Part 1 by Jiminnie aka Weruncia

*Taemin's pov*

                Zwykła szatnia, w której wszyscy zawsze się przebierali przed i po lekcji wychowania fizycznego... W sumie nigdy nic nie miałem do tych, dosyć małych jak na licznych ćwiczących, pomieszczeń.

               

                Aż do dzisiaj ...

                Zawsze w piątki na mojej ostatniej, ósmej lekcji miałem zajęcia z wychowania fizycznego. Był to najbardziej znienawidzony przeze mnie przedmiot w szkole. Nigdy nie byłem jakoś specjalnie wysportowany, ale nie byłem też typową ciotą, która nie potrafi nawet trafić do kosza. Lubiłem ćwiczyć w samotności, ponieważ nie znosiłem ciągłych spojrzeń innych na moją osobę podczas wysiłku. Ale uznajmy, że jakoś sobie z tym wszystkim radziłem. Najgorsze ze wszystkiego, co mogło mi się przydarzyć w tej szkole, było dzielenie szatni oraz sali ze starszym rocznikiem… Kompletna porażka.

                Klasa, z którą mieliśmy zajęcia była tak zwaną szkolną elitą, niektórzy nazywali ich nawet gwiazdami. Starsi, szanowani, wzbudzający postrach w zwykłych szarych uczniach, takich jak ja.

                Do tego „gangu” należał między innymi Kim Jonghyun. Był on nieziemsko przystojny, a jego osobę zawsze otaczał wianuszek dziewczyn „na jedną noc”. Każda z nich myślała, że upojny wieczór z nim pozwoli jej zachować go przy sobie na dłużej, jednak te marzenia zawsze zderzały się z murem, gdy następnego dnia nie pamiętał nawet jej imienia. Cykl był prosty. Dziewczyna zalewała się łzami, nie chodziła przez tydzień do szkoły, przez miesiąc omijała chłopaka szerokim łukiem, by po upływie tego czasu znów pchać się w jego ramiona mając nadzieję, „że tym razem będzie inaczej”. Było mi ich nawet szkoda, co nie zmieniało faktu, że były po prostu głupie i naiwne.

                Czemu rozpisuję się tak na jego temat? Ponieważ był on osobą, która dręczyła mnie i poniżała od pierwszych dni mojej edukacji w tej szkole. Na samym początku stawiałem mu opór i zawsze zgłaszałem te sytuacje dyrektorce, która nic sobie z tego nie robiła. Zaleta posiadania bogatych rodziców wpłacających znaczne sumy na konto szkoły wszystko załatwiało. Był nietykalny. Gdy zdałem sobie z tego sprawę odpuściłem sobie. Jego zagrywki stawały się coraz częstsze jednak z czasem zacząłem je… lubić? Każda taka sytuacja sprawiała, że zbliżał się do mnie, a powodowało to nagłe podwyższanie się tętna. Kiedy zdarzyło mu się mnie przez przypadek dotknąć, moje policzki od razu zalewały rumieńce. Zakochałem się w swoim sadyście.

*Jonghyun's pov*

                Razem z kumplami weszliśmy do szatni i zaczęliśmy się przebierać. Nie minęło nawet pięć minut i większość była już gotowa. Jako jeden z ostatnich mocowałem się jeszcze z korkami, gdy nagle do szatni wpadł nie kto inny jak on, Lee Taemin. Do niedawna moja ulubiona ofiara i zabaweczka. Do niedawna, ponieważ ten mały blondynek zaczął mnie niesamowicie pociągać.

                Obserwowałem go ukradkiem, pilnując się, by nikt tego nie zauważył. Chłopak podreptał na sam koniec szatni, by znajdować się jak najdalej od wszystkich. Niezdarnie zaczął ściągać swoje buty oparty bokiem o szafki. Nagle moje oczy rozszerzyły się, a z moich ust wymknęło się ciche westchnienie. W mojej głowie utworzył się głupi pomysł… Kolejna wyimaginowana fantazja. Oczywiście z tym niewinnym młodzikiem w roli głównej.

                - Dino, idziesz? – z zamyślenia wyrwał mnie głos kolegi

                - Tak, tak – odpowiedziałem nie za głośno mimowolnie spoglądając na niczego nieświadomego Taemina. Uśmiechnąłem się słabo, lecz szybko odwróciłem wzrok by nie wzbudzać niczyich podejrzeń. Zapiąłem torbę leżącą na ławce i wyszedłem z szatni.

                Lekcja upłynęła mi zaskakująco szybko. Pewnie dlatego, że graliśmy w piłkę nożną, która była moim ulubionym, zaraz po wyciskaniu na siłowni, sportem.

