#22

Shawn widząc, że nie wiem co powiedzieć, ujął delikatnie moją twarz w jego ogromne dłonie, przez cały czas patrząc mi w oczy. Nerwowo zerkałam na boki, a on z uśmiechem na moje usta. Założył kosmyk moich włosów za ucho, aż w końcu nie czekając na mój znak pocałował mnie delikatnie, jakbym była zrobiona z najdelikatniejszej porcelany, która po jednym dotknięciu może się stłuc. Odwzajemniłam pocałunek za chwilę szeroko się uśmiechając, zebrane na koncercie osoby zaczęły klaskać, a niektórzy ocenili sytuację wydając z siebie głośne "Awww". Brunet złapał mnie delikatnie za dłoń cały czas się uśmiechając, po czym z powrotem chwycił mikrofon do drugiej ręki.

- To już koniec na dziś, dziękuję wam z całego serca za dzisiejszy koncert. Do zobaczenia! - powiedział i zaczął schodzić ze sceny ciągnąc mnie za sobą, a widownia po raz kolejny zaczęła krzyczeć.

***

- Powiesz mi co to do cholery było? - zapytałam pół żartem, kiedy po Q&A i zdjęciach dotarliśmy w końcu do garderoby Shawna.

Chłopak oblał się delikatnym, różowym rumieńcem, a ja położyłam moją dłoń na jego dłoni.

- Ależ nic takiego, tylko wreszcie przyznałem się przed Tobą co czuję - zaśmiał się. - Ewentualnie zrujnowałem naszą przyjaźń - uśmiech zniknął z jego twarzy.

- Spokojnie, jest w porządku - bawiłam się jego palcami. - Martwi mnie tylko, jak długo się z tym ukrywałeś - Shawn westchnął głośno.

- Wiesz, zorientowałem się mniej więcej niedługo przed tym jak powiedziałem ci to po pijaku, tylko nawet nie chciałem dopuścić do siebie takich myśli, nie wiem dlaczego. I nie wiem kiedy bym ci to powiedział, gdyby nie to, że dzisiaj przyjechałaś. Nie chciałem cię stracić przez moje uczucia - uśmiechnął się uroczo.

Chwila, czy ja pomyślałam, że Shawn jest uroczy?

- Tylko co teraz będzie, hm? - spytał, a ja podeszłam do niego powoli.

Założyłam ręce na jego szyję, po czym złożyłam na jego miękkich wargach długiego całusa.

- Ekhem - zdezorientowana odwróciłam się do źródła dźwięku. - Shawn, przyszedłem ci tylko powiedzieć, że mamy opuścić park jutro do jedenastej, nie musisz się o nic martwić, nasi ludzie sobie z tym poradzą, więc możesz jechać do siebie - mruknął Andrew, po czym wyszedł z pomieszczenia.

Chłopak spojrzał na mnie z uniesioną brwią, a ja cicho się zaśmiałam.

- Możemy spróbować - powiedziałam, a on przyciągnął mnie tylko do siebie za biodra i przytulił.

- A więc, moja dziewczyno, chciałbym jednak jutro pomóc ekipie, więc sądzę, że jeśli mam wstać jutro wcześnie powinienem iść już spać. Pozostaje tylko pytanie, czy potowarzyszysz mi dzisiejszej nocy? - Shawn poruszał zabawnie brwiami za chwilę wybuchając śmiechem.

- Z wielką przyjemnością, tylko nie mam przy sobie ani piżamy, ani innych rzeczy na jutro - uśmiechnęłam się.

- To da się załatwić, podjedziemy po drodze, A teraz zapraszam do samochodu, madam.

Wsiadłam do czarnego pojazdu i zapięłam pasy, a za chwilę chłopak uczynił to samo. Odpalił silnik i ruszyliśmy przez miasto do mojego hotelu. Wbiegłam szybko do środka, a za chwilę za mną przyszedł o wiele wolniejszym krokiem Shawn. Nie mieszkałam na bardzo wysokim piętrze, więc zamiast jechać zatłoczoną windą wybraliśmy schody.

- Szlag - powiedziałam cicho gdy karta wypadła mi z ręki, a chłopak zaśmiał się, po czym w końcu udało mi się otworzyć drzwi.

Włączyłam prąd za pomocą karty, a za chwilę zapaliło się światło, włączył się telewizor oraz radio.

- Och, daj głośniej, to moja piosenka! - powiedział z entuzjazmem słysząc Lost in Japan.

