Epilog

Koniec, to zaledwie początek

Był ciepły dzień. Promienie słońca mogły ogrzać każdego. To był odpowiedni dzień na wyjazd nad wodę, a nie na to co teraz się działo.

Wszędzie panowała cisza, nawet ptaki nie miały odwagi zakłócić jej swoim ćwierkaniem. Od czasu do czasu można było tylko usłyszeć cichy szloch.

To się działo naprawdę, choć nigdy nikt nie myślał, że coś takiego zdarzy.

Drobna brunetka w ramionach wysokiego mężczyzny krzyknęła żałośnie, gdy dębowa urna z prochami człowieka, jej ukochanego, który zaledwie dwa dni temu wyznał jej miłość, znalazła się w maleńkim dole. To był koniec... to był prawdziwy koniec.

Louis Tomlinson właśnie odszedł na dobre. Umarł poraz drugi, tym razem jednak nie oszukał śmierci. To był koniec.

Każdy ze zebranych był pogrążony w swoich myślach i rozpaczy, przez to nie zauważyli stojącego w oddali mężczyznę. Evan Staton stał i wpatrywał się jak chowają jego jedynego syna, wiedząc, że to jeszcze nie koniec, a zaledwie początek całej historii.

Koniec

części 1


Przeczytaj koniecznie, podziękowania!!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top