                Dzisiaj wyjątkowo nigdzie mi się nie spieszyło. Spokojnie wszedłem do szatni i leniwie zacząłem zbierać swoje rzeczy. To była nasza ostatnia lekcja i dodatkowo piątek, więc wszyscy szybko wychodzili z pomieszczenia spiesząc się na imprezy. Po chwili zostałem w nim ja, Taemin, w którego stronę posyłałem ukradkowe spojrzenia oraz mój najlepszy ziomal Minho, który zdaje się właśnie zmierzał do wyjścia.

                - Idziesz Jongi? – zapytał mnie, uśmiechając jak zwykle.

                - Muszę jeszcze coś załatwić. Powiedz chłopakom, że dzisiaj mnie nie będzie. – rzuciłem na luzie również się uśmiechając

                - Okej, jak chcesz. To do zobaczenia na treningu – powiedział wychodząc z pomieszczenia.

               

                Jak tylko drzwi zamknęły się z cichym skrzypnięciem, wlepiłem swoje oczy w Taemina. Stał odwrócony tyłem do mnie, przy swojej szafce. Akurat był w trakcie zdejmowania koszulki. Robił to bardzo nieudolnie. Wydawał się być taki kruchy i delikatny… Zagryzłem dolną wargę i cicho westchnąłem. Wstałem z ławki podchodząc do niego. Gdy znajdowałem się wystarczająco blisko oplotłem jego biodra rękami. Poczułem jak cały drętwieje, upuszczając przy tym koszulkę, którą trzymał w rękach.

*Taemin's pov*

                Zostałem z nim sam na sam w szatni. Świetnie. To na pewno nie skończy się dobrze. Pewnie odwalę coś głupiego i chłopak mnie wyśmieje albo znowu zrobi coś, co mnie niebywale upokorzy. Myśląc o wszystkich rzeczach, które mógłby ze mną teraz zrobić, nie usłyszałem jak podniósł się z ławki, kierując się w moją stronę. Ledwo co uporałem się ze spoconą koszulką, gdy nagle poczułem jak czyjeś ręce obejmują mnie od tyłu. Zrobiło mi się słabo i miałem wrażenie, że zaraz zemdleję. Jednak tak się nie stało, a Jonghyun jednym zdecydowanym ruchem obrócił mnie do siebie przodem.

*Jonghyun's pov*

                Stał przede mną półnagi, przestraszony dzieciak, z którego jeszcze nie dawno stroiliśmy sobie niezłe żarty. Przed moimi oczyma przeleciały wszystkie głupie rzeczy, o których wcześniej myślałem. No cóż, tym razem na fantazjach się nie zatrzyma…

                - Co ja tak właściwie robię… - szepnąłem do siebie, po czym przywarłem do jego ust jak najdelikatniej potrafiłem. Taemin drgnął pod moim naciskiem. Nie spodziewał się tego, ale również mnie nie odepchnął.

*Taemin's pov*

                W tym momencie kompletnie zamarłem. Nie potrafiłem nic zrobić.

                Jonghyun całował tak cudownie. Był delikatny i romantyczny zarazem. Jego ręce powoli zjechały po mojej klatce piersiowej na sam dół, zatrzymując się na członku, co wywołało u mnie przyjemne dreszcze. Jęknąłem prosto w jego usta, co perfidnie wykorzystał wsuwając język do środka i pieszcząc moje podniebienie.

*Jonghyun's pov*

                Kiedy oderwałem się od blondyna obaj ciężko dyszeliśmy. Wyglądał tak uroczo i niewinnie, gdy na jego jasnych policzkach wykwitły niemałe rumieńce. Powoli jeździłem rękoma po jego brzuchu, pod palcami wyczuwając delikatnie zarysowane mięśnie. Podczas tej pieszczoty czułem jak bardzo był spięty, jednak mi nie przerywał. Złapałem go za podbródek, zmuszając go, by spojrzał mi w oczy. W jego szklistych tęczówkach widziałem strach, ale nie tylko…

                Zbliżyłem się do niego i przyssałem do szyi, pozostawiając na niej ślad w postaci malinki. Powoli zjeżdżałem w dół, naznaczając go mokrymi śladami, za każdym razem delikatnie przygryzając skórę chłopaka. Taemin wydawał z siebie ciche pomruki, które brzmiały tak, jakby próbował je stłumić, żebym ich nie słyszał. Żebym nie wiedział, że sprawiam mu przyjemność. Chłopak oparł się o szafki, odchylając głowę. Jego ręce powoli powędrowały do góry zaciskając się na moich ramionach. Uznałem to za znak, że chce więcej. Złapałem go za pośladki, podnosząc szybko do góry. Młodszy sapnął z zaskoczenia, oplatając swoje nogi ciasno wokół moich bioder. Spojrzeliśmy na siebie, by już po sekundzie połączyć nasze usta w zachłannym pocałunku.

