Rozdział 1.
Chłopak wysiadł z auta, które zaparkował na szkolnym parkingu, i ruszył w stronę szkoły. Co z tego, że było po jedenastej, i w tym momencie trwała już czwarta lekcja?
Perfekcyjny outfit sam się nie wybierze.
W sumie wisiało mu, że był środek lekcji.
Kiedy wszedł do sali, wszystkie miejsca były już zajęte, wszystkie oprócz jednego na końcu sali. Nawet był zadowolony, że zostało takie w samym rogu, nauczycielka nie zwracała na niego wtedy zbytniej uwagi. Jeszcze bardziej podobał mu się partner z ławki - mroczny i niedostępny Mason Tremblay.
Zwinnie wymijając nauczycielkę podszedł do swojego miejsca i grzecznie spytał:
- To miejsce jest zajęte?
- Ta, jest zajęte - niewyraźnie powiedział chłopak z ławki.
- No cóż, nie mam innego wyboru, więc jest zajęte przeze mnie.- usiadł na krześle i położył nogi na meblu.
Wyjął telefon, i zaczął przeglądać portale społecznościowe. Nikt na niego nie skupiał na nim specjalnej uwagi, więc spytał chłopaka obok:
- Jak się nazywasz na Instagramie?
- Odwal się Johnson.
- Czemu się tak rzucasz, ja tylko grzecznie pytam.
- To lepiej w ogóle nie pytaj.
Michael uznał, że dalsza rozmowa z chłopakiem nie ma na dłuższą metę sensu, więc odwrócił się od niego i zajął się sobą.
#
- Hej, Michael! - zawołał za chłopakiem Jacob, jego znajomy ze szkolnej drużyny.
- Hej JJ. Co tam?
- Więc... organizuję domówkę w ten piątek, bo moich starych nie ma od dzisiaj do niedzieli. Pomóż mi w zapraszaniu ludzi. Nie musi być koniecznie kameralnie.
- Jasne, ogarnę to. Ogólnie super, na pewno będę, bo nic nie mam na jutro. Powiedziałeś już Jace'owi i Evanowi?
- Tak, Kylie i Michelle też już poinformowałem. Co masz teraz?-zapytał radośnie średniego wzrostu, ale dobrze zbudowany, o niebieskich oczach i blond włosach, chłopak.
- Biolkę. Widzimy się na treningu?
- Jasne.
- A! Jeszcze jedno! - krzyknął za nim Jacob, na co brunet zawrócił z powrotem do niego - Słyszałeś, że podobno nakryli Lucasa i Jamesa całujących się na wczorajszej imprezie? Serio, wiedziałem, że James jest gejem, to było widać, ale Lucas? W życiu bym nie powiedział, że jest homo. Tak czy inaczej, śmiech na sali. No to do zobaczenia Mike.
- Nie spodziewałem się tego, hahah. Pa Jacob.-odpowiedział trochę zmieszany chłopak.
W szkole miał opinię "popularnego chłopaka". Grał w szkolnej drużynie, był ponadprzeciętnie przystojny, mógł mieć każdą dziewczynę w szkole, a w zasadzie każdą ładniejszą już przeleciał. Lubił ten image. Jego wizerunek nad którym tak mocno pracował mógł runąć gdyby powiedział prawdę o sobie. Mianowicie, że nie interesują go dziewczyny pod względem romantycznym ani seksualnym. Że jest gejem. Środowisko szkolnej drużyny, popularnego teamu, to byli w zasadzie sami hetero typy, często żartujący z gejów. A on jako, że chciał utrzymać swoją pozycję, nie był w stanie wyjawić swojej orientacji. Dlatego stworzył sobie opinie szkolnego fuckboya.
#
Na biologii zaczął rozmyślać o tajemniczym chłopaku z którym siedział na pierwszej lekcji.
Zazwyczaj przedstawiciele płci męskiej jak i żeńskiej chcieli na siłę nawiązać z nim kontakt, zacząć rozmowę.
Ale nie On.
Przypomniał sobie co do niego powiedział kiedy zapytał go o Instagrama: "Odwal się Johnson". A potem: " Lepiej w ogóle nie pytaj". Dziwny typ. W sumie był typem outsidera, emo bad boya który jest niby dziwakiem, ale nikt mu nie podskoczy, bo by mu obił ryj. Stworzył mur wokół siebie, którego nikt nie potrafił przekroczyć, ponieważ każdego od siebie odpychał.