Pokręciłam tylko głową uśmiechając się, zrobiłam to, o co mnie poprosił i wróciłam do pakowania. Od środka czułam dość duży stres, w końcu nie wiedziałam co oznaczało "potowarzyszysz mi dzisiejszej nocy" i jakie Shawn miał wobec mnie zamiary, jednak przecież... jeszcze godzinę temu był moim przyjacielem i nie sądzę, żeby kiedykolwiek miał mnie skrzywdzić.

- Gotowa? - spytał, gdy zajęłam jedną z przegródek walizki.

- Jeszcze tylko zabiorę rzeczy z łazienki - odpowiedziałam i zaczęłam iść w stronę wcześniej wspomnianego pomieszczenia.

Zabrałam kosmetyczkę, szczoteczkę i pastę oraz kilka kosmetyków spod prysznica, po czym wcisnęłam je w mniejszą kieszeń torby. Nim zdążyłam coś powiedzieć Shawn zabrał mi ją sprzed nosa.

- No co? - zaśmiał się, gdy zobaczył jak na niego patrzę.

- Nic - uśmiechnęłam się i razem wyszliśmy z pokoju.

Tym razem zjechaliśmy windą na dół, ponieważ nikogo w niej nie było. W recepcji wymeldowałam się z hotelu, po czym wróciliśmy z pokoju.

- Pewnie - usłyszałam za sobą.

Odwróciłam się i zobaczyłam jak Shawn robi sobie zdjęcie z jakąś dziewczyną.

- A mogę Cię pocałować w policzek? - spytała przesłodzonym głosikiem prosto w ucho chłopaka nadstawiając telefon.

Brunet posłał mi nerwowe spojrzenie, jednak widząc mój morderczy wzrok od razu odmówił i tylko przytulił ją na pożegnanie.

Sorki, dziwko, on jest teraz mój.

Nie myślcie sobie, że będę tak sądzić o każdej fance Shawna, jednak ta wyjątkowo się o to prosiła...
Nikt jej nie kazał łasić się do mojego chłopaka jak modliszka w tańcu godowym. I nie, nie mam pojęcia jak wygląda modliszka w tańcu godowym.

- Hej, możemy już iść - chłopak pojechał mi ręką przed nosem.

- Ach, no tak, zamyśliłam się - poczułam piekące policzki.

- Nie poznaję Cię - zaśmiał się. - Zachowujesz się jakbyś dopiero co mnie poznała.

- Bo tak się czuję - mruknęłam.

Najwidoczniej brama w moim mózgu z uczuciami do Shawna otworzyła się już całkiem.

Brunet otworzył mi drzwi, a w moją twarz uderzył nocne, chłodne powietrze. Wsiedliśmy do samochodu, a ja zmęczona, oparłam głowę o szybę.

- Tylko mi nie zaśnij, bo nie dam rady wnieść Ciebie razem z walizką - popatrzył na mnie sprawdzając jak zareaguję na jego żart.

- Znowu sugerujesz, że jestem gruba, czy szanowny pan Shawn Mendes i jego mięśnie nie są takie świetne jak na wszystkich zdjęciach? - uniosłam brew przekręcając głowę w jego stronę.

- To oczywiste, że są świetne, nawet bardziej, niż się wszystkim wydaje - zaśmiał się. - Ale jakie "znowu"?

- Nie pamiętasz jak nazwałaś mnie księżycem w pełni? - zdziwiłam się.

- Słucham? - popatrzył na mnie z niedowierzaniem.

- Czyli nie pamiętasz - walnęłam się dłonią w czoło, a Shawn uniósł obie brwi.

- To ja nawet nie chcę myśleć, co jeszcze tam wygadywałem. Ale ku mojemu szczęściu, jesteśmy na miejscu - powiedział wyłączając silnik.

Ledwo trzymając się na nogach wysiadłam z samochodu i oparłam się o drzwi, a za chwilę usłyszałam jak Shawn zamyka auto.

- Dlaczego jestem bardziej zmęczona niż Ty? - zaśmiałam się.

- Być może doświadczyłaś większej ilości wrażeń dzisiaj - wzruszył ramionami uśmiechając się.

Nim się obejrzałam staliśmy przed drzwiami z numerem 1504. Uśmiechnęłam się wspominając mój ostatni pobyt w tym miejscu.

- Zmieniło się tu trochę - powiedziałam będąc pod niemałym wrażeniem.

Ściany zostały przemalowane na jaśniejsze kolory, a kolorystyka całego mieszkania była utrzymana w ciepłym beżu.

- Już dawno przed twoim pierwszym przyjazdem planowałem remont - powiedział stawiając torbę na podłodze.

Wzięłam ją i ruszyłam w stronę gościnnego pokoju.

- Co ty robisz? - spytał, a ja zdezorientowana popatrzyłam na niego. - Pokój na przeciwko - uśmiechnął się.