                Odsunąłem się do szafek i podszedłem z nim do ławki, na której leżała moja kurtka. Złapałem ją jedną ręką i rzuciłem na podłogę. Położyłem go delikatnie na drewnie, a następnie ściągnąłem z siebie koszulkę oraz spodenki pozostając w samych bokserkach. Gdy na niego spojrzałem, jego klatka piersiowa unosiła się i opadała w nieregularnym tempie, a oczy były jakby zamglone przez podniecenie jakie w nim wzbierało. Uśmiechnąłem się na ten widok i położyłem się na nim, obsypując go pocałunkami, które z zaangażowaniem odwzajemniał.

*Taemin's pov*

                Miałem w głowie pustkę, kompletnie nie wiedziałem co robię. Na początku miałem wrażenie, że to tylko wymysł mojej wyobraźni, nierealne marzenia z NIM w roli głównej. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że to dzieje się naprawdę. Że obiekt moich westchnień całuje mnie i dotyka tak, jak zawsze tego chciałem. Podobało mi się to.

                Ręce Jonghyuna powoli zjechały po moich bokach do zamka spodni i zaczęły się z nim mocować. Nagle usłyszałem dźwięk dzwonka telefonu. Jong błyskawicznie zeskoczył ze mnie w poszukiwaniu irytującego urządzenia. Gdy tylko je znalazł, wyciągnął baterię i rzucił ją na podłogę, z powrotem siadając na mnie okrakiem.

                - A co jak ktoś nas zobaczy? Albo... albo usłyszy? – zapytałem go z niepewną miną.

                - Nie zamierzasz chyba aż tak głośno krzyczeć? – mruknął z szelmowskim uśmiechem na twarzy. Już nic nie odpowiedziałem. Zdążyłem tylko otworzyć usta, które od razu zajął swoimi, wsuwając język do środka. Powoli zsunął ze mnie spodnie, pozostawiając mnie w samych bokserkach. Jego ręce ślizgały się po moim ciele z niezwykłą precyzją, doprowadzając mnie do czystego obłędu. Nigdy wcześniej nie czułem niczego podobnego. Zbliżył się do mnie jeszcze bardziej, nie pozostawiając między naszymi ciałami żadnego miejsca. Nasze nabrzmiałe członki otarły się o siebie, przez co obaj jęknęliśmy sobie w usta. Przeniósł swoje pocałunki na moje obojczyki, a palce wcisnął między nasze rozgrzane ciała, zahaczając o mojego stwardniałego sutka. Wywołało to u mnie kolejną porcję westchnień. Jong uśmiechnął się, przysuwając się do mojego ucha.

                - Masz naprawdę cudowny głos. – wyszeptał, zagryzając płatek i jednocześnie wsuwając ręce pod moje bokserki, by się ich pozbyć.

                Już po chwili leżałem w całej swojej okazałości. Pod NIM.

                - Coś mi tu nie pasuje. – powiedziałem, a on spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, lekko zdezorientowany.

              - Czemu ty jeszcze jesteś ubrany? – patrząc mu prosto w oczy szarpnąłem za jego czarne bokserki ściągając je w dół.

                - Widzę, że się rozkręcasz. – mruknął i wyszczerzył się do mnie.

*Jonghyun's pov*

                Moje dłonie głaskały jego mlecznobiałe uda zgięte w kolanach. Ciche jęki blondyna coraz bardziej mnie na niego nakręcały. Włożyłem palce do ust dokładnie je nawilżając. Kiedy były już gotowe, ułożyłem się wygodnie i delikatnie wsunąłem jeden z nich do jego ciasnego wejścia. Chwilę później dwa kolejne. Gdy na niego spojrzałem miał głowę mocno odchyloną do tyłu, a jego orzechowe oczy były przymknięte. Torturował swoją dolną wargę zębami, a na jego twarzy malował się ból, ale kiedy zacząłem energicznie poruszać ręką, pojawiła się też spora przyjemność. Długo z takim widokiem nie wytrzymałem i szybko zastąpiłem palce swoim penisem. Pomieszczenie wypełnił głośny krzyk Taemina, gdy nagle zanurzyłem w nim swoją męskość aż po same jądra, a po jego zaczerwienionych policzkach popłynęły łzy. Delikatnie złapałem jego twarz obiema dłońmi, wycierając je.

                - To twój pierwszy raz? – zapytałem, a on tylko pokiwał głową mrużąc oczy z bólu. Jego tętno było mocno przyspieszone, ponieważ wydobywał z siebie szybkie, urywane oddechy. Dobrze swojego pierwszego razu wspominać nie będzie...

