10

5.02.2016
Przedzierając się przez tłumy fanów, trzymałem się z tyłu Harry'ego, który spuszczał głowę za każdym razem, gdy oślepił go blask fleszy. Fanki drą mi się do ucha o 'Larrym', a ja tylko ściskam mocniej Harry'ego w pasie, by szedł szybciej, żeby nie musieć przeżywać dłużej tej dziczy.
W środku restauracji ochrona zamyka drzwi i patrzymy po sobie, Harry z tymi wystraszonymi oczami i ja z zaniepokojonymi, że coś się mu stało.
"Wszystko w porządku?" pytam i staję bliżej niego. Harry patrzy znowu w stronę fanek, które próbują zabarykadować szybę, a ja zmuszam go do spojrzenia na mnie. "Harry."
"Jest okay" zacina się, niepewny czy chce dalej kontynuować. "Dawno...nie wychodziliśmy razem i tym razem było to naprawdę intensywne."
"Wiem." wzdycham. "Ale teraz wyluzuj, zjemy coś dobrego przed festiwalem i zapomnimy o wszystkim."
Specjalnie kładę nacisk na wszystko, ponieważ, potrzebowałem na tę chwilę upewnić samego siebie, że postaram się skupić na czymś innym niż zmiana płci Harry'ego, jego chłopak i fani. Wyłączyć myślenie, odpocząć.
"Chłopaki, tutaj!" Niall wstaje i macha rękami z jednego zastawionego ładnymi talerzami stolikiem. "Myślałem, że już nie przyjdziecie!" uśmiechnął się popijając piwo. "Fani pewnie oszalali na waszą dwójkę."
Harry siada obok mnie, cały spięty. Przejmuję rozmowę.
"Nieco się rzucali." przyznaję słabo. "Mówi ci coś 'larry'?"
Niall robi wielkie oczy i zachłysta się napojem. Trace w ciągu sekundy jest obok i delikatnie klepie go po plecach.
"Nie wiesz nic o larrym?" mówi, kiedy nabiera porządną dawkę powietrza. "Oh, kochanie, Harry ty też?"
Brunet nic nie odpowiada, udając zbyt zajętego telefonem. Okay.
"Oczywiście, że ty wiesz." szepcze do siebie pod nosem. Spuszcza wzrok na obrus i przesuwa w naszą stronę menu. "Jeszcze nie zamawialiśmy, przejrzyjcie na co mielibyście ochotę."
Zmiana tematu wcale nie zostaje przeze mnie niezauważona, ale przyjmuję to na klatę, bo to nie jest pierwszy raz, kiedy coś zatajają. Zanim otwieram kartę dań, kelner pojawia się u boku Liama i po krótkim przywitaniu mówi:
"Dla par polecamy, specjał dla zakochanych, jest to danie złożone z roladek kurczaka, z mozzarellą w środku, owinięte parma szynką, do tego ziemniaczki. Wspólna przystawka, wspólny deser i picie. Klienci uwielbiają to zamawiać."
"W takim razie to weźmiemy, tak, perełko?" mówi na głos Liam, zerkając na Cheryl, która potakuje z aktorskim uśmiechem. Niedługo później Niall i Trace też się na to decydują i wszystkich spojrzenia kończą na mnie i Harrym.
"Weźcie też to." jęczy Niall, kiedy mijają następne minuty, a my wciąż przeglądamy kartę. "Będziemy dłużej czekać na jedzenie!"
Do cholery, nie możemy przecież...
"Chciałbyś wziąć to ze mną?" pyta cicho, najciszej Harry. Prawdopodobnie nikt oprócz mnie go nie usłyszał.
Zderzam się z nim nogami i odchrząkuję.
"Jeśli chcesz i nie przeszkadza ci to."
"Nie, nie przeszkadza." zasłania się menu "To bierzemy?"
"Jezu!" krzyczy Niall, obserwując naszą rozmowę. "Oni też to wezmą" a później ciszej dodaje: "dajcie im na talerz dużo płatek róż, żebym mógł ich tym udławić." i później znowu głośniej. "Prosimy o dzbanek herbaty kwiatowej, dziękuję."
Oddajemy karty, przy czym patrzę na Nialla nienawistnym wzrokiem, ale chłopak jest zbyt zajęty odgarnianiem włosów brunetce, żeby to przyuważyć. Są tacy szczęśliwi i zakochani, sam widok bolał. Czy to kiedyś mi się też przytrafi? I to ze szczerego uczucia, a nie ze względu na sławę?
