Rozdział 11
Nastąpił poniedziałek - początek tygodnia oraz dzień, w którym miałam odbyć swój trening koszykówki razem z resztą drużyny.
Przez cały weekend nie odzywałam się do nikogo, bo nie miałam na to humoru i to wszystko przez to co zaszło pomiędzy mną a Niallem. Rzeczywiście, mogłam za bardzo to przeżywać, ale jednak to było naprawdę stresujące.
Na początku nie chciałam mówić Michelle o moich podejrzeniach o braku zabezpieczeń podczas seksu z Niallem, ale nie mogłam w sobie tego dłużej trzymać. Postanowiłam, że powiem jej o tym w szkolnej toalecie.
- Co?! Chyba sobie żartujesz - powiedziała, gdy opowiedziałam jej wszystko.
- Nie! I teraz nie wiem co zrobić.
Dziewczyna położyła dłonie na swoich biodrach i wypuściła powietrze patrząc gdzieś w bok.
- Wkrótce dowiemy się jak to było...
- Jak już będzie za późno?! - krzyknęłam, a dziewczyna odetchnęła głęboko.
- Ja naprawdę nie wiem jak ci doradzić... Tylko Niall może ci powiedzieć jak to wyglądało.
- Ale on tego nie pamięta! - machnęłam rękoma.
- Myślisz, że po prostu nie chce ci tego powiedzieć?
- Myślę, że nie jest aż takim skurwielem, by zrobić mi coś takiego.
~
Nialla nie było na przerwie obiadowej w stołówce, więc zapytałam się Louisa o to gdzie Horan się podziewa.
- Myślę, że pieprzy w toalecie jakąś blondynkę z drużyny piłkarskiej - powiedział i wtedy jęknęłam mając ochotę się rozpłakać. Opuściłam bezwładnie swoje ramiona i spojrzałam na Michelle, która pokręciła głową nie wiedząc co powiedzieć. - A coś się stało? - spytał Louis widząc moją reakcję.
- N-nie, nic - uśmiechnęłam się sztucznie. Kopnęłam przyjaciółkę pod stołem i kiwnięciem głowy dałam jej znać, że chcę stąd wyjść, by z nią porozmawiać.
Wyszłyśmy na dwór i udałyśmy się na trybuny boiska sportowego, gdzie usiadłyśmy na plastikowych krzesełkach w miejscu, gdzie nie było żadnych ludzi.
- Słyszałaś to? - westchnęłam oburzona.
- Tak, cholera...
- Może sobie pieprzyć kogo chce, a nie obchodzi mnie to, bo nie jesteśmy razem - powiedziałam nieprawdę, bo po części w pewnym sensie chciałam mieć Nialla tylko dla siebie - Ale kurwa, przespał się ze mną, chuj wie czy wpadliśmy, a on ma to gdzieś i pieprzy inną dziewczynę i w dodatku z drużyny, z którą rywalizujemy o główny sport w szkole - powiedziałam będąc naprawdę zdenerwowana.
- Wierzę w to, że wszystko się wyjaśni. Poza tym, nie wiem, może pieprzy się teraz z tą laską, żeby jakoś odreagować? - powiedziała, po czym odchyliła się na krześle wzdychając głośno - Kurwa, nie wiem.
- Nie raczył nawet ze mną dziś porozmawiać. W piątek na balu udawał wielce uporządkowanego gentlemana, na imprezie zachował się jak to on, a teraz ze mną nie rozmawia. Wiesz do czego zmierzam, prawda? Zachował się jak pieprzony dupek.
- Idzie dziś na nasz trening? Wiem, że Louis miał się zjawić.
- Nie i chyba teraz mnie to nie obchodzi. Jestem rozdarta pomiędzy "hej, porozmawiajmy" a "spierdalaj, nie chcę cię nigdy widzieć".
- W pełni cię rozumiem.
Do naszych uszu dotarł dźwięk dzwonka, więc postanowiłyśmy wrócić do szkoły. Jednakże zanim to zrobiłyśmy, musiałam zapalić papierosa, by choć trochę się uspokoić.
Na szkolnym korytarzu zobaczyłam Nialla, który z zaróżowionymi policzkami i czerwonymi ustami szedł pod swoją klasę. Nie miałam nawet siły na to, by chociażby westchnąć na ten widok. Szybko zobaczyłam, że miał na sobie glany, jeansową kurtkę, którą miał na sobie, gdy pierwszy raz go zobaczyłam i już później zignorowałam go, bo nie chciałam na niego dłużej patrzeć.
Na treningu nie pojawił się też Louis, mówiąc, że nie przyjdzie skoro Niall tego nie zrobi.
Wasza strata, nie moja.
