie jak i Księżniczce, a gdy dowiedziałem się, że są tą samą osobą to poczułem się tak jak nigdy wcześniej. Moje serce stanęło przez chwilę podczas gdy ja zastanawiałem się, czy śnię. Bo to wszystko było jak jakiś sen, należący do tych, które są tak realne, ale mimo to nie wierzysz, że dzieją się naprawdę.

Nigdy nie przebywałem z żadną dziewczyną czy chłopakiem tak długo i często jak z nią. Widocznie to spowodowało, że polubiłem ją tak bardzo jak nikogo innego, a od tego zawsze uciekałem. Nie chciałem przywiązywać się do nikogo tak bardzo, bo zawsze twierdziłem, że miłość wkrótce zepsuje wszystko co stworzyła. Ale myślę, że gdybym miał komuś zaufać to właśnie Alissie, bo to ona mimo mojego częstego złego zachowania nie odwróciła się ode mnie i potrafiła mi wybaczyć, mimo że zachowywałem się wobec niej jak dupek, za co bardzo żałuję, bo na to niczym sobie nie zasłużyła.

Tyle razy nie dostała ode mnie pomocy, której bardzo potrzebowała. Na przykład, gdy myślała, że jest ze mną w ciąży, ja próbowałem zachować zimną krew, ale tak naprawdę byłem tym wszystkim zszokowany i skupiłem się na sobie, żeby sobie pomóc, aniżeli ku niej wyciągnąć pomocną dłoń. Bałem się, że jakby sprawa z dzieckiem okazałaby się być prawdą to nie umiałbym jej pomóc, mimo że nie chciałbym, żeby z tym wszystkim została sama. Ta sytuacja sprawiła, że przywiązałem się do niej emocjonalnie i od tego czasu czułem jakby była częścią mnie, o którą byłem zazdrosny, gdy ktoś próbował się do niej zbliżyć. Teraz gdyby ktoś chciałby mi ją odebrać to za żadne skarby nie pozwoliłbym na to, bo to uczucie, które teraz mnie wypełnia nie przyjmowałoby takiej opcji do świadomości.

- Niall, ktoś tu jest głodny - usłyszałem jej cudowny śmiech, który przerwał moje myśli. Spojrzałem się na nią, a następnie na Theo, który wskazywał palcem na mały sklep spożywczy.

- Chciałbyś coś zjeść, młody? - odezwałem się.

- Tak, jestem głodny. Kupisz mi czekoladę?

- Czekoladą się nie najesz. Kupimy tobie słodką bułkę - powiedziałem nie wiedząc co mogę mu jeszcze zaproponować.

- Ale ja nie...

- Też zjem bułkę razem z Niallem - Alissa przerwała jego wypowiedź, przez co natychmiast zmienił swoje zdanie.

- Okej, w takim razie chcę bułkę!

- Dziękuję - powiedziałem uśmiechając się do dziewczyny.

Dziękuję za wszystko.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top