"Louis, będziesz karmił Harry'ego?" patrzę na Irlandczyka ze zmieszaniem, na co ten powstrzymuje śmiech. "Bo, wiesz, w karcie o tym było i w zestawie jest jedna para sztuców. Jedna słomka do picia. Żeby nadać romantyczności daniu."
"Co proszę?" unoszę się. "Wiedziałeś o tym i nam to wcisnąłeś?"
"Myślałem, że odkąd dzielicie łóżko nie robi wam to różnicy." wzrusza ramionami. Robi łyk napoju."Piwka?"
"Spierdalaj, Horan, o co ci chodzi?" zerkam na Harry'ego, który wygląda przez okno. Mam wrażenie, że zrobił się bledszy. "Czemu wszystko komplikujesz? Nie widzisz, że czuje się niekomfortowo, kiedy tak mówisz?"
"Nie sądzę." odpowiada spokojnie. "Jesteś ślepy na wskazówki. I tępy."
"Wskazówki?" syczę, mrużąc oczy. "Jakie wskazówki?"
"Tępy jak nóż do masła." wywraca oczami i obejmuje od tyłu Trace. "Zacznij myśleć i ani się waż prosić o dodatkową parę sztućców." wskazuje na mnie palec "Jeśli poprosisz zrobię ci piekło. Dosłowne piekło."
Odwraca się w stronę Liama i śmieje, gdy zaczynają żartować o powiązanej z nami piosence Zayna.
Ja natomiast nie potrafię przestać myśleć o fakcie, że Horan daje mi wskazówki. Wskazówki, które prowadzą do Harry'ego. Ale po co?
"Haroldzie Styles, zostaniesz moją randką na ten wieczór?" pytam żartobliwie, trącając łokciem jego bok. Harry zaciska do białości wargę i spogląda na mnie. Po chwili uśmiecha się.
"Mam wybór?"
Uśmiecham się na to szeroko i przysuwam bliżej, aż stykamy się kolanami. Cieszę się z atmosfery, która się wytworzyła. "Ładnie wyglądasz w tej czarnej koszuli." mówi i unosi lekko podbródek do góry. Palcem zahacza o mój kołnierzyk. "Ogólnie lubię jak ubierasz się bardziej, hm, elegancko."
"Styles, chcesz mnie oczarować komplementami? To jest twój przepis na udaną randkę?" pytam, chociaż moje serce mięknie na to, że zwraca uwagę na to jak wyglądam. "Sam nie wyglądasz najgorzej. Ta kwiatowa koszula rozpięta do połowy robi swoje."
"Czyli co?" pyta zaintrygowany. Uczepia swoje długi palce wokół filiżanki herbaty i z odstającym w powietrzu małym paluszkiem upija herbatę.
"Zmusza oczy do błądzenia po twoich tatuażach"
"Nie widać...um, wiesz czego?" pyta cicho, nerwowo sięgając po guziczki. "Mam większe, wiesz."
"Wiem." szepczę. "Ale nie widać, są bezpiecznie ukryte, nie martw się."
Potakuje z ulgą i unosi nagle głowę, gdy pięknie pachnące jedzenie ląduje pomiędzy nami. Na szerokim talerzu (udekorowanym różyczkami i złotym pyłkiem) ułożone są równie roladki z chrupiącą szynką wokół nich. Polane sosem ziemniaczki i szpinak u boku. W owiniętą serwetkę dostajemy jedną parę sztućców i wymieniamy się znaczącym spojrzeniem.
"Najpierw możesz ty zjeść, później ja...wymienimy się widelcem." mówi pospiesznie, a ja kręcę głową. Po pierwsze w życiu nie w takiej kolejności. Że niby miałby patrzeć jak jem? Na pewno.
Kroję kawałek mięsa i nabieram na to odrobinę puree.
"Otwórz usta, Hazza." mówię, wystawiając widelec. Brunet rumieni się i mruga w niedowierzaniu, bardzo powoli. "No już."
Sięgam palcem do jego wargi i przesuwam nim wzdłuż, żeby wreszcie zareagował. Spodziewam się wszystkiego, tylko nie tego, że z jego ust wydobyje się cichy jęk. Harry momentalnie przykrywa usta dłonią i
wstaje od stołu. Niall patrzy na mnie z uniesioną brwią i obserwuje jak chłopak oddala się do łazienki.
"Co się kurwa stało?" pyta, przytrzymując widelec w powietrzu, żeby Trace mogła zjeść, ale skupiając cały swój wzrok na mnie. "Louis?"