- Ach, no tak - odpowiedziałam. - Przyzwyczajenie.

Weszłam do pokoju Shawna zostawiając tam walizkę. To pomieszczenie również zostało odświeżone.

- Mam nadzieję, że materac łóżka jest wciąż taki sam - zwróciłam się do chłopaka. - Bo był bardzooo wygodny.

- Łóżko pozostało bez zmian - uśmiechnął się. - W tej kwestii zgadzam się z tobą w stu procentach.

Usiadłam na łóżku za chwilę się kładąc.

- Jesteś głodna? - spytał, a ja kiwnęłam głową.

- Bardzo, jedyny mój posiłek dzisiaj to było śniadanie - zaśmiałam się widząc przerażenie Shawna w oczach.

- W takim razie idę coś na szybko zrobić.

- A ja chyba wezmę prysznic, wiesz? - powiedziałam, a Shawn tylko skinął głową. - Tylko chyba mam mały problem - stwierdziłam otwierając walizkę. - Tak! Pamiętam, zostawiłam piżamę za poduszką na fotelu, który stał za drzwiami do łazienki.

- Podziwiam kobiety za ich pamięć - powiedział brunet, po czym poszedł do swojej garderoby. - Chodź, wybierzesz sobie jakąś moją koszulkę - zawołał z pomieszczenia.

- Przecież równie dobrze mogę wziąć swój t-shirt - wywróciłam oczami.

- Ale w moim będziesz wyglądała przesłodko - głową Shawna wychyliła się zza drzwi mrużąc oczy i szeroko się uśmiechając.

- Niech ci będzie - odpowiedziałam i weszłam do pokoju. - Biorę ten - wybrałam białą koszulkę z napisem "Heaven", a chłopak nie przestawał się uśmiechać. - No co? - zaśmiałam się patrząc na jego minę.

- Niebiański* t-shirt dla nieziemskiej dziewczyny - powiedział śmiejąc się.

Niewiarygodne jaki potrafił być czasami dziecinny. Uroczo dziecinny.

- Okej, w takim razie uciekam do łazienki. Pamiętaj, że już burczy mi w brzuchu! - Shawn pobiegł szybko do kuchni, a ja skierowałam się do jego łazienki.

W tym pomieszczeniu byłam tylko raz, oglądając za pierwszym razem jego mieszkanie. Nie miałam ochoty na długą kąpiel, więc wybrałam prysznic. Umyłam moje ciało i już miałam zabierać się za włosy, gdy dostrzegłam szampon Shawna. Ma po nim takie aksamitne i cudowne włosy, że chyba z moimi też uda się mu coś zrobić. Nalałam sobie na dłoń niedużą ilość produktu i wmasowalam w skórę głowy. Na koniec opłukałam się jeszcze i wyszłam na ciemnoszarą matę. Ubrałam koszulkę Shawna na siebie, która jak każda męska koszulka na dziewczynie sięgała mi prawie do kolan, i do tego pod spód czarne, koronkowe figi. Otworzyłam drzwi, a przed sobą zobaczyłam tacę z sushi leżącą na łóżku.

- Miało być coś prostego i na szybko - zaśmiałam się.

- Jest na szybko - odpowiedział również się uśmiechając. - Ale muszę przyznać, że nie było tak prosto, masz rację. Muszę zdecydowanie popracować nad zwijaniem - westchnął.

Shawn usiadł na łóżku, a ja uczyniłam to samo opierając głowę na jego klatce piersiowej.

Sunrise with you on my chest - zanucił, a ja chwyciłam w dłoń pałeczki. - Pachniesz mną - zanużył nos w moich włosach.

- Przyzwyczaj się do tego - uśmiechnęłam się ładując kolejny kawałek ryby do buzi.

Jedliśmy tak w ciszy patrząc na duże okno w sypialni Shawna, za którym widać było świecące w oddali światła. W końcu, gdy oboje skończyliśmy jeść położyłam się na poduszce. Za chwilę Shawn nachylił się nade mną i złożył na moich ustach krótki pocałunek, za chwilę jednak schodząc na szyję.

- Moja - mruknął patrząc na malinkę, którą po sobie zostawił.

- Teraz nie odpędzisz się od dziennikarzy - wywróciłam oczami, za chwilę odwracając Shawna na plecy.

Uczyniłam jemu dokładnie to samo co on mi, jednak moje pocałunki były nieco bardziej namiętne.

- Mój - uśmiechnęłam się szeroko odrywając usta od jego szyi.

- Teraz mogę w końcu iść się umyć - powiedział wstając z łóżka.

A ja przyłożyłam głowę do poduszki za chwilę zasypiając.

***

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top