Okej Michael już stop, pomyślał chłopak czując, że zabardzo się angażuje w te rozmysły.
- A teraz pan Johnson nam powie jak rozwiązać ten przykład - powiedziała profesorka.
- Już.
- Zaraz będziecie mieli piękny przykład tego, jak kończycie nie słuchając na lekcjach. - nauczycielka zwróciła się do reszty klasy.
Michael wstał z krzesła, podszedł do tablicy, rzucił okiem na przykład, wziął marker do ręki, i rozwiązał go w mgnieniu oka.
- Proszę bardzo. - powiedział podając pisak kobiecie.
- Hmm.., tak, jest dobrze Michael. W zasadzie jest on wykonany metodą studencką do której jeszcze nie doszliśmy, ale tak jest wykonany poprawnie. Usiądź na miejscu i staraj się słuchać, a wy przepiszcie ten przykład.
- Jasne. - odpowiedział, uśmiechając się z widoczną satysfakcją na twarzy i głosie, i wrócił na swoje miejsce.
W takich sytuacjach przydaje się posiadanie brata na politechnice. Czasami czegoś słuchał jak tamten rozwiązywał zadania, czy miał do zrobienia pracę.
#
Następnego dnia Michael Johnson postanowił nie pojawiać się w szkole , ponieważ po pierwsze zaspał i obudził się kiedy dochodziła jedenasta, po drugie, tego dnia kończył o czternastej z minutami, więc nie widział sensu pójścia do szkoły.
Zreszta musiał się ogarnąć na imprezę. Zaczynała się ona o dwudziestej, ale już o dziewiętnastej będą się schodzić ludzie, a musiał jeszcze pomóc chłopakom z przygotowaniami, czyli musiał tam być na osiemnastą.
Dochodziła trzynasta a odliczał jeszcze dojazd więc miał prawie pięć godzin na ogarnięcie się. Idealnie.
Otworzył szafę i wyrzucił wszystkie ubrania na łóżko. Przymierzył kilka wybranych przez siebie ubrań i po dłuższym zastanowieniu wybrał czarne rurki z dziurami i białą bluzę z małym, czerwonym, naszywanym serduszkiem na piersi. Dobrał do tego zwykłe czarne Vansy.
Po kilku minutowym przeglądaniu się w lustrze, postanowił nie układać swoich gęstych brązowych włosów a pozostawić je w nieładzie, co tylko spotęgował roztrzepując je.
Dochodziła godzina siedemnasta, a miał jeszcze wejść do sklepu po jakiś alkochol, żeby nie przyjść z pustymi rękami.
Zszedł na dół, i zobaczył swojego brata, rozmawiającego przez telefon, zapewne z jednym, ze swoich kolegów.
- Czekaj sekundę- na jego widok starszy odłożył na chwilę słuchawkę i podniósł wzrok na brata. - Gdzie idziesz, że się tak odwaliłeś?
- Do Jacoba, urządza domówkę, a co?
- Nic, z ciekawości pytam. Wyglądasz trochę gejowato, ale ja się nie znam.
- Serio Callum, serio?
- No przecież żartuję. Ale wiesz, ja tam jeszcze wiem, ale twoi znajomi mogą nabrać podejrzeń...- mrugnął do mnie i się chwilowo zaśmiał.
- Oni już myślą, że taki mam styl i tyle. No nieważne, wrócę późno, nie biorę kluczy, więc bądź w domu.
- Luz, na razie, młody.
- Do zobaczenia.
Wsiadł do auta i pojechał do posiadłości rodziny Gordonów. Zahaczył o najbliższy sklep, w celu kupna czegoś do picia.
Jacob już na niego czekał razem z Jacem, Evenem, Kylie i Michelle. Było już dwadzieścia po osiemnastej.
- Wreszcie! Już myśleliśmy, że nam nie pomożesz. Co przyniosłeś? - Na wejściu naskoczyła na mnie Michelle, zaglądając do reklamówki- Dobra postaw to na blacie w kuchni. Następnie zajmij się ukrywaniem wartościowych lub delikatnych przedmiotów. JJ wszystko ci powie.
- Dobra, zrozumiałem.