Siedzę osłupiały, przetwarzając co się właśnie stało. Harry jęknął na kontakt ze mną. Mój boże? To był prawdziwy jęk. Takich jęków nie wydaje się przypadkiem.
Rzucam widelcem o talerz i bez odpowiadania na lawinę następnych pytań, biegnę za Harrym. Odczuwam poważny mętlik, ale...nagle...nagle coś więcej niż to.
Uchylam drzwi do toalet, bezszelestnie przechodząc wokół kabin.
"Harry." nerwowo odgarniam grzywkę. To się nie dzieje, to nie może... "Jest okay, wiesz? Nic się nie stało."
Kłamstwo.
"Zadam ci jedno pytanie, dobrze? Cokolwiek odpowiesz, między nami nic się nie zmieni. Mógłbyś..." przełykam ciężko ślinę. "mi powiedzieć imię chłopaka, który ciebie nigdy w twoim odczuciu nie pokochał? Dla kogo" przeklinam pod nosem. "dla kogo zmieniłeś płeć?"
Nigdy w moim całym pieprzonym życiu tak nie bałem się odpowiedzi. Robiło mi się gorąco i niedobrze falami, a ja nie potrafiłem nad tym zapanować.
"Dean." słyszę po długiej minucie, a moje ciało przeszywa paraliż. Nie wiem czy z ulgi czy bardziej zawodu.
"Kim jest Dean?" pytam bardziej zranionym głosem, niż bym chciał. "Kim on do cholery jest?"
"Nieważne, Louis, zostaw mnie..."
"Czemu jęknąłeś?"
Kieruje mną zazdrość, złość, kiedy krzyczę i nie panuję nad tym co wychodzi z moich ust.
"Nie jęczy się tak na kontakt z przyjacielem! I wiesz co? To nie jest pierwszy raz, pamiętam jak po operacji, trzymałem cię za rękę, sam mnie o to poprosiłeś swoją drogą i gdy mnie chwyciłeś twoje serce...kurwa oszalało i"
Nagle sobie uświadamiam, że było wiele takich sytuacji.
"Czy to dlatego ciągle zwalali na mnie winę?"
"Nie, Louis."
"Odpowiedz w takim razie kto to Dean." zaciskam szczękę. "Wyjdź z kabiny i powiedz mi kto to jest, chcę wiedzieć, że mnie nie kłamiesz."
"Nie wyjdę. Dean to mój przyjaciel z LA, poznałem go na koncercie Coldplay."
Moje ręce drżą, przytrzymuję się ściany i nie potrafię się zmusić, by zagłębić się w tę historię. To nie jest coś, co chcę usłyszeć w detalach.
"To teraz mi powiedz dlaczego się boisz wyjść? Musisz mieć powód."
Zapada cisza na dobre dwie minuty. Kieruję się szybkim krokiem do drzwi. Zatrzymuję się.
"Mam dość tych zagadek, a z tobą, Styles, jest coś poważnie nie tak." zaciskam rękę na gałce, zanim nie wykonuję gwałtownego pchnięcia. "Pozdrów swojego Deana, który ani razu nie odwiedził cię w Los Angeles."
"Louis!" Liam rzuca się do wyjścia, a ja przyspieszam kroku. "Stój! Co się dzieje? Gdzie Harry?"
"Dajcie mi spokój, dobra?"
Po tym znikam w tłumie paparazzi, którzy o dziwo, robią mi przejście.

***
Harry nie wraca do pokoju przez kilka następnych godzin. Nie, żeby mi zależało na zobaczeniu go, po prostu cała ta kłótnia nie daje mi zasnąć.
17 nieodebranych połączeń od Nialler
Nie mam humoru na zabawę, chciałbym tylko zasnąć i... zapomnieć o prawdziwym świecie. Wtulam twarz w poduszkę. Naprawdę przydałby mi się alkohol.

6.02.2016
Budzi mnie trzask drzwi i chociaż chciałbym zobaczyć tę piękną twarz na którą opadają loczki, zaciskam ręce na kołdrze i trzymam oczy zamknięte.
