#16
- Podobasz mi się, wiesz? - powiedział, a ja prawie udusiłam się powietrzem.
Tak, udusiłam.
Tak, powietrzem. Tym samym, które jest potrzebne do życia.
Nie wiem, co bym zrobiła gdyby on teraz nie był pijany.
- Ja po prostu kocham cię po tych wszystkich spotkaniach i takich tam innych, lubię Cię i już nie mogę czekać, więc mówię ci , że wiesz, tak jakoś wyszło i kocham Cię - powtórzył.
Był teraz taki słodki.
I śmieszny.
- I księżyc jest dzisiaj wyjątkowo piękny. Tak jak ty. W ogóle księżyc w pełni zawsze jest piękny - jego źrenice poszerzyły się.
- Czyli wyglądam jak księżyc w pełni? - zapytałam, a on zmarszczył brwi zastanawiając się nad moim pytaniem.
- Po prostu ślicznie dzisiaj wyglądasz - przybił sobie lekkiego facepalma, zdając sobie sprawę z tego co powiedział.
- No cóż, miło mi to słyszeć, ale zobaczymy czy będziesz sądził tak samo jutro rano. Myślę, że na Ciebie już czas - zaśmiałam się. - Gdzie jest twój hotel?
- Nie pamiętam - wzruszył bezradnie ramionami.
- Daj telefon, zdzwonimy do Andrew - pokręciłam głową z rozbawieniem.
Jakie może być hasło?
muffinka123?
muffinlover?
- I hate tomatoes - powiedział, a ja wpisałam zdanie.
Prawie zgadłam.
Wybrałam odpowiedni numer, jednak po kilku sygnałach nadal nie uzyskiwałam żadnej odpowiedzi.
- Nie odbiera - westchnęłam.
Shawn siedział na chodniku i oglądał trawę.
- W takim razie chodź do mnie, nie zostawię Ciebie tutaj - z trudem podniosłam go z ziemi.
***
Wspięłam się po parapetach do mojego pokoju, za chwilę wciągając chłopaka.
- Jeszcze trochę! - jęknęłam, jednak Shawn postanowił zrobić coś innego.
Więc za chwilę puścił moje ręce.
I wpadł prosto w róże mojej mamy.
- O mój Boże - krzyknęłam cicho i błyskawicznie zaczęłam schodzić na dół.
- Różyczkę? - spytał z kwiatkiem w zębach szeroko się uśmiechając.
- Z chęcią - chwyciłam różę i podniosłam Shawna z ziemi.
- Świetnie, jeszcze trzeba będzie Cię odkazić, żeby rany się zagoiły - uniosłam obie brwi nie wierząc we własne słowa.
Pociągnęłam go za rękę kierując się w stronę drzwi wejściowych.
Jak dobrze, że otwierały się tak cicho.
Zaczęłam wchodzić po schodach ciągnąc bruneta za bluzkę.
Posadziłam go na moim łóżku, a obok mnie postawiłam wodę utlenioną i kilka płatków kosmetycznych.
- Ściągnij koszulkę - powiedziałam, a Shawn prawie zasypiając wykonał polecenie.
Hmm.
Całkiem dobra ta sylwetka.
Nawet bardzo.
Polałam waciki płynem i przykładałam je po kolei do każdej małej rany. W końcu naliczyłam ich po trzy na każdej ręce, dwie na brzuchu i jedną na czole.
- Będę mógł spać w twoim łóżku? - spytał szczerząc się.
- Zapomnij - zepchnęłam go na podłogę. - Aha, i załóż to - rzuciłam mu koszulkę mojego taty, którą zabrałam mu bardzo temu, żeby dołączyć ją do moich ciuchów.
Bluzka Shawna była delikatnie pobrudzona krwią, a jej dekolt był lekko rozerwany przez to, że ciągnęłam go idąc do mojego pokoju.
- Masz spać pod łóżkiem, A rano nie wychodź z mojego pokoju, dopóki ci nie pozwolę. Chociaż tak tego nie będziesz pamiętał - szeptałam zmywając makijaż. - Dobranoc, debilu - powiedziałam jeszcze, ale spod materaca dobiegał już tylko miarowy oddech chłopaka.
