#13

Weszłam do pokoju nie kryjąc radości.

- Wiesz jaki spokój był bez ciebie? - Wendy przywitała mnie z grymasem na twarzy. - Nie mogłaś zostać dłużej?

- Nawet nie wiesz jak bym chciała - położyłam się na łóżku koło dziewczyny.

- Ale tak na poważnie, to tęskniłyśmy - Louise wepchnęła kolejną piankę do buzi.

- Jak cholera - druga potwierdziła dopijając kakao.

Na szczęście ten dzień również mogłam spędzić z dala od rodziców.

- Co mamy w planach? - spytałam chwytając mój mały plecak.

- Lou, pokaż jej nasz tajny sejf - ruda wydała rozkaz śmiertelnie poważnie.

Blondynka niechętnie wstała z kanapy i podeszła do jednej z szaf. Małym kluczem otworzyła zamek w drzwiczkach, a moim oczom ukazały się całkiem spore zapasy.

Całkiem bardzo spore.

Teraz nie dziwię się, że zamknęły ten "sejf" na klucz. Młodszy brat Wendy zjadłby to kilkanaście minut.

Szafka po brzegi wypchana była chipsami, żelkami, czekoladą, cukierkami, chrupkami i batonikami, gdzie jeden z nich był nadgryziony(?!).

- A więc, po pierwsze, to wszystko trzeba zjeść, potem wszystko dokładnie nam opowiesz, mamy przygotowane jakieś filmy, inne takie pierdoły, kosmetyki, maseczki i wszystkie rzeczy potrzebne do perfekcyjnego nocowania - Wendy wyrecytowała to bardzo szybko i profesjonalnie.

- A poduszki? - Louise zmarszczyła brwi.

- W szufladzie w łóżku - Wen odpowiedziała obojętnie.

- To opowiadasz? - Lou rozsiadła się na fotelu z gorącą herbatą.

- Pewnie - wzruszyłam ramionami patrząc na Wendy, która w ogóle nie wyglądała na szczęśliwą.

- No więc było naprawdę super, Shawn został moim przyjacielem, nagraliśmy piosenkę i wróciłam - uśmiechnęłam się sztucznie.

Średnio chciałam wracać do tego, co już nigdy drugi raz się nie wydarzy.

- Nawet sobie nie żartuj - Wen spojrzała na mnie surowo, za chwilę serdesznie szczerząc zęby. - Bardziej szczegółowo!

Czyli noc wcale nie będzie krótka.

***

- A co się działo u was? - przetarłam oczy ze zmęczenia.

Wendy już rozchyliła usta, ale Lou zaczęła mówić, więc zacisnęła je z powrotem, patrząc w jeden punkt, gdzieś na podłodze.

- Chyba nic szczególnego - blodynka zamieszała słomką w szklance z colą.

- Wendy? A u ciebie? - spytałam ostrożnie.

- Nic szczególnego.

- Na pewno? - teraz Louise zobaczyła, że jest z nia coś nie tak. A gdy tylko zadała to pytanie, u naszej przyjaciółki pojawiły się łzy w oczach.

Perspektywa Wendy

- Mówię, że nic takiego, tylko Andrew się wyprowadza - powiedziałam obojętnie. Tylko rozpadam się na kawałki.

Przyjaciółki popatrzyły na siebie z przerażeniem.

- Nie musicie nic mówić, po prostu mnie przytulcie - wyszeptałam z uśmiechem załamania.

- Ty też nic nie mów, a teraz otwórz usta i jedz - zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć Ruth wepchnęła mi łyżkę z nutellą do buzi.

Usłyszałyśmy charakterystyczny dźwięk dzwonienia na messengerze.

- Shawn dzwoni - dziewczyna odłożyła łyżkę i wzięła telefon do ręki.

- Odbierz - powiedziałam ocierając łzy.

W końcu to videorozmowa.

- Dotarłaś jakoś? - usłyszałam głos bruneta.

- Jak widać - Ruth wzruszyła ramionami. - Jestem u Wendy.

- W takim razie nie będę przeszkadzał, może później porozmawiamy - zobaczyłam jak się uśmiechnął, a potem rozłączył się.

- Czyli czas na Netflix'a? - zapytała Louise.

- Jak zawsze wiesz, czego nam trzeba - odpowiedziałam rzucając się na stertę poduszek.

***

Perspektywa Ruth

- Jego rodzice się rozwodzą - powiedziała nagle patrząc w szklankę z sokiem.

W końcu mogła nam o tym powiedzieć.

- Jeśli nie chcesz to nie mu.. - Lou nie dokończyła zdania.

- Powiedział, że jego matka strasznie ciężko to przeżywa i już jest na antydepresantach - ukryła twarz w dłoniach. - A on nie chce zostawiać siostry z matką, a tymbardziej nie chce mieszkać z ojcem, który popadł w hazard i prowadzi podwójne życie.

- Tak nam przykro... - powiedziałam przytulając Wendy.

- Wyprowadza się na drugi koniec Anglii, jak najdakej od ojca - jej głos załamał się. - Już raz się przeprowadzali, po tym jak jego ojciec zabawił się z młodziutką córką sąsiadów, a później z jej kuzynką - skrzywiła się.

- Chcesz być z nim w związku na odległość? - Louise zadała jedno z ważniejszych pytań.

- Oczywiście, że chcę. Tylko nie wiem czy damy radę - rudowłosa przestała płakać.

- Może pojedziesz do niego na wakacje, później on do ciebie - powiedziałam karmiąc dziewczynę kolejną łyżką nutelli.

- Są jesze święta i ferie ziomowe - dodała blondynka.

- Może i macie rację - Wendy uśmiechnęła się patrząc na nas.

- My zawsze mamy rację - przewróciłam oczami. - A teraz wracamy do Riverdale.

***

Dziękuję za 340 odczytów! ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top