                - Przepraszam, nie wiedziałem. Od teraz postaram się być bardziej delikatny. – wyszeptałem i pochyliłem się nad nim, składając na jego ustach mocny pocałunek. Zarzucił mi ręce na szyję zaciskając je i trzymając mnie kurczowo przy sobie jakby się czegoś bał. To samo zrobił z nogami na moich biodrach. Po chwili jego uścisk zelżał. Uznałem to za znak, że przyzwyczaił się do mojej obecności i powoli zacząłem się w nim poruszać. Wyraz jego twarzy kompletnie się zmienił. Już nie było widać na niej bólu, tylko ogromną przyjemność. Jęknął przeciągle, wplatając palce w moje włosy i mocno je na nich zaciskając.

                -J-jong... chcę... chcę więcej... – wymruczał rozchylając wargi, zanim się do nich przyssałem. Nie musiał mi dwa razy powtarzać.

*Taemin's pov*

                Jego ręka zacisnęła się na moim członku, stymulując go w tym samym tempie, w jakim się we mnie poruszał. Zrobiło mi się jeszcze goręcej. Instynktownie uniosłem biodra, wychodząc naprzeciw jego precyzyjnym uderzeniom. Wzdychałem w jego pełne usta z ogarniającej mnie przyjemności. Jeszcze tylko kilka mocniejszych pchnięć wystarczyło, byśmy obaj doszli w tym samym momencie. Jong opadł na mnie, przygniatając mnie swoim ciałem. Dyszałem równie ciężko jak on, chociaż nie robiłem praktycznie nic.

                Kiedy nasze oddechy w miarę się uspokoiły, powróciła też zdolność racjonalnego myślenia, a wraz z nim jedno pytanie.

                - Jonghyun... dlaczego? – spytałem go i przymknąłem powieki modląc się w duchu, by zza szafki nagle nie wyskoczył jeden z jego durnowatych kolegów, śmiejąc się, że ma wszystko na taśmie.

                - Tak po prostu. Lubię cię. – Na te słowa zrobiło mi się słabo. Mocno przyciągnąłem go do siebie. Chciałem żeby ta chwila trwała wiecznie, bo że była prawdziwa nie miałem wątpliwości.

                - Ja ciebie też... – szepnąłem cicho. Jonghyun uśmiechnął się słysząc to i powoli wstał, podchodząc do swojej torby. Chwilę w niej grzebał, by wyciągnąć z niej ręcznik. Wrócił do mnie i kucnął przy moim boku

                - Pomogę ci – powiedział, lekko całując mnie w usta.

*Jonghyun's pov*

                Pomogłem mu się wytrzeć i ubrać, a później pozbierałem wszystkie nasze rzeczy, które były porozwalane po całej szatni. Wziąłem nasze torby oraz Taemina na ręce i ruszyłem ku wyjściu ze szkoły.

                - Gdzie mieszkasz? – spytałem, schodząc powoli z pierwszego piętra na parter.

                - Słucham? – zapytał zdziwiony wiercąc się w moich ramionach

                - Chyba nie myślisz, że w takim stanie pozwolę ci wracać samemu? – powiedziałem szczerząc się do młodszego. Taemin mruczał coś przez chwilę pod nosem, ale w końcu podał mi adres. Wyszliśmy ze szkoły na parking, po drodze napotykając zaciekawione spojrzenia woźnego i sprzątaczki. Wygrzebałem z kieszeni kluczyki swojego czarnego land rovera, wsadziłem blondyna ostrożnie do środka i zapakowałem nasze torby do bagażnika. Szybko przeszedłem na stronę kierowcy i po odpaleniu samochodu wbiłem podany adres w nawigację. Przez całą drogę żaden z nas się nie odezwał, a gdy tylko zerkałem w stronę Taemina ten zawsze zwrócony był w stronę okna.

                Jego dom nie był bardzo oddalony od szkoły i po około dziesięciu minutach jazdy byliśmy już na miejscu. Blondyn wyskoczył z samochodu, łapiąc za swoją torbę. Szybkim krokiem zmierzał w stronę wejścia, a ja pobiegłem za nim. Stanął przed drzwiami nerwowo szukając kluczy w przedniej kieszeni spodni. Gdy tylko je znalazł natychmiast przekręcił zamek i uchylił drzwi.

                - Yyy to... ymm... cześć. – rzucił wchodząc do mieszkania, a kiedy tylko chciałem coś mu odpowiedzieć, zatrzasnął drzwi odcinając mnie od niego.

~weruncia&Annaraya

I LUTHIEN, KTÓRA POPRAWIA WASZE GŁUPIE BŁĘDY


~loffciamy Cię za to :p

* jezu kocham Was <3 weruncia~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top