***
Usłyszałam głośne uderzenie w coś twardego.
Odwróciłam się i zobaczyłam Shawna masującego sobie obolałą głowę.
- Jak się spało? - uśmiechnęłam się widząc jego zdezorientowaną minę.
- Dlaczego spałem u Ciebie pod łóżkiem? - spytał patrząc na mnie zdziwiony.
- Długa historia - wywróciłam oczami.
Uśmiechnął się ciepło i usiadł na łóżku.
- To co dzisiaj robimy? - spytał.
- Szczerze mówiąc mam narazie dość wychodzenia po imprezie z dziewczynami i wczorajszym wyjściu z tobą, więc łap koc - rzuciłam w niego wspomnianym przedmiotem. - I zaraz coś obejrzymy.
- Z przyjemnością, moja droga. Jaki film?
- Maraton Shrek'a, tak nawiązując do przeszłości - uśmiechnęłam się wspominając dni w mieszkaniu Shawna.
- Urocza jesteś - zaśmiał się, a ja zarumieniłam się.
To że byliśmy tylko przyjaciółmi, wcale nie blokował moich rumieńców.
- A więc Fiono, może zrobimy popcorn?
- Chodź, pomożesz mi również zabrać coś do picia - powiedziałam i ruszyliśmy po schodach na dół.
Wstawiłam opakowanie z kukurydzą do mikrofali i nastawiłam czas na dwie i pół minuty.
- A to co? - chwyciłam do ręki gazetę, którą leżała na blacie. - Shawnie - chłopak zdziwił się słysząc to zrobienie, ale za chwilę uśmiechnął się. - Chcesz dowiedzieć się czegoś o "długiej historii"? - spytałam.
- Nie za bardzo rozumiem - nadal się uśmiechał.
- A więc patrz na to - wskazałam na zdjęcia na pierwszej stronie.
Pierwsze przedstawiało Shawna zamawiającego "niespodziankę", drugie jak siedzimy na ławce i wyznaje mi miłość, a ostanie jak znikamy za płotem mojego domu.
- Dużo głupot naopowiadałem? - jego miną była bardzo poważna i trochę przerażona.
- Powiedziałeś, że mnie kochasz - odpowiedziałam, a brunet na chwilę napiął lekko mięśnie. - Spokojnie, byłeś pijany - zaśmiałam się.
- Nie miałem pojęcia, że jest tam tyle paparazzi - zmartwił się. - Przykro mi, jeśli teraz z tobą będą chcieli porozmawiać.
- Już chcą, stoją pod moim domem - powiedziam patrząc zza zasłony.
- Boże, przepraszam Cię, Ruth - wyglądał na przerażonego.
- Przecież to za kilka dni ucichnie, nawet nie zdąży mnie zmęczyć - zaśmiałam się.
- Ja też tak myślałem, bo bardzo kocham moich fanów i z chęcią udzielam im wielu informacji o mnie przez gazety, ale jeśli dziennikarze nie dają mi spokoju na choćby wtedy, kiedy jestem naprawdę zmęczony, jest to troszkę męczące - uśmiechnął się troskliwie.
- Jakoś przetrwam, już miałam z nimi styczność po naszej piosence - uśmiechnęłam się. Chociaż myślę, że są bardzo ciekawi - pokazałam mu tekst na pierwszej stronie.
Dzięki naszym dziennikarzom udało nam się namierzyć Shawna Mendesa w kawiarni w Londynie o nazwie Charlie's Cafe & Bakery. I ku zdziwieniu wszystkich - nie był tam sam! Towarzyszyła mu Ruth Davies we własnej osobie, czyli dziewczyna, z którą nagrał jedną że swoich piosenek. Czy szykuje się nowy duet? A może to wcale nie było spotkanie zawodowe, tylko randka? Z pewnością dowiemy się tego niebawem.
- Zabawne - skomentował.
I z powrotem ruszyliśmy na górę do mojego pokoju, oglądać nasz film.
***
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top