PART 1

Drogi czytelniku,

Czy wiesz jak to jest się zakochać? Podążać wzrokiem za każdym spojrzeniem, myślami gonić każdy uśmiech? Czy znasz to palące łaknienie dotyku na swojej skórze? 

Pierwsze zauroczenia definiują nas, nieprawdaż? Mówią nam o naszych upodobaniach, seksualności. Czasem pomagają nam odkryć coś, czego sami nie byliśmy świadomi, lub potwierdzić to, co skrzętnie ukrywaliśmy przed światem.

Przyznam się, że nie umiem opowiadać historii. Jednak zrobię to, choćby nieudolnie, ponieważ ta zasługuje na poznanie.

Kto wie? Może jest w niej pewnego rodzaju mądrość?

Pozwolę sobie zadać Ci pytanie, mój drogi czytelniku.

Czy chcesz usłyszeć opowieść o dwóch chłopcach, którzy zakochali się w sobie do szaleństwa? Jesteś gotowy, aby wznieść się razem z nimi na wyżyny uczucia, by następnie legnąć w gruzach ze złamanym sercem?

Dobrze więc.

Zaczynajmy.

Dawno, dawno temu, w pewnej uroczej kawiarni w Seulu, przecięły się drogi dwóch głównych bohaterów - Kim Minseoka i Kim Jongdae. Po raz pierwszy ich spojrzenia się skrzyżowały, gdy Minseok zasypywał młodszego chłopca przeprosinami za wylaną na jego koszulę kawę, jednak Jongdae nie zwrócił uwagi na żadną z tych rzeczy, myśląc jedynie o pięknych oczach Koreańczyka.

Później nastąpiła fala 'pierwszych razów'. 

Bohaterowie spotykali się w najmniej oczekiwanych miejscach i sytuacjach, wymieniając pierwsze uśmiechy, pierwsze rumieńce czy pierwsze gesty. W końcu jeden z nich odważył się podejść i stworzyć między nimi początek cudownej więzi. Dziś? Żaden nie pamięta który z nich wykonał pierwszy krok, jednak ja - owszem. A połączyła ich pamiętna kawiarnia i zwykłe 'Hej, jestem Jongdae. Miło mi Cię w końcu poznać'. 

Tamtego dnia dużo rozmawiali, wzajemnie się poznając aż do momentu, w którym wyprosili ich z lokalu. Mogłoby wydawać się to dziwne, że po jednym wieczorze nie mogą bez siebie żyć, ale... właśnie tak to wyglądało, czytelniku.

Odczuli to przede wszystkim wtedy, gdy obaj niemal usychali z tęsknoty za sobą podczas dwutygodniowego obozu muzycznego Minseoka. Mimo, że chłopak uwielbiał śpiewać i był w tym świetny - bez Jongdae nie mógł się skoncentrować. Jednak to ostatni dzień jest tym, na czym warto się skupić. Już godzinę przed planowanym przyjazdem Jongdae czekał na peronie z symbolicznym storczykiem w dłoni. Kiedy tylko zobaczył sylwetkę Minseoka w zasięgu swojego wzroku, zaczął biec w jego stronę, by następnie porwać go w objęcia. 'Tęskniłem, Minnie' wyszeptał, łaskocząc oddechem jego szyję, po czym nieśmiało podał mu kwiat. Zapanowała między nimi chwilowa cisza, po której Jongdae poczuł drobne ręce zaplatające się wokół jego pasa i usłyszał słabe 'Ja za Tobą też, DaeDae'.

Minseok zakochał się w szarmanckim chłopcu zaskakująco łatwo i szybko. Nawet jeśli sam na początku nie był tego świadomy, Jongdae już przy pierwszym spotkaniu zdobył jego uwagę szerokim uśmiechem i błyskiem w oku.

Według Minseoka Jongdae był człowiekiem nad wyraz cierpliwym, inteligentnym, pewnym siebie i znającym swoją wartość, wykazując jednocześnie duży dystans do siebie i otaczającego go świata.