Czuję jak łóżko ugina się pod drugim ciałem i niewzruszony staram się wrócić do przerwanego snu. I może wszystko powiodłoby się sukcesem, gdyby jego dłonie nie spoczęły po obu stronach mojej głowy. Uchylam jedno oko i.... kurwa, w tej słabej lampce tlącej się z przedpokoju, Harry ma mocno zarumienione policzki i z jego lekko uchylonych ust można wyłapać alkohol. Trzyma mnie mocno i patrzy prosto w oczy. Kciukiem przesuwa wokół oczu, jakby podziwiał obraz, studiował go, żeby wrócić zaraz do pracowni i namalować to co zapamiętał. Nie mija chwila, a siada okrakiem na moich nogach i przyciąga gwałtownie do siebie. Nasze usta zderzają się z jękiem, który oboje zduszamy w sobie. Podnoszę się i przytrzymuję delikatnie jego pleców, gdy Harry ciężko dyszy, dalej mnie całując. Brakuje mi powietrza i brunet odsuwa się na milimetr, żebym złapał je, nigdy nie spuszczając ze mnie wzroku. Tych intensywnie zielonych oczu, pełnych czegoś co trudno nazwać. Widzę jak nad nami podpiera się ręką ściany.
"Bardziej miękkich ust nie całowałem." szepcze ochryple, a ja mrugam na niego zmieszany. Podkulam nogi, a Harry bierze swoją poduszkę i kładzie mi ją pod nogi. Odgarnia z oczu grzywkę, po czym przykrywa kołdrą. "Jesteś najpiękniejszym facetem jakiego poznałem. I nigdy, nigdy niczego tak nie pragnąłem jak tego pocałunku. Wracaj spać."
Przyglądam się jak rozbiera koszulkę, spodnie i rzuca je na ziemię.
"Boże, Harry..." mówię, wciąż starając się uspokoić na tyle, by nie groził mi zawał. "Co...co to było?"
"Śpij." odpowiada krótko.
"Nie, kurwa" ostatnie słowo brzmi zawstydzająco jak pisk. "nie zasnę teraz. Robisz mi z mózgu wodę."
"Powiedziałem śpij, Lou." wchodzi na łóżko w samych bokserkach i wtula się w moją szyję. "Pachniesz tak kurewsko dobrze, jak puder dla dzieci wymieszany z Chanel."
"Harry." nie chcę go odpychać, ściskam go za ramię. "Czy wymyśliłeś Deana?"
"Ty." mamrocze w moją skórę.
"Co ja?"
"Ty jesteś Deanem."

***
Następnym razem budzę się w południe i nie zastaję żywej duszy. No oczywiście. Kim byłby Harry, gdyby nie uciekł?
Na krawędzi łóżka przecieram twarz i przez tę jedną chwilę zastanawiam się czym w ogóle jest moje życie. Komedią? Dramatem?
Całą siłą zmuszam się, żeby nie myśleć o zmianie płci Harry'ego, która okazuje się faktycznie moją winą. Przechodzą mnie dreszcze i łzy szczypią oczy. Ja pierdole, jak mogłem.... Oni wszyscy wiedzieli, że Harry coś do mnie czuje, wiedzieli, a zadecydowali milczeć. Może gdyby tego nie zrobili nie znaleźlibyśmy się w tak chujowym punkcie.
Co ja mam teraz zrobić? Zjebałem mu życie. Zjebałem mojemu Harry'emu życie.
A pocałunek... nigdy żaden nie wywarł na mnie tylu pozytywnych emocji. Podniecenia, a zarazem czułości. Rozpierającego pobudzenia o którym marzyłem.
Ubieram się w dres, który kupiłem pasujący do Harry'ego i wychodzę z pokoju. Nie jestem w stanie w nim zostać dłużej, gdyż przywołują wspomnienia z nocy.
"Mocnego drinka, proszę." odzywam się przy barze i siadam na stołku. Moje życzenie zostaje spełnione i kiedy zostaje mi podany kieliszek, krzywię się na smak tequili i rumu w jednym. Po wypiciu do dna wstrząsa całym moim ciałem, na co zaciskam oczy.
"Jeszcze jeden."
Przez godzinę mówię więcej 'jeszcze jeden' i 'nie żałuj' niż potrafię zliczyć. Mój mózg woła, żebym przestał, więc tak robię, kierując się na dwór, zaczerpnąć świeżego powietrza. Tam prawie się przewracam, tłum fanów pcha na mnie, a paparazzi mają to w dupie.
"Louis? Mogę zdjęcie?"
"On jest pijany! Tomlinson, co się dzieje w twoim życiu?"
"Przestańcie się kurwa pchać!"
"Możemy grupowe zdjęcie? Louis?"
"On traci przytomność? Chwila, trzymam go, odejdźcie!"