Lubił Michelle, bowiem brunetka była jedyną (no, może pomijając Jace'a) rezolutną osobą w ich grupie. Poza tym bardzo angażowała się w życie szkoły, była przewodniczącą Samorządu i zastępczynią dyrektora. Mimo to, nie była uważana za lizuskę czy kujonkę, a właśnie jedną z tych popularnych, fajnych dziewczyn, które umiały wyluzować kiedy chciały. Bardzo ją za to szanował, wręcz podziwiał. Potrafiła postawić na swoim, jak i ustąpić w zależności od sytuacji, ale raczej była bezkonfliktową osobą.
- Hej Michael. Jak myślisz ile osób przyjdzie? - Zapytał Even, opierając się o blat.
- Hmm.., nie wiem w sumie, ale na pewno ten dom pomieści tyle osób ile będzie trzeba - Bowiem posiadłość rodziny Jacoba była niewyobrażalnie duża, a cała jego rodzina nieprzyzwoicie bogata (taką samą sytuację miało w sumie każde z nich)- Masz kogoś na oku?
- W sumie to tak, ale pokażę ci jak wszyscy, włącznie z nim, się zjawią- Chłopak spojrzał na swój zegarek- A powinni się schodzić już za kilka minut.
- Świetnie, tylko pamiętaj, żeby mi go przedstawić.
- Oczywiście.
W tamtym momencie dzwonek zadzwonił do drzwi, a jego rozmówca podszedł do nich, żeby zacząć wpuszczać pierwsze osoby do domu kolegi.
Even... Bardzo lubił chłopaka, był bardzo sympatyczny, śmiały i towarzyski. Chłopak również podziwiał blondyna za to, że ujawnił się ze swoją orientacją już na początku liceum. Mimo tego zyskał popularność i szacunek wśród większości uczniów. Dobrze zbudowany i wysoki chłopak również grał w szkolnej drużynie, przez co on poznał go i Jacoba. Miał wyczucie stylu i świetnie się ubierał. Umiał żartować ze swojej orientacji o ile go to nie urażało, przez co wpasował się do popularnego otoczenia. Nie mógł powiedzieć, że Even nie był przystojny, bo był i to bardzo.
Michael zaczął przyglądać się osobom które przed chwilą weszły. Wysoka blondynka, brunetka z którą chyba chodził do klasy, kilka innych osób ale jego uwagę przykuł dobrze zbudowany brunet który zaczął się kręcić przy Kylie. Z kolei dziewczyna sprawiała wrażenie zainteresowanej chłopakiem. W sumie nic dziwnego była to bowiem jej liga.
Eh... Kylie. Czarnowłosa dziewczyna z reputacją szkolnej suki, która ma swój zespół przydupasów i nikt nie odważy się jej sprzeciwić. Imprezowiczka która nigdy nie bała się ryzyka. Była panseksualna, bowiem jeżeli ktoś ją pociągał, nie zwracała uwagi na płeć. Jej image nie wziął się znikąd, była naprawdę wredna, chamska i bezczelna prawie dla każdego. Do tego była naturalnie piękna i miała pieniędzy jak lodu. Natomiast ich grupce to nie przeszkadzało bowiem dziewczyna kiedy chciała umiała być miła i zabawna. Bardzo ją lubił, poza tym, poza przyjaźnią kiedyś łączyło ich coś więcej, ale Michael wolał nie wracać do tych zamierzchłych czasów.
Michael pov
Zanim zdołałem się rozejrzeć, w domu już kłębiło się od ludzi. Postanowiłem poszukać Jacoba, który prawdopodobnie rozlewał kolejki w swoim pokoju. Wszedłem na górę po schodach i przeszedłem przez drzwi do pokoju kolegi, w którym JJ snapował, Even siedział na kolanach jakiegoś chłopaka, Kylie całowała się z owym brunetem, Michelle przeglądała Twittera z drinkiem w dłoni a Jace rozmawiał z jakąś dziewczyną z drugiego roku. Poza nimi były tu jeszcze około cztery osoby które po chwili wyszły i skierowały się gdzieś indziej.
- Hej, mam pomysł. - zaczął Jacob odrywając się od telefonu.- Zagrajmy w prawda czy wyzwanie.
- Oryginalny pomysł JJ.- Skomentowała Michelle.- Ale okej.
- Ta, ja też zagram.- Zgłosił się Even. - Ou, Michael miałem ci przedstawić mojego chłopaka. Michael, Jonas, Jonas, Michael.
- Hej. Ja też zagram.- powiedział Jonas.
- Cześć Jonas. Ja także, chętnie.- odpowiedziałem i usiadłem na ramie łóżka.