Możesz sobie tylko wyobrazić, czytelniku, jak zdezorientowany czuł się Koreańczyk, gdy Kim Jongdae zapukał do jego drzwi w środku nocy i przywitał go słowami: 'nie wiem już kim jestem, Minnie, ale wydaje mi się, że kocham Cię bardzo mocno', po czym rozpłakał się jak dziecko, wylewając na świat wszystkie swoje uczucia. Minseok bez zastanowienia wziął go w ramiona, tuląc go do siebie i nucąc cicho spokojne melodie aż nie zasnął. Rano natomiast przywitał go długim pocałunkiem, który mógł oznaczać tylko jedno. Ja też Cię kocham, DaeDae.

Żaden z nich nie miał jakiegokolwiek doświadczenia, więc stworzenie idealnego związku było dla nich wyzwaniem wręcz nie do wykonania. W końcu tak naprawdę dopiero dowiedzieli się kim są, nie mówiąc nawet o czasie spędzonym na oswajaniu się z tym faktem. Uporanie się ze swoją orientacją, zwłaszcza w ich środowisku, pochłaniało dużą część ich energii i chęci do życia, jednak byli szczęśliwi. Temu nie mogli zaprzeczyć.

To był pierwszy raz, kiedy mogli być całkowicie sobą.

Ich pierwszy, naprawdę duży krok wymagał wielkiej odwagi. Zbliżał się szkolny Bal Jesienny. Do tej pory nie okazywali sobie uczuć w miejscach publicznych, a i wśród znajomych ograniczali się do trzymania za ręce. Jednak mieli być sobą, prawda? Więc skończyli udawać.

Ich decyzja skutkowała wielkim wejściem na salę gimnastyczną. Obaj ubrani w dopasowane czarne garnitury, wkroczyli w tłum nastolatków ze złączonymi dłońmi. Postanowili w ten jeden wieczór nie przejmować się niczym. Żyć, jakby jutra miało nie być. Bawili się, otoczeni przez bliskich przyjaciół, tańcząc, przytulając się i pijąc kolorowe drinki.

To bez wątpienia była najlepsza noc ich życia. Nie trudno więc zgadnąć, że z łatwością się w niej zatracili...

Wystarczył jeden kieliszek wódki za dużo, żeby Jongdae przestał kontrolować swoje ciało, a jego myślami zawładnęło niewyobrażalne podniecenie. Zbliżył się do swojego chłopaka i oplótł palcami jego nadgarstki. 'Chodź ze mną' wyszeptał do ucha Minseoka, po czym pociągnął go w stronę szkolnej łazienki, ignorując wszelkie protesty. Pchnął nogą wahadłowe drzwi, po czym przyparł niższego do zimnych kafelek. Wsunął dłonie pod jego koszulę, zadzierając ją do góry. Przycisnął ich biodra do siebie, nie rejestrując nawet cichego 'Chennie, nie chcę'. Jongdae posuwał się coraz dalej. Przykucnąwszy lekko, zaczął szarpać się z rozporkiem garniturowych spodni Minseoka. Ten, wykorzystując fakt, że młodszy chłopak znajdował się w chybotliwej pozycji, w dodatku w stanie głębokiego upojenia alkoholowego, odepchnął go mocno od siebie, po czym wymierzył mu siarczysty policzek. Następnie hamując łzy cisnące się do jego oczu, poprawił białą koszulę i wybiegł z pomieszczenia, kierując się do wyjścia z budynku.

Nie był w stanie uwierzyć, że jego DaeDae mógł chcieć zrobić mu coś takiego wbrew jego woli. Wiele razy rozmawiali na ten temat, sprawa seksu nie była im zupełnie obca, ale Minseok nie czuł się gotowy. I do tej pory czuł, że Jongdae to szanuje, a dziś... poczuł się zdradzony.