Mimo wszystko Jake został z nami. Przytuliłam go mocno do siebie zanim weszłam na halę, a on zaskoczony moim ruchem zapytał czy coś się stało.
- Zły dzień - powiedziałam nie chcąc udzielić więcej informacji.
- Och, ten babski zły dzień?
- Nie - wymusiłam z siebie śmiech przypominając sobie, że niedługo powinnam mieć okres. Jeśli nie pojawi się on w takim samym odstępie czasu jak zawsze to chyba oszaleję.
- Daj z siebie wszystko, mała - powiedział z uśmiechem mierzwiąc moje włosy.
- Kocham cię, braciszku - powiedziałam uśmiechając się szczerze, gdy odsunęłam się od niego.
- Ja ciebie też, siostrzyczko - odpowiedział, po czym jeszcze raz szybko przytuliłam się do niego całując go w policzek.
Na treningu dałam z siebie wszystko, za co pan Johnson mnie pochwalił. Nie zrobiłam tego, by przypodobać się trenerowi, a dlatego, że przez większy wysiłek poczułam się o wiele lepiej. Na mojej agresywnej grze ucierpiała jedna dziewczyna, z którą razem znalazłam się na podłodze, ale na szczęście żadnej z nas nic poważnego się nie stało.
Po treningu wyszłam z przyjaciółmi na papierosa, po czym pożegnałam się z nimi, żeby zdążyć na mój autobus.
W domu nawet nie zjadłam połowy obiadu, ale na szczęście nikt nie zwrócił na to większej uwagi. Mówiąc, że zjem wszystko później, co prawdopodobnie było kłamstwem, zamknęłam się w swoim pokoju i postanowiłam się zdrzemnąć. Po przebudzeniu poleżałam chwilę w ciszy, a później chwyciłam za telefon, by zobaczyć czy ktoś do mnie napisał podczas gdy spałam.
Zobaczyłam wiadomość od Księcia co naprawdę mnie ucieszyło, bo to oznaczało, że nie zapomniał o mnie przez ten tydzień przez który ze sobą nie pisaliśmy.
Prince: Cześć, skarbie 😘
Ja: Hej.
Prince: Dlaczego się nie odzywałaś?
Ja: Nie miałam ochoty.
Prince: Coś się stało?
Ja: Może.
Prince: Hej, powiedz mi :(
Ja: Co byś zrobił jeśli okazałoby się, że twoja dziewczyna jest w ciąży?
Prince: Uch?
Prince: Nie wiem, bo nie miałem nigdy dziewczyny.
Ja: :))) nie pomagasz.
Prince: Serio, nie mam pojęcia. Ale gdyby okazało się, ze zaszła w ciążę z jakimś frajerem za moimi plecami to powiesiłbym go za jaja, a ją... Nie wiem.
Ja: Jak to nie wiesz?
Prince: Nie odpowiem Ci, bo nie sądzę, że los postawi mnie kiedyś w takiej sytuacji. A dlaczego pytasz?
Ja: Nieszczęścia chodzą po ludziach.
Prince: Ale i tak wszystkich mam głęboko w dupie :)
Ja: ...
Prince: Kochanie, ale Ciebie lubię.
Ja: Lubisz to, że możesz pieprzyć się ze mną przez telefon, to wszystko.
Gdy wysłałam mu tą wiadomość, poczułam się zła na samą siebie, bo mogło go to urazić, ale napisałam to pod wpływem negatywnych emocji.
Prince: Wcale nie.
Ja: Och, czyżby?
Prince: Jeśli mi nie wierzysz to nie mój problem.
Ja: Uch, przepraszam.
Prince: W porządku, księżniczko.
Prince: Uśmiechnij się, dobrze?
Ja: :)
Prince: Mała, proszę.
Ja: Nie.
Prince: Jeśli coś się stało, powiedz mi to. Cokolwiek to jest, nie załamuj się i nie panikuj na zapas. Zawsze jest jakieś wyjście z sytuacji.
Ja: Chcę mi się płakać.
Prince: Nie rób tego.
Prince: Wyobraź sobie, że jestem przy tobie.
Prince: Uśmiechnij się, proszę...
Minęło kilka minut zanim odpisałam na wiadomość. Zaczęłam płakać, bo obawiałam się w pewnym stopniu czegoś najgorszego. Jeśli poczuję, że coś jest nie tak, po prostu kupię test ciążowy, ale okropnie będę bała się ich wyników. Nie mogę być matką w tym wieku. Nie przez moją głupotę.
Odetchnęłam głęboko i postanowiłam odpisać na sms.
Ja: Tylko dla ciebie.
I po chwili dostałam wiadomość, dzięki której na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech.
Prince: Aż dla mnie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top