"Louis!"
Nie wiem czy mógłbym sobie wybrać gorszy senariusz, ale myślę, że zaraz zostanę stłamszony przez fanki i taki będzie mój koniec. Staram się odepchnąć od ziemi, szybko sie męcząc. Jestem świadomy wszystkiego i ich krzyki dokładają cegiełkę do mojego bólu głowy.
"Poszukajcie Harry'ego!"
"Czemu do cholery jego?" krzyczy dziewczęcy głos. "Oni się nienawidzą.''
"Harry kocha Louisa i on go właśnie teraz potrzebuje!"
"Louis nie jest gejem!"
"Niall Horan!" dla odmiany słychać męski głos. "Twój przyjaciel ma małe problemy z alkoholem, prawda? Pytanie brzmi, czy tylko z nim?"
"Spierdalaj w krzaki, bo ci zaraz rozjebię tę kamerę..."
"Kochanie, spokojnie..."
"Gdzie jest Styles? Gdzie jest ten posrany debil, Trace?"
Czuję jak ktoś mnie podnosi i coś mi mówi, że to Niall. Opieram się, mówiąc coś czego nie potrafię nawet powtórzyć.
"Tomlinson nie ma go tu teraz, przestań." warczy mi do ucha Horan. "Obiecałeś, ty pojebie."
"Nmlaiall."
"Sam go nie zaniosę, idź po kogoś."
Zostaję oparty o drzwi i podtrzymywany w pasie. Niall przeprasza fanki za ten widok i prosi o prywatność, krzyki cichną, a ból głowy słabnie. Jestem w stanie otworzyć oczy, jednak żałuję z chwilą, gdy postanawiam to zrobić. Jeśli ostatnim razem myślałem, że Niall nie potafi być już bardziej wkurwiony to muszę przyznać, że się myliłem.
"Co on zrobił?" to głos Harry'ego, otwieram szeroko oczy. Patrzy zmartwiony na Nialla i w końcu przyłącza się do zarzucenia sobie mojego ramienia na bark.
"Uciekłeś." mówię cicho. "Uciekłeś z pokoju po tym jak to się stało."
Brunet wzdycha, wlepiając spojrzenie w swoje sztyblety.
"Nie uciekłem. Spałeś, nie chciałem ci budzić.''
Mrużę oczy.
"Jesteś kłamcą, Styles." szargam się, a Niall stara się ustabilizować moje ramię. "Pierdolonym kłamcą."
"Z racji, że się upiłeś teraz nie porozmawiamy."
"Nie chcę z tobą rozmawiać!" krzyczę i wyrywam się im, kiedy wchodzimy do środka windy. "Teraz, później i jeszcze później!"
Zalega cisza, urywana oddechami.
"Myślicie, że wrócimy z przerwy?" pyta niespodziewanie Niall. Oboje zwracamy się w jego stronę ze zmarszczonymi brwiami.
"Co to kurwa za pytanie?"
Tracę równowagę, a Harry chwyta mnie momentalnie za dłoń.
"Jesteśmy jednym wielkim bałaganem." blondyn kręci głową i pierwszy raz od dawna widzę w jego niebieskich oczach łzy. "Tracimy nasz dawny kontakt, a wy, jeśli nie rozwiążecie swoich problemów" urywa. "Już nie mówiąc o tym, że to co właśnie zaszło na dole nie przejdzie bez zebrania. Ja planuję się ustatkować. Liam też nie wygląda, jakby traktował Cheryl na żarty. To się wymyka spod kontroli, nie potrafimy już nawet udawać zgranego zespołu." zaciska oczy palcami "Spójrz na nas!''
"Wyglądamy zajebiście, nie wiem Niall o co..."
Harry ucisza mnie silnym ściskiem dłoni.
"Ała!" obruszam się, puszczając jego dłoń. "Boże, serio, jak my wytrzymaliśmy ze sobą te pięć lat."
"Louis, jeśli tak dalej pójdzie, wyślą cię na odwyk, ja cię tylko ostrzegam." twarz mojego przyjaciela jest zbyt poważna. "Potrzebujesz pomocy, a Harry, jeśli w ogóle będzie chciał, nie wystarczy, żeby to zatrzymać."
"Jesteś niepoważny, Horan." zaprzestaję kroku przed naszym pokojem. Ręce asekurujące mnie przez całą drogę znikają. Wygrzebuję z kieszeni kartę i podaję ją brunetowi. "Nic takiego się nie stanie."

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top