Kim Jongdae oparł się dłońmi o umywalkę, zwieszając głowę i oddychając głęboko. Alkohol momentalnie wyparował z jego organizmu, a on sam zorientował się co właśnie próbował zrobić. Jednak było już za późno. Czuł się jak ostatnia szmata, myśląc o tym, że prawie zgwałcił własnego chłopaka. Chłopaka, którego kochał nad życie. Chłopaka, którego właśnie stracił.

Przez resztę wieczoru telefon Minseoka nie przestawał dzwonić. Co chwilę dostawał wiadomości od swojego (byłego już?) chłopaka, jednak nie odczytał żadnej z nich. W końcu zdenerwowany wyłączył urządzenie, zwijając się na łóżku. Czuł pustkę. Chciał płakać, chciał krzyczeć. Chciał Jongdae, a jednocześnie nie chciał na niego patrzeć. Chciał, żeby ktoś go przytulił, ale nie wpuścił nikogo do swojego pokoju. Kolejny raz rozległo się pukanie do drzwi. Minseok nawet nie popatrzył w tamtą stronę. Podświadomie wiedział, że i tak nie otworzy nikomu, kto nie będzie nim. 

Po Balu Jesiennym nastąpiła dwutygodniowa przerwa. Minseok z powodzeniem ignorował obecność Jongdae przez całe trzynaście dni. Jednak czternastego poranka, wynosząc śmieci ujrzał znajomą sylwetkę opartą o płot. Odwrócił się i szybkim krokiem ruszył z powrotem w kierunku schodów, jednak chłopak był szybszy. Minseok poczuł zdecydowany uścisk na swoim ramieniu i wiedział, że właśnie został pozbawiony możliwości ucieczki. 'Tęsknie, Minnie. Przepraszam. Kocham Cię'  powiedział cicho Jongdae, wpatrując się uparcie w zdezorientowaną twarz chłopaka przed nim. Przymknął oczy w oczekiwaniu na odpowiedź. 'Też Cię kocham, DaeDae. Wiesz o tym. Ale już Ci nie ufam. Przykro mi, to nie ma sensu'. Minseok pokręcił smutno głową, po czym odwrócił się i odszedł. Tuż przed drzwiami wejściowymi nie wytrzymał i spojrzał ostatni raz za siebie. Widok łez znaczących blade policzki Koreańczyka łamał mu serce. Zagryzając wargi, mrugał szybko, odpędzając spod powiek słone krople.

Ponieważ jego prawdziwa miłość płakała, a on nie mógł pozostać na to obojętny. 

A jednak odwrócił się i odszedł. Na zawsze.

Tłum ruszył z miejsc równo z dzwonkiem. Każdy się spieszył, przepychał w drzwiach łokciami, deptał w biegu koleżanki i kolegów. To był ostatni dzień szkoły i żaden z jej uczniów nie zamierzał przebywać w niej dłużej niż to było konieczne. Jongdae i Minseok również znajdowali się wśród tych ludzi, jednak oni nie cieszyli się tak, jak ich znajomi. Byli smutni. Przygnębieni. Wypruci z pozytywnych emocji. Na co dzień - mogli udawać, że się nie znają. Mogli wmawiać innym, że nic już do siebie nie czują. Mogli grać przed wszystkimi ludźmi na Ziemi, że ich relacja to dawno zamknięty rozdział, ale w głębi duszy obaj wiedzieli, że widzą się ostatni raz. I to... to łamało im serca.

Bo pierwszej miłości nie da się porzucić.

A to, drogi czytelniku, było ich ostatnie spotkanie.

The End

 

 

'[...]Every time I try to get a little closer

You shut down and the conversation's over

I'm right here, but you leave me in the dark

Show me your private parts.

Give it up baby, what are you afraid of?

Love sucks when you don't know what it's made of

We get naked but I can't undress your heart[...]''

 

 

 

                                                                                                                                         Luthien ♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top