- To jak wszyscy grają, to ja też.- dodał Jace. Dziewczyna z którą rozmawiał, wyszła chwilę wcześniej, żeby odebrać telefon.
- Yhm, ja oczywiście także.- Włączyła się czarnowłosa.- Simon idź po coś do picia dla mnie, okej?- zwróciła się do bruneta któremu pięć sekund temu wpychała język do gardła. Chłopak, bez słowa sprzeciwu wyszedł, kierując się do kuchni. - To co, gramy?
- Tak ale pamiętajcie kto nie odpowie na pytanie albo nie zrobi wyzwania pije shota. Prawda czy wyzwanie... Michelle?- Zaczął grę Jacob.
- Wezmę prawdę.-odpowiedziała uradowana dziewczyna.
-Czy pocałowałabyś kogoś z tego pokoju?-zadał pytanie blondyn.
-Jakbym trochę wypiła to chyba tak. -uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na mnie.
Nie wiedziałem co zrobić bo odczułem wrażenie że mówiła o mnie, a ja wole ją jako przyjaciółkę, wiec uśmiechnąłem się niezręcznie.
-Teraz ty Even, prawda czy wyzwanie?-zapytał Michelle.
-Wyzwanie! Za kogo ty mnie masz?- odpowiedział pewnie blondyn.
-Dobra...mam w torebce piękną czerwoną szminkę i wydaje mi się że bardzo ci będzie pasować ten kolor, więc pomalujesz sobie nią usta.-powiedziała dziewczyna i wyciągnęła z torebki kosmetyk na co wszyscy z zniecierpliwieniem popatrzyliśmy na chłopaka.
Even bez wachania wziął w rękę pomadkę i starannie podkreślił usta. Zaczęliśmy się jeszcze bardziej śmiać ponieważ blondyn wyglądał komicznie w czerwonych wargach, a atmosfera stawała się luźniejsza.
-Teraz ty Michael.
Usłyszałem swoje imię.
Szybko zacząłem się zastanawiać co wybrać.
Wybiorę prawdę to będę musiał odpowiedzieć i wyjdę jak zwykle na idiotę, jak wezmę wyzwanie to znowu coś głupiego będę robił, bo przecież nie ma opcji żeby wypić kieliszek bo wyjdę na lamusa.
-Dajesz wyzwanie!-powiedziałem, ale w środku nie byłem pewny swojej decyzji.
Moi współ-zawodnicy spojrzeli po sobie i na twarzy każdego z nich pojawił się mniej lub bardziej widoczny uśmieszek. Zacząłem już bardziej żałować swojego wyboru.
- Więc.., Michael...- Even dłużył słowa, tak bardzo, że zaczynało to być powoli irytujące- twoim wyzwaniem jest poderwać i przelecieć-
Even zrobił pauzę a ja myślałem, że zaraz mnie rozsadzi. Nie mógł normalnie powiedzieć? Pewnie to kolejna popularna laska z grona Kylie, jak zawsze. Czemu to przedłużać-
- Masona Tremblay'a- Te dwa słowa przerwały mój naskok myśli i czułem się jakby ktoś właśnie mnie spoliczkował. Mason? Ten Mason, z matematyki, z którym miał zaszczyt siedzieć? Ten zawsze niedostępny, tajemniczy ale powalający chłopak? Nie to nie może być on. Nie, po prostu nie.
- Tego z którym mamy matmę?
- Tak. Ten z którym siedziałeś, ten mroczny, emo boy. Przepraszam, musiałem to powiedzieć. Uznaliśmy, że już dziewczyn nam zabrakło więc daliśmy ci najbardziej straight chłopaka w tej szkole. Zawsze jakieś większe wyzwanie, zresztą sam jesteś hetero.
- Nie ma opcji, sorry ludzie ale nie- Zacząłem coś mówić będąc całkowicie zmieszanym i niepewnym tego co mam powiedzieć.
- Co się dzieje? Czyżby nieustraszony Michael Johnson uciekał przed zwykłym wyzwaniem? Czy jednak naprawdę jest zwykłym tchórzem?- Zaczęła prowokować mnie Kylie.
- Serio Kylie? Dobra, skoro ma tak być to zrobię to.
- Świetnie, masz czas do końca roku szkolnego, to są cztery miesiące od teraz. Jeżeli ci się nie uda stawiasz nam drinki przez całą następną klasę, a jeżeli wygrasz to na odwrót. Stoi?
- Stoi.
W co ja się kurwa